Jest takie powiedzenie: „Nie zawracaj kijem Wisły”. Odnosi się ono do sytuacji, w której ktoś próbuje zmienić coś, co już się wydarzyło, a jego działanie nie ma większego sensu. Znany jest jednak taki przypadek, gdy zawrócenie Wisły, ale tej piłkarskiej – z Krakowa, okazało się trafnym posunięciem. Dokonał tego piłkarz o pseudonimie... „Badyl”. Jego gole dały Białej Gwieździe mistrzostwo Polski i możliwość pokazania się w Europie. On sam czterokrotnie wygrywał klasyfikację ligowych strzelców i do tej pory jest najskuteczniejszym graczem w historii klubu z Reymonta. A i sukcesów z reprezentacją Polski można mu pozazdrościć. Krótko mówiąc: Pan Piłkarz – Kazimierz Kmiecik.
Junior Nsangou przed rokiem wystąpił w mistrzostwach Europy U19, Aisha Nsangou przygotowuje się do mistrzostw świata U17, a w Siedlcach w ich ślady ruszył Jonathan Nsangou. Choć do gry dla ich kadry namawiali go Anglicy, to postanowił reprezentować biało-czerwonych.
Był zawodnikiem tylko jednej imprezy. Ale za to jakiej! W 1990 roku został królem strzelców mistrzostw świata we Włoszech, choć rozpoczął turniej w roli rezerwowego. Wszedł jednak na boisko w trakcie drugiej połowy premierowego starciu Italii z Austrią, a w 78. minucie przesądził o wygranej gospodarzy. Później wpisał się na listę strzelców w meczach z Czechosłowacją (2:0), Urugwajem (2:0), Irlandią (1:0), Argentyną (1:1 i porażka w karnych) oraz Anglią (2:1). Włosi zdobyli brązowy medal, a „Toto” miano najlepszego snajpera i zasłużone miejsce w historii futbolu.
Na życiowy sukces nigdy nie jest za późno. Grzegorz Piechna został bohaterem masowej wyobraźni dopiero w wieku 28 lat. Jesień 2005 roku należała do napastnika Korony Kielce pieszczotliwie nazywanego „Kiełbasą” (na początku kariery grę w piłkę łączył z pracą w masarni). W ekstraklasie Piechna strzelał wtedy gole jak szalony, a to „szaleństwo” musiał dostrzec selekcjoner reprezentacji. Piechna dostał powołanie od Pawła Janasa na towarzyski mecz z Estonią (3:1). Z roli „jokera” wywiązał się bez zarzutu. W drugiej połowie wszedł na boisko i ustalił wynik meczu.
Kiedyś to byli sportowcy! Nie zarabiali może wielkich sum, nie było o nich głośno w mediach, nie wywoływali wielkich skandali. Za to umieli dosłownie wszystko. Bo wyobrażacie sobie Państwo, że na ten przykład Robert Lewandowski jedzie na zimowe igrzyska do Pekinu, by reprezentować Polskę jako panczenista? Tymczasem sto lat temu znalazłby się ktoś, kto podjąłby to wyzwanie. Nazywał się Kuchar. Wacław Kuchar. Człowiek wielu talentów.
Był najlepszym piłkarzem w Polsce w latach 60. dwudziestego wieku, 13 kolejnych sezonów kończył jako medalista mistrzostw Polski (w tym dziesięciokrotnie jako mistrz), do dziś jest najlepszym strzelcem w historii ekstraklasy. W reprezentacji Polski zachwycał i błyszczał choćby w igrzyskach olimpijskich, ale na mistrzostwach świata czy Europy nigdy nie wystąpił. Choć poza boiskiem daleko mu było do ideału, to trudno nie nazwać go legendą Górnika Zabrze i całej polskiej ligi. 3 listopada 1932 roku urodził się Ernest Pohl.