Wiesław Wraga - 58. URODZINYWiesław Wraga - 58. URODZINY
Kroniki14 sierpnia 1963
14 sierpnia 1963
Autor: Piotr Kuczkowski
Data dodania: 14.08.2024
FOT. PAPFOT. PAP

Ten mecz i ten moment kojarzą niemal wszyscy fani polskiego futbolu. 80. minuta ćwierćfinałowego meczu Pucharu Europy. 2 marca 1983 roku w starciu z wielkim Liverpoolem Widzew sensacyjnie prowadzi z mistrzem Anglii 1:0 i wcale nie zamierza na tym poprzestać. Wysoką piłkę na 16 metr dostaje jeden z najniższych wówczas zawodników na boisku – Wiesław Wraga. Przebojowy skrzydłowy, który na murawie pojawił się niespełna 10 minut wcześniej, nie kalkuluje. Uderza głową i wprowadza w stan euforii ponad 40-tysięczną publiczność na stadionie przy Alei Unii w Łodzi. Drugi gol strzelony Bruce’owi Grobbelaarowi okazuje się później kluczowy w kontekście walki mistrzów Polski o awans do najlepszej czwórki Pucharu Europy, a szczęśliwemu zdobywcy bramki daje miejsce w historii. O tym momencie sam zainteresowany opowiadał później setki, jeśli nie tysiące razy, odpowiadając na pytania dziennikarzy, kibiców czy po prostu znajomych. Nie inaczej będzie z pewnością przy okazji jego 61. urodzin, które właśnie świętuje.

Ta historia nie zaczęła się jednak w Łodzi, a w oddalonym o ponad 400 kilometrów na północny zachód od Miasta Włókniarzy, Stargardzie Szczecińskim. To właśnie tam urodził się Wiesław Wraga, który grę w piłkę zaczynał w miejscowych Błękitnych. Do pierwszej drużyny trafił jako osiemnastolatek i miał okazję występować w historycznym dla klubu sezonie na drugim poziomie rozgrywek. Ten zakończył się jednak spadkiem i stało się jasne, że sprowadzeniem utalentowanego młodzieżowca będą zainteresowane znacznie silniejsze krajowe ekipy. Z pewnością sam zawodnik nie przypuszczał, że znajdzie zatrudnienie w drużynie aktualnego mistrza kraju. Widzew po wywalczeniu dwóch tytułów z rzędu szukał wzmocnień w ofensywie. Tym bardziej, że klub opuścił właśnie Zbigniew Boniek, który przeniósł się do Juventusu. Niektórzy we Wradze widzieli nawet następcę legendarnego „Zibiego”. 

Udało się ściągnąć kilku obiecujących juniorów: Mirosława Kuniczuka, Mirosława Myślińskiego i tego najważniejszego, Wiesława Wragę, który szybko miał się stać idolem Łodzi. Drobny zawodnik, który 19 lat miał skończyć dopiero w sierpniu, uchodził wtedy za największy talent w kraju. Wysłannicy Widzewa, Zbigniew Tąder i Mirosław Westfal, po raz pierwszy pojechali z nim negocjować na ostatni mecz rundy wiosennej sezonu 1981/82. Wyczytali w gazecie, że mecz w Stargardzie Szczecińskim rozpocznie się o godzinie 13. Gdy zajechali, okazało się, że dziennikarz popełnił błąd, zamiast jedynki wpisał trójkę i trenerzy Widzewa zastali ludzi wychodzących ze stadionu. Szybko zlokalizowali mieszkanie Wragów i zapukali do drzwi. - Co was tu dziś tak pełno, dopiero co z Poznania byli - przywitała ich matka piłkarza. Porozmawiali, zjedli obiad i byli przekonani, że piłkarz jest z nimi dogadany. Potem były jednak mistrzostwa do lat 18 w Finlandii, w których Polska zajęła 4. miejsce. Gdy prom z zawodnikami wpłynął do portu w Gdyni, na nabrzeżu czekali już wysłannicy Lecha Poznań. Przyjechali najnowszymi Mercedesami. Kontrastowały one z czarną Wołgą na łódzkich numerach rejestracyjnych, która nadjechała po chwili. I choć wysłannicy Lecha podeszli pierwsi i nawet zdążyli zapakować torby Wragi oraz jego kolegów, Myślińskiego i Kuniczuka, do bagażników, to ostatecznie musieli uznać wyższość mistrzów Polski. Trenerzy drużyny, Mieczysław Broniszewski i Władysław Stachurski, obserwowali regularną wojnę o piłkarzy. - Było to niczym z filmu. Gangsterskie przejęcie. Wroński wykorzystał zamieszanie, chwycił za torby i po prostu je przełożył, a tamci chyba nawet tego nie zauważyli - mówi Broniszewski.

