Sławomir Chałaśkiewicz - 58. urodzinySławomir Chałaśkiewicz - 58. urodziny
Kroniki29 listopada 1963
29 listopada 1963
Autor: Piotr Kuczkowski
Data dodania: 29.11.2023
FOT. CYFRASPORTFOT. CYFRASPORT

Na pierwszy rzut oka wygląda bardziej na heavy metalowego muzyka, niż piłkarza. Długie włosy, tatuaże, kolczyk w uchu i zadziorne spojrzenie. Do tego fascynacja motocyklami. Ktoś, kto nie zna jego życiorysu, z pewnością nie dostrzegłby w nim zawodowego sportowca. A jednak przez blisko 25 lat z powodzeniem rywalizował na boiskach Polski i Niemiec. W reprezentacji Polski nigdy nie zagrał, ale przebojowego napastnika do dziś pamiętają kibice Widzewa Łódź, Śląska Wrocław i przede wszystkim Hansy Rostock. Grę w piłkę zakończył „grubo” po czterdziestce, co nie oznacza, że wciąż nie jest ona obecna w jego życiu. Boiskowe doświadczenie i wiedzę przekazuje młodzieży w założonej przez siebie łódzkiej szkółce. Nie stroni także od mediów, gdzie często, „bez owijania w bawełnę” dzieli się swoimi przemyśleniami. I choć niektórzy jego opinie uważają za zbyt kontrowersyjne, niewiele sobie z tego robi, bo jak mówi – nie ma problemów ze spoglądaniem w lustro w czasie golenia. 29 listopada Sławomir Chałaśkiewicz świętuje 60. urodziny.

Bóg daje talent, ale nad tym talentem trzeba pracować. Nic nie przychodzi w życiu „samo” – taka dewiza towarzyszy mu od najmłodszych lat i również ją chce przekazywać młodym adeptom futbolu. Jego sportowy dorobek być może nie obfituje w trofea, medale, czy występy reprezentacyjne, ale z tego co osiągnął, po latach może być zadowolony. Choć za Chałaśkiewiczem już sześć dekad życia, nie myśli o emeryturze i wciąż aktywnie angażuje się w futbolową rzeczywistość. Na boisku spędził jego zdecydowaną większość, a formą imponował jeszcze w wieku, w którym większość piłkarzy rywalizację od dawna śledzi z trybun czy sprzed ekranu telewizora.

CHŁOPAK Z MIASTA ŁODZI

Wszystko zaczęło się tu – w Mieście Włókniarzy, dokładnie 60 lat temu. W tym czasie, podobnie jak obecnie, młodzi chłopcy zafascynowani futbolem, marzyli o występach w jednym z dwóch, największych łódzkich klubów. Jego celem była gra po wschodniej stronie miasta i ostatecznie udało mu się zrealizować swoje plany. Zanim trafił do Widzewa, pierwsze kroki stawiał w Metalowcu, Borucie Zgierz, Orle i Starcie, żeby w 1986 roku trafić na Aleję Armii Czerwonej. Dwukrotny wówczas mistrz Polski wciąż liczył się w walce o czołowe lokaty w lidze, ale w zespole następowała właśnie zmiana pokoleniowa. Łódź opuszczały klubowe legendy na czele z Włodzimierzem Smolarkiem, Krzysztofem Surlitem czy Romanem Wójcickim. Ich miejsce mieli zajmować młodzi, którzy jednak musieli pasować do filozofii i charakteru drużyny, w której wciąż nie brakowało autorytetów.

 

Szatnia budziła respekt i podziw. Było tam wielu piłkarzy, którzy mieli bogatą karierę, z których można było brać przykład. Jeżeli wchodziło się do takiej szatni, człowiek czuł się wyróżniony, że może uczestniczyć w treningach z takimi graczami. Teraz rzadko się zdarza, żeby tylu dobrych zawodników grało w jednym klubie.

Sławomir Chałaśkiewicz
FRAGMENT WYWIADU DLA WIDZEWTOMY.NET Z 3 KWIETNIA 2018 R.

