Pięć tytułów mistrza Polski i trzy krajowe puchary. Więcej meczów we włoskiej Serie A niż w polskiej ekstraklasie i mistrzostwo wywalczone w barwach Napoli. Występy w reprezentacji Polski w kolejnych kategoriach wiekowych i w końcu blisko 60 spotkań w kadrze A, w tym udziały w mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy. Taki dorobek musi budzić uznanie. Bartosz Bereszyński, który obchodzi właśnie 33. urodziny, ma za sobą jednak trudny sportowo rok i wciąż nie wiadomo, gdzie zobaczymy go w kolejnym sezonie.
- To dobry trener tylko... nie ma wyników - zdanie Kazimierza Górskiego, to już klasyka gatunku. Ale o Leo Beenhakkerze nie można tego powiedzieć. Holender był świetnym szkoleniowcem, który zdecydowanie miał wyniki, również z reprezentacją Polski. W końcu to pod jego wodzą biało-czerwoni po raz pierwszy awansowali do finałów mistrzostw Europy i to jeszcze wtedy, gdy grało w nich 16 drużyn, a nie tak jak obecnie 24. Ponadto, to w trakcie kadencji, zmarłego 10 kwietnia 2025 roku Beenhakkera, biało-czerwoni rozegrali swój najlepszy mecz w XXI wieku z drużyną z absolutnego topu. Mowa oczywiście o zwycięstwie 2:1 nad Portugalią w el. ME (11 października 2006 roku) na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Warto zatem przypomnieć, w ujęciu statystycznym, ponad 3-letnią kadencję „don Leo”, która trwała od 11 lipca 2006 do 9 września 2009 roku.
Gdyby zapytać dziś kibica Broni Radom, kto był najsłynniejszym wychowankiem tego klubu grającym w reprezentacji Polski, odpowiedź byłaby jedna – Kazimierz Przybyś. Ale trzeba pamiętać, że 15 meczów w koszulce z orzełkiem na piersi rozegrał nie jako zawodnik radomskiej drużyny, lecz łódzkiego Widzewa. Dziś to piłkarz nieco zapomniany, pozostający na uboczu, dlatego warto przybliżyć młodszym kibicom jego sylwetkę.
„Goal!”. Taki, przyznajmy nieskomplikowany, tytuł ma książka wydana przez FIFA kilka lat temu. Michael Donald rozmawiał w niej z piłkarzami, którzy strzelili gole w finałowych meczach mistrzostw świata. Wśród 34 graczy nie ma niestety Polaka i zapewne długo jeszcze nie będzie. Na pocieszenie mamy czterech „Orłów”, którzy trafili w… małym finale, czyli w spotkaniu o trzecie miejsce. Są to: Grzegorz Lato (w meczu z Brazylią, 1974) oraz Andrzej Szarmach, Stefan Majewski i Janusz Kupcewicz (z Francją 1982).
Jeden z trzech Polaków, który na piłkarskie mistrzostwa świata pojechał najpierw jako piłkarz, potem jako trener. W odróżnieniu od Pawła Janasa i Adama Nawałki reprezentował jednak dwie różne federacje, bo selekcjonerem biało-czerwonych nie został nigdy, mimo że wiele razy był na to stanowisko typowany. 10 lipca urodziny obchodzi Henryk Kasperczak – medalista mundialu i igrzysk olimpijskich, świetny szkoleniowiec. W tym roku już siedemdziesiąte dziewiąte.
Klasyk zwykł mawiać, że „są na tym świecie rzeczy, o których się nawet fizjologom nie śniło”. Sebastian Mila może i fizjologiem nie był, ani też filozofem, był natomiast solidnym ligowym piłkarzem, który miał niezapomniane momenty w Groclinie Dyskobolii Grodzisk Wlkp. i reprezentacji Polski. Zapewne nie śnił o tym, że zostanie jednym z bohaterów historycznego zwycięstwa nad Niemcami (2:0) w 2014 roku. Podobnie jak i o tym, że kiedyś zostanie asystentem selekcjonera biało-czerwonych, a wcześniej − jeszcze jako czynny zawodnik, że wcieli się na chwilę w rolę... aktora w jednym z popularnych sitcomów.