„GANGSTERSKIE PRZEJĘCIE” – JAK WIESŁAW WRAGA TRAFIŁ DO WIDZEWA
FRAGMENT KSIĄŻKI MARKA WAWRZYNOWSKIEGO „WIELKI WIDZEW”, WYDAWNICTWO QSB, WARSZAWA 2013

NA GŁĘBOKĄ WODĘ

Zgodnie z oczekiwaniami władz klubu przebojowy skrzydłowy szybko stał się ulubieńcem publiczności. Na boisku poza umiejętnościami prezentował nieustępliwość i zaangażowanie – cechy, które kibice w Łodzi od zawsze cenią szczególnie. W łaski fanów wkradł się już w debiucie, w którym w zremisowanym 1:1 starciu ze Stalą Mielec od razu trafił do siatki. W premierowym sezonie w lidze rozegrał 22 spotkania, w których zdobył 3 bramki. Szczególną popularność, nie tylko w mieście, dały mu jednak występy w europejskich pucharach. W Pucharze Europy zadebiutował już w wyjazdowym starciu z Hibernians FC w 1/32 finału. Po wyeliminowaniu Maltańczyków na drodze łodzian stanął mistrz Austrii – Rapid. W Wiedniu 2:1 wygrali gospodarze, ale rewanż w Łodzi przyniósł aż osiem bramek. Pięć z nich zdobyli mistrzowie Polski, a „kropkę nad i” postawił właśnie Wiesław Wraga. 

5:2 Szybki kontratak i bramka W. Wragi

Widzew awansował, ale niewielu wróżyło mu sukces w kolejnej rundzie. W walce o półfinał na drodze podopiecznych Władysława Żmudy stanął bowiem wielki Liverpool. The Reds w opinii ekspertów mieli „zmieść” z murawy rywali, a niespodziewanie okazali się słabsi. Już w Łodzi ulegli 0:2, a na ustach komentatorów z całej Europy był filigranowy 20-latek, który trafił do siatki strzałem głową z linii pola karnego.

2:0 W. Wraga strzałem głową z 16 metrów!
Zegar po meczu Widzew Łódź – Liverpool FC 2:0 (02.03.1983)

Nie wiem (ile razy oglądałem tego gola – przyp. red.), to chyba niepoliczalne. To zresztą nie jest tak, że ja go chcę oglądać. Tyle że jak tylko się gdzieś pojawiam, to wszyscy zaraz go puszczają. Wiąże się z nim jeszcze jedna historia. Zanim zagraliśmy z Liverpoolem, byliśmy we Włoszech na zgrupowaniu. Mieliśmy audiencję u Jana Pawła II. Gdy papież się z nami witał, pogłaskał mnie po czole i powiedział: „Taki młody, a już w piłkę gra”. Później się śmialiśmy, że miał duży udział w tym golu.

WIESŁAW WRAGA
WYPOWIEDŹ DLA SPORT.PL Z LISTOPADA 2010 R.

