Walia - Polska 1:2 (02.06.2001)Walia - Polska 1:2 (02.06.2001)
KronikiZłe miłego początki
Złe miłego początki
Autor: Piotr Kuczkowski
Data dodania: 24.02.2024
FOT. EAST NEWSFOT. EAST NEWS

Co łączy Jana Domarskiego, Grzegorza Latę i Roberta Gadochę z Emmanuelem Olisadebe, Pawłem Kryszałowiczem, Tomaszem Frankowskim, Maciejem Żurawskim, Jackiem KrzynówkiemRogerem Guerreiro i Karolem Świderskim? Nie tylko fakt, że wszyscy ci piłkarze z sukcesami reprezentowali biało-czerwone barwy. Każdy z nich również mógł poczuć smak zwycięstwa i radość ze zdobytej bramki w rywalizacji z jedną z czołowych obecnie europejskich reprezentacji – Walią. I choć historia rywalizacji Polaków z Wyspiarzami nie należy może do najbardziej bogatych, nie brakuje w niej ważnych i pełnych emocji momentów. I co najważniejsze, przeważnie zakończonych sukcesem zespołu znad Wisły.

WSTĘP DO HISTORII

Być może niewielu pamięta, że na drodze biało-czerwonych do pamiętnych mistrzostw świata w 1974 roku, poza Anglikami, stanęli właśnie Walijczycy. I to z nimi reprezentacja Polski prowadzona przez Kazimierza Górskiego rozpoczęła walkę o przepustki do turnieju finałowego w RFN. Co więcej – rozpoczęła ją nieudanie. Spotkanie na stadionie Ninian Park w Cardiff nie było pięknym, piłkarskim widowiskiem. Na murawie dominowała twarda, nie zawsze zgodna z przepisami walka, a na ostrą grę oczy przymykał hiszpański arbiter Antonio Rigo Jureda. W efekcie biało-czerwoni zakończyli mecz otwarcia mocno poobijani i eliminacje otworzyli porażką 0:2. Co jednak istotne, żądza odegrania się przed własną publicznością była równie ogromna, jak rozczarowanie niekorzystnym wynikiem.

Skrót meczu

Do rewanżu na Stadionie Śląskim doszło prawie dokładnie pół roku później, ale marcowe spotkanie na Wyspach, od wrześniowego w Chorzowie dzieliło nie tylko sześć miesięcy, ale także historyczne zwycięstwo nad reprezentacją Anglii (2:0). To 6 czerwca 1973 roku zaczęła rodzić się legenda Orłów Górskiego, które właśnie wtedy rozpoczęły swój marsz do medalu mistrzostw świata. Napędzeni triumfem nad Synami Albionu Polacy nie dali szans podopiecznym Dave’a Bowena i już do przerwy prowadzili różnicą dwóch bramek. Poza trafieniami Roberta Gadochy i Grzegorza Laty kluczowy był również fakt, że już w pierwszej połowie czerwoną kartką został ukarany Trevor Hockey, który dał się sprowokować Lesławowi Ćmikiewiczowi.

T. Hockey ogląda czerwoną kartkę

Koniec końców zadanie zostało zrealizowane. Biało-czerwoni odpłacili rywalom pięknym za nadobne, a bramka Jana Domarskiego po zmianie stron tylko dopełniła dzieła. Tym samym nasi reprezentanci mogli już zacząć odliczać dni do decydującego starcia na Wembley, gdzie do wywalczenia przepustek na mundial wystarczał im remis. Dokładnie 17 października 1973 roku, w obecności stu tysięcy fanatycznych kibiców, nasza drużyna narodowa zapisała kolejną piękną kartę historii polskiego futbolu, której jak wiemy, ciąg dalszy nastąpił już w Niemczech Zachodnich.

WIELKI DZIEŃ… DLA RADOMIA

Historyczny wymiar miało również kolejne polsko-walijskie starcie. Choć formułując tę tezę, należy podejść do niej z przymrużeniem oka. W maju 1991 roku reprezentacja pod wodzą Andrzeja Strejlaua przygotowywała się jesiennych spotkań o punkty eliminacji Euro 1992 z Irlandią i Anglią, dlatego mecz kontrolny z inną ekipą z Wysp Brytyjskich wydawał się dobrym pomysłem. Goście przyjechali do Polski ze swoimi największymi gwiazdami z Ianem Rushem i Markiem Hughesem na czele, ale spotkanie nie obfitowało w piękne zagrania, emocje i zwroty akcji. Bezbramkowy remis zapadł w pamięci chyba wyłącznie kibiców z Radomia, bo właśnie w tym mieście nasza drużyna narodowa zaprezentowała się wówczas po raz pierwszy.

Takie mecze, jak ten w Radomiu, spełniają określone zadanie i cudów nie należy oczekiwać. Mocno krytykowaliśmy nasz zespół po sprawdzianach, na przykład z Finlandią, ale trzy bramki strzelone Turcji kazały od razu zapomnieć o wszelkich wcześniejszych potknięciach. I teraz też tak trzeba patrzeć na towarzyskie mecze naszej drużyny narodowej. Ważne, że coraz skuteczniej działa pion administracyjny i organizacyjny PZPN odpowiedzialny za ściąganie kadrowiczów z zagranicy na mecze kontrolne. W przypadku porażek z Irlandią i Anglią odpadłaby jedna z wymówek.