23-latek dobrze wkomponował się w zespół, w którym zaczął odgrywać znaczącą rolę. Choć jego dorobek strzelecki nie robił wielkiego wrażenia (przez 3 sezony zdobył w sumie 10 bramek) na swoim koncie do końca rozgrywek 1988/1989 zapisał ponad 60 występów. Widzew rywalizacji nie kończył już jednak na medalowych miejscach, w kolejnych rozgrywkach plasując się w połowie stawki. Chałaśkiewicz dobrze wspomina współpracę z trenerem Orestem Lenczykiem, który dużą wagę przykładał do przygotowania fizycznego. A, że należał do zawodników, którzy sami starali się dobrze prowadzić, taki styl pracy szkoleniowca bardzo mu odpowiadał. Jego sytuacja zmieniła się po powrocie na ławkę Bronisława Waligóry. Brak perspektywy regularnych występów zakończył się decyzją o wyjeździe na Dolny Śląsk.

Sławomir Chałaśkiewicz - 58. urodzinySławomir Chałaśkiewicz - 58. urodziny
FOT. 400MM

W Widzewie zaczynał profesjonalną karierę i później wielokrotnie, w rożnym charakterze, do niego wracał. Dlatego Sławomira Chałaśkiewicza nie mogło zabraknąć przy okazji obchodów 100-lecia klubu. Na zdjęciu w walce o piłkę z Rafałem Pawlakiem w pokazowym meczu 2 maja 2010 roku.

WROCŁAWSKIE CZASY

Sezon 1989/1990 okazał się fatalny dla Widzewa, który zajął w ekstraklasie przedostatnie miejsce i pożegnał się z elitą. Banicja w II lidze trwała tylko rok, ale Chałaśkiewicza ominął zarówno spadek, jak i awans ukochanego klubu. Ten czas spędził we Wrocławiu, gdzie przez dwa lata reprezentował barwy Śląska. Przy Oporowskiej rozegrał 58 spotkań i 12-krotnie wpisał się na listę strzelców. Pełnił nawet funkcję kapitana, choć jego relacje z prowadzącym zespół Romualdem Szukiełowiczem były – delikatnie mówiąc – napięte.

Współpraca nie układała się najlepiej. Trener zawiódł mnie jako człowiek, wbijając „nóż w plecy”. Żeby za bardzo się nie rozwodzić – niektóre jego decyzje były co najmniej dziwne. Po przybyciu zamieszkałem w Hotelu Wrocław. Trener ubzdurał sobie, że choć nie byłem jeszcze piłkarzem Śląska, to traciłem formę w dyskotekach. Dobre sobie. Gdy nim zostałem, irytowały nie do końca zrozumiałe zasady premii meczowych. Sposób ich podziału budził mój sprzeciw. Premia za mecz powinna przecież być dzielona na zespół, a nie na dwóch lub trzech ulubieńców szkoleniowca. Z tego powodu dochodziło do konfliktów, bo nie wahałem się głośno artykułować racji.

Sławomir Chałaśkiewicz
FRAGMENT WYWIADU DLA TVPSPORT.PL Z 31 SIERPNIA 2021 R.

Koniec końców w 1991 roku ze Śląskiem pożegnał się i Szukiełowicz, i Chałaśkiewicz, który otrzymał propozycję powrotu do Łodzi. Widzew w roli beniaminka I ligi spisywał się więcej niż przyzwoicie i rywalizację zakończył na trzecim miejscu. W całym sezonie napastnik nie zagrał tylko w jednym spotkaniu, strzelił sześć goli i jak się okazało dobrą dyspozycją zapracował na zagraniczny transfer.

Sławomir Chałaśkiewicz - 58. urodzinySławomir Chałaśkiewicz - 58. urodziny
FOT. 400MM

Trzeci i ostatni okres występów Sławomira Chałaśkiewicza w Widzewie przypadł na sezon 1998/1999. Napastnik zagrał w nim m.in. w wyjazdowym meczu 1. kolejki z Ruchem Radzionków, przegranym przez łodzian 0:5 (24 lipca 1998 roku).

DRUGI DOM – NIEMCY

Chałaśkiewicz z kraju mógł wyjechać wcześniej, ale ostatecznie nie zdecydował się na propozycję belgijskiego Anderlechtu. Końcówka lat 80. to nie był najlepszy czas na podejmowanie tego typu decyzji. Ryzyko braku możliwości powrotu do Polski w jego ocenie okazało się zbyt duże. Za zachodnią granicę przeniósł dopiero w wieku 29 lat. I choć trafił do klubu z dawnego NRD, przeskok z polskiej rzeczywistości i tak był olbrzymi.