Rewanż na Anfield Road to zwycięska porażka 2:3, która dała widzewiakom awans do czołowej czwórki Pucharu Europy. Wiesława Wragę i jego kolegów w Liverpoolu żegnały owacje na stojąco angielskich kibiców, którzy mimo przegranej docenili klasę przeciwników. Nagrodą był półfinał z Juventusem Zbigniewa Bońka i Michela Platiniego. I choć dwumecz zakończył się on odpadnięciem z rozgrywek (po porażce 0:2 w Turynie i remisie 2:2 w Łodzi) piłkarze z Alei Armii Czerwonej i tak byli bohaterami. Oba spotkania z mistrzami Włoch Wiesław Wraga rozpoczął w wyjściowym składzie.

MEDAL MUNDIALU I… WALKA O ŻYCIE

Z Widzewem Wraga nigdy nie sięgnął po mistrzostwo Polski. Sezon 1982/1983 łodzianie zakończyli na drugiej pozycji, minimalnie ustępując Lechowi Poznań. Być może udałoby się wywalczyć trzeci tytuł z rzędu, gdyby do końca sezonu w składzie pozostał przebojowy skrzydłowy. Wragi nie mogło zabraknąć jednak w reprezentacji Polski, która w czerwcu w dalekim Meksyku rywalizowała w mistrzostwach świata do lat 20. Biało-czerwoni, prowadzeni przez Mieczysława Broniszewskiego, delikatnie mówiąc nie byli uznawani za faworytów. Nawet z polskiej federacji do piłkarzy docierały głosy podważającej sens wyprawy zespołu za Ocean.

Mówili, że g*** będziemy grać, że nie zrobimy wyniku. Tymczasem troszeczkę ich zaskoczyliśmy. Do kraju wróciliśmy z brązowymi medalami.

WIESŁAW WRAGA
WYPOWIEDŹ DLA ONET.PL Z MAJA 2019 ROKU

Wraga w tym turnieju pełnił funkcję kapitana i nie da się ukryć, że zarówno on, jak i jego koledzy mieli wracając do Polski olbrzymią satysfakcję. Zespół, w którym występowali również m.in. Józef Wandzik czy Marek Leśniak, w grupie rozbił Wybrzeże Kości Słoniowej 7:2, przegrał z Urugwajem 1:3, żeby awans zapewnić sobie po zwycięstwie 2:0 nad Amerykanami. W ćwierćfinale biało-czerwoni pokonali 1:0 Szkotów, a w walce o finał takim samym stosunkiem ustąpili Argentyńczykom. Brązowy medal wywalczyli wygrywając z Koreą Południową 2:1. I kiedy powinni zacząć świętowanie, rozpoczęli walkę o własne zdrowie i życie.

Gdy szliśmy z szatni do autobusu, doskoczyli do nas miejscowi kibice i zaczęli ściągać z nas ubrania, wyciągać rzeczy z toreb. To był prawie lincz! Policja pomogła nam dostać się do autobusu, ale wtedy zaczęli napiep*** kamieniami. Powybijali szyby, zaczęli trząść autobusem... Nie wiedzieliśmy, co robić. (...) Człowiek cieszy się z wielkiego sukcesu, a po chwili może zostać trupem. To była po prostu dzicz! Pokładliśmy się na podłodze, żeby nie dostać kamieniami, tamci trzęśli autobusem, a jeden z nas zaintonował „Jeszcze Polska nie zginęła”. Kierowca zdołał jakoś ruszyć, niektórych prawie poprzejeżdżał, ale zdążyliśmy uciec. W przeciwnym razie po prostu by nas zlinczowali. Naprawdę niewiele brakowało, żebyśmy stamtąd nie wrócili.

