Tomasz Kłos w walce o górą piłkę z Islim Hidim i Armendem Dallku podczas meczu Polska - Albania 1:0 (29.05.2005).Tomasz Kłos w walce o górą piłkę z Islim Hidim i Armendem Dallku podczas meczu Polska - Albania 1:0 (29.05.2005).
KronikiZawsze pod górkę
Zawsze pod górkę
Autor: Krzysztof Jaśniok
Data dodania: 11.10.2021
FOT. PAPFOT. PAP

Swój kraj nazywają Shqipëria, co znaczy „ojczyzna ludzi, którzy mówią otwarcie, krótko i jasno”. No to powiedzmy to najszczerzej i najzwięźlej: każdy mecz z Albańczykami był dla nas drogą przez mękę. Zarówno wtedy, gdy jako ubodzy krewni państw Układu Warszawskiego uczyli się dopiero gry w piłkę, jak i potem, kiedy wyzwolili się spod krwawej dyktatury Envera Hoxhy i wstąpili na drogę demokratycznych przemian. Hardzi, twardzi, walczący do upadłego – tacy są najbliżsi rywale biało-czerwonych w eliminacjach mundialu 2022.

Z początku mierzyliśmy się z nimi tylko towarzysko. Cztery lata po zakończeniu II wojny światowej reprezentacja Albanii – w której tak jak u nas instalowały się właśnie komunistyczne władze – została zaproszona do Warszawy na mecz sparingowy. Polacy szybko objęli prowadzenie po strzale Gerarda Cieślika, ale dziesięć minut po przerwie stracili gola z karnego i długo utrzymywał się sensacyjny remis. Honor gospodarzy uratował rezerwowy Józef Kohut, zdobywając zwycięską bramkę dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem.

Pół roku później biało-czerwoni wybrali się z rewizytą do Tirany i tam już nie zdołali wygrać. Cieślik, Kohut, Mieczysław Gracz i Teodor Anioła bez powodzenia szturmowali albańską bramkę – mecz skończył się wynikiem 0:0. Trzy lata potem było jeszcze gorzej. Obie ekipy znów spotkały się w stolicy Albanii i naszym po raz kolejny nie udało się trafić do siatki. Za to dwa gole puścił Edward Szymkowiak. Doznaliśmy porażki 0:2 – jedynej w historii naszych potyczek z tym rywalem.

W połowie lat 50. reżim Hoxhy popadł w konflikt z Moskwą i stopniowo zaczął wycofywać się z bloku wschodniego. Skończyły się więc towarzyskie spotkania piłkarzy ze zwaśnionych krajów. Los zetknął nas dopiero na początku lat 70., gdy obie ekipy znalazły się w jednej grupie eliminacji mistrzostw Europy. Najpierw zmierzyły się na Śląskim w Chorzowie, pod koniec selekcjonerskiej kadencji Ryszarda Koncewicza. Polacy wygrali 3:0 po golach Roberta Gadochy, Włodzimierza Lubańskiego i Zygfryda Szołtysika. W rewanżu już nie było tak miło. Drużyna pod wodzą Kazimierza Górskiego wywiozła z Tirany skromny remis 1:1. Bramkę zdobył Jan Banaś.

Gerarda Cieślika kibice nosi na rękach już jako dwudziestolatka. Znakomity snajper zadebiutował w narodowych barwach właśnie w spotkaniu z Norwegią. Pierwszego gola w reprezentacji strzelił miesiąc później w przegranym 1:2 meczu z Rumunią w Warszawie.Gerarda Cieślika kibice nosi na rękach już jako dwudziestolatka. Znakomity snajper zadebiutował w narodowych barwach właśnie w spotkaniu z Norwegią. Pierwszego gola w reprezentacji strzelił miesiąc później w przegranym 1:2 meczu z Rumunią w Warszawie.
FOT. PAP

Gerard Cieślik to pierwszy polski piłkarz, który strzelił gola Albańczykom. Dokonał tego w listopadzie 1949 roku w towarzyskim meczu rozegranym na stadionie Legii.

1984: Polska – Albania 2:2

To spotkanie pewnie do dziś śni się po nocach Antoniemu Piechniczkowi. Znakomity trener dwa lata wcześniej wywalczył trzecie miejsce na mistrzostwach świata w Hiszpanii i właśnie rozpoczął eliminacje kolejnego mundialu. Na inaugurację biało-czerwoni pokonali 3:1 Greków i zdawało się, że dużo niżej notowaną Albanię zwyciężą różnicą co najmniej kilku bramek. Nic z tego. Na stadionie w Mielcu przeżywali prawdziwe katusze i do 80. minuty przegrywali z europejskim kopciuszkiem 1:2. Udało im się wyrównać dopiero w końcówce, dzięki przytomności umysłu Andrzeja Pałasza. Ozdobą spotkania był gol Bedriego Omuriego, który trafił polskiej bramki z woleja, uderzając piłkę… zewnętrzną częścią stopy.

