Lech Poznań - Manchester City 3:1 (04.11.2010)Lech Poznań - Manchester City 3:1 (04.11.2010)
KronikiKolejorza drogi do Europy
Kolejorza drogi do Europy
Autor: Piotr Kuczkowski
Data dodania: 13.04.2023
FOT. CYFRASPORTFOT. CYFRASPORT

Biorąc pod uwagę liczbę sezonów, w których polskie kluby rozpoczynały walkę na europejskiej arenie, Lech Poznań ustępuje tylko warszawskiej Legii. Choć trzeba przyznać, że ilość spotkań rozegranych w pucharach w przypadku Kolejorza gwałtownie wzrosła dopiero w XXI wieku. W 2022 roku zespół z ulicy Bułgarskiej znów, niestety bez powodzenia, próbował sforsować bramy Ligi Mistrzów, ale za to znakomicie radzi sobie w Lidze Konferencji Europy. Lech został pierwszą, po 32 latach, polską drużyną, która wiosną awansowała do kolejnej rundy pucharowej rywalizacji. Historia jego pojedynków z europejskimi rywalami jest bogata również w wiele innych udanych występów, z których przypominamy naszym zdaniem te najważniejsze.

EUROPEJSKA PREMIERA

Historia uczestnictwa Lecha w międzynarodowej rywalizacji sięga sezonu 1978/1979. Wtedy to drużyna prowadzona przez trenera Jerzego Kopę zajęła 3. miejsce na najwyższym szczeblu rozgrywek ligowych i zakwalifikowała się do Pucharu UEFA. Los jako pierwszego rywala przydzielił poznaniakom niemieckie MSV Duisburg, które choć nie było potentatem na europejskim podwórku, uznawano za zdecydowanego faworyta. Już na boisku piłkarze z RFN udowodnili, że nie bez powodu. Pierwszy mecz Kolejorz rozegrał na wyjeździe i już przed rewanżem jego kibice wiedzieli, że szanse na awans do kolejnej fazy były praktycznie zerowe. Poznaniacy ulegli bowiem aż 0:5, cztery bramki tracąc już w pierwszej połowie. Co ciekawe, wbrew pozorom problemem nie była zbyt odważna taktyka przygotowana na to spotkanie.

Prowadziliśmy otwartą grę. W pewnym momencie trener postanowił zmienić taktykę na bardziej defensywną i „popłynęliśmy”. Przy 0:0 mieliśmy sytuacje. Bramki mogli zdobyć Mirek Okoński i Romek Chojnacki. Nie wiem czy trener się przestraszył, ale postanowił nas cofnąć. Zanim to zrobiliśmy to było już 0:2.

Piotr Mowlik
BYŁY BRAMKARZ LECHA W WYWIADZIE DLA LECHPOZNAN.PL

Drugi mecz na stadionie im. 22 lipca w Poznaniu, również rozpoczął się od trzech trafień rywali, ale honor lechitów uratowali Jerzy Kasalik i Mirosław Okoński. Ten pierwszy został tym samym autorem premierowej bramki ekipy z Wielkopolski w europejskiej rywalizacji, a całe spotkanie zakończyło się wynikiem 2:5.

O PUCHAR EUROPY

Kolejnym, ważnym momentem w historii międzynarodowych występów Kolejorza, były pierwsze dwie próby zawojowania Pucharu Europy. W latach 1983 i 1984 Lech wywalczył bowiem dwa pierwsze tytuły mistrzowskie zyskując prawo występów w najbardziej prestiżowych rozgrywkach na Starym Kontynencie. W obu przypadkach, poznaniacy nie zdołali przebrnąć nawet pierwszej rundy. Trzeba jednak przyznać, że rywali mieli nie byle jakich. Najpierw lepszy okazał się hiszpański Athletic Bilbao (zwyciężył w dwumeczu 4:2, mimo porażki 0:2 w Poznaniu), później angielski Liverpool FC (1:0 w Polsce i 4:0 na Anfield).

NA DRODZE DUMY KATALONII

Rywalizacja Barceloną w drugiej rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów sezonu 1988/1989 jest z jednym z najchętniej wspominanych momentów w historii poznańskiego klubu przez jego kibiców. Lechowi co prawda nie udało się wygrać z Dumą Katalonii, ale też nie został przez nią pokonany. A biorąc pod uwagę reakcje po losowaniu (sam trener Henryk Apostel stwierdził, że celem jego drużyny jest jak najniższa porażka) i fakt, że w zespole prowadzonym przez Johana Cruyffa roiło się od gwiazd z Gary’m Linekerem na czele, to wielkie osiągnięcie. Zaczęło się od remisu 1:1 w Katalonii, gdzie w roli głównej wystąpił zdobywca wyrównującej bramki – Bogusław Pachelski.