WIESŁAW WRAGA
WYPOWIEDŹ DLA ONET.PL Z MAJA 2019 ROKU

TEN PRZEKLĘTY MECZ

Trudne doświadczenia z Meksyku pozostały tylko we wspomnieniach, tymczasem Wraga z Widzewem mierzył się nowymi wyzwaniami. Kolejne sezony łodzianie kończyli na podium ekstraklasy i regularnie sprawdzali swoje umiejętności na tle silnych rywali w Pucharze UEFA. Nie licząc rozgrywek o Puchar Intertoto, skrzydłowy zdobył dla czerwono-biało-czerwonych w europejskich zmaganiach 5 bramek (tyle co Włodzimierz Smolarek i Artur Wichniarek, wynik o jedno trafienie lepszy osiągnął w latach 90. tylko Jacek Dembiński). Jedną z nich Wraga zapisał na swoim koncie w przegranym 2:3 wyjazdowym meczu z Borussią Mönchengladbach w sezonie 1984/1985. Mimo porażki był to bardzo dobry występ podopiecznych trenera Żmudy, co potwierdzili wygrywając u siebie 1:0 i awansując do 1/8 finału. Problem w tym, że w Niemczech Wraga wybiegł na boisko z blisko czterdziestostopniową gorączką.

2:1 Efektowny gol W. Wragi

Po zakończeniu spotkania nikt nie zdawał sobie jeszcze sprawy z konsekwencji tamtego występu. Sam piłkarz dowiedział się o nich dopiero kilka miesięcy później, kiedy trafił na zgrupowanie reprezentacji Polski.

Wiesław Wraga - 58. URODZINY

Młody byłem, wiadomo, że chciałem. Ale gdyby lekarz powiedział, że nie wolno, to bym nie zagrał. Tyle że opieka medyczna w klubach pozostawiała wtedy sporo do życzenia. No i zagrałem. To była późna jesień 1984 roku. Właściwie do końca roku czułem się nieźle, trenowałem normalnie i niczego nie przeczuwałem. Zostałem powołany przez Antoniego Piechniczka na tournée po Meksyku, taki rekonesans przed mundialem. Pojechałem do Warszawy na badania kontrolne. Siadłem na rowerek, a ludzie go obsługujący pomyśleli, że aparatura zepsuła się, bo w spoczynku serce mi telepało strasznie. Kazali do szpitala jechać, powiedzieli, że w takim stanie mógłbym z Meksyku nie wrócić. W szpitalu wyrok – zapalenie mięśnia sercowego. Trzy miesiące leżałem, miałem niespełna 22 lata i świat się zawalił. Leki, sterydy, 18 kilo przytyłem, ludzie mnie nie poznawali. Straciłem dużo. Mogło oczywiście skończyć się gorzej, ale serce i tak już nie było to samo. Po ośmiu, dziewięciu miesiącach wróciłem na boisko, do formy dopiero po półtora roku.

WIESŁAW WRAGA
WYPOWIEDŹ DLA TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA” Z KWIETNIA 2021 ROKU

Ta sytuacja położyła się cieniem na dalszą karierę utalentowanego piłkarza. Po ciężkiej walce o powrót do zdrowia, kibice znów zobaczyli go w koszulce Widzewa trafiającego do bramki rywali. Po dwumeczu z LASK Linz w Pucharze UEFA 1986/1987 (1:1 na wyjeździe i 1:0 u siebie), w którym strzelił dwa gole, Austriacy proponowali mu nawet transfer. Ale na zgodę władz państwowych na wyjazd Wraga nie mógł liczyć, a na fikcyjne małżeństwo z Austriaczką nie chciał się zgodzić. Z tego powodu w Łodzi pozostał do końca końca sezonu 1989/1990. Jego największym sukcesem klubowym, poza występami na europejskiej arenie, jest Puchar Polski wywalczony w 1985 roku. Doczekał się również występu w pierwszej reprezentacji Polski. W debiucie w roli selekcjonera Wojciech Łazarek postanowił zrobić przegląd wyróżniających się ligowców. I dał szansę rekordowej liczbie zawodników. Wraga zagrał przed przerwą towarzyskiego meczu z Koreą Północną (2:2). Więcej okazji do zagrania w koszulce z orłem na piersi już jednak nie miał.

Mecz towarzyski Polska - KRLD w Bydgoszczy.

