
Grudzień 1970 roku w polskiej historii nie kojarzy się najlepiej. Właśnie wtedy w Gdyni, Gdańsku, Szczecinie i Elblągu doszło do protestów, które zostały brutalnie stłumione przez milicję i wojsko. W cieniu tych tragedii wydarzyło się jednak coś, co na lata odmieniło oblicze naszego futbolu. 55 lat temu (1 grudnia 1970 roku) rolę selekcjonera reprezentacji powierzono Kazimierzowi Górskiemu.
W przypowieściach biblijnych jest mowa o „siedmiu latach tłustych" i „siedmiu latach chudych". W historii polskiej piłki nożnej można mówić o „dziesięciu latach obfitości". Obfitości w sukcesy. Od 1972 do 1982 roku biało-czerwoni zdobyli bowiem dwa medale za III miejsce w mistrzostwach świata oraz złoty i srebrny krążek igrzysk olimpijskich. Trzy z nich świętowała reprezentacja Kazimierza Górskiego. Legendarny trener prowadził biało-czerwonych w 68 oficjalnych meczach. Zadebiutował 5 maja 1971 roku towarzyskim starciem ze Szwajcarią w Lozannie, które Polacy wygrali 4:2. My wybraliśmy dziesięć tych najbardziej pamiętnych i najważniejszych. Oczywiście nasz wybór może wydać się dyskusyjny, ale zachęcamy do tworzenia własnych klasyfikacji i rankingów. A następcom trenera Górskiego na ławce selekcjonera reprezentacji Polski życzymy takiego kłopotu bogactwa jaki mieliśmy przy wyborze tej „złotej dziesiątki". Ale jak mówił klasyk sportowego komentarza „nie przedłużajmy".
Wśród kibiców krakowskiej Wisły darzony jest wielkim szacunkiem. Ci starsi pamiętają jeszcze jego boiskowe popisy, młodsi znają go jedynie z opowiadań swoich dziadków i ojców, archiwalnych zdjęć lub materiałów filmowych (sporo z nich znaleźć można w Bibliotece PZPN). Mowa o Kazimierzu Kmieciku – żywej legendzie Białej Gwiazdy, rekordziście i najlepszym strzelcu w historii tego klubu. Kwestią czasu pozostawało tylko, kiedy ten znakomity napastnik, medalista mistrzostw świata oraz igrzysk olimpijskich (dwukrotny) z reprezentacją Polski, doczeka się książki o sobie. 27 listopada odbyła się oficjalna premiera biografii „Kmiecik. Legenda mimo woli”, której patronem jest portal Łączy Nas Piłka.
Te ręce naprawdę potrafią czynić cuda. I nie chodzi nam o jakiegoś słynnego uzdrowiciela, tylko o niesamowite wyczyny Wojciecha Szczęsnego. Powiedzieć, że na mundialu w Katarze (2022) polski bramkarz bronił jak natchniony, to nic nie powiedzieć. Byliśmy świadkami koncertu jednego aktora. I to jakiego! Szczęsnemu wystarczyły dwa mecze i dwa rzuty karne, by kapitalnymi paradami wskoczyć nie tylko do historii polskiego futbolu, ale także do historii mundiali.
„Czy to jeszcze dzisiaj do państwa nie dotarło? Najlepszy bramkarz to jest Bogusław Wyparło” – śpiewał przed laty Kazik Staszewski. Sam zainteresowany nie ma wątpliwości, że tak wcale nie było. „Te słowa są przesadzone. Wiadomo, że nigdy nie byłem najlepszym bramkarzem. Ani Polski, ani tym bardziej świata” – mówił w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” w 2018 roku. Nie zmienia to jednak faktu, że w latach 90. należał do czołówki ligowych bramkarzy w kraju. Jest żywą legendą Stali Mielec i ŁKS-u Łódź. To z występów w tych klubach jest kojarzony przede wszystkim. W 2000 roku zaliczył epizod w Legii Warszawa, bo za taki uznać należy zaledwie 3 rozegrane spotkania w jej barwach. Tyle samo meczów „Bodzio W.” uzbierał w reprezentacji Polski.
Tego nikt mu już nie odbierze. To przecież prowadzona przez niego reprezentacja Polski, po 16 latach przerwy, zagrała w mistrzostwach świata. Przy okazji został pierwszym szkoleniowcem w XXI wieku, który wystąpił z biało-czerwonymi na wielkim turnieju. Azjatycki mundial w Korei i Japonii zakończył się jednak dotkliwą porażką, bo już po dwóch meczach grupowych (0:2 z Koreą Płd. i 0:4 z Portugalią) było wiadomo, że naszej drużynie nie uda się awansować do fazy pucharowej. Po mundialu Jerzy Engel pożegnał się z kadrą, ale za wcześniejsze dokonania i tak ma trwałe miejsce w historii polskiego futbolu. W trakcie jego prawie 2,5-letniej kadencji (od 1 stycznia 2000 roku do 24 czerwca 2002 roku) drużyna narodowa rozegrała 29 spotkań, z których 12 wygrała.