Ukończył dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Podczas studiów pierwsze zawodowe kroki stawiał w „Wydarzeniach” Polsatu. Później pracował w redakcji sportowej Telewizji Puls i przez wiele lat w Polsacie Sport. W Bibliotece zajmuje się opracowywaniem meczów, edycją wideo i tworzeniem artykułów. Sprawuje także pieczę nad ogólnym wyglądem i przejrzystością strony.
Są w historii Polski, polskiego sportu i polskiego futbolu postaci niezastąpione. Wybitne osobowości, które wyprzedzały swoje pokolenia i zmieniały oblicze naszego kraju. Takie, które sprawiały, że rzeczy dotąd niemożliwe, stawały się możliwe. Które inspirowały i prowadziły do wielkich sukcesów. Dla polskiej piłki nożnej taką postacią był Kazimierz Górski. Trener legenda, który poprowadził naszą drużynę narodową na sam szczyt. Mistrzostwo i wicemistrzostwo olimpijskie, trzecie miejsce na mundialu, niezapomniane mecze i triumfy w starciach z czołowymi drużynami świata. Z okazji przypadającej 2 marca 2021 roku setnej rocznicy urodzin Kazimierza Górskiego, oddajemy w Państwa ręce specjalną stronę Biblioteki PZPN, poświęconą właśnie Trenerowi Tysiąclecia.
Katowice, Zabrze, Leverkusen, Augsburg, Amsterdam, Neapol i w końcu Marsylia. Piłkarska podróż Arkadiusza Milika jest już całkiem długa i bogata w doświadczenia, a przecież 28 lutego przypadają dopiero 27. urodziny pochodzącego z Tychów napastnika. Przez dekadę w seniorskim futbolu wychowanek Rozwoju osiągnął naprawdę wiele, mimo że nie oszczędzały go również kontuzje. Za nim jeden z trudniejszych okresów w karierze, w którym po próbie odejścia z Napoli został odsunięty od drużyny i nie miał okazji do regularnych występów. Postawił na przeprowadzkę do Francji, choć klubowych barw nie zmienił, bo zarówno ekipa spod Wezuwiusza, jak i Olympique Marsylia grają w błękitnych koszulkach. Wszystko z myślą o wyjeździe na mistrzostwa Europy. I choć po debiutanckiej bramce w Ligue 1 szybko nabawił się kontuzji uda, liczy, że zdoła zapracować na to, by znaleźć się w gronie wybrańców Paulo Sousy na Euro. Doświadczenie i osiągnięcia pokazują przecież, że od lat jest ważnym ogniwem reprezentacji Polski.
Nie trzeba być wielkim sportowcem, by odnosić sukcesy w roli szkoleniowca. Ta teza idealnie sprawdza się w przypadku piłki nożnej, a jednym z najlepszych dowodów na jej prawdziwość jest historia Czesława Michniewicza. Choć wydaje się, że najlepsze lata i największe osiągnięcia wciąż jeszcze przed nim, dotychczasowego CV „polskiemu Mourinho” już teraz może pozazdrościć wielu trenerów nad Wisłą. Drugie półwiecze swojego życia rozpoczął od wielkiej zmiany, zaryzykował i postawił na, jak się wydaje, jedno z największych wyzwań w swojej karierze. Z jakim skutkiem? O tym przekonamy się w najbliższych miesiącach.
Przed mistrzostwami świata 2018 za jego szybki powrót do zdrowia trzymała kciuki cała piłkarska Polska. Nie zdążył się wykurować i pojawił się na boisku dopiero pod koniec meczu z Kolumbią, gdy biało-czerwoni stracili w turnieju już pięć bramek. Dwa lata wcześniej podczas Euro to w dużej mierze dzięki niemu w fazie grupowej nasz zespół zagrał na zero z tyłu. 3 lutego urodziny obchodzi Kamil Glik – filar polskiej defensywy w drugiej dekadzie XXI wieku.
