Tomasz RząsaTomasz Rząsa
Kroniki11 marca 1973
11 marca 1973
Autor: Piotr Kuczkowski
Data dodania: 11.03.2024
FOT. CYFRASPORTFOT. CYFRASPORT

Jeśli ktoś chciałby wskazać polskiego zawodnika, który po zakończeniu gry w piłkę najlepiej odnalazł się w nowej rzeczywistości, on mógłby być z pewnością jednym z głównych kandydatów. Być może na mnogość pomysłów na „życie po życiu” wpłynęła jego bogata kariera na murawie, doświadczenie zdobywane poza granicami Polski i występy w drużynie narodowej. Fakty są bowiem takie, że w jego piłkarskim CV nie brakuje sukcesów. Odkąd w 2008 roku zawiesił buty na kołku, wciąż wydaje się być nienasycony. I kto wie, może już nie długo Tomaszowi Rząsie uda się zrealizować kolejny, życiowy cel.

Jego historia zaczyna się w Krakowie. Pod Wawelem przyszedł na świat, dorastał i postanowił związać się z futbolem. Wówczas jeszcze pewnie nie wiedział, że będzie to przygoda na całe życie, która przyniesie mu wiele wyzwań i wyrzeczeń, ale też satysfakcji z kolejnych osiągnięć. Zaczynał w Cracovii jako nastolatek, by już kilka lat później dołączyć do pierwszego zespołu. Z Pasami występował na niższych poziomach rozgrywkowych, ponieważ w tym czasie klubowi z ulicy Kałuży daleko było do dawnej świetności.

Na początku lat 80. ojciec wziął mnie i brata Maćka na mecz drugoligowych „Pasów”. To było tuż przed awansem do ekstraklasy. W 1983 r. zacząłem trenować w Cracovii. Gdy trener Janusz Sputo wrócił z Niemiec, długoletni działacz Cracovii Ignacy Książek namówił go do przeprowadzenia naboru. Na pierwszy trening zaprowadził mnie tata z redaktorem Andrzejem Szelągiem. Ojciec się z nim przyjaźnił. Szeląg uważał, że mam talent. Byłem już wprawiony w bojach na osiedlowym boisku. Mieszkaliśmy wtedy na Azorach. Tak się składało, że nigdy nie kopałem piłki z rówieśnikami, tylko chłopakami o trzy, cztery lata starszymi. To była niezła przeprawa.

Tomasz Rząsa
WYPOWIEDŹ DLA KRAKOW.WYBORCZA.PL Z 25 CZERWCA 2004 R.

Podwórkowa szkoła życia wyrobiła w marzącym o wielkiej karierze chłopaku charakter, który okazał się niezbędny w kolejnych latach. Z Cracovią wywalczył mistrzostwo Polski juniorów, ale z czasem doszedł do wniosku, że do robienia dalszych postępów, konieczna będzie zmiana otoczenia. W trakcie sezonu 1991/92 zdecydował się na przeprowadzkę do Wielkopolski, ale nie do Poznania, a do maleńkich Pniew, gdzie sympatycy, a przede wszystkim właściciel miejscowego Sokoła marzyli o zbudowaniu wielkiego klubu. Drużyna z roku na rok pięła się w krajowej hierarchii, żeby w sezonie 1993/94 zameldować się w ekstraklasie. Spory udział w tym sukcesie miał również Rząsa, który co ciekawe występował wówczas na pozycji… napastnika i często trafiał do siatki.

Tomasz Rząsa Sokół PniewyTomasz Rząsa Sokół Pniewy
FOT. 400MM

Na najwyższym szczeblu rozgrywek w Polsce Tomasz Rząsa występował przez półtora sezonu. Na zdjęciu w wygranym 1:0 meczu Sokoła Pniewy z Legią Warszawa, w którym zdobył zwycięską bramkę (7. kolejka sezonu 1994/1995, 17.09.1994). Późniejszego reprezentanta Polski próbują powstrzymać Jacek Zieliński (w środku) i Marcin Jałocha (z prawej). 

GLOBTROTER

Wysoka dyspozycja młodego piłkarza nie mogła ujść uwadze ekspertów. Szansę debiutu w reprezentacji Polski, w towarzyskim meczu z Arabią Saudyjską (2:1) w grudniu 1994 roku, dał mu selekcjoner Henryk Apostel. Co ciekawe Rząsa od razu zdobył premierową bramkę w koszulce z orłem na piersi, ale jak pokazała przyszłość – jedyną. Na kolejne powołanie przyszło mu również czekać bardzo długo, bo w kadrze znów zameldował się dopiero… 5 lat później. W tym czasie był już jednak na zupełnie innym etapie kariery. Od 1995 roku zdobywał doświadczenie na zachodzie Europy. Pierwszym kierunkiem był Zurych, gdzie przez dwa lata w drużynie Grasshopper wywalczył dwa mistrzostwa. Później w Szwajcarii występował również w FC Lugano i Young Boys Berno, żeby w 1997 roku trafić do Holandii. Z krajem tulipanów związany jest najdłuższy i najbardziej owocny okres w karierze Polaka. Zaczynał w De Graafschap, z którego po dwóch latach wykupił go Feyenoord. W klubie z Rotterdamu do swojego dorobku dopisał Superpuchar, ale przede wszystkim Puchar UEFA.

