Marcin KamińskiMarcin Kamiński
Kroniki15 stycznia 1992
15 stycznia 1992
Autor: Piotr Kuczkowski
Data dodania: 15.01.2024
FOT. CYFRASPORTFOT. CYFRASPORT

Wiele wskazywało na to, że może się stać jedną z kluczowych postaci reprezentacyjnej defensywy na lata. Po udanym wejściu do pierwszej drużyny poznańskiego Lecha (jeszcze jako siedemnastolatek) w sezonie 2009/10 sięgnął po swoje pierwsze (z dwóch) mistrzostwo Polski. Dwa lata występów w Kolejorzu zaowocowały powołaniem do kadry, w której zadebiutował w grudniu 2011 roku w towarzyskim meczu z Bośnią i Hercegowiną. Miał wtedy dokładnie 19 lat i 355 dni i wydawało się, że rysuje się przed nim świetlana przyszłość. Jednak mimo, że w kolejnych sezonach regularnie występował najpierw w klubie w Poznania, a później na boiskach 1.i 2. Bundesligi, jego reprezentacyjny licznik zatrzymał się na liczbie 7. Marcin Kamiński, który na występ w narodowych barwach czeka od 2018 roku, kończy właśnie 32 lata.

W życiu urodzonego w Koninie obrońcy liczba siedem musi odgrywać wyjątkową rolę. Dokładnie tyle spędził bowiem w pierwszej drużynie z Poznania, Lecha reprezentując w ekstraklasie od 2009 do 2016 roku. Później przeprowadził się do Niemiec i właśnie niedawno minęło mu siedem lat, od kiedy mieszka i występuje za naszą zachodnią granicą. W tym czasie na pierwszym i drugim szczeblu rozgrywek ligowych reprezentował kolejno VfB Stuttgart, Fortunę Düsseldorf, a od 2021 roku Schalke 04 Gelsenkirchen. I choć z klubem zaliczył najpierw awans, a później spadek z elity, wciąż jest ważną postacią i jednym z filarów defensywy ekipy z Zagłębia Ruhry. Utytułowana drużyna w sezonie 2023/24 spisuje się co prawda słabo i zamiast marzyć o awansie, musi skupić się na walce o ligowy byt. Polak jednak zamierza wciąż udowadniać swoją przydatność dla zespołu i kto wie, być może w dalszym ciągu zgłaszać swój akces do drużyny narodowej. Do tej pory zaliczył w niej dokładnie… siedem występów.

2011

W wszystko zaczęło się już ponad 12 lat temu. To właśnie wtedy młody lechita znalazł uznanie w oczach Franciszka Smudy. Selekcjoner, który przygotowywał reprezentację Polski do Euro 2012 rozgrywanego w m.in. w naszym kraju, na grudniowe zgrupowanie do Turcji zabrał wyróżniających się piłkarzy ekstraklasy. I właśnie w ligowym składzie w Kundu, kadra zmierzyła się z występującą w podobnym zestawieniu Bośnią i Hercegowiną. Skromną wygraną biało-czerwonym dał wówczas Waldemar Sobota, a sam mecz – delikatnie mówiąc – nie należał do najbardziej porywających. Kamiński spędził na murawie pełnych 90 minut, ale o jego występie nie można powiedzieć zbyt wiele.

Skrót meczu

2012

W kolejnych występach w kadrze zawodnik Lecha musiał zadowolić się już tylko rolą zmiennika. W dwóch z trzech meczów kontrolnych przed rozpoczęciem najważniejszej piłkarskiej imprezy w historii Polski, Marcin Kamiński dostał od selekcjonera po niespełna pół godziny. W austriackim Klagenfurcie biało-czerwoni najpierw skromnie 1:0 pokonali Łotwę, żeby cztery dni później takim samym wynikiem zakończyć mecz ze Słowacją. W pierwszym młody defensor na środku bloku obrony zastąpił Tomasza Jodłowca, w drugim Damiena Perquisa. I choć bez wątpienia nie należał do graczy „pierwszego wyboru” Franciszka Smudy, ostatecznie selekcjoner, ku zaskoczeniu wielu, znalazł dla niego miejsce w 23-osobowej kadrze na Euro. Co ciekawe, tego zabrakło dla „Jodły”, którego notowania – jak się wydawało – w trakcie przygotowań stały wyżej. 

Skrót meczu

2013

Na polsko-ukraińskich mistrzostwach Kamiński nie zagrał jednak ani minuty, trzy grupowe mecze Polaków oglądając z perspektywy ławki rezerwowych. Co gorsza dla samego zawodnika, na kolejną szansę pokazania swoich umiejętności kibicom drużyny narodowej musiał poczekać blisko półtora roku. W swoim zespole nie widział go Waldemar Fornalik. Sytuacja zmieniła się, kiedy zespół przejął Adam Nawałka, jednak u byłego trenera Górnika Zabrze obrońca zagrał… dwa razy. Pierwszy – w debiucie selekcjonera, przegranym we Wrocławiu ze Słowacją 0:2.

Skrót meczu

2018

W najczarniejszych snach Marcin Kamiński nie mógł przypuszczać, że na kolejną okazję do gry pod wodzą Nawałki, przyjdzie mu czekać ponad cztery lata. Oczywiście w tym czasie zaliczał występy w reprezentacji do lat 21, ale kolejny mecz w kadrze A, przypadł dopiero w marcu 2018 roku. Wcześniej mógł tylko z boku obserwować jak jego koledzy z powodzeniem walczą najpierw w eliminacjach, a później w Euro 2016, a także jak zdobywają przepustki na rosyjski mundial. Na mistrzostwa świata jednak nie pojechał, choć selekcjoner sprawdzał go podczas wiosennego meczu z Nigerią (0:1).

Skrót meczu

Po nieudanym turnieju w Rosji zakończyła się era w kadrze Adama Nawałki, którego w roli selekcjonera zastąpił Jerzy Brzęczek. Wicemistrz olimpijski z Barcelony początkowo powoływał Kamińskiego, ale okazje do występu ówczesny gracz Fortuny Düsseldorf dostawał tylko w meczach towarzyskich: zremisowanym z Irlandią 1:1 i przegranym z Czechami 0:1. Zarówno w udanych eliminacjach Euro 2020, jak i spotkaniach Ligi Narodów już go zabrakło. O ponownym skorzystaniu z usług obrońcy, jeszcze przed barażem ze Szwedami (2:0), a także po wywalczeniu awansu na mundial w Katarze, pomyślał dopiero Czesław Michniewicz, który powołał nawet Kamińskiego na zgrupowania, ale… nie dał mu szansy zaprezentowania swoich umiejętności. Być może w kontekście walki w barażach o wyjazd na Euro 2024 i sporych problemów z zestawieniem linii obrony, perspektywę gry w kadrze otworzy przed zawodnikiem trener Michał Probierz. Na razie co prawda konkretów brak, ale nie jest tajemnicą, że selekcjoner uważnie przygląda się jego poczynaniom na niemieckich boiskach. I kto wie, być może wkrótce reprezentacyjny licznik Marcina Kamińskiego w końcu przestanie wskazywać liczbę siedem.