Jedni go uwielbiali, inni nienawidzili. Z całą pewnością nikogo nie pozostawiał wobec siebie obojętnym. Jego metody szkoleniowe można było uznać za co najmniej kontrowersyjne. Dziś pewnie nikt nie odważyłby się na taki sposób prowadzenia drużyny. Ale młodego trenera broniły wyniki. Doprowadził Widzew do pierwszego w historii mistrzostwa Polski. Co więcej dokonał tego w wieku zaledwie 33 lat! Gdyby żył, Jacek Machciński w tym roku świętowałby 40-lecie tamtego sukcesu. Byłoby co wspominać, bo przecież jeszcze przed triumfem na krajowym podwórku przyszły niezapomniane występy w europejskich pucharach, w których łodzianie wyeliminowali Manchester United i Juventus Turyn. Jedno jest pewne – to właśnie pod wodzą Jacka Machcińskiego ostatecznie narodził się „Wielki Widzew”, który rozkochał w sobie kibiców w całej Polsce i dał się poznać w najodleglejszych zakątkach Starego Kontynentu.
Po zakończonym eliminacyjnym sukcesem roku 2019 i zapewnieniu sobie udziału w kolejnej wielkiej, międzynarodowej imprezie, na rok 2020 polscy kibice czekali z niecierpliwością. W końcu na czwartych z rzędu mistrzostwach Europy biało-czerwoni chcieli, tak jak cztery lata wcześniej we Francji, włączyć się do rywalizacji z najlepszymi. Mecze ze Szwecją i Hiszpanią gwarantowały wielkie emocje, a przecież baraże dopiero miały wyłonić trzeciego grupowego rywala ekipy Jerzego Brzęczka. Start bezpośrednich przygotowań do meczów w Dublinie i Bilbao był zaplanowany na koniec marca. To właśnie wtedy we Wrocławiu i w Chorzowie polskich piłkarzy czekały starcia z Finlandią i Ukrainą. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, ale właśnie wtedy… wszystko się zmieniło. Nie tylko w planach reprezentacji Polski, ale przede wszystkim w życiu każdej i każdego z nas.
Jeśli ktoś chciałby wskazać wśród polskich piłkarzy tych, którzy w ostatnim dwudziestoleciu mogli osiągnąć więcej, z pewnością wymieniłby jego. Choć początki nie były spektakularne. W ekstraklasie zadebiutował jako 18-latek, ale jego kariera zaczęła nabierać tempa pięć lat później. Awans do ekstraklasy i efektowne występy w najwyższej klasie rozgrywkowej w barwach GKS-u Bełchatów, powołanie, debiut i od razu gol w reprezentacji Polski, transfer do jednej z najsilniejszych europejskich lig i... rozczarowanie. Radosław Matusiak, były piłkarz włoskiego Palermo i holenderskiego Heerenveen, w Nowy Rok świętuje także urodziny.
63 bramki w 116 meczach. Dwanaście lat w narodowych barwach i miano najskuteczniejszego polskiego piłkarza w historii. Statystycznie gola dla reprezentacji strzela częściej niż w co drugim spotkaniu. My przypominamy pamiętne trafienia dla biało-czerwonych. Było z czego wybierać, bo od ponad dekady nie było roku, w którym „Lewy” nie ucieszyłby polskich kibiców.
35 lat (z czego blisko 14 w reprezentacji), ponad sto występów w narodowych barwach (wśród trzech innych rekordzistów: Roberta Lewandowskiego, Michała Żewłakowa i Grzegorza Laty), 21 bramek (i wciąż nadzieja na kolejne). Legenda Wisły Kraków i Borussii Dortmund. Były piłkarz Fiorentiny i VfL Wolfsburg. Jakub Błaszczykowski, jeden z najwybitniejszych polskich piłkarzy, 14 grudnia obchodzi urodziny.
Takich eliminacji jeszcze nie było! Dość powiedzieć, że reprezentacja Polski trzy pierwsze spotkania w drodze do bliskowschodniego mundialu rozegra... jeszcze przed turniejem finałowym mistrzostw Europy. To wszystko oczywiście efekt pandemii koronawirusa, która całkowicie przeorganizowała sportowe kalendarze. Same mistrzostwa świata tym razem również będą wyjątkowe, bo po raz pierwszy, ze względu na wysokie temperatury w tym rejonie świata, zostaną rozegrane późną jesienią. Czy pojadą na nie biało-czerwoni przekonamy się najpóźniej w marcu 2022 roku. Wcześniej w kwalifikacjach naszych piłkarzy czekają potyczki ze starymi znajomymi. Czas na wyrównanie rachunków? Nie mamy nic przeciwko! Do turnieju finałowego awansują zwycięzcy każdej z 10 grup. Zespoły z drugich miejsc czeka rywalizacja w barażach.