Tomasz RząsaTomasz Rząsa
FOT. 400MM

W wielkim finale Pucharu UEFA sezonu 2001/2002 Feyenoord na własnym stadionie pokonał Borussię Dortmund 3:2. Tomasz Rząsa rozegrał całe spotkanie i został drugim w historii Polakiem (po Andrzeju Buncolu), który sięgnął po to trofeum.

Graliśmy u siebie i to było takie nadzwyczajne, ponieważ rozpoczęliśmy rozgrywki w fazie grupowej Champions League, w naszej grupie zajęliśmy 3. miejsce za Bayernem Monachium i Spartą Praga i wydawało się, że te puchary są dla nas skończone. Natomiast przeszliśmy automatycznie do Pucharu UEFA i tam z rundy na rundę szło nam coraz lepiej. W bratobójczym ćwierćfinale pokonaliśmy PSV Eindhoven, dopiero w rzutach karnych. Po bardzo ciężkich meczach z Interem Mediolan w półfinale, przeszliśmy chyba najtrudniejszego rywala. No i w finale graliśmy u siebie na de Kuip w Rotterdamie, bo tam był wyznaczony finał i to było na pewno dla nas duże ułatwienie, że graliśmy przed własną publicznością. Do tego Borussia Dortmund przyjechała 3 dni po zdobyciu mistrzostwa kraju i troszeczkę ich to uśpiło. (...) To było dla mnie wielkie osiągnięcie, pewnie również dla kibiców z Polski, którzy doceniają takie drobne osiągnięcia rodaków. Bo nie było wielu takich piłkarzy, którzy sięgnęli po to trofeum.

Tomasz Rząsa
WYPOWIEDŹ DLA SPORT.TVP.PL Z 23 MAJA 2015 R.

Wywalczenie jednego z najważniejszych europejskich trofeów było bez wątpienia największym sukcesem w karierze polskiego obrońcy. Z Rotterdamem Rząsa pożegnał się w 2003 roku, kiedy zdecydował się na przeprowadzkę do Serbii. I choć w belgradzkim Partizanie spędził tylko sezon, zaowocował on wicemistrzostwem kraju. Co ciekawe w tym czasie szybko zapracował również na sympatię miejscowych fanów, stając się jednym z ulubieńców trybun. Po kilkunastu miesiącach spędzonych na Bałkanach postanowił jednak wrócić na zachód Europy: najpierw do Holandii, gdzie związał się kolejno z Heerenveen i ADO Den Haag, a później do Austrii, gdzie w 2008 roku zakończył karierę jako piłkarz SV Ried.

W KADRZE I SZTABIE

Dokładnie 2235 dni Tomasz Rząsa czekał na swój drugi występ w reprezentacji Polski. Szansę dał mu dopiero Jerzy Engel, który w towarzyskim meczu z Francją w Saint-Denis, wpuścił go na boisko w samej końcówce. Tego „ponownego” debiutu obrońca nie mógł jednak zaliczyć do udanych, bo kilka minut później Zinédine Zidane dał skromną wygraną gospodarzom. Mimo, że w kolejnych miesiącach zawodnik Feyenoordu nie był kluczową postacią kadry, będąc głównie zmiennikiem w meczach towarzyskich (jedynym meczem w eliminacjach mistrzostw świata 2002 był bezbramkowy remis z Walią), selekcjoner zdecydował się zabrać go na turniej do Korei Południowej i Japonii. W Azji Rząsa zaliczył 20 minut w zakończonym klęską 0:4 starciu z Portugalią.

Skrót meczu

Miejsce w reprezentacji widział dla Rząsy również Paweł Janas, ale on mimo, że stawiał na obrońcę w meczach eliminacyjnych, ostatecznie nie zabrał go na mistrzostwa świata do Niemiec (2006). Był to jeden z najtrudniejszych momentów w karierze zawodnika, który jak się później okazało, nigdy więcej nie założył już koszulki z orłem na piersi. Jego ostatnim występem w biało-czerwonych barwach był więc ten z 14 maja 2006 roku w towarzyskim meczu z Wyspami Owczymi (4:0). Reprezentacyjny bilans zamknął się na 36 występach i 1 bramce.