1:1 Gol B. Pachelskiego, asysta D. Kofnyta

Po osiągnięciu sensacyjnego rezultatu w Hiszpanii oczekiwania w Wielkopolsce przed rewanżem były olbrzymie. Dość powiedzieć, że mecz na stadionie przy ulicy Bułgarskiej z trybun obserwowało 35 tysięcy widzów, którzy z pewnością nie mogli być zawiedzeni. Rozstrzygnięcia nie przyniosło ani 90 minut ani dogrywka, dlatego o wszystkim zadecydować musiał konkurs rzutów karnych. W nim minimalnie lepsi okazali się goście, ale piłkarze Henryka Apostela mogli czuć dumę ze swojego występu. W końcu nikt w Polsce przed nimi, ani (jak pokazała przyszłość) po nich, nie był tak blisko wyeliminowania Blaugrany. Wartość wyniku osiągniętego przez piłkarzy Lecha jest tym większa, że Katalończycy ostatecznie sięgnęli w tych rozgrywkach po trofeum.

TAJEMNICA SOKU POMARAŃCZOWEGO

O rywalizacji poznaniaków z Olympique Marsylia jesienią 1990 roku do dziś krążą legendy. Stawką był wówczas awans do ćwierćfinału Pucharu Europy, a prowadzeni przez młodziutkiego trenera – Andrzeja Strugarka lechici, znów skazywani byli na pożarcie. Dość powiedzieć, że w składzie gości nie brakowało piłkarzy światowego formatu, jak chociażby Éric Cantona czy Jean-Pierre Papin, a drużynę prowadził sam Franz Beckenbauer. Mimo to, w pierwszym meczu w Polsce doszło do sensacji, a napędzani młodzieńczą fantazją gospodarze zwyciężyli 3:2! Bramkę na wagę wygranej zdobył wówczas zaledwie 20-letni król strzelców ekstraklasy Andrzej Juskowiak. We Francji zrozumieli, że awans przed własną publicznością nie będzie formalnością i najwyraźniej postanowili… pomóc szczęściu. Podczas rewanżu wielu piłkarzy z Poznania narzekało na problemy żołądkowe, a zupełnie przypadkiem dotyczyło to tych, którzy w hotelowej restauracji przed meczem pili sok pomarańczowy.

Ja też się dobrze nie czułem, jeżeli chodzi o bieganie, bo miałem takie momenty, że źle widziałem. Właściwie to widziałem podwójnie przy świetle, a jeszcze kilku zawodników miało różne problemy. Później, czytając o wydarzeniach, które miały miejsce w lidze francuskiej, okazało się, że nie tylko nam się takie coś przydarzyło. Tam każdy zespół jechał do Marsylii ze swoją wodą i swoim jedzeniem, bo wiedzieli, że w Marsylii dzieją się różne rzeczy.

CZESŁAW JAKOŁCEWICZ
BYŁY OBROŃCA LECHA W WYWIADZIE DLA RFBL.PL Z 16 GRUDNIA 2016 R.

Ostatecznie zakończyło się zwycięstwem OM 6:1, ale niesmak po tej rywalizacji wszystkim pozostał. Nie tylko z powodu zbyt kwaśnego soku pomarańczowego.

Skrót meczu

PIERWSZY RAZ O LIGĘ MISTRZÓW

Dotychczas w fazie grupowej elitarnej Champions League zagrały dwa polskie zespoły: Legia Warszawa i Widzew Łódź. Pierwszym reprezentantem ekstraklasy, który miał szansę uzyskać kwalifikację po reformie rozgrywek był jednak właśnie Lech. W sezonie 1992/1993 w pierwszej rundzie eliminacji poznaniacy poradzili sobie z łotewskim Skonto Ryga, żeby w drugiej nie sprostać najlepszej drużynie Szwecji. Choć w Göteborgu długo zanosiło się na niespodziankę, IFK ostatecznie odniosło skromne zwycięstwo 1:0, a w rewanżu tylko potwierdziło swoją przewagę, aplikując mistrzom Polski aż trzy gole. Choć z dzisiejszej perspektywy trudno to sobie wyobrazić, aby zagrać w 8-zespołowej fazie grupowej wystarczyło w tym czasie pokonać zaledwie dwóch rywali!

Skrót meczu

NIETYPOWE MISTRZOSTWO

Na kolejną szansę awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów piłkarze Lecha nie musieli długo czekać, ale prawo gry w najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywkach poznaniacy uzyskali w nietypowych okolicznościach. Do ostatniej kolejki I ligi walka o tytuł toczyła się między warszawską Legią, a Łódzkim Klubem Sportowym, które zgromadziły tyle samo punktów. Kiedy w ostatniej kolejce podczas tzw. „niedzieli cudów” obie drużyny odniosły niespotykanie wysokie zwycięstwa uznano, że ta rywalizacja nie przebiegała zgodnie z duchem fair play i tytuł przyznano… trzeciemu w zestawieniu Kolejorzowi. Ten, podobnie jak w poprzednim sezonie bez trudu poradził sobie z rywalem w pierwszej fazie eliminacji LM (pokonał Beitar Jerozolima w dwumeczu 7:2), ale zatrzymał się na drugiej przeszkodzie. Spartak Moskwa sprawę awansu rozstrzygnął już Polsce (wygrywając 5:1). Posadą zapłacił za to trener Roman Jakóbczak, a w rosyjskiej stolicy, już pod wodzą Jana Stępczaka, Kolejorz ponownie przegrał, ale już tylko różnicą jednego gola (1:2).