Być jak Gerard Cieślik. Dla wielu chłopców urodzonych na Śląsku to było największe marzenie dzieciństwa. Oczywiście tylko nielicznym udało się choćby w części je zrealizować, ale on miał wyjątkowe szczęście. Już jako czternastolatek mógł przez chwilę poczuć się niczym legenda chorzowskiego Ruchu. W 1978 roku to właśnie Krzysztof Warzycha wcielił się w postać młodego „Gienka” w wyreżyserowanym przez Andrzeja Kotkowskiego filmie „Gra o wszystko”. Wówczas z pewnością nie przypuszczał, że w przyszłości również stanie się ikoną nie tylko Niebieskich, ale także greckiego Panathinaikosu Ateny, a w reprezentacji Polski rozegra więcej spotkań od swojego idola. Dziś, obchodzący 56. urodziny Warzycha, z pewnością może czuć satysfakcję ze swoich boiskowych dokonań i być wzorem do naśladowania dla wielu młodych adeptów futbolu. Tym, kim dla niego był Gerard Cieślik.
Niewiele jest w historii polskiego futbolu postaci tak tragicznych. Opowieści, które nie mają szczęśliwego zakończenia. W których nie ma pozytywnych zwrotów akcji i które ostatecznie puentuje dramat piłkarza, ale przede wszystkim człowieka. Stanisław Burzyński był jednym z czołowych bramkarzy kraju w latach 70. Robił systematyczne postępy, zdobywał uznanie i popularność. Zadebiutował w drużynie narodowej, a na horyzoncie pojawiał się zagraniczny transfer. Wszystkie plany legły jednak w gruzach w pewien zimowy, lutowy wieczór 1980 roku. Po nim już nic nie było takie samo.
Bezkompromisowy, nieustępliwy, kontrowersyjny... Lista określeń, które charakteryzują tego piłkarza mogłaby być zdecydowanie dłuższa. Z całą pewnością kibicom zawsze dostarczał wiele emocji. Zarówno w trakcie kariery, jak i już po jej zakończeniu. Jedni go uwielbiają, inni nienawidzą. On jednak zdaje się tym nie przejmować i dalej robi swoje. Nie owija w bawełnę, zawsze mówi i robi to, co myśli. Tak było przez 48 i będzie z pewnością w kolejnych latach jego życia. Bo taki właśnie jest Tomasz Hajto.
Historia rywalizacji biało-czerwonych z reprezentacją Bośni i Hercegowiny nie należy co prawda do najdłuższych, ale z całą pewnością jest dość oryginalna. Przede wszystkim dlatego, że aż trzy razy mierzyliśmy się... przed świętami Bożego Narodzenia. A że grudzień to miesiąc, w którym do tradycji przykłada się szczególną wagę, za każdym razem spotkania odbywały się w tureckim Kundu. Doszło do trzech, z których dwa zakończyły się wygraną Polaków, a raz padł remis. Do pierwszego starcia o punkty doszło dopiero 7 września tego roku w Lidze Narodów. W Zenicy drużyna Jerzego Brzęczka wygrała 2:1 po golach Kamilów: Glika i Grosickiego.
Czy to możliwe? Czy tym razem się uda? Jak nie dziś to kiedy? Te i setki innych, podobnych pytań od samego rana tej październikowej soboty towarzyszyło wszystkim polskim kibicom. To właśnie tego dnia marzenia wielu pokoleń fanów polskiego futbolu mogły się spełnić. Ale właśnie, czy mogły? Czy można było wierzyć w to, że ekipa Adama Nawałki zdoła nawiązać walkę ze świeżo upieczonymi mistrzami świata Niemcami?! Przez blisko rok pracy nowego selekcjonera gra biało-czerwonych nie powalała przecież na kolana. Efektowna wygrana na start eliminacji Euro 2016 ze słabiutkim Gibraltarem (7:0) nie mogła być przecież silnym argumentem przemawiającym za gospodarzami. Coś jednak sprawiło, że właśnie tego dnia, późnym wieczorem 11 października 2014 roku to co przez dziesięciolecia było niemożliwe, stało się możliwe.