Selekcjoner Łazarek nie lubił Widzewa, ale po meczach z LASK Linz Robert Gadocha powiedział, że takiego skrzydłowego jak ja to my w Polsce nie mamy. Stwierdził, że przypominam mu jego styl gry. Razem z Kazimierzem Górskim przekonali Łazarka, żeby mnie powołał, ale to było tak tylko na odczepkę. W Bydgoszczy rozegrałem pół meczu, a gdy parę dni później graliśmy już w eliminacjach do mistrzostw Europy, to znalazłem się na trybunach. Razem ze wszystkimi powołanymi piłkarzami Widzewa.

WIESŁAW WRAGA
WYPOWIEDŹ DLA ONET.PL Z MAJA 2019 ROKU

NIESPEŁNIONE MARZENIA

Kariera reprezentacyjna to nie jedyne rozczarowanie Wiesława Wragi. Piłkarz, jak większość graczy w tamtych czasach, marzył o grze na Zachodzie. Na przeszkodzie stawał jednak ustrój państwa, a na omijanie przepisów Wraga nie chciał się zgodzić. Po zmianie systemu w 1990 roku wyjechał co prawda do Finlandii, a występy w tamtejszej lidze miały mu otworzyć drzwi do kontraktu w Holandii lub Belgii. Z planów jednak nic nie wyszło, a zawodnik spędził na północy Europy trzy sezony. Po powrocie dołączył na krótko do Ślęzy Wrocław i RKS-u Radomsko, ale trzeba przyznać, że z powodów zdrowotnych jego zawodowa kariera, właściwie zakończyła się po opuszczenia kraju. Miał wówczas zaledwie 27 lat. W 1997 roku ponownie otarł się o śmierć, kiedy zaraził się ospą wietrzną, która ponownie poważnie obciążyła serce. Lekarze dawali mu 10 procent szans na przeżycie, ale udało mu się wrócić do zdrowia.

Wiesław Wraga - 58. URODZINY

Czy niespełnienie? Nie wiem, może powiedziałbym, że po prostu szkoda. Tak, to dobre słowo. Wiem, że mogłem dużo więcej, wyjechać na  Zachód, pograć w dobrym klubie, zarobić. Mogłem mieć to wszystko i mam tego świadomość. W piłkę grać potrafiłem. (...) Też nie ma co przesadzać. Coś tam w życiu wygrałem.

WIESŁAW WRAGA
WYPOWIEDŹ DLA SPORTOWEFAKTY.WP.PL Z GRUDNIA 2017 ROKU
Wiesław Wraga - 58. URODZINYWiesław Wraga - 58. URODZINY
FOT. CYFRASPORT

Dla kibiców Widzewa Wiesław Wraga jest legendą. Na zdjęciu z kolegą z drużyny Krzysztofem Kamińskim na tle flagi „Dzięki Wam tu jesteśmy...” honorującej najbardziej zasłużone postaci klubu z Łodzi (listopad 2014 roku).

Wiesław Wraga - 58. URODZINYWiesław Wraga - 58. URODZINY
ŹRÓDŁO: WIDZEW.COM

O jednej ze swoich legend pamiętają również przedstawiciele łódzkiego klubu. Nie tylko w dniu urodzin.

Wiesław Wraga pozostaje aktywny w piłkarskim środowisku. Od lat jest czynnym obserwatorem występów Widzewa, często udziela się w łódzkich mediach. Po upadku klubu w 2015 roku był jednym z tych byłych piłkarzy, którzy swoim nazwiskiem i autorytetem wspierali dążenia do jego reaktywacji. Wraz z kolegami z boiska regularnie pojawia się na trybunach stadionu przy Alei Piłsudskiego. W dniu 61. urodzin Panu Wiesławowi życzymy przede wszystkim zdrowia, które w przeszłości dało mu się mocno we znaki. A także radości i zadowolenia z występów drużyny reprezentującej ukochany klub, która po latach tułaczki po niższych szczeblach rozgrywkowych, w końcu zadomowiła się w krajowej elicie.