Tomasz WałdochTomasz Wałdoch
Kroniki10 maja 1971
10 maja 1971
Autor: Piotr Kuczkowski
Data dodania: 10.05.2023
FOT. CYFRASPORTFOT. CYFRASPORT

4 czerwca 2002 roku – ten dzień przyniósł spełnienie jego sportowych marzeń. W południowokoreańskim Pusan, jako kapitan wyprowadził reprezentację Polski na murawę przed pierwszym meczem mistrzostw świata. Turnieju, na udział w którym kibice nad Wisłą czekali długich 16 lat. Także dla niego mundial do tej pory był tylko młodzieńczym wspomnieniem. W końcu biało-czerwoni ostatni raz grali na imprezie tej rangi, kiedy on miał 15 lat. Po klęsce z Brazylią w meksykańskiej Guadalajarze nikt nie zakładał, że naszych piłkarzy nie zobaczymy wśród najlepszych ekip świata przez blisko dwie dekady. Urodzony w Gdańsku Tomasz Wałdoch, wówczas zawodnik miejscowego Stoczniowca, dopiero planował profesjonalną przygodę z futbolem. Dwa lata później rozpoczęła się ona na dobre...

Jeśli spojrzymy tylko na liczbę klubów, które Wałdoch reprezentował w trakcie kariery, z pozoru może wydawać się ona mało imponująca. Przez blisko 20 lat zakładał koszulki tylko czterech drużyn, a biorąc pod uwagę, że w Jagiellonii rozegrał zaledwie 5 spotkań, trzeba zauważyć, że reprezentacyjnego obrońcę wspominać mogą kibice Górnika Zabrze, VfL Bochum i Schalke 04 Gelsenkirchen. Jednak w jego przypadku, zgodnie z dobrze znaną zasadą, nie ilość, a jakość ma znaczenie. Bo w każdym z nich zawodnik, przez wiele lat odgrywał znaczącą rolę, w każdym spędził kilka lat i w każdym zaliczył ponad 100 występów.

Z WYBRZEŻA... NA ŚLĄSK

Pytanie jak 17-latek z Trójmiasta trafił do Zabrza z pewnością może zastanawiać wielu kibiców. Końcówka lat 80. nie była bowiem czasem, w którym przenosiny młodych zawodników na drugi koniec kraju były codziennością. Wałdoch na angaż w utytułowanym klubie, przede wszystkim zapracował dobrą postawą na boisku. Jak to w takich sytuacjach bywa, nie obyło się również bez odrobiny szczęścia. Wyróżniającego się obrońcę szybko dostrzegli przedstawiciele młodzieżowych zespołów wojewódzkich, a także reprezentacji Polski. W ich składach zaczął pojawiać się regularnie, a występy w najodleglejszych zakątkach kraju sprawiły, że mógł zostać dostrzeżony także przy Roosevelta.

W barwach juniorskiej reprezentacji Polski wystąpiłem w meczu rozgrywanym w Jastrzębiu, przeciwko Norwegii. Pojawili się skauci klubów śląskich, w tym Górnika Zabrze. Widocznie trafiłem do notesu i dostałem propozycję przenosin na Górny Śląsk. Było to dla mnie ogromnym wydarzeniem, bo drużyna naszpikowana była kadrowiczami.

Tomasz Wałdoch
WYPOWIEDŹ DLA „ŁĄCZY NAS PIŁKA” Z 28 STYCZNIA 2019 R.
Tomasz Wałdoch w koszulce Górnika Zabrze.Tomasz Wałdoch w koszulce Górnika Zabrze.
FOT. EAST NEWS

W Zabrzu Tomasz Wałdoch spędził siedem lat. Koszulkę Górnika zakładał od 1988 do 1995 roku.

