kazimierz górskikazimierz górski
KronikiZłota dziesiątka Pana Kazimierza
Złota dziesiątka Pana Kazimierza
Autor: Redakcja Biblioteki PZPN
Data dodania: 1.03.2024

W przypowieściach biblijnych jest mowa o „siedmiu latach tłustych" i „siedmiu latach chudych". W historii polskiej piłki nożnej można mówić o „dziesięciu latach obfitości". Obfitości w sukcesy. Od 1972 do 1982 roku biało-czerwoni zdobyli bowiem dwa medale za III miejsce w mistrzostwach świata oraz złoty i srebrny krążek igrzysk olimpijskich. Trzy z nich świętowała reprezentacja Kazimierza Górskiego. Legendarny trener prowadził biało-czerwonych w 68 oficjalnych meczach. My wybraliśmy dziesięć tych najbardziej pamiętnych i najważniejszych. Oczywiście nasz wybór może wydać się dyskusyjny, ale zachęcamy do tworzenia własnych klasyfikacji i rankingów. A następcom trenera Górskiego na ławce selekcjonera reprezentacji Polski życzymy takiego kłopotu bogactwa jaki mieliśmy przy wyborze tej „złotej dziesiątki". Ale jak mówił klasyk sportowego komentarza „nie przedłużajmy". 

Polska - ZSRR 2:1, 05.09.1972 

Sportowe zwycięstwa nad wielkim bratem ze Wschodu zawsze miały dla nas wyjątkowe znaczenie. To smakowało dość gorzko, bo zdarzyło się w cieniu tragedii. W dniu meczu z ZSRR w wiosce olimpijskiej w Monachium doszło do zamachu terrorystycznego, w którym zginęło siedemnaście osób. Piłkarze mimo to wyszli na murawę i stoczyli pełen dramaturgii, niesamowity bój. Sborna długo prowadziła po strzale słynnego Olega Błochina. Końcówka należała jednak do Orłów Górskiego, a bramkę na wagę dwóch punktów zdobył wprowadzony po przerwie Zygfryd Szołtysik. Olimpijski finał był coraz bliżej! 

2:1 Gol Z. Szołtysika, asysta W. Lubańskiego

Polska - Węgry 2:1, 10.09.1972

„Polak, Węgier dwa bratanki, ale my strzelamy bramki” – takim hasłem przywitali kibice naszą złotą reprezentację wracającą z igrzysk olimpijskich. Madziarzy byli pierwszymi rywalami biało-czerwonych w meczu międzypaństwowym, a później surowymi i wymagającymi nauczycielami. Ale 10 września 1972 roku uczeń przerósł mistrza. Na zapłakanym deszczem stadionie w Monachium dwa gole Kazimierza Deyny rozpoczęły dekadę największych sukcesów polskiego futbolu. A Deyna, z 9 golami, został królem strzelców turnieju olimpijskiego.

Skrót meczu

Polska - Anglia 2:0, 06.06.1973

Kto strzelił pierwszą bramkę w tym meczu: Robert Gadocha czy Jan Banaś, a może był to samobójczy gol wielkiego Bobby'ego Moore'a? Jak potoczyłaby się kariera Włodzimierza Lubańskiego, gdyby kilka minut po kapitalnej akcji i trafieniu na 2:0 nie odnowiła mu się kontuzja, która wykluczyła go z gry w reprezentacji na ponad trzy lata? Na te pytania pewnie już nigdy nie poznamy odpowiedzi. Najważniejsze, że wynik nie budzi żadnych wątpliwości. Zwycięstwo na Śląskim nad Anglią to pierwszy krok do medalu mistrzostw świata. I jedyna, do tej pory, wygrana biało-czerwonych z Synami Albionu. Po meczu trener rywali Alf Ramsey powiedział: „Nie wierzę, żeby Polska mogła zagrać lepiej”. Jakże się wtedy pomylił...

2:0 Gol W. Lubańskiego po błędzie B. Moore'a

Polska - Walia 3:0, 26.09.1973

25 złotych. Tyle kosztował wstęp na ucztę, jaką Orły Górskiego zgotowały polskim kibicom we wrześniowe popołudnie 1973 roku. Za tę cenę można było wtedy kupić sześć bochenków chleba, dwa i pół kilo cukru lub pół kilograma schabu. Poza trzema bramkami biało-czerwoni zafundowali widzom porcję dodatkowych emocji, w czym celował głównie Lesław Ćmikiewicz. Po jednej z jego prowokacji już w pierwszej połowie czerwoną kartkę zobaczył Trevor Hockey. Tym razem bitwę na subtelne faule i dyskretne kuksańce wygrali Polacy. A trzy tygodnie później doszło do wielkiego starcia na Wembley.