1 stycznia 2000 roku – ten Nowy Rok był szczególny nie tylko za sprawą wyjątkowej zmiany daty w kalendarzu. Oznaczał również przełom w historii piłkarskiej reprezentacji Polski. Na czele drużyny narodowej stanął wówczas nowy selekcjoner. Jerzy Engel nie był faworytem do objęcia stanowiska po Januszu Wójciku. Media najczęściej wskazywały Franciszka Smudę i Henryka Kasperczaka. Ostatecznie PZPN, na czele z prezesem Michałem Listkiewiczem postawił jednak na dyrektora sportowego, kroczącej do mistrzostwa Polski, Polonii Warszawa. I jak czas pokazał był to trafny wybór. To właśnie pierwszy od 16 lat awans na mistrzostwa świata biało-czerwonych jest największym sukcesem w karierze, obchodzącego właśnie 68. urodziny, szkoleniowca.
33 lata, 5 klubów, 3 mistrzostwa Polski, dwa krajowe puchary, 38 meczów w reprezentacji i wyjazd na 3 wielkie imprezy mistrzowskie. Taki bilans z pewnością może być powodem do zadowolenia dla zawodowego piłkarza. W dniu kolejnych urodzin lista zrealizowanych sportowych marzeń Michała Pazdana jest już całkiem długa. Nie oznacza to jednak, że ostatecznie zamknięta. Na starcie kolejnego sezonu nowe wyzwania wciąż stoją przed piłkarzem, a ich finałem może być udział w przyszłorocznych mistrzostwach Europy.
Dyskusja wśród kibiców o tym, kto jest najlepszym polskim bramkarzem w historii, przypomina nieco tę, dotyczącą celów wakacyjnych podróży. Czy lepiej jechać w góry, nad morze czy na Mazury... Jednak o ile o atrakcyjności różnych regionów kraju można debatować bez końca, to w przypadku porównania naszych golkiperów nie jest to tylko kwestia gustu. Bo wśród wielu wybitnych przedstawicieli bramkarskiego fachu jeden jest bez wątpienia najbardziej utytułowany. I w niczym nie ujmując konkurentom Józefa Młynarczyka, z pewnością dlatego obchodzący właśnie 67. urodziny zawodnik znalazł się w składzie reprezentacji 100-lecia, wybranej przez kibiców i kapitułę z okazji jubileuszu futbolu nad Wisłą.
Pokolenie wolności. Tak z reguły nazywa się osoby urodzone w roku pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce. On urodził się już po 4 czerwca i trzeba przyznać, że z nowej rzeczywistości z każdym rokiem korzystał pełniej. Jako nastolatek pewnie jeszcze nie przypuszczał, że będzie reprezentował kraj w najważniejszych piłkarskich imprezach globu. Dziś 31-letni Maciej Rybus ma na koncie 55 występów w drużynie narodowej i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Każdy ma swoje Wembley. Nawiązując do słynnego starcia kadry Kazimierza Górskiego z Anglią, można zauważyć, że niemal każdy reprezentant Polski, który regularnie występował w drużynie narodowej, ma na swoim koncie występ szczególny. Taki, który jeśli nawet nie przeszedł do historii polskiego futbolu, to złotymi zgłoskami zapisał się w piłkarskim życiorysie samego zawodnika. Nie inaczej jest w przypadku Grzegorza Bronowickiego. Bo jeśli spojrzymy na jego karierę, to pierwsze, co przychodzi na myśl, to zwycięski mecz z Portugalią w eliminacjach Euro 2008. I nie ma w tym stwierdzeniu za grosz przesady. Bo przecież ilu polskich piłkarzy może z czystym sumieniem powiedzieć: „to ja zatrzymałem Cristiano Ronaldo”? No właśnie, a on może. I jeśli w dniu 40. urodzin zdecyduje się na podsumowanie dotychczasowych dokonań, ten pamiętny mecz na Śląskim znajdzie się z pewnością wysoko na liście zatytułowanej „sukcesy”.