W Górniku młody obrońca faktycznie miał się od kogo uczyć. Dość powiedzieć, że z młodzieżowych drużyn Stoczniowca od razu trafił do szatni z takimi piłkarzami jak Jan Urban, Ryszard Komornicki czy Józef Wandzik. Ta perspektywa go jednak nie zdeprymowała, choć w relacjach ze starszymi kolegami, jak sam przyznał, zachowywał pewien dystans. W przełamaniu lodów na pewno pomogła mu postawa na boisku, a na nim Wałdoch szybko wywalczył sobie miejsce.

Debiut w Górniku pamiętam jak dziś, w meczu z Szombierkami Bytom, wygranym 3:1. Wywalczyłem sobie miejsce na prawej obronie, więc automatycznie moja wartość wzrosła. Jeśli gra się w pierwszym zespole Górnika Zabrze, który miał wówczas bardzo duże osiągnięcia w krajowym futbolu, a także regularnie grał w europejskich pucharach, tak musiało być. Szczebel po szczeblu dotarłem do kadry olimpijskiej. Ta drużyna przygotowywana była przez 2,5 roku. Dobierany był odpowiedni sztab, pojawili się sponsorzy.

Tomasz Wałdoch
WYPOWIEDŹ DLA „ŁĄCZY NAS PIŁKA” Z 28 STYCZNIA 2019 R.

HISZPAŃSKI SEN

Drużyna prowadzona przez Janusza Wójcika okazała się rewelacją olimpijskiego turnieju w Barcelonie. Na stadionach w stolicy Katalonii i Saragossie biało-czerwoni szli jak burza. W pokonanym polu zostawili reprezentacje Kuwejtu i Włoch, a dwa punkty w grupie zdołali im odebrać tylko Amerykanie. W ćwierćfinale odprawili Katarczyków, by w walce o finał nie dać szans Australijczykom. W meczu o złoto nieznacznie ulegli tylko gospodarzom 2:3, ale i tak srebrny medal w kraju odebrany był jako wielki sukces. Jednym z jego głównych architektów był właśnie Wałdoch, który na prawej obronie rozegrał wszystkie spotkania od pierwszej do ostatniej minuty.

Ceremonia medalowa

Zaszliśmy bardzo daleko, nikt się tego nie spodziewał. Warto pamiętać, że od tego czasu żadna reprezentacja nie zdołała nawet awansować do igrzysk olimpijskich, nie mówiąc już o medalu. Po zakończeniu meczu było oczywiście najpierw rozczarowanie, które jednak szybko ustąpiło radości. W szatni ówczesny kapitan, Jurek Brzęczek, wykrzyczał: Panowie, zdobyliśmy olimpijskie srebro! Wtedy to do nas dotarło, atmosfera się rozluźniła. Mówiąc szczerze, przed wyjazdem nie zakładaliśmy, że dojdziemy aż do finału. Z czasem, z każdym meczem apetyt jednak rósł. Trudno powiedzieć, żebyśmy wtedy grali jakąś cudowną, atrakcyjną piłkę, ale byliśmy bardzo skuteczni, stanowiliśmy zwarty zespół. Staliśmy się zżytą grupą i między innymi dzięki temu dotarliśmy do tego finału. Dla każdego z nas to był olbrzymi sukces. 

Tomasz Wałdoch
WYPOWIEDŹ DLA „ŁĄCZY NAS PIŁKA” Z 28 STYCZNIA 2019 R.