Tomasz Rząsa

W nocy przed dniem ogłoszenia kadry spałem spokojnie. Przecież z 10 meczów eliminacyjnych 9 rozegrałem od początku. Tych, które decydowały o awansie. Jeździłem na wszystkie zgrupowania. Nawet kosztem udziału w pogrzebie mojego przyjaciela Krzysia Nowaka. Pamiętam pierwsze słowa Jurka (Dudka – przyp. red.) : „To nie dzieje się naprawdę, to jest jakaś farsa”. Śmialiśmy się przez łzy. Nie wiem, czy ze mną, Dudkiem i Frankowskim byłoby lepiej. Ale pewna grupa ludzi ten awans zapewniła, a nasza siła tkwiła w drużynie. Robienie takiej rewolucji za pięć dwunasta było błędem Janasa.

Tomasz Rząsa
WYPOWIEDŹ DLA SPORT.DZIENNIK.PL Z 13 PAŹDZIERNIKA 2007 R.

Przygoda z kadrą Tomasza Rząsy zakończyła się więc w nie najlepszej atmosferze. Co nie znaczy, że rozstał się z nią na zawsze. W latach 2011 – 2013 pełnił funkcję dyrektora reprezentacji ds. kontaktów z mediami. W tym czasie współpracował z selekcjonerami Franciszkiem Smudą i Waldemarem Fornalikiem.

Tomasz Rząsa - 49. urodzinyTomasz Rząsa - 49. urodziny
FOT. CYFRASPORT

Tomasz Rząsa był członkiem sztabu biało-czerwonych podczas rozgrywanego w Polsce i na Ukrainie Euro 2012. Na zdjęciu podczas ceremonii losowania grup turnieju finałowego w Kijowie, 2 grudnia 2011 roku.

ZAWÓD DYREKTOR

Praca w reprezentacji Polski tylko utwierdziła Rząsę w przekonaniu, żeby dalej pozostać blisko futbolu. Już przed związaniem się z krajową federacją, pełnił funkcję doradcy prezesa Cracovii Janusza Filipiaka, a także dyrektora sportowego „Pasów”. Po rozstaniu z kadrą nie wrócił jednak do rodzinnego Krakowa, a swoje życie związał z Poznaniem. Najpierw jako asystent Macieja Skorży (wspólnie poprowadzili Lecha do mistrzostwa Polski w sezonie 2014/15), a od 2018 roku jako dyrektor sportowy. I choć w ostatnich latach sukcesy przy Bułgarskiej (jak wicemistrzostwo Polski 2020, czy awans do fazy grupowej Ligi Europy 2020/21) przeplatały słabsze wyniki w lidze (11. miejsce w sezonie 2020/21), rok 2022 miał być i był dla Kolejorza wyjątkowy, nie tylko z powodu 100-lecia istnienia klubu.

Tomasz Rząsa

Nie ukrywamy, że jesteśmy gotowi bić się w tym sezonie o mistrzostwo Polski i taki wynik na koniec nas interesuje. Pokazujemy to w kilku meczach z drużynami z górnej części tabeli, ale też z tej dolnej. Musimy to udowadniać w każdym spotkaniu i z każdym rywalem. Lider waży tyle, że musimy być jeszcze bardziej czujni i skoncentrowani. Mówię o sztabie, ludziach pracujących w klubie oraz piłkarzach. Czekają nas teraz mecze, które w teorii wydają się łatwiejsze, ale musimy uważać. Ktoś powie, że to oznaka słabości, ale też grałem w piłkę i wiem, że to będą bardzo trudne spotkania. To, że jesteśmy liderem i gramy solidnie buduje w nas wiarę, że na każdy mecz wychodzimy, jak po swoje i idziemy po zwycięstwo.

Tomasz Rząsa
WYPOWIEDŹ DLA PLUS.GLOSWIELKOPOLSKI.PL Z 23 PAŹDZIERNIKA 2021 R.

Bojowe nastroje w Poznaniu doprowadziły ostatecznie Lecha do wywalczenia upragnionego tytułu. I choć w sezonie 2022/23 mistrzowie Polski szybko pożegnali się z marzeniami o fazie grupowej Champions League, to w Lidze Konferencji Europy spisali się świetnie, dochodząc aż do ćwierćfinału. Kolejorz został pierwszą drużyną znad Wisły, która po 32 latach, wiosną awansowała do kolejnej rundy pucharowej rywalizacji. To także zasługa 36-krotnego reprezentanta Polski. 

Tomasz Rząsa - Cracovia, Feyenoord, dyrektor sportowy Lecha Poznań