Waldemar ObrębskiWaldemar Obrębski
KronikiŻywot człowieka poczciwego
Żywot człowieka poczciwego
Autor: Adrian Woźniak
Data dodania: 23.05.2025
FOT. PAPFOT. PAP

Jako nastolatek uchodził za obiecującego piłkarza. Kariery jednak nie zrobił. Znacznie lepiej radził sobie w roli szkoleniowca. Był trenerem warszawskiej Polonii, młodzieżowej reprezentacji Polski, kadry olimpijskiej, asystentem selekcjonera, a w czterech meczach poprowadził – w roli tego pierwszego – najważniejszą drużynę w kraju. Choć to akurat zweryfikowano dopiero po latach. I kto wie, czy spotkań w roli trenera reprezentacji A nie byłoby więcej, gdyby nie tragiczny wypadek samochodowy. Gdyby żył, Waldemar Obrębski skończyłby właśnie 81 lat.

 

CHŁOPAK Z CZERNIAKOWA

Urodził się 23 maja 1944 roku w Warszawie, podczas niemieckiej okupacji i nieco ponad dwa miesiące przed wybuchem Powstania Warszawskiego. Mieszkał na Czerniakowie, blisko Stadionu Wojska Polskiego, czyli obiektu Legii. To w tym klubie stawiał pierwsze piłkarskie kroki. Trafił pod skrzydła Wacława Kuchara. Szybko stał się podstawowym zawodnikiem drużyny juniorów, z którą w 1962 r. zdobył wicemistrzostwo Polski.

Ale ten sukces nie poszedł w parze z występami młodego Obrębskiego w „jedynce”. O przebicie się do składu Legii nie było łatwo. Bo jak wygrać rywalizację z Lucjanem Brychczym, Henrykiem Apostelem czy Januszem Żmijewskim? W ciągu 7 lat pobytu w klubie z Łazienkowskiej wystąpił w zaledwie 23 spotkaniach. I choć był napastnikiem, to ani razu nie trafił do siatki przeciwnika. Ale w sezonie 1965/66 przyczynił się do zdobycia Pucharu Polski.

Obrębski miał jeszcze jeden moment chwały. Gdy Legia świętowała 50. rocznicę istnienia, do stolicy przyjechał londyński Tottenham. W towarzyskim meczu z Anglikami legioniści wygrali 2:0, a jedną z bramek zdobył pan Waldemar.

W 1967 roku Obrębski zmienił otoczenie i przeniósł się za miedzę. W Polonii również spędził 7 lat. Potem przez rok grał w Stanach Zjednoczonych, a w 1975 r. wrócił do Polski.
 

POLONIA, CZYLI... POLSKA

Słowo „Polonia” w języku włoskim oznacza – Polska. W przypadku Obrębskiego ma związek i z klubem, i z reprezentacją. Właśnie w Polonii rozpoczęła się jego kariera trenerska. Zaczynał jako asystent, by następnie płynnie przejść do roli pierwszego szkoleniowca Czarnych Koszul. Miał wtedy zaledwie 32 lata. Pierwszym sukcesem był awans do II ligi (dziś 1. Liga). Potrzebną wiedzę zdobył już wcześniej, jeszcze jako zawodnik. Ukończył jedno z najlepszych warszawskich liceów – im. Stefana Batorego, które znajduje się nieopodal stadionu Legii. Grając w tym klubie poszedł na studia na AWF.

Kolejnym krokiem w karierze była praca w PZPN. W połowie 1977 r. Obrębski został selekcjonerem reprezentacji Polski do lat 21 i sprawował tę funkcję do 1982 r. Nie było to jego jedyne zajęcie. Gdy trenerem kadry A został Jacek Gmoch, dołączył do jego sztabu na mistrzostwa świata w Argentynie.

Jacek Gmoch

Można powiedzieć, że znaliśmy się dosyć długo. Trafiliśmy na siebie w Legii Warszawa. Gdy nastrzelałem sporo bramek na początku gry w jednej z rezerwowych drużyn, to przesunięto mnie do tej występującej w III lidze. Tam właśnie graliśmy wspólnie z Waldemarem Obrębskim. Później pracowaliśmy razem w Polskim Związku Piłki Nożnej.

Jacek Gmoch, były selekcjoner reprezentacji Polski
sport.fakt.pl z 26 stycznia 2025 r.

W erze Obrębskiego przez młodzieżówkę przewinęło się wielu utalentowanych piłkarzy, którzy później z powodzeniem występowali na arenie międzynarodowej. Do grona jego „wychowanków” można zaliczyć m.in.: Jana Urbana, Mirosława Okońskiego, Janusza Kupcewicza, Stefana Majewskiego, Romana Wójcickiego, Dariusza Kubickiego czy Dariusza Dziekanowskiego.

Właśnie z kadrą do lat 21 Obrębski awansował do ćwierćfinału mistrzostw Europy, gdzie jego podopieczni zmierzyli się z Anglią – późniejszym triumfatorem tych rozgrywek. 17 marca 1982 r. w Warszawie biało-czerwoni przegrali 1:2. Było to jedno z pierwszych spotkań międzynarodowych w Polsce, po wprowadzeniu stanu wojennego. Rewanż odbył się 7 kwietnia i zakończył remisem (2:2).

Od 1981 r. Obrębski był również selekcjonerem kadry do lat 20, z którą uczestniczył w mistrzostwach świata w Australii (biało-czerwoni nie wyszli z grupy) oraz kadry olimpijskiej, walczącej o udział w igrzyskach w Los Angeles.

Waldemar ObrębskiWaldemar Obrębski
FOT. PAP

Trener Waldemar Obrębski podczas wywiadu telewizyjnego na lotnisku Okęcie. Rok 1983.