Srebrny medalista olimpijski z Barcelony. Blisko 40 meczów rozegranych w pierwszej reprezentacji Polski. Legendarny kapitan Widzewa, z którym sięgnął po dwa tytuły mistrzowskie i grał w Champions League. Bez wątpienia jeden z najlepszych obrońców w kraju lat 90. Tomasz Łapiński, bo o nim mowa, po zakończeniu kariery na boisku przygody z futbolem jednak nie zakończył. Od lat dzieli się swoim doświadczeniem jako ekspert telewizyjny. Media to jednak nie jedyna nie związana z piłką pasja obrońcy, który 1 sierpnia kończy 51 lat.
Jego kariera jest bodaj najbardziej błyskotliwą wśród wszystkich polskich piłkarzy w ostatnich latach. W czasach, w których o sile ofensywnej reprezentacji Polski decydują przede wszystkim Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik, dość niespodziewanie pojawił się ważny dla nich konkurent. Z polskiej ekstraklasy przebojem wdarł się do jednej z najsilniejszych lig świata. O jego wyczynach rozpisywały się sportowe media w całej Europie, a nazwisko Piątek w sezonie 2018/19 było bodaj najczęściej wymienianym nazwiskiem polskiego sportowca przez kibiców i dziennikarzy na świecie. I choć później jego kariera, jak się wydaje, nieco wyhamowała, wszystko wciąż jeszcze przed nim. 1 lipca Krzysztof Piątek świętuje bowiem dopiero 25. urodziny.
Powiedzieć o nim „osobowość” to zdecydowanie za mało. Z pewnością trudno znaleźć w polskim futbolu w ostatnich trzech dekadach postać równie barwną, a zarazem kontrowersyjną. Trenera, którego jedni uwielbiają, a inni kontestują jego warsztat i umiejętności. Który na krajowym podwórku osiągnął wszystko. Przeżywał chwile chwały, ale także wielkiego rozczarowania. I mimo że Franciszek Smuda obchodzi właśnie 72. urodziny, można być pewnym, że jeszcze nie raz o nim usłyszymy.
Siedem klubów w dziesięć lat. Można powiedzieć, że długo szukał swojego miejsca. Jednak ostatnie dwa sezony wskazują na to, że w końcu je znalazł. W dniu 30. urodzin może śmiało stwierdzić, że wiele sportowych planów udało mu się zrealizować. Niektóre marzenia, jak chociażby gra w lidze hiszpańskiej, wciąż czekają na urzeczywistnienie. Czasu nie powinno zabraknąć, bo przed Mateuszem Klichem jeszcze wiele lat kariery.
To nie jest prosta historia. To nie jest historia sportowca, który od samego początku kroczył właściwą drogą do celu. Historia kogoś, kto nie popełniał błędów i zawsze w pełni profesjonalnie podchodził do swoich obowiązków. To opowieść o człowieku „po przejściach”, który mimo trudności i wielu perturbacji był w stanie osiągnąć sukces. Grać na najwyższym poziomie w czołowych ligach świata i reprezentować Polskę na najważniejszych imprezach. Kamil Grosicki przez 32 lata swojego życia udowodnił, że dzięki determinacji i pracy nad samym sobą można spełnić marzenia. I z całą pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Mistrz Polski, król strzelców ekstraklasy, zdobywca Pucharu Polski, niespełniony w reprezentacji. Urodzony na Śląsku, uwielbiany również w Łodzi. Dla kibiców GKS-u Katowice i Widzewa po prostu legenda. O kim mowa? Oczywiście o Marku Koniarku, który obchodzi właśnie 58. urodziny.
Etatowy reprezentant Polski, kluczowy zawodnik jednej z czołowych drużyn Serie A. Od kilku lat w kręgu zainteresowań topowych klubów w Europie. A wszystko nawet nie na półmetku kariery. Piotr Zieliński, podpora drugiej linii kadry Jerzego Brzęczka i SSC Napoli, na brak ofert z pewnością nie narzeka i korzystając z niespodziewanej przerwy w rozgrywkach może rozważać różne warianty dotyczące swojej przyszłości. W tych niecodziennych okolicznościach, poza sprawami zawodowymi, będzie musiał też znaleźć sposób i czas na świętowanie. 20 maja obchodzi 26. urodziny.
