LIGA NARODÓW... po polskuLIGA NARODÓW... po polsku
KronikiLiga Narodów… po polsku
Liga Narodów… po polsku
Autor: Piotr Kuczkowski
Data dodania: 5.07.2024
FOT. CYFRASPORTFOT. CYFRASPORT

Ta historia nie jest długa i sięga zaledwie 2018 roku. To właśnie wtedy Europejska Federacja Piłkarska wprowadziła w życie, zainicjowany cztery lata wcześniej, nowy format rozgrywek reprezentacyjnych. W dużym uproszczeniu chodziło o to, żeby zrezygnować z popularnych w przeszłości meczów towarzyskich i zastąpić je rywalizacją o stawkę. W Lidze Narodów UEFA liczy się bowiem nie tylko triumf w samych zmaganiach, ale również wywalczenie przepustek do mistrzostw Europy czy na mundial. 

Podzielenie zespołów na cztery dywizje sprawia z kolei, że mierzą się ekipy reprezentujące podobny poziom, a co za tym idzie jednostronne widowiska zdarzają się niezwykle rzadko. Jak pokazują trzy pierwsze edycje, zakończone kolejno triumfami Portugalii, Francji i Hiszpanii, pomysł okazał się trafiony, a kibice na całym świecie polubili nowe rozgrywki. Również nad Wisłą, tym bardziej, że reprezentacja Polski znajdując się wśród europejskiej elity, zyskała okazję do mierzenia się z najsilniejszymi zespołami Starego Kontynentu. Skorzystała również w trakcie walki o udział w Euro 2024, gdy po nieudanych eliminacjach, właśnie UEFA Nations League otworzyła biało-czerwonym awaryjne drzwi do rywalizacji o awans do turnieju finałowego w barażach.

KROK PO KROKU

Po ogłoszeniu powstania nowych rozgrywek polscy kibice zacierali ręce. Rozstawienie w pierwszej edycji Ligi Narodów odbywało się bowiem na podstawie aktualnego europejskiego rankingu (z października 2017 roku), który biało-czerwonych klasyfikował w Dywizji A. Jeśli fani między Odrą a Bugiem liczyli więc na możliwość zobaczenia na żywo futbolowych potęg, musieli być usatysfakcjonowani. Na początek nowej piłkarskiej historii los przydzielił nam bowiem aktualnych mistrzów Europy – Portugalczyków i podrażnionych nieobecnością na rosyjskim mundialu – Włochów. Jednak to, co mogło cieszyć postronnych obserwatorów i sympatyków futbolu, musiało jednak nieco martwić nowego selekcjonera. Jerzy Brzęczek, który reprezentację Polski przejął po Adamie Nawałce, od razu został rzucony na głęboką wodę. I choć czasu na przygotowanie drużyny narodowej i zbudowanie jej według swojego pomysłu, po prostu nie miał, jego debiut w Bolonii wypadł całkiem przyzwoicie. Remis 1:1 na trudnym terenie należało uznać za dobry prognostyk. Niestety później było już znacznie gorzej. Co prawda biało-czerwoni punkt wywieźli również z Guimarães (1:1 w ostatnim meczu grupowym), ale wcześniej w Chorzowie musieli uznać wyższość zarówno Portugalczyków (2:3), jak i Włochów (0:1). Tym samym w grupie 3. zajęli ostatnie, trzecie miejsce, które w tamtym momencie oznaczało spadek do Dywizji B. Na pocieszenie naszym piłkarzom pozostawał fakt, że triumfatorami pierwszej, historycznej edycji Ligi Narodów zostali piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego.

LIGA NARODÓW... po polskuLIGA NARODÓW... po polsku
FOT. CYFRASPORT

Na Stadionie Śląskim Portugalczycy okazali się lepsi mimo nieobecności Cristiano Ronaldo. Na zdjęciu zdobywca drugiej bramki dla Polski – Jakub Błaszczykowski powstrzymywany przez Pepe.

BILANS REPREZENTACJI POLSKI W LIDZE NARODÓW 2018/19: 0 wygranych – 2 remisy – 2 porażki, bramki: 4-6

