Zadziorny, nieustępliwy, gdy walczył o piłkę, nie odpuszczał żadnemu z rywali. Kibice go uwielbiali: zarówno w Polsce, gdzie bronił barw GKS-u Katowice, jak i potem w Niemczech i Austrii, kiedy przez dekadę z powodzeniem biegał po boiskach Bundesligi. Gdyby Adam Ledwoń żył, skończyłby właśnie 47 lat. Niestety, odszedł przedwcześnie, a jego tragiczna śmierć dzień przed meczem biało-czerwonych na Euro 2008 wstrząsnęła piłkarskim środowiskiem.
Upał był niemiłosierny. Pogoda w trakcie jednego z najważniejszych meczów w historii polskiego futbolu zdecydowanie faworyzowała rywali. Przecież to Brazylijczycy częściej niż Polacy biegają po boisku w takich warunkach. I to biegają jak charty. Ale 6 lipca 1974 roku trafili na godnego siebie przeciwnika. Na Stadionie Olimpijskim w Monachium Grzegorz Lato harował od jednego pola karnego do drugiego. I to jego gol rozstrzygnął o wygranej w meczu o trzecie miejsce na świecie. A Lacie zapewnił koronę króla strzelców niemieckiego mundialu.
Wielu młodszych kibiców kojarzyć będzie Jacka Gmocha głównie z jego słynnych analiz taktycznych (rysunków) w studiu Polsatu Sport podczas MŚ w 2002 roku. Powstało potem mnóstwo memów z udziałem popularnego „Szczęki”, kreślącego przeróżne warianty rozgrywania piłki przez każdą z drużyn. Starsi fani pamiętać go będą jako asystenta Kazimierza Górskiego, a później selekcjonera reprezentacji Polski. Znajdą się na pewno i tacy, którzy na własne oczy widzieli Gmocha kopiącego piłkę w polskiej lidze i w drużynie narodowej.
W reprezentacji Kazimierza Górskiego uchodził za największego melomana. Nie było zagranicznego wyjazdu, z którego nie przywiózłby pokaźnej kolekcji winyli. Antoni Szymanowski (13 stycznia obchodzi 70 urodziny) był jednak nie tylko nałogowym zbieraczem płyt. W swojej kolekcji ma także dwa medale olimpijskie i krążek mistrzostw świata. A tych reprezentacyjnych trofeów mogło być jeszcze więcej.
Chłop jak dąb – każdy na pewno nie raz zetknął się z takim określeniem. To osoba wysoka, dobrze zbudowana i silna. Gdyby ktoś powiedział tak o Romanie Wójcickim, ani trochę by się nie pomylił. Były obrońca m.in. Odry Opole, Śląska Wrocław czy Widzewa Łódź mierzący 193 cm siał postrach wśród napastników i... defensorów drużyn przeciwnych. Jak na zawodnika tylnych formacji, świetnie odnajdywał się bowiem pod bramką rywali, przez co potrafił zawstydzić niejednego atakującego (w juniorach Odry grywał jako... napastnik). Skutecznością Wójcicki imponował w klubach. W reprezentacji Polski licznik goli zatrzymał się na tylko dwóch trafieniach w 62 występach.
„Wiesz, pan, jak się urodzi chłopiec, dam mu na imię Kazik. A jak dziewczynka – Gadocha”. Ten tekst, zaczerpnięty ponoć z autentycznej rozmowy dwóch ojców w jednym ze szpitali w Warszawie jesienią 1972 roku, krążył po kraju długie lata. Podobnie jak wypowiedziane trzy lata później słowa Jana Ciszewskiego. Pod koniec meczu z Holandią komentator w zabawny sposób przekręcił nazwisko strzelca jednego z goli: „4:1 dla Polski! Grzegorz Lato, Robert Radocha – przepraszam za to przejęzyczenie – i dwie bramki Andrzeja Szarmacha!”. Iście freudowska pomyłka! 10 stycznia urodziny obchodzi piłkarz, który każdemu kibicowi kojarzy się z największymi sukcesami polskiego futbolu.