Poczułem przez chwilę wielką piłkę. Inny świat – i sportowy, i organizacyjny. Wszystko zawsze było podopinane na ostatni guzik. Jak pojechałem na urlop i miałem dołączyć na zgrupowanie, to wysłali po mnie kierowcę. Miałem tłumacza do swojej dyspozycji, spełniali wszystkie moje zachcianki. Nie musiałem łazić, prosić, zawracać głowy. O co bym nie poprosił, to na drugi dzień miałem. Daliśmy jednak z Witkiem (Kubalą – innym polskim piłkarzem, który trafił do Hansy – przyp. red.) na samym początku plamę. Nie powiedzieli nam – no, albo my nie zrozumieliśmy po niemiecku – że przed śniadaniem mamy jeszcze rozruch. Oni z boiska szli do jadalni, a my już tam dawno czekaliśmy. Zaraz zaczęły się komentarze, że jak przyjechali Polacy, to pierwsi do jedzenia, a ostatni do treningu…

Sławomir Chałaśkiewicz
WYPOWIEDŹ DLA WESZŁO.COM Z 12 LUTEGO 2012 R.

Kiedy przed sezonem 1992/1993 trafił do Hansy Rostock pewnie nie przypuszczał, że jego przygoda za zachodnią granicą potrwa kilkanaście lat. Najdłużej występował właśnie w klubie z miasta położonego nad Morzem Bałtyckim. Zespół, który w 1991 roku świętował mistrzostwo i Puchar NRD, pierwszy sezon w lidze Zjednoczonych Niemiec zakończył na miejscu spadkowym. Dlatego Polak miał pomóc w walce o powrót do elity. Ta sztuka udała się dopiero za trzecim podejściem, ale od początku Chałaśkiewicz był podstawowym napastnikiem drużyny i dołożył swoją cegiełkę do końcowego sukcesu. Nagrodą były trzy kolejne sezony na najwyższym szczeblu rozgrywek i choć z roku na rok jego pozycja w zespole słabła, na swoim koncie zapisał w Bundeslidze w sumie blisko 50 występów.

Sławomir Chałaśkiewicz - 58. urodzinySławomir Chałaśkiewicz - 58. urodziny
TYGODNIK „PIŁKA NOŻNA” - NUMER 30/1997

W Rostocku Sławomir Chałaśkiewicz spędził ponad pięć lat.

W Niemczech na najwyższym szczeblu rozgrywek ligowych już nie zagrał, ale jak wielokrotnie podkreślał, do swoich obowiązków zawsze podchodził z jednakowym zaangażowaniem. Poza Rostockiem w kraju naszego zachodniego sąsiada występował również w Carl Zeiss Jena, SV Babelsberg 03 (wywalczył z nim historyczny awans do 2. Bundesligi) i HSV Hessen Kassel. Do tego ostatniego klubu dołączył w wieku czterdziestu lat i co zrozumiałe, musiał mierzyć się z krytyką dziennikarzy zwracających uwagę na jego metrykę. Z mediami jednak nie rozmawiał, a na zarzuty odpowiedział na boisku. W dwóch ostatnich sezonach na niemieckich stadionach zdobył aż 28 bramek.

Sławomir Chałaśkiewicz - 58. urodzinySławomir Chałaśkiewicz - 58. urodziny
FOT. 400MM

Mimo wieloletniego pobytu w Niemczech Sławomir Chałaśkiewicz chętnie wracał w rodzinne strony. Na zdjęciu w klubowej kawiarni na stadionie Widzewa w czerwcu 1997 roku.

MECZ O ŻYCIE

Jego ostatni klub stanął również na wysokości zadania w chwili najcięższej, życiowej próby swojego byłego piłkarza. W 2005 roku media obiegła wiadomość, że Sławomir Chałaśkiewicz zmaga się ze złośliwym rakiem skóry. Potrzebna była operacja i kosztowne leczenie, a w organizację zbierania środków włączył się właśnie przyjaciele z Kassel. „Chala” – jak mówili o nim Niemcy, mimo dojrzałego wieku zawsze dawał drużynie maksimum zaangażowania, dlatego w trudnym momencie nie mogli pozostawić go bez wsparcia. Ostatecznie ze swojego „meczu o życie” zawodnik wyszedł zwycięsko.