DRUGIE ŻYCIE

Choć po zakończeniu pierwszej edycji Ligi Narodów wydawało się, że w kolejnej reprezentację Polski czeka rywalizacja na niższym szczeblu, los uśmiechnął się do biało-czerwonych. Być może wpływ na decyzję UEFA miała również degradacja Niemiec, ale fakty są takie, że Dywizję A postanowiono rozszerzyć do 16 drużyn. Tym samym we wszystkich czterech grupach miejsce znalazły po cztery zespoły, a co za tym idzie również ekipa pod wodzą Jerzego Brzęczka. Szereg wydarzeń dzielących pierwszą edycję rozgrywek od drugiej sprawił jednak, że odbywała się ona w zupełnie innej rzeczywistości. Przede wszystkim biało-czerwoni mieli już za sobą, zakończone sukcesem, eliminacje Euro 2020. Co jednak jeszcze bardziej istotne, piłkarze wracali do reprezentacyjnych zmagań… po ponad 9 miesiącach przerwy, a sam turniej finałowy mistrzostw Europy wciąż był jeszcze przed nimi! Świat, również sportowy, w erze pandemii COVID-19 zmienił się nie do poznania i także piłkarze musieli nauczyć się funkcjonować w takich realiach. Tłumy kibiców na trybunach, podczas większości spotkań zastąpiły wielkoformatowe banery sponsorów, a atmosfera rywalizacji przypominała bardziej mecze kontrolne niż rywalizację najlepszych drużyn Europy. W tych niespotykanych dotąd okolicznościach, edycja 2020/2021 przyniosła jednak dwa „małe” sukcesy naszej reprezentacji. Przede wszystkim Polacy odnieśli dwa pierwsze, historyczne zwycięstwa w tych rozgrywkach (oba nad reprezentacją Bośni i Hercegowiny: 2:1 w Zenicy i 3:0 we Wrocławiu). Co za tym idzie – drużynie Jerzego Brzęczka, kosztem ekipy z Bałkanów, udało się też „sportowo” utrzymać w gronie najlepszych. W konfrontacji z wyżej notowanymi reprezentacjami Włoch i Holandii, nasza reprezentacja jednak nie zachwyciła. Jej dorobek w czterech spotkaniach to zaledwie jeden punkt (po bezbramkowym remisie z Italią w Gdańsku). Rewanż w Reggio Emilia przebiegał już jednak całkowicie pod dyktando Azzurrich (2:0). Dwukrotnie lepsi od naszych piłkarzy okazali się z kolei Oranje (na otwarcie zmagań w grupie 1 w Amsterdamie 1:0, a także 2:1 w Chorzowie).

LIGA NARODÓW... po polskuLIGA NARODÓW... po polsku
FOT. CYFRASPORT

Po bramce Kamila Jóźwiaka Polacy prowadzili na Stadionie Śląskim z Holandią przez ponad 70 minut. Nie wystarczyło to jednak do wywalczenia choćby jednego punktu.

BILANS REPREZENTACJI POLSKI W LIDZE NARODÓW 2020/21: 2 wygrane – 1 remis – 3 porażki, bramki: 6-6

PLAN B

Nietypowy – jesienny termin mistrzostw świata w Katarze sprawił, że w poprzedniej edycji zmagania w Lidze Narodów rozpoczęły się nie po, a przed najważniejszą imprezą roku. Warty uwagi jest również fakt, że aż cztery z sześciu kolejek zostało zaplanowanych już na czerwiec. Podopieczni Czesława Michniewicza ten przedwakacyjny maraton zaczęli udanie – od zwycięstwa 2:1 nad Walią we Wrocławiu. Później przyszedł jednak nie zimny, a lodowaty prysznic w Brukseli. W Belgii biało-czerwoni prowadzili co prawda po trafieniu Roberta Lewandowskiego, ale później gospodarze trafili do bramki Bartłomieja Drągowskiego aż sześciokrotnie! Czasu na rozpamiętywanie wysokiej porażki jednak nie było, bo już trzy dni później, w niedalekim Rotterdamie czekali już Pomarańczowi. Biorąc pod uwagę wydarzenia z poprzedniej kolejki, jakie musiało być zdziwienie miejscowych kibiców, gdy w 49. minucie to Polacy prowadzili 2:0. Ostatecznie mecz zakończył się jednak podziałem punktów, po tym jak w doliczonym czasie rzutu karnego nie wykorzystał Memphis Depay. Serię czerwcowych spotkań w Lidze Narodów Polacy zakończyli w Warszawie, gdzie ponownie, choć tym razem tylko jedną bramką, musieli uznać wyższość Czerwonych Diabłów.

 

Polska - Belgia 1:0 (14.06.2022) Michy BatshuayiPolska - Belgia 1:0 (14.06.2022) Michy Batshuayi
FOT. CYFRASPORT

Wygraną na PGE Narodowym gościom z Beneluksu zapewnił Michy Batshuayi.

Kluczowe dla utrzymania w najwyższej dywizji Ligi Narodów, ale również jak się okazało losów awansu do Euro 2024 poprzez baraże - okazały się dwa mecze wrześniowe, w których po porażce z Holandią 0:2 w Warszawie, biało-czerwoni triumfowali w Cardiff 1:0 po golu Karola Świderskiego. Walijczycy pożegnali się z Dywizją A, ale obok Polaków, po nieudanych eliminacjach mistrzostw Europy, dalej byli w grze o wyjazd na turniej do Niemiec. W nich obie ekipy spotkały się w wielkim finale, a decydujący mecz ponownie miał miejsce walijskiej stolicy. Tym razem jednak kibice nie zobaczyli bramek, a po serii jedenastek awans mogli świętować podopieczni Michała Probierza.

BILANS REPREZENTACJI POLSKI W LIDZE NARODÓW 2022/23: 2 wygrane – 1 remis – 3 porażki, bramki: 6-12

ZOBACZ WSZYSTKIE GOLE BIAŁO-CZERWONYCH W LIDZE NARODÓW