Wyjątkowość trenera Obrębskiego polegała jednak na czymś innym – na jego pracowitości i ochoczym zdobywaniu nowej wiedzy szkoleniowej, na zgrabnym łączeniu tego, co było modne za granicą z tym, co ceniliśmy w polskich koncepcjach. Chyba najbardziej jednak uderzała życzliwość i bezpośredniość w kontaktach z ludźmi, a wśród nich także z podopiecznymi. (...) I doprawdy wcale nie było tak, że stanowił chodzącą definicję trenera, który owszem jest dobry, tylko że wyników nie ma. Obrębski miał wyniki, choć bez zbędnej złośliwości należy przyznać, że brakowało mu szczęścia.

Antoni Bugajski
„Przegląd Sportowy. Historia”, 26 stycznia 2025 r.

MŁODZIEŻOWA, ALE... PIERWSZA

W styczniu 1981 r. trenerem reprezentacji został Antoni Piechniczek, kolejny szkoleniowiec, z którym Obrębski znał się jeszcze z czasów gry w Legii. Podobnie jak Gmoch, także „Piechnik” wziął dawnego kolegę do swojego sztabu. Pełnił on rolę asystenta podczas mistrzostw świata w Hiszpanii w 1982 r., które Polska zakończyła na trzecim miejscu.

Nim doszło do wywalczenia medalu, wydarzyło się coś, co dziś wydaje się wręcz nieprawdopodobne. Jeszcze przed objęciem sterów reprezentacji przez Piechniczka, PZPN zakontraktował tournée drużyny narodowej na koniec stycznia i początek lutego 1981 r. Panu Antoniemu wyjazd do Japonii był wybitnie nie na rękę. Selekcjoner chciał skupić się na zimowym zgrupowaniu, by dobrze przygotować kadrę do zbliżającego się mundialu. Mecze z Japonią trzeba było jednak rozegrać. Z tego powodu do Kraju Kwitnącej Wiśni wysłano... młodzieżówkę trenera Obrębskiego, która „udawała” zespół seniorów. I w ten sposób pan Waldemar został „na chwilę” selekcjonerem pierwszej reprezentacji. A jego zespół wygrał wszystkie cztery spotkania.

Dopiero po latach piłkarze biorący udział w azjatyckim tournée  dowiedzieli się, że uczestniczyli w... oficjalnych starciach pierwszej reprezentacji. Okazało się, że ówczesny kierownik drużyny wpisał do protokołu drużynę A, a nie U21. Dzięki temu, takimi statystykami jak Obrębski, nie może się pochwalić żaden selekcjoner biało-czerwonych.

Skrót meczu (bez komentarza)

ZIEMIA (NIE)OBIECANA

Wróćmy do wątku związanego z kadrą olimpijską, bo z nią związane są dalsze losy pana Waldemara. Do igrzysk w Los Angeles w 1984 r. biało-czerwonym nie udało się awansować. Pierwsze miejsce w grupie zajęła drużyna NRD, która również nie poleciała do Stanów Zjednoczonych, bowiem kraje bloku wschodniego zbojkotowały igrzyska.

Skrót meczu (bez komentarza)

Porażka w eliminacjach mocno przybiła Obrębskiego. Z tego powodu podjął decyzję o wyjeździe z Polski. Chciał „przewietrzyć” głowę, popracować w innym środowisku. Z kilku propozycji wybrał najbardziej egzotyczną – z Australii. Został szkoleniowcem Polonii Adelaide. Nikt nie przypuszczał, że z wyprawy na antypody już nie wróci.

Z Warszawy odleciał 3 stycznia 1985 roku, na razie sam, żeby przygotować mieszkanie dla żony i dwójki dzieci. 26 stycznia pojechał na ryby  w towarzystwie kolegi z Polonii Adamem Karpińskim. W drodze powrotnej ich samochód terenowy przewrócił się. Obrębski, wypadając uderzył głową o kamień. Pomoc nadeszła zbyt późno.

Relacja Stefana Szczepłka
CYTAT POCHODZI ZE STRONY MZPN.PL

O wypadku po latach opowiedział syn pana Waldemara, Michał Obrębski.

Tata był pasażerem, prowadził Adam Karpiński. Jechała z nimi jeszcze jego córka. Przyczyną wypadku była awaria koła. Droga wiodła przez busz, najechali pewnie na jakąś nierówność, przez co auto straciło przyczepność. Nie było jakiejś wielkiej prędkości – bodajże 70 km/h – ale auto i tak koziołkowało. Karpiński i jego córka odnieśli tylko jakieś powierzchowne obrażenia. Tata żył jeszcze po wypadku, ale doszło do wstrząsu hipowolemicznego. Ma on miejsce wtedy, gdy dochodzi do krwotoku i przez długi czas nie jest udzielana pomoc medyczna.

Michał Obrębski
przegladsportowy.onet.pl z 26 stycznia 2022 r.

Informacja o śmierci trenera spadła jak grom z jasnego nieba. Środowisko piłkarskie w Polsce było w szoku. O Obrębskim mówiło się w kontekście objęcia funkcji selekcjonera reprezentacji po Antonim Piechniczku (w 1986 roku). Wielu twierdziło, że było kwestią czasu, kiedy ten utalentowany szkoleniowiec objąłby stery biało-czerwonych. Niestety, tego nigdy się nie dowiemy. Australia, która miała być dla Obrębskiego ziemią obiecaną, zabrała nam go na zawsze. I to w wieku zaledwie 41 lat. Prochy trenera sprowadzono do Polski po 2 latach od wypadku. Został pochowany na cmentarzu w Pyrach.