Skąd to się wzięło? Tego nie wie nikt. Czytałem, że często bierze się to od słońca. Nie wiem, są pewne rzeczy, na które człowiek nie ma żadnego wpływu. Rok był dla mnie bardzo męczący – ciągłe badania, kontrole, kolejne powstające zmiany na skórze, więc i kolejne zabiegi. Nieciekawa sprawa.

Sławomir Chałaśkiewicz
WYPOWIEDŹ DLA WESZŁO.COM Z 12 LUTEGO 2012 R.

PROSTO Z MOSTU

Boiskowe doświadczenia i walka z chorobą z pewnością ukształtowały Chałaśkiewicza jako człowieka. Jego charakter pozostał jednak niezmienny. Często za wygłaszane przez siebie opinie musiał płacić słoną cenę. Tak było na przykład, kiedy po zakończeniu kariery i powrocie do Polski pracował z grupami młodzieżowymi Widzewa. W czasach kiedy właścicielem klubu był Sylwester Cacek, były zawodnik pozwalał sobie na otwarte krytykowanie polityki prowadzenia klubu. Nigdy jednak niczego nie żałował i nie wycofywał się ze swoich słów.

Przylgnęła do mnie opinia osoby kontrowersyjnej, głoszącej niezbyt popularne sądy. Niektórzy mawiają wprost, że Chałaśkiewicz ma niewyparzoną gębę. I dlatego podczas golenia bez obaw stoję przed lustrem. Zawsze miałem swoje zdanie. Nie będę nikomu przyklaskiwał, to nie w moim stylu.

Sławomir Chałaśkiewicz
FRAGMENT WYWIADU DLA TVPSPORT.PL Z 31 SIERPNIA 2021 R.
Sławomir Chałaśkiewicz - 58. urodzinySławomir Chałaśkiewicz - 58. urodziny
FOT. PAP

Chałaśkiewicz zawsze walczył o swoje. Nie inaczej było pod koniec lat 90., kiedy Widzew zalegał mu z wypłatą 85 tysięcy złotych wynagrodzenia. Były piłkarz sprawiedliwości szukał w sądzie.

Po okresie sukcesów w połowie lat 90. i występach w europejskich pucharach (m.in. w Lidze Mistrzów) Widzew z roku na rok zaczął popadać w coraz większe kłopoty finansowe. Zadłużenie wobec wierzycieli (w tym piłkarzy) rosło, a klub znajdował się na granicy upadku. Taka sytuacja trwała blisko dwie dekady, podczas których dochodziło do zmian właścicielskich, a drużyna balansowała pomiędzy pierwszym, a drugim szczeblem rozgrywek. Przesilenie nastąpiło w 2015 roku. Po drugim spadku z rzędu zrezygnowano z ubiegania się o licencję na nowy sezon. Stało się jasne, że formalnie Widzew przestał istnieć.

Sławomir Chałaśkiewicz - 58. urodzinySławomir Chałaśkiewicz - 58. urodziny
FOT. CYFRASPORT

Po ogłoszeniu upadłości Widzewa, sprawy w swoje ręce wzięli kibice i byli piłkarze, którzy błyskawicznie ogłosili odbudowę klubu od podstaw. Na zdjęciu pierwszy prezes Stowarzyszenia Reaktywacja Tradycji Sportowych – Marcin Ferdzyn w towarzystwie byłych piłkarzy: Krzysztofa Kamińskiego i Sławomira Chałaśkiewicza (2 lipca 2015 roku).

Zaangażowanie wielu osób, przy wsparciu ogromnej rzeszy kibiców sprawiło, że Widzew do sezonu 2015/2016 mógł przystąpić na piątym poziomie rozgrywek (IV liga). Od tamtej pory czerwono-biało-czerwoni zanotowali cztery awanse awanse i po sezonie 2021/2022 w końcu wrócili do krajowej elity. I choć Sławomir Chałaśkiewicz nie jest bezpośrednio zaangażowany w funkcjonowanie klubu, jest częstym gościem na stadionie przy Alei Piłsudskiego. Obserwuje, wspiera, ocenia, ale też krytykuje to, co nie podoba mu się w drużynie czy polityce prowadzonej przez władze czterokrotnego mistrza Polski. Bo taki właśnie jest i taki z pewnością pozostanie w przyszłości, świętując kolejne rocznice urodzin.