Sebastian Boenisch - 36. urodzinySebastian Boenisch - 36. urodziny
Kroniki1 lutego 1987
1 lutego 1987
Autor: Piotr Kuczkowski
Data dodania: 1.02.2023
FOT. CYFRASPORTFOT. CYFRASPORT

Jego historia nie jest przykładem spełnienia wielkiego marzenia młodego piłkarza o grze w drużynie narodowej. Bardziej pasuje do niej pojęcie „małżeństwa z rozsądku”. Reprezentacja Polski w obliczu zbliżających się wielkimi krokami mistrzostw Europy w 2012 roku w naszym kraju, pilnie potrzebowała lewego obrońcy. On, choć miał na koncie występy i sukcesy w młodzieżowych zespołach Niemiec, ze względu na dużą rywalizację i niewielkie perspektywy na wywalczenie sobie miejsca w kadrze naszych zachodnich sąsiadów, zdecydował się na grę w koszulce z białym orłem na piersi. Teoretycznie układ był jasny i dawał korzyści obu stronom, ale czy przygoda Sebastiana Boenischa z polską kadrą okazała się udana? Jeśli tak, to co najwyżej połowicznie. Zagrał co prawda we wszystkich meczach Euro 2012, ale gospodarze bez wygranej pożegnali się z turniejem już po fazie grupowej. Później zaliczył jeszcze kilka występów, ale i tak jego „licznik” zatrzymał się na 14 spotkaniach. Dla świętującego właśnie 37. urodziny piłkarza tamte czasy są już tylko wspomnieniem. I jak sam publicznie podkreśla, nie we wszystkich aspektach pozytywnym.

Kibicom, którzy losy reprezentacji Polski zaczęli śledzić nieco później, na początku należy się kilka słów wyjaśnienia. Jak to się stało, że wychowany w Niemczech zawodnik w ogóle dostał możliwość gry w biało-czerwonych barwach? To wszystko za sprawą zawiłej historii rodziny Boenischa. Jego prababcia była pochodzącą z Niemiec Ślązaczką, która po wojnie została zmuszona do przyjęcia polskiego obywatelstwa i nazwiska – Pniewska. To właśnie takie nosił zarówno dziadek, jak i ojciec piłkarza, a także sam Sebastian, kiedy 1 lutego 1987 roku przyszedł na świat w Gliwicach. Jego rodzice już rok później zdecydowali się jednak na wyjazd do kraju przodków i właśnie tam dorastał (również sportowo) ich syn. Jego związki z Polską z pewnością byłyby tylko rodzinnym wspomnieniem, gdyby nie fakt, że obiecujący obrońca znalazł się w kręgu zainteresowań selekcjonera reprezentacji Polski.

DETERMINACJA „FRANZA”

Wraz z rodziną zamieszkał w okolicach Essen, gdzie w wieku juniorskim, już pod rodzinnym nazwiskiem sprzed lat, szkolił się w zespołach SSVg Heiligenhaus, Borussii Velbert i Rot-Weiß Oberhausen. Talent zawodnika szybko dostrzegli specjaliści z Schalke 04 i to właśnie w młodzieżowych drużynach klubu z Gelsenkirchen przygotowywał się do wkroczenia do dorosłego futbolu. Dobre występy zaowocowały włączeniem do kadry pierwszego zespołu i debiutem (w lutym 2006 roku) zarówno w Bundeslidze, jak i w Pucharze UEFA. I choć rok 2007 przyniósł mu przedłużenie kontraktu, ostatecznie wobec trudności w zadomowieniu się na stałe w meczowej 18-stce pierwszej drużyny, zdecydował się na transfer do Bremy.

Sebastian Boenisch - 36. urodzinySebastian Boenisch - 36. urodziny
FOT. CYFRASPORT

W Werderze Boenisch spędził w sumie 5 lat, a jego początki w klubie były wyjątkowo udane. Na zdjęciu z zawodnikiem Lecha Poznań – Manuelem Arboledą, podczas meczu kontrolnego we Wronkach w styczniu 2009 roku.

W ślad za obiecująco rozwijającą się karierą klubową, szły również osiągnięcia reprezentacyjne. W 2009 roku wraz z ekipą Niemiec wywalczył mistrzostwo Europy do lat 21. Nigdy nie ukrywał, że jego ambicją była gra w jednej z najsilniejszych drużyn narodowych świata, ale miał również świadomość, jak ogromna rywalizacja o miejsce w kadrze jest za naszą zachodnią granicą. Dlatego, nie bez wahania, ostatecznie zdecydował się przyjąć propozycję selekcjonera biało-czerwonych. Franciszek Smuda, odkąd objął stery w polskiej kadrze w październiku 2009 roku, mocno zabiegał o Boenischa.