„Jestem zadowolony ze swojej kariery i ze wszystkich decyzji, jakie w niej podjąłem. Choć niedosyt jest”. To stwierdzenie, które w dniu swojego pożegnalnego występu (21 czerwca 2009 roku w Tychach) wypowiedział Radosław Gilewicz, najtrafniej oddaje przygodę z piłką utalentowanego napastnika. Blisko dwie dekady z powodzeniem rywalizował na stadionach Polski, Szwajcarii, Niemiec i Austrii. Jeśli szukać powodów do niedosytu, należy z pewnością wskazać na drużynę narodową, z którą nie osiągnął wymarzonych sukcesów. Zawodnik, który biało-czerwone barwy reprezentował dziesięciokrotnie, obchodził właśnie 49. urodziny.
Nie ma w polskiej piłce dwóch ludzi, których łączyłoby więcej. Obaj są bramkarzami. Obaj światowej klasy. Do wielkiego futbolu obaj jechali tą samą drogą, a właściwie ulicą Łazienkowską w Warszawie. Później spotkali się na Ashburton Grove w Londynie. Przez lata na zmianę, z sukcesami, strzegli i strzegą reprezentacyjnej bramki. Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański nawet urodziny świętują tego samego dnia – 18 kwietnia.
Od kapitana do selekcjonera. Nieczęsto zdarza się, żeby piłkarze, którzy na murawie osiągali reprezentacyjny poziom, również w karierze szkoleniowej odnosili znaczące sukcesy. On jest przykładem na to, że to możliwe. Srebrny medal igrzysk olimpijskich, ponad czterdzieści występów w pierwszej reprezentacji. W obu drużynach pełnił funkcję kapitana. Dał się poznać jako lider również w zespołach klubowych. Po zakończeniu gry w piłkę wspinał się na kolejne szczeble kariery trenerskiej i wreszcie otrzymał nominację na stanowisko selekcjonera. Z kadrą narodową wywalczył awans na mistrzostwa Europy. Dużo? Bez wątpienia, a należy dodać, że Jerzy Brzęczek osiągnął to wszystko w ciągu zaledwie 49 lat.
Ekstraklasa, Bundesliga, Eredivisie, Serie A. I przede wszystkim reprezentacja Polski. W większości kluczowa rola w silnych zespołach. Takim życiorysem nie powstydziłby się niejeden weteran futbolu. Zaczynał jako wielka nadzieja polskiej piłki, wiele już osiągnął, ale wydaje się, że największe wyzwania i sukcesy wciąż jeszcze przed nim. I choć Arkadiusza Milika zna pewnie każdy polski kibic, napastnik Napoli obchodził dopiero 26. urodziny.
Nie tak to się miało skończyć. Podczas kilkudniowego tournée reprezentacji Polski po Ameryce Północnej Michał Żewłakow miał przejść do historii jako piłkarz, który rozegrał najwięcej spotkań z orłem na piersi (wyprzedzając Grzegorza Latę). Tak też się stało, choć obrońca Ankaragücü pewnie nie przypuszczał, że po powrocie do kraju na dobre pożegna się z drużyną narodową. „Afera samolotowa” odbiła się szerokim echem, a w jej wyniku z kadry Franciszka Smudy został usunięty także inny kluczowy piłkarz – Artur Boruc.
Teolodzy, pisarze, politycy, matematyk, chemik, lekkoatleta, zawodnik sportów walki... i on. Wśród znanych osób urodzonych w Gryficach, niewielkiej miejscowości w północno-zachodniej Polsce, z całą pewnością to właśnie piłkarz osiągnął największą popularność. Sukcesy na boisku, gra w czołowych klubach Europy, blisko 70 meczów w reprezentacji Polski. Powiedzieć o nim jednak tylko „zawodnik” to nic nie powiedzieć. Koniec stycznia 2020 roku jest dla niego wyjątkowy, bo właśnie wtedy Grzegorz Krychowiak, jedna z najbarwniejszych postaci polskiego futbolu, obchodzi 30. urodziny.
