Arkadiusz MilikArkadiusz Milik
Kroniki28 lutego 1994
28 lutego 1994
Autor: Piotr Kuczkowski
Data dodania: 28.02.2023
FOT. CYFRASPORTFOT. CYFRASPORT

Ekstraklasa, Bundesliga, Eredivisie, Serie A, Ligue 1. I przede wszystkim reprezentacja Polski. W większości kluczowa rola w silnych zespołach. Takim życiorysem nie powstydziłby się niejeden weteran futbolu. Zaczynał jako wielka nadzieja polskiej piłki, wiele już osiągnął, ale wydaje się, że największe wyzwania i sukcesy wciąż jeszcze przed nim. I choć Arkadiusza Milika zna pewnie każdy polski kibic, napastnik Juventusu Turyn obchodzi dopiero 29. urodziny.

CHŁOPAK ZE ŚLĄSKA

Piłka nożna urodzonemu w Tychach Milikowi towarzyszy niemal od zawsze. Trenować zaczął w wieku sześciu lat w katowickim Rozwoju. Spędził w nim ponad dekadę. Debiut w pierwszej drużynie trzecioligowca zaliczył jako szesnastolatek, ale już wtedy był obserwowany przez silniejsze kluby. Dostał szansę występów w Młodej Ekstraklasie w barwach Górnika Zabrze, prowadzonego przez Adama Nawałkę. Przyszły selekcjoner umożliwił mu także treningi z pierwszą drużyną. Jak się później okazało, postać legendy krakowskiej Wisły będzie jedną z kluczowych w karierze młodego snajpera.

KIERUNEK ZABRZE

Staż na Wyspach i obserwacje m.in. przez Legię Warszawa to kolejne etapy w coraz dynamiczniej rozwijającej się karierze Milika. Młody piłkarz zdecydował się jednak nie opuszczać rodzinnego Śląska i związać się umową z Górnikiem. Na debiut nie musiał długo czekać. W ekstraklasie dostał szansę już w pierwszej kolejce sezonu 2011/2012. W meczu ze Śląskiem Wrocław zaczął w podstawowym składzie. Został zmieniony w 53. minucie. Gola nie strzelił, a spotkanie zakończyło się podziałem punktów.

Arkadiusz Milik i Mariusz Pawelec podczas meczu Śląsk-Górnik 1:1Arkadiusz Milik i Mariusz Pawelec podczas meczu Śląsk-Górnik 1:1
FOT. CYFRASPORT

Pierwszy mecz w ekstraklasie siedemnastoletniego Arkadiusza Milika. We Wrocławiu napastnik Górnika gola nie strzelił, ale zaliczył asystę przy trafieniu Pawła Olkowskiego. Na zdjęciu w walce o piłkę z obrońcą Śląska Mariuszem Pawelcem.

DROGA DO KADRY

W Zabrzu Milik na brak gry nie mógł narzekać. Mecze w pierwszej drużynie uzupełniał występami w Młodej Ekstraklasie. Na pierwszego gola na najwyższym poziomie musiał czekać do kwietnia 2012 roku, ale w meczu z Koroną Kielce strzelił za to od razu dwa. Dobre występy w klubie zostały dostrzeżone przez selekcjonera. Waldemar Fornalik powołał napastnika na towarzyskie spotkanie z RPA, w którym na murawę Milik wszedł w drugiej połowie. 

Debiut Arkadiusza Milika w reprezentacji Polski

PRZYSPIESZENIE

Kariera zawodnika zaczęła nabierać rozpędu. I świadczyły o tym nie tylko kolejne występy w narodowych barwach, ale także zagraniczne transfery. I o ile wyjazd do Bayeru Leverkusen nie spełnił z pewnością jego oczekiwań i nie zaspokoił ambicji, to już wypożyczenia najpierw do Augsburga, a przede wszystkim do Ajaksu już tak. W Amsterdamie Milik wszedł na wyższy poziom, stając się jedną z czołowych postaci ligi. Strzelał wiele goli, a jego dobra dyspozycja w klubie owocowała także w reprezentacji. Zdobył bramkę w historycznym meczu z Niemcami, a potem wziął udział w pierwszej w karierze wielkiej imprezie – Euro 2016.