W PIERWSZEJ REPREZENTACJI

Przed wyjazdem do Hiszpanii Wałdoch miał już na koncie trzy występy w pierwszej reprezentacji pod wodzą Andrzeja Strejlaua. Szansę debiutu dostał w rodzinnym Trójmieście. W Gdyni biało-czerwoni pokonali Szwedów 2:0, a premierowy mecz w koszulce z orłem na piersi zaliczyli wówczas również Wojciech Kowalczyk i Grzegorz Mielcarski. Na stałe w kadrze obrońca Górnika zadomowił się od jesieni 1992 roku i od tego czasu występował w niej nieprzerwanie przez blisko dekadę. Nie był to czas obfitujący w sukcesy drużyny narodowej. Wałdoch z kolegami bez powodzenia walczył o awans do mistrzostw świata w 1994 i 1998 roku. Nie udało się również zdobyć biletów na Euro w 1996 i 2000 roku. W tym czasie był najczęściej podstawowym defensorem drużyny, a zdarzało mu się także trafiać do siatki. Tej sztuki dokonał dwukrotnie. Szczególnie ważny był gol przeciwko Turcji, który dał skromne zwycięstwo 1:0 na otwarcie eliminacji mundialu w Stanach Zjednoczonych.

1:0 Pierwszy gol T. Wałdocha w reprezentacji

Drugą bramkę Wałdoch zdobył z kolei w wygranym 4:1 towarzyskim meczu z Litwą w 1995 roku. Na największy sukces w narodowych barwach przyszło mu jednak czekać do samej końcówki reprezentacyjnej kariery. To wtedy biało-czerwoni pod wodzą Jerzego Engela wywalczyli awans do mistrzostw świata w Korei Południowej i Japonii. Dla samego zawodnika było to tym większe osiągnięcie, że zarówno w eliminacjach, jak i podczas turnieju finałowego Wałdoch pełnił funkcję kapitana. To on wyprowadził biało-czerwonych na spotkania z Koreą Południową (0:2) i Portugalią (0:4). Ostatnie starcie grupowe ze Stanami Zjednoczonymi (3:1) było już tylko „meczem o honor”, w którym selekcjoner dał szansę zmiennikom. Wałdoch pojawił się na boisku minutę przed końcem, jak się okazało na ostatnie sekundy w koszulce z orłem na piersi w karierze. Decyzję o zakończeniu reprezentacyjnej przygody podjął jeszcze przed wyjazdem do Azji.

Wiedziałem, że jestem coraz starszy, a moim marzeniem był wyjazd z kadrą na wielki turniej. Udało się to dopiero po moich trzydziestych urodzinach. Miałem świadomość, że moja kariera w zespole narodowym powoli dobiega końca. Myślałem o tym, żeby jeszcze zagrać w kwalifikacjach do Euro 2004, ale ostatecznie stwierdziłem, że pora zejść ze sceny, zostawić miejsce młodszym. (...) Nie było w tym spontaniczności, wszystko było dokładnie przemyślane. Gdy wchodziłem na boisko w trzecim meczu mistrzostw, przeciwko Stanom Zjednoczonym, powiedziałem o tym trenerowi Engelowi. Chyba nie do końca w to uwierzył, ale później, na kolacji, przekazałem tę informację kolegom z drużyny, a następnie dziennikarzom. Tak pożegnałem się z reprezentacją Polski.

Tomasz Wałdoch
WYPOWIEDŹ DLA „ŁĄCZY NAS PIŁKA” Z 28 STYCZNIA 2019 R.
Tomasz Wałdoch - benefis. Radosław Michalski, Jerzy Brzęczek.Tomasz Wałdoch - benefis. Radosław Michalski, Jerzy Brzęczek.
FOT. CYFRASPORT

74 – dokładnie tyle spotkań w reprezentacji Polski rozegrał Tomasz Wałdoch. Symboliczną koszulkę otrzymał 10 sierpnia 2019 roku podczas swojego benefisu w Gdańsku z rąk kolegów z boiska: Radosława Michalskiego (z lewej) i Jerzego Brzęczka.

NIEMCY – DRUGA OJCZYZNA

W życiu Tomasza Wałdocha szczególne miejsce zajmuje kraj naszych zachodnich sąsiadów. To właśnie tam spędził 11 lat kariery, również tam mieszka i pracuje w roli szkoleniowca po tym jak zawiesił korki na kołku. Do Niemiec trafił w 1995 roku. Jego pierwszym klubem było VfL Bochum, z którym zaliczył dwa awanse do Bundesligi. W latach 90. futbolowa rzeczywistość nad Wisłą znacząco różniła się od tej nad Renem.

