Jeśli ktoś przeprowadziłby plebiscyt na najbardziej sympatycznego i roześmianego reprezentanta Polski w historii – on nie miałby sobie równych. Poza nerwowymi sytuacjami na boisku, uśmiech praktycznie nigdy nie schodzi z jego twarzy. Za takie podejście, poczucie humoru i otwartość uwielbiają go kibice. Grzegorz Krychowiak zagrał w 100 meczach reprezentacji Polski. I powiedział dość. 26 września 2023 roku za pomocą mediów społecznościowych ogłosił zakończenie 15-letniej kariery w drużynie narodowej. Z kadrą był na dwóch mundialach (2018, 2022), wystąpił także w turniejach o mistrzostwo Europy (2016, 2020). W dorobku ma również wiele sukcesów w karierze klubowej, a pracodawców w piłkarskim CV mógłby mu pozazdrościć nie jeden kolega po fachu. I choć w przypadku „Krychy”, bez większych problemów, można przygotować cały słownik związanych z nim haseł, my prezentujemy subiektywny alfabet pojęć, charakteryzujących jednego z najlepszych polskich piłkarzy XXI wieku.
Jeśli ktoś widział w akcji grupę Monty Python, śpiewającą „Lumberjack song”, spojrzy na ten wywiad inaczej. Jednak niemal pół wieku temu walijscy drwale – a o nich jest ta piosenka – budzili przerażenie. Wielcy, brodaci, o łapach jak grabie, gotowi dać łupnia każdemu, kto krzywo spojrzy. Z taką oto brygadą musiała się zmierzyć w eliminacjach mistrzostw świata w RFN drużyna Kazimierza Górskiego. I zabiła ich śmiechem. A ściślej: czystą ironią. O tym, jak wyprowadzić z równowagi walijskiego drwala, opowiada jeden z bohaterów tamtych spotkań Lesław Ćmikiewicz.
Mianem „Pomarańczowego Euro” określa się turniej rozegrany w 1988 roku. Wszystko za sprawą triumfatora, czyli Holandii. Mistrzostwa Europy w zachodnich Niemczech były rewelacyjne w wykonaniu ekipy Oranje, w której prym wiódł niesamowity Marco van Basten. A jak na tym tle wypadli biało-czerwoni? Niestety, znowu nie zdołali awansować do turnieju finałowego.
Jako dziecko marzył, aby zostać kolarzem. Jego idolem był Stanisław Królak, który w 1956 roku wygrał Wyścig Pokoju. Henryk Wawrowski startował w dziecięcym wyścigu rowerowym, organizowanym cyklicznie 1 czerwca. Niepowodzenie w tych zawodach zdecydowało o zmianie zainteresowań. Od tej pory numerem jeden stała się piłka nożna. Pokochał ją, gdy w wieku 10 lat rozpoczął treningi w Arkonii Szczecin. Najlepsze lata kariery spędził jednak za miedzą – w Pogoni. To tam trener Edmund Zientara przekwalifikował go z pomocnika na obrońcę. I tak właśnie gwiazdor Portowców trafił do reprezentacji.
Tego pana chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Przez lata otwierał klasyfikację najlepszych strzelców w reprezentacji Polski. Miał na koncie 48 goli, aż nastały czasy Roberta Lewandowskiego, który przebił jego wyczyn. Legenda Górnika Zabrze i belgijskiego Lokeren, pierwszy Polak nominowany w kategorii Najlepszy Piłkarz Europy w plebiscycie „France Football”. Panie i panowie, oto Włodzimierz Lubański.
„Boniek do Buncola, cudowna akcja! Gol!” – kto dziś pamięta jeszcze ten komentarz Jana Ciszewskiego z meczu z Peru na mistrzostwach świata 1982? Starsi kibice na pewno tak. Młodsi mogą kojarzyć go co najwyżej z czołówki magazynu „Gol”, emitowanego niegdyś w TVP. A kto pamięta samego Andrzeja Buncola? I czy po tylu latach ktoś jeszcze jest w stanie rozpoznać tego filigranowego pomocnika o twarzy cherubinka? Niektórzy koledzy ze srebrnej drużyny mundialu ’82 mieli z tym problem, gdy spotkali go na meczu z Meksykiem w Gdańsku w 2017 roku. „Ale to nie dziwne, jeśli się kogoś 35 lat nie widzi” – przyznał wówczas w rozmowie z Andrzejem Janiszem z Polskiego Radia.