Arkadiusz Milik po strzeleniu gola Irlandii Północnej podczas Euro 2016Arkadiusz Milik po strzeleniu gola Irlandii Północnej podczas Euro 2016
FOT. CYFRASPORT

Arkadiusz Milik był jedną z kluczowych postaci reprezentacji Polski, która wywalczyła awans na Euro 2016. W eliminacjach zdobył sześć bramek. Na turnieju finałowym we Francji trafił tylko raz, ale jego gol dał biało-czerwonym 3 punkty na inaugurację z Irlandią Północną.

Gol w Nicei był jednym z 16, jakie dotychczas strzelił w narodowych barwach. Z całą pewnością tym (obok trafienia z Niemcami), które zapamięta najdłużej.

NIE TYLKO „Z GÓRKI” 

Z występami w kadrze związany jest też jeden z najtrudniejszych momentów w karierze Milika. Już jako piłkarz włoskiego Napoli (po tym, jak w sierpniu 2016 roku klub z Serie A zapłacił za niego ponad 30 mln euro) przyjechał na zgrupowanie przed drugim meczem eliminacji mistrzostw świata 2018. Starcie z Duńczykami w Warszawie zakończyło się dla niego już w pierwszej połowie. Diagnoza potwierdziła zerwanie więzadeł krzyżowych przednich lewego kolana, przez co do gry wrócił cztery miesiące później.  Pech jednak nie opuszczał go także w 2017 roku. We wrześniu w ligowym meczu ze SPAL doznał takiej samej kontuzji – tyle, że w prawej nodze. 

Kontuzja Arkadiusza Milika

ODWRÓCONA KARTA

Należy wierzyć, że Milik wyczerpał już limit pecha. Od powrotu na boisko w 2018 roku, choć urazy wciąż go nie omijają, nie powodują już na szczęście aż tak długich przerw w występach na boisku. Po pięciu latach spędzonych w Neapolu, po sezonie 2019/2020 zdecydował się opuścić klub spod Wezuwiusza. Mówiło się o zainteresowaniu zespołów z Włoch, Anglii i Hiszpanii. Przeszedł nawet testy medyczne w AS Roma, ale ostatecznie sprawy transferowe bardzo się przedłużały. W efekcie decyzją właściciela Napoli nie został zgłoszony do rozgrywek w sezonie 2020/2021. Po kilku miesiącach banicji, w styczniu 2021 został wypożyczony na półtora roku do francuskiego Olympique Marsylia, z obowiązkiem wykupu (do czego doszło latem 2022 roku). Od tego czasu na Stade Vélodrome występował dość regularnie, a wykazując się dużą skutecznością zyskał sympatię wymagającej miejscowej publiczności. Co ważne wrócił też do reprezentacji. Euro 2020 stracił co prawda z powodu kontuzji kolana, ale wzmocnił drużynę w końcówce grupowych zmagań w eliminacjach mundialu i wystąpił również w turnieju finałowym. W Katarze zameldował się już jednak jako piłkarz Juventusu Turyn, do którego został wypożyczony na 12 miesięcy w sierpniu ubiegłego roku. Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, powinien być ważnym ogniwem drużyny narodowej również w walce o mistrzostwa Europy w Niemczech. Ale to zależało będzie już od nowego selekcjonera – Fernando Santosa. Na razie, jak już Milik zdążył się do tego przyzwyczaić w przeszłości, na pierwszym miejscu znów jest powrót do pełnej sprawności. Od stycznia bowiem boryka się z urazem mięśniowym i wiele wskazuje na to, że nie zdąży wrócić do pełnej sprawności przed marcowym – pierwszym pod wodzą portugalskiego szkoleniowca – zgrupowaniem kadry.