Krzysztof Nowiński
FRAGMENT ARTYKUŁU W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” Z 4 CZERWCA 1991 R.

KONIEC CZARNEJ SERII

Długich 16 lat czekali polscy kibice na występ reprezentacji Polski w mistrzostwach świata. Po mundialu w Meksyku biało-czerwonym nie udało się zakwalifikować na turnieje we Włoszech (1990), Stanach Zjednoczonych (1994) i Francji (1998). Przełamanie przyszło dopiero przed pierwszymi w historii azjatyckimi mistrzostwami. Bilety do Korei Południowej i Japonii w 2002 roku podopieczni Jerzego Engela wywalczyli rywalizując m.in. z reprezentacją Walii. I choć pierwsze spotkanie w Warszawie, zakończone bezbramkowym remisem zburzyło nieco optymizm polskich kibiców (wcześniej pokonaliśmy 3:1 Ukrainę w Kijowie i takim samym stosunkiem ograliśmy w Łodzi Białorusinów), również punkt wywalczony w stolicy okazał się ważny w kontekście osiągnięcia końcowego sukcesu. Tym bardziej, że to właśnie z zespołem prowadzonym przez Marka Hughesa, nasi piłkarze stoczyli jeden z bardziej kluczowych bojów tych eliminacji. 2 czerwca 2001 roku na Millennium Stadium w Cardiff to gospodarze pierwsi wyszli na prowadzenie. Jeszcze przed przerwą wyrównał jednak Emmanuel Olisadebe, a decydujący cios zadał w końcówce Paweł Kryszałowicz. Stało się jasne, że już tylko kataklizm może pozbawić Polaków upragnionego awansu. 

1:2 Bomba P. Kryszałowicza, świetna asysta M. Koźmińskiego!

POWTÓRKA Z ROZRYWKI

Na okazję do rewanżu Walijczycy nie musieli długo czekać, bo los skojarzył oba zespoły już w eliminacjach kolejnego mundialu. Z tą różnicą, że w drodze do mistrzostw świata w Niemczech pierwsze spotkanie miało miejsce nie w Warszawie, a w Cardiff. Właśnie w Walii nasi piłkarze stoczyli jeden z najbardziej zaciętych pojedynków w selekcjonerskiej karierze Pawła Janasa i co najważniejsze – zakończyli go zwycięstwem. Wszystko co najważniejsze działo się po przerwie i mimo, że to goście pierwsi stracili gola, pomiędzy 72. a 86. minutą pokonali Paula Jonesa aż trzykrotnie! Bramka w doliczonym czasie gry Johna Hartsona nie miała już żadnego znaczenia.

Skrót meczu

Wiele wskazywało na to, że już wygrana 1:0 w rewanżu po uderzeniu z rzutu karnego Macieja Żurawskiego, w przedostatnim meczu eliminacji zapewni naszym piłkarzom bilety do Niemiec. Ostatecznie jeszcze tym razem, musieli oni obejść się smakiem, a to za sprawą niekorzystnych rozstrzygnięć w innych grupach. Miesiąc później formalności stało się jednak za dość, a Polacy mogli się cieszyć z awansu nie wychodząc nawet na murawę.

MINĘŁO PONAD 13 LAT

Kolejny mecz biało-czerwonych przeciwko reprezentacji Walii miał miejsce podczas zimowego obozu w Portugalii w lutym 2009 roku. Kadra prowadzona wówczas przez Holendra Leo Beenhakkera na Półwyspie Iberyjskim przygotowywała się do spotkań w ramach eliminacji mundialu w RPA, a formę pomagali jej sprawdzić właśnie piłkarze z Wysp. Ale mimo zwycięstwa 1:0 po efektownym golu w końcówce Rogera Guerreiro, biało-czerwoni nie zachwycili. Po ponad dekadzie los znów skojarzył obie drużyny, tym razem w grupie 4 Dywizji A Ligi Narodów. Na inaugurację całych rozgrywek, 1 czerwca br. we Wrocławiu podopieczni Czesława Michniewicza, choć przegrywali – mogli cieszyć się z wygranej po trafieniach Jakuba Kamińskiego i Karola Świderskiego.

 

Skrót meczu

BOHATER Z CARDIFF 

Mecz rewanżowy odbył się 25 września 2022 roku. Do pozostania w elicie Ligi Narodów biało-czerwonym wystarczył remis. Jednak nasi piłkarze nie zamierzali w Cardiff ograniczyć się do kurczowej obrony wyniku, lecz zamierzali powalczyć o pełną pulę. I to się udało. Reprezentacja Polski po raz drugi pokonała Walię w Lidze Narodów 2022/23. Oba grupowe starcia z tym rywalem miały wspólny mianownik – za każdym razem o triumfie przesądził Karol Świderski. We Wrocławiu zdobył bramkę na 2:1, a w Cardiff strzelił jedynego gola. Zwycięstwo nad Walijczykami zapewniło naszej drużynie utrzymanie w Dywizji A.

BILANS 10 MECZÓW Z WALIĄ: 7 ZWYCIĘSTW POLSKI – 2 REMISY – 1 PORAŻKA, BRAMKI: 13:6.

 

0:1 K. Świderski trafia do siatki, kapitalna asysta R. Lewandowskiego