Mecze z Niemcami, delikatnie rzecz ujmując, rzadko układały się po myśli piłkarzy reprezentacji Polski. Nasi zachodni sąsiedzi byli zmorą nie tylko zawodników, ale też selekcjonerów, a do miana sukcesów urastały z trudem wywalczone remisy. Jedynym trenerem, który rywalizował z utytułowanym rywalem jak równy z równym, był dotychczas Adam Nawałka. W latach 2014-2016 poprowadził biało-czerwonych przeciwko Niemcom w sumie w 4 spotkaniach i bilans ma idealnie remisowy. W historii zapisał się jako ten, który jako pierwszy mógł cieszyć się ze zwycięstwa nad tym przeciwnikiem.
Robert Lewandowski znów na ustach wszystkich. Kapitan reprezentacji Polski nie przestaje zadziwiać strzelecką formą. Tym razem swoje nieprzeciętne umiejętności i instynkt potwierdził w Lidze Mistrzów w barwach Bayernu Monachium. Cztery gole strzelone w Belgradzie Crvenej Zvezdzie w 14 minut i 31 sekund to rekord Champions League, ale nie pierwszy raz, kiedy Polak trafił do siatki co najmniej cztery razy.
Prawdziwe życie zaczyna się po trzydziestce. Jeśli ktoś wątpi w słuszność tego twierdzenia, powinien poznać historię Marcina Robaka. Dwukrotny król strzelców ekstraklasy i zdobywca 120 bramek w najwyższej klasie rozgrywkowej dokonał tego głównie w czwartej dekadzie życia. Napastnik nie zamierza jednak kończyć z futbolem, a wysoką formę potwierdza w roli kapitana drugoligowego obecnie Widzewa. I mimo że 29 listopada 2019 roku to dzień jego 37. urodzin, zamierza w barwach klubu z Łodzi zagrać jeszcze w elicie.
Eliminacje Euro 2020 są już szóstymi, które w XXI wieku zakończyły się sukcesem biało-czerwonych. W ciągu blisko dwóch dekad do turniejów mistrzowskich reprezentację Polski wprowadziło 5 selekcjonerów. My postanowiliśmy statystycznie podsumować drogę do awansu zespołów Jerzego Engela, Pawła Janasa, Leo Beenhakkera, Adama Nawałki i Jerzego Brzęczka.
Rok 1996 był dla niego wyjątkowy. Zaczęło się od pierwszego w karierze tytułu mistrza Polski z Widzewem. Później przyszły występy i gole w Lidze Mistrzów. Już wtedy o talencie 22-letniego napastnika mówiło się coraz głośniej. Prawdziwa „Citkomania” wybuchła jednak 9 października, kiedy to po jego strzale reprezentacja Polski objęła prowadzenie w eliminacyjnym meczu z Anglią na Wembley.
Takiego turnieju jeszcze nie było. Po raz pierwszy w historii Polska została współgospodarzem piłkarskiej imprezy najwyższej rangi. I mimo że wielu wątpiło w powodzenie organizacyjne, wszystko przebiegło bez większych problemów. Zawiedli tylko polscy piłkarze.
Do trzech razy sztuka. Po nieobecności w RPA i Brazylii polscy piłkarze zameldowali się na mistrzostwach świata w Rosji. Podbudowani udanym występem w 2016 roku na Euro we Francji, ruszali na wschód z nadziejami na dobry rezultat. Okazały się płonne, a 32 lata po mundialu w Meksyku wciąż czekamy na awans do fazy pucharowej.
Włodzimierz Lubański, Grzegorz Lato i Kazimierz Deyna. Ta trójka od kilkudziesięciu lat otwierała listę najskuteczniejszych piłkarzy w historii reprezentacji Polski. Tylko im udało się przekroczyć barierę 40 goli w koszulce z orłem na piersi. Druga dekada XXI wieku przyniosła jednak napastnika, który samodzielnie przekracza kolejne granice – Roberta Lewandowskiego.