Oczywiście, był to dla mnie przeskok, ale radziłem sobie z tym. W Polsce było więcej luzu na treningach, a w Niemczech panował totalny perfekcjonizm, każdego dnia, podczas wszystkich jednostek treningowych. Organizacyjnie też było kapitalnie. W kraju musieliśmy się martwić o terminowe wypłaty, nawet odżywki załatwialiśmy we własnym zakresie, w miarę możliwości. W Niemczech wszystko było zapięte na ostatni guzik, naszym zadaniem było jedynie skupienie się na treningach i meczach. Nic więcej nas nie interesowało.

Tomasz Wałdoch
WYPOWIEDŹ DLA „ŁĄCZY NAS PIŁKA” Z 28 STYCZNIA 2019 R.

W klubie z Zagłębia Ruhry grał do 1999 roku, będąc podstawowym obrońcą. To właśnie w Bochum postanowił osiąść na stałe, karierę sportową kierując z kolei w stronę niedalekiego Gelsenkirchen. Z Schalke 04 był przez lata związany jako piłkarz, później jako trener grup młodzieżowych.

Tomasz Wałdoch w barwach Schalke 04.Tomasz Wałdoch w barwach Schalke 04.
FOT. PAP

Z Schalke 04 Tomasz Wałdoch wywalczył dwa Puchary Niemiec. Występował również w Lidze Mistrzów i Pucharze UEFA.

O roli jaką Wałdoch odgrywał w ekipie Schalke 04, u boku swojego imiennika Tomasza Hajty, świadczy fakt, że obaj znaleźli się „11” XXI wieku niemieckiego klubu. W 2020 roku podczas przerwy w rozgrywkach spowodowanej pandemią koronawirusa, kibice w internetowym głosowaniu mogli zdecydować, którzy zawodnicy zasługują na takie wyróżnienie. Obaj Polacy byli bezkonkurencyjni wśród obrońców, zdobywając blisko 70 procent głosów. 

Tomasz Wałdoch i Tomasz Hajto.Tomasz Wałdoch i Tomasz Hajto.
FOT. PAP

Tomaszowie Hajto i Wałdoch przez latach stanowili o sile defensywy Schalke 04 Gelsenkirchen i reprezentacji Polski.

Co ciekawe mimo, że Tomasz Wałdoch na stałe związał swoje życie z Niemcami, ostatni akcent jego profesjonalnej kariery na boisku miał miejsce w Polsce. Pod koniec sezonu 2006/2007 na prośbę swojego przyjaciela Artura Płatka dołączył do prowadzonej przez niego, walczącej o awans do ekstraklasy, Jagiellonii Białystok. Doświadczony obrońca wystąpił w pięciu spotkaniach, a postawiony przed „Jagą” cel udało się zrealizować.

Tomasz Wałdoch - feta Jagiellonii Białystok po awansie do ekstraklasy.Tomasz Wałdoch - feta Jagiellonii Białystok po awansie do ekstraklasy.
FOT. PAP

10 czerwca 2007 roku – Tomasz Wałdoch z drużyną i kibicami Jagiellonii Białystok świętuje powrót klubu do ekstraklasy po 14 latach przerwy.

52-letni życiorys Tomasza Wałdocha to nie tylko występy na boisku, czy praca z młodzieżą w Gelsenkirchen. W swoim CV ma wpisaną także funkcję asystenta w sztabie kadry prowadzonym przez Franciszka Smudę, czy stanowisko dyrektora sportowego w Górniku Zabrze. Jednak jak sam podkreśla najwięcej radości i satysfakcji daje mu wyszukiwanie i szlifowanie piłkarskich talentów. W dniu urodzin życzymy, żeby również w kolejnych latach mu tego nie brakowało.