T. Hockey ogląda czerwoną kartkę

Anglia - Polska 1:1, 17.10.1973

Mecz-pomnik. Nie wszystkie pomniki z czasów PRL-u przetrwały próbę czasu, ale ten ma się doskonale. I tak już zapewne zostanie. To, co wydarzyło się 17 października 1973 roku na stadionie Wembley, jedni rozpatrywali w kategoriach cudu, inni mówili o niesamowitym polskim szczęściu, a jeszcze inni widzieli w tym potwierdzenie przemyślanej pracy sztabu Kazimierza Górskiego z grupą utalentowanych piłkarzy. Pracy, która doprowadziła biało-czerwonych do medalu mistrzostw świata i dwóch krążków igrzysk olimpijskich. A może remis na Wembley był kulminacją wszystkich tych czynników? No i bonus. Ten niesamowity Jan Tomaszewski w bramce… 

Skrót meczu

Polska - Argentyna 3:2, 15.06.1974

Na tę chwilę czekaliśmy 36 lat. Drugi raz w historii i pierwszy od zakończenia II wojny światowej biało-czerwoni zagrali w finałach mistrzostw świata. Już na rozpoczęcie turnieju musieli stawić czoło faworytom. Argentyńczycy dostali dwa nokautujące ciosy na początku spotkania, gdy trafili Grzegorz Lato i Andrzej Szarmach. Od utraty następnych bramek ratowały ich słupki oraz interwencje bramkarza Daniela Carnevalego. W ostatnich dwóch kwadransach nieźle nas postraszyli i niewiele brakowało, by doprowadzili do remisu. Sensacyjne zwycięstwo Orłów Górskiego wzbudziło zachwyt piłkarskiego świata. Fachowcy docenili zwłaszcza grę Kazimierza Deyny i Jerzego Gorgonia, a Lato zyskał miano „białej błyskawicy”.

Skrót meczu

Polska - Włochy 2:1, 23.06.1974

Włosi przyjechali na mundial w roli wicemistrzów świata i najlepszej europejskiej drużyny 1973 roku. A wrócili jak niepyszni do domu już po trzech meczach grupowych. Zadecydowała o tym porażka z drużyną Kazimierza Górskiego po kapitalnych golach Szarmacha i Deyny. Strzał kapitana biało-czerwonych był tak silny, że pękł mu... but. Polacy zagrali na luzie, gdyż już wcześniej zapewnili sobie awans do kolejnej fazy turnieju. Na luzie, ale bez taryfy ulgowej dla rywala. I wyszedł z tego jeden z najlepszych i najbardziej pamiętnych meczów w historii polskiego futbolu.

2:0 Gol K. Deyny, asysta H. Kasperczaka

RFN - Polska 1:0, 03.07.1974

Spotkanie przeszło do historii pod nazwą „Mecz na wodzie". Potężne oberwanie chmury zamieniło boisko we Frankfurcie nad Menem w wielkie bajoro. Piłkarze grali w anormalnych warunkach, a stawką był przecież awans do finału mistrzostw świata. Gospodarze wygrali po golu „króla pola karnego” Gerda Müllera. To jednak Polacy dominowali i mieli więcej sytuacji do zdobycia gola. Zatrzymał ich fenomenalny Sepp Maier w bramce, brak kontuzjowanego Szarmacha i anormalne warunki, w których przyszło grać. „Na ściernisku nie gra się w bilard” – podsumowała jedna z gazet. Trudno o lepszą puentę.

Skrót meczu

Polska - Brazylia 1:0, 06.07.1974

„Mały finał" dla biało-czerwonych. Mecz toczył się w ponad 30-stopniowym upale. W takich warunkach lepiej powinni czuć się piłkarze z Ameryki Południowej, ale drużyna Górskiego grała z mistrzami świata sprzed czterech lat, jak równy z równym. A Lato po raz kolejny pokazał, że ma niespożyte siły, biegając od jednego pola karnego do drugiego. To po jego strzale Polska została trzecią drużyną globu, a Lato zapewnił sobie koronę króla strzelców niemieckiego mundialu. Pierwsze i do tej pory jedyne zwycięstwo nad Brazylią stało się faktem.

1:0 Gol G. Laty, asysta Z. Maszczyka

Polska - Holandia 4:1, 10.09.1975

Z meczem jest jak z filmem. Są takie, które przechodzą do historii i stają się klasykami. Są też takie, o których zapominamy tuż po jego zakończeniu albo zniesmaczeni wychodzimy jeszcze w czasie jego trwania. Zwycięstwo nad wicemistrzem świata w eliminacjach Euro 1976 na Stadionie Śląskim w Chorzowie w cuglach wygrywa plebiscyty na najlepszy mecz reprezentacji Polski w historii. I tak już zapewne zostanie po wsze czasy. 

► ZOBACZ DZIAŁ BIBLIOTEKI O KAZIMIERZU GÓRSKIM 

Skrót meczu