Sebastian Boenisch - 36. urodziny

Zdecydowała, można powiedzieć, determinacja trenera Smudy. Był u mnie w Bremie i namawiał do gry w swojej kadrze już pod koniec ubiegłego roku. Czyli zaraz po tym, jak został selekcjonerem. Decyzja była dla mnie ciężka, bo przecież przez wiele lat występowałem w niemieckiej młodzieżówce. Zdobyłem z nią mistrzostwo Europy w 2009 roku. Byłem z nią związany, stąd tyle miesięcy zwłoki… Ale trener Smuda bardzo mnie chciał w swojej kadrze. Dzwonił pięć, sześć razy w tygodniu. To zadecydowało, dla zawodnika ważne jest, by miał świadomość, że trener go chce i będzie na niego stawiał. Przekonywał mnie, że Polska ma młody zespół, który będzie ciekawy podczas Euro 2012.

Sebastian Boenisch
WYPOWIEDŹ DLA PORTALU IGOL.PL Z 2010 ROKU

WYŚCIG Z CZASEM I TURNIEJ ŻYCIA

Po załatwieniu niezbędnych formalności (związanych z wyrobieniem polskich dokumentów, których Boenisch nie posiadał) okazję debiutu w reprezentacji Polski dostał od Smudy w towarzyskim spotkaniu z Ukrainą. 4 września 2010 roku w Łodzi padł wynik 1:1, a urodzony w Gliwicach zawodnik rozegrał całe spotkanie. Niespełna dwa lata przed Euro 2012 wydawało się, że problem z obsadą lewej strony defensywy selekcjoner ma „z głowy”. Odpowiedni poziom i przygotowanie miały zapewnić regularne występy obrońcy w Werderze. Problem jednak w tym, że wkrótce potem doznał poważnej kontuzji kolana i do gry na poziomie Bundesligi wrócił dopiero… w lutym 2012 roku! Selekcjoner nie tracił jednak do niego zaufania i mimo niesprzyjających okoliczności, powołał go na mistrzostwa Europy. W turnieju Boenisch rozegrał komplet minut w trzech spotkaniach grupowych biało-czerwonych: z Grecją (1:1), Rosją (1:1) i Czechami (0:1).

Strzał S. Boenischa, broni W. Małafiejew

Niepowodzenie na Euro oznaczało koniec pracy z kadrą Franciszka Smudy. I choć kolejny selekcjoner – Waldemar Fornalik, również wysyłał powołania Boenischowi, jego przygoda z reprezentacją Polski dobiegła końca we wrześniu 2013 roku. Ostatni raz wystąpił w niej w meczu eliminacji mundialu 2014, kiedy w San Marino biało-czerwoni pokonali gospodarzy 5:1. W tym spotkaniu zanotował również asystę przy trafieniu Piotra Zielińskiego. Ostateczny bilans obrońcy w kadrze to 14 występów. I choć nie żałuje decyzji o reprezentowaniu kraju, w którym przyszedł na świat, w jego pamięci nie brakuje również negatywnych wspomnień z tego okresu.

Sebastian Boenisch - 36. urodziny

Przez 75 procent czasu gry dla Polski czułem się źle! Niekomfortowo. Zawsze jeździłem, i mówię to z ręką na sercu, bardzo chętnie na kadrę, nawet gdy byłem kontuzjowany. Ale zawsze też miałem z tyłu głowy, że jak coś nie pójdzie, jak przegramy, to winny będzie „ten z Niemiec”. Nie ukrywajmy, taka była otoczka, takie było nastawienie również wielu mediów, wielu dziennikarzy. Ja, Adam Matuszczyk, Eugen Polanski, Ludovic Obraniak – zawsze byliśmy pierwsi, żeby nas wskazać jako winowajców. Mnie zarzucano, że zamieniłem Niemcy na Polskę, bo nie miałem zaproszenia do niemieckiej kadry. Otóż miałem. Wybrałem jednak Polskę. (...) Ta atmosfera wokół nas była kiepska, ale gra dla reprezentacji była dla mnie honorem. Nigdy nie zapomnę debiutu, nie zapomnę mojego występu na Euro. OK, na turnieju zagrałem słabo, jako zespół zagraliśmy słabo, ale udziału w historycznej imprezie nikt mi nie odbierze.

Sebastian Boenisch
WYPOWIEDŹ DLA SPORTOWEFAKTY.WP.PL Z 22 GRUDNIA 2020 R.

POZOSTAŁ NIEDOSYT

Sebastian Boenisch z reprezentacją mógł z pewnością osiągnąć zdecydowanie więcej, ale na przeszkodzie stanęły również kolejne problemy zdrowotne. Także one wpłynęły na dalszą karierę klubową obrońcy. Po Euro 2012 nie przedłużył umowy z Werderem. W kolejnych czterech latach reprezentował Bayer Leverkusen, żeby później na rok trafić do występującego na zapleczu Bundesligi – TSV 1860 Monachium. Już nigdy nie zbliżył się jednak do poziomu prezentowanego w początkach gry w Bremie. To wszystko sprawiło, że w wieku 30 lat właściwie zakończył grę w piłkę na profesjonalnym poziomie. I choć w 2019 roku trafił do Austrii, występów na niższych poziomach rozgrywkowych nie można raczej uznać za powrót do wielkiego futbolu. Definitywnie z boiskiem pożegnał się w 2020 roku. Z ukochaną dyscypliną się jednak nie rozstał. Obecnie pracuje jako agent piłkarski.