Wspomniane w tytule kolory to naturalnie barwy Francji. Właśnie z popularnymi Trójkolorowymi przyjdzie nam się zmierzyć w 1/8 finału mistrzostw świata w Katarze. Będzie to 17 konfrontacja obu drużyn. Bilans dotychczasowych 16 spotkań przemawia zdecydowanie na korzyść Francuzów (13 z nich znajdziecie Państwo w naszej Bibliotece). Nasza reprezentacja triumfowała w zaledwie 3 meczach.
Historia starć z Francuzami sięga końcówki lat 30., gdy po raz pierwszy obie drużyny stanęły naprzeciwko siebie. Miało to miejsce jeszcze przed II wojną światową. Do towarzyskiego spotkania z Trójkolorowymi doszło 20 stycznia 1939 r. na Parc des Princes w Paryżu. Biało-czerwoni, w składzie m.in. z Władysławem Szczepaniakiem, Ernestem Wilimowskim i Gerardem Wodarzem, zostali wówczas rozbici aż 0:4.
Premierowy zwycięstwo nad Francją reprezentacja Polski odniosła 11 kwietnia 1962 roku. Jest to zarazem pierwszy mecz z tym rywalem, z którego obszerne fragmenty znaleźć można w naszych bibliotecznych woluminach. Po raz kolejny areną zmagań był słynny paryski obiekt Parc des Princes, czyli po prostu Park Książąt (dziś to stadion Paris Saint Germain). Tym razem okazał się on szczęśliwy dla biało-czerwonych. Drużyna prowadzona przez Ryszarda Koncewicza wygrała 3:1 po golach Ernesta Pohla, Romana Lentnera i Lucjana Brychczego. W ekipie francuskiej na boisku pojawiło się kilku zawodników polskiego pochodzenia. Byli nimi: Raymond Kopa (Kopaszewski), Casimir Koza (Kozakiewicz), Théo Szkudlapski i Bruno Rodzik.
Następna francusko-polska konfrontacja miała miejsce w eliminacjach mistrzostw Europy 1968. I znów biało-czerwonym przyszło zawitać do Parku Książąt. Jednakże tym razem nasi piłkarze wracali z Paryża na tarczy. 22 października 1966 r. Trójkolorowi zwyciężyli 2:1, a triumf zapewnił im napastnik o polskobrzmiącym nazwisku – Georges Lech (Polak urodzony we Francji). Za sterami kadry siedział wówczas Antoni Brzeżańczyk.
Spotkanie w Paryżu zakończyło krótką, bo trwającą zaledwie 5 miesięcy karierę tego selekcjonera w roli opiekuna kadry. W rewanżu na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie Polaków prowadził już Michał Matyas. 17 września 1967 r. w obecności 70 tysięcy widzów biało-czerwoni ulegli Francuzom 1:4. Jedyną bramkę dla Polski zdobył Lucjan Brychczy, który po tym spotkaniu stał się samodzielnym rekordzistą pod względem liczby występów w drużynie narodowej (54 mecze).
W historii polsko-francuskich potyczek naszemu zespołowi udało się wygrać zaledwie 3-krotnie. O jednym takim przypadku była już mowa wcześniej. Kolejne dwie zdarzyły się w 1982 roku. Ta z 31 sierpnia była najwyższą. Na Parc des Princes Polacy rozbili Francuzów aż 4:0 (dwa gole Janusza Kupcewicza, po jednym Jana Jałochy i Andrzeja Buncola). Nie była ona jednak tak ważna, jak ta, która miała miejsce ponad miesiąc wcześniej w hiszpańskim Alicante. 10 lipca reprezentacja Polski została trzecią drużyną świata (powtórzyła sukces z 1974 r.). Zespół prowadzony przez Antoniego Piechniczka ograł Trójkolorowych 3:2, a o sukcesie Polaków przesądziły trafienia Andrzeja Szarmacha, Stefana Majewskiego i wspomnianego wyżej Kupcewicza.
W latach 90. graliśmy z Francją czterokrotnie. Pierwsze dwa starcia miały charakter towarzyski. 15 sierpnia 1990 r. w Paryżu skończyło się bezbramkowym remisem. Ale już rok później, doznaliśmy klęski na stadionie Lecha w Poznaniu. Drużyna Andrzeja Strejlaua została rozgromiona przed własną publicznością aż 1:5. Gdy więc los skojarzył oba zespoły w eliminacjach mistrzostw Europy 1996, polscy kibice nie byli optymistami. Owszem, od druzgocącej towarzyskiej klęski minęły wówczas ponad 3 lata, reprezentację prowadził też inny szkoleniowiec (Henryk Apostel), ale złe wspomnienia pozostały. Tymczasem Polacy zagrali z Trójkolorowymi niezłe spotkania. W pamięci zapadł zwłaszcza ten na Parc des Princes, gdzie biało-czerwoni długo prowadzili 1:0, a fenomenalnymi paradami popisywał się Andrzej Woźniak (w końcówce straciliśmy gola na 1:1). Po spotkaniu prasa okrzyknęła naszego bramkarza „Księciem Paryża”.
W latach 2000. doszło do trzech towarzyskich pojedynków z Francją – dwóch wyjazdowych i jednym domowym. W początkach pracy z kadrą Jerzego Engela Polacy zagrali z Trójkolorowymi jedno z lepszych spotkań. 23 lutego 2000 r. przegrali wprawdzie 0:1 (gol Zinédine’a Zidane’a w 88. minucie) na Stade de France z mistrzami świata, ale pozostawili po sobie dobre wrażenie.
Podobnie było 17 listopada 2004 r. Na tym samym obiekcie nie padł tym razem ani jeden gol. Wybrańcy Pawła Janas walczyli dzielnie, stwarzali sobie okazje bramkowe, ale także... dopisywało im szczęście. Temu szczęściu pomagał Jerzy Dudek, który kapitalnymi interwencjami ratował biało-czerwonych.
Po raz ostatni z Francją mierzyliśmy się ponad 11 lat temu. Kadrę prowadził wtedy Franciszek Smuda, która przygotowywał zespół do Euro 2012. Z Trójkolorowymi zagraliśmy 9 czerwca 2011 r. na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie. Kibice obejrzeli tylko jednego gola, którego strzelcem był Tomasz Jodłowiec. Pech polegał na tym, że „Jodła” trafił do niewłaściwej bramki...
4 listopada 2022 roku dojdzie do 17 już konfrontacji z reprezentacją Francji. Stawką spotkania będzie awans do ćwierćfinału mistrzostw świata w Katarze. Francuzi są zdecydowanym faworytem tego meczu, ale kto nie pozwoli marzyć polskiemu kibicowi o sprawieniu niespodzianki. O tym, czy biało-czerwoni poprawią nieco bilans starć z Trójkolorowymi, przekonamy się w niedzielę.