Skrót meczu

PREMIERA W FAZIE GRUPOWEJ

Po udanej pierwszej połowie lat 90., w Poznaniu nadszedł czas zdecydowanie mniej bogaty w ligowe sukcesy. Dlatego na przestrzeni kolejnych 15 lat Lech w europejskich pucharach wziął udział zaledwie dwukrotnie (w obu przypadkach w Pucharze UEFA), ale nie były to wielkie występy zespołu z Wielkopolski. W końcu przyszedł sezon 2008/2009, w którym Kolejorz zameldował się w fazie grupowej. Aby tak się stało ekipa prowadzona przez Franciszka Smudę musiała uporać się aż z trzema rywalami. W pokonanym polu pozostawiła azerski Xəzər Lenkoran, szwajcarski Grasshopper Zürich i po zaciętym boju Austrię Wiedeń. Co ważne drużyna, której wschodzącą gwiazdą był Robert Lewandowski, skutecznie rywalizowała również w grupie z francuskim AS Nancy, rosyjskim CSKA Moskwa, hiszpańskim Deportivo La Coruña i holenderskim Feyenoordem Rotterdam, a sposób na wyeliminowanie zespołu z miasta nad Wartą w 1/16 finału znalazło dopiero włoskie Udinese Calcio.

SKUTECZNI WŚRÓD POTĘG

Czy jakikolwiek polski zespół ma szanse rywalizować jak równy z równym i uzyskać awans z grupy, w której mierzy się z Manchesterem City, Juventusem Turyn i FC Salzburg? Dziś taka perspektywa wydaje się zupełnie nierealna, ale w sezonie 2010/2011 Ligi Europy (która zastąpiła Puchar UEFA) właśnie tak się stało. Po nieudanej próbie awansu do Champions League, mistrzowie Polski prowadzeni przez Jacka Zielińskiego zakwalifikowali się do drugich pod względem rangi rozgrywek na Starym Kontynencie i spisywali się w nich nad wyraz dobrze. Dość powiedzieć, że w Turynie byli w stanie zremisować 3:3, a u siebie ograli nieprzewidywalnych Austriaków 2:0. Jednocześnie słabo wyglądali na krajowym podwórku, za co postawą zapłacił szkoleniowiec. Miejsce na ławce Lecha zajął wówczas dość niespodziewanie Hiszpan José Mari Bakero, który już nazajutrz po objęciu stanowiska poprowadził drużynę do sensacyjnej wygranej w Poznaniu z The Citizens 3:1.

Skrót meczu

Piękny sen kibiców z ulicy Bułgarskiej zakończyła dopiero w 1/16 finału portugalska Braga.

CZTERY BOJE Z BAZYLEĄ

Sytuacja, w której dwa zespoły spotykają się w jednym sezonie europejskich pucharów aż czterokrotnie, nie należy do zbyt częstych. A właśnie taka historia stała się udziałem piłkarzy z Poznania w sezonie 2015/2016. W nim los skojarzył Lecha z FC Basel najpierw w 3. rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów (Szwajcarzy wygrali 3:1 w Polsce i 1:0 u siebie), a później w fazie grupowej Ligi Europy (znów dwukrotnie lepszy okazał się zespół z Bazylei: 2:0 i 1:0). To co najlepiej z tamtych rozgrywek zapamiętali fani Kolejorza, to z całą pewnością wyjazdowe zwycięstwo nad włoską Fiorentiną 2:1, której zawodnikiem był w tym czasie Jakub Błaszczykowski. Reprezentant Polski mecz we Florencji obserwował jednak tylko z perspektywy ławki rezerwowych. 

Skrót meczu

WYSOKIE LOTY (EKIPY) ŻURAWIA

W fazie grupowej Ligi Europy Lech zameldował się dotychczas jeszcze raz. W 2020 roku zespół prowadzony przez Dariusza Żurawia z impetem pokonywał kolejne przeszkody w eliminacjach. A te tym razem były aż cztery, choć trzeba zaznaczyć, że z powodu pandemii koronawirusa zrezygnowano z klasycznych dwumeczów, a w każdej fazie rozgrywano tylko jedno spotkanie. W pokonanym polu zostały jednak: łotewska Valmiera FC (3:0), szwedzkie Hammarby IF (3:0), cypryjski Apollon Limassol (5:0) i belgijski Royal Charleroi SC (2:1). Gorzej poznaniakom wiodło się już w samej grupie, w której ostatecznie zajęli ostatnie – czwarte miejsce. Z sześciu meczów Lech wygrał zaledwie raz – u siebie z belgijskim Standardem Liège (3:1). Pozostałych pięć spotkań kończył na tarczy… Lepsi dwukrotnie okazywali się gracze portugalskiej Benfiki Lizbona (4:2 i 4:0), szkockiego Rangers FC (1:0 i 2:0), a raz ekipa z Beneluksu (2:1).

Skrót meczu