1:1 Efektowny gol B. Omuriego

1985: Albania – Polska 0:1

Najpierw był świadkiem tragedii na Heysel, potem pomógł Juventusowi pokonać Liverpool w finale Pucharu Europy, kilka godzin później – w środku nocy – wsiadł w samolot i poleciał z Brukseli do Tirany, by tego dnia rozegrać kolejny mecz, tym razem w eliminacjach mundialu. I jeszcze zdobył w nim zwycięskiego gola! 29 i 30 maja 1985 roku Zbigniew Boniek dokonał rzeczy niebywałej, która prędko pewnie się nie powtórzy. W tamtych czasach nie było bowiem sztywnych terminów dla spotkań kwalifikacyjnych i federacje same ustalały terminarz. Ktoś nie przewidział, że gwiazda Juve i reprezentacji Polski może z drużyną dotrzeć do finału PEMK i zgodził się na rozegranie meczu z Albanią dzień po tym wydarzeniu. Półprzytomny ze zmęczenia „Zibi” znalazł w sobie tyle siły, by plasowanym strzałem zza pola karnego zapewnić nam dwa punkty.

0:1 Z. Boniek zdobywa jedyną bramkę meczu!

1988: Polska – Albania 1:0

Bałkański koszmar wrócił. Po kilku latach znów trafiliśmy na siebie w eliminacjach mundialu i choć na trenerskiej ławce siedział już nie Antoni Piechniczek, a jego następca Wojciech Łazarek, a w drużynie mieliśmy snajperów jak się patrzy (m.in. Włodzimierza Smolarka, Jana Urbana, Jana Furtoka i Krzysztofa Warzychę), przez większość meczu znowu biliśmy głową w mur. Kibicom na Śląskim spadł kamień z serca dopiero w 78. minucie, gdy w zamieszaniu podbramkowym refleksem błysnął „Gucio” Warzycha. „Wymęczone zwycięstwo” – skwitowała ten występ redakcja „Przeglądu Sportowego”.

1:0 Gol K. Warzychy

1989: Albania – Polska 1:2

„Nareszcie koniec. Z ulgą przyjęło wielu futbolowych kibiców zakończenie ostatniego eliminacyjnego meczu reprezentacji Polski. Zwycięskiego co prawda, ale nie satysfakcjonującego chyba ani piłkarzy, ani trenerów, ani tym bardziej sympatyków piłki nożnej. 2:1 w Tiranie z Albanią osiągnięte zostało po słabej grze prawie wszystkich polskich piłkarzy i trzeba powiedzieć – było bardzo szczęśliwe” – to znów „Przegląd Sportowy”, tym razem o spotkaniu rewanżowym. Drużynę poprowadził w nim Andrzej Strejlau, który zastąpił Łazarka w połowie kwalifikacji, po przegranych meczach ze Szwecją i Anglią. Cudu nie dokonał. Polacy pierwszy raz od szesnastu lat nie wywalczyli awansu na najważniejszą piłkarską imprezę globu.

Skrót meczu (bez komentarza)

2005: Polska – Albania 1:0

Dwa kolejne mecze z Albanią to dwa gole i dwa rekordy jednego człowieka – Macieja Żurawskiego. W Szczecinie, za selekcjonerskiej kadencji Pawła Janasa, napastnik krakowskiej Wisły trafił do siatki już w 32. sekundzie – to była wówczas najszybciej zdobyta bramka w historii występów reprezentacji Polski.

1:0 Błyskawiczny gol M. Żurawskiego

2008: Albania – Polska 0:1

Trzy lata później zmierzyliśmy się z Albańczykami w niemieckim Reutlingen, w ramach przygotowań do Euro 2008. Selekcjonerem był wówczas Leo Beenhakker i wpadł na dość nietypowy pomysł, by rozegrać dwa sparingi dzień po dniu. Z Macedonią szansę dostali zmiennicy i spotkanie zakończyło się rozczarowującym remisem 1:1. Pierwsza jedenastka spisała się nieco lepiej, ale skromne zwycięstwo nad ekipą czerwono-czarnych też nie wzbudziło entuzjazmu mediów. Po meczu najwięcej mówiło się o „Żurawiu”, który zdobył jubileuszową 1200. bramkę w dziejach naszej narodowej kadry. I znów dosyć szybko, bo już w 3. minucie.

0:1 M. Żurawski po wrzucie z autu M. Wasilewskiego

2021: Polska – Albania 4:1

Ostatnie starcie z Shqiponjat miało miejsce w Warszawie we wrześniu 2021 roku w eliminacjach mundialu w Katarze. To był przedziwny mecz, bo w zgodnej opinii obserwatorów wygrała – i to wysoko – drużyna, która na murawie Narodowego zaprezentowała się słabiej niż rywale. Wystarczy powiedzieć, że biało-czerwoni oddali cztery celne strzały i… zdobyli cztery bramki. „Skuteczność cieszy. Z drugiej strony utrzymywanie przy piłce to jest coś, co powinniśmy poprawić” – skomentował ten występ Robert Lewandowski. To od niego rozpoczęła się tego dnia kanonada na nadwiślańskim stadionie.

1:0 Gol R. Lewandowskiego, asysta K. Glika

BILANS 12 MECZÓW Z ALBANIĄ: 8 ZWYCIĘSTW POLSKI – 3 REMISY – 1 PORAŻKA, BRAMKI: 18-8.