Było już o minutach, w których nasi piłkarze strzelali gole oraz o klubach, które reprezentowali. W kolejnej części mundialowych zestawień Wojciech Frączek „prześwietlił" zawodników. W ośmiu biało-czerwonych występach zagrało ich dokładnie 117, ale w czołówkach kilku klasyfikacji naszego nadwornego statystyka znajduje się tylko „creme de la creme" polskich mundialistów.
Zaczynamy od tego, „co tygrysy lubią najbardziej”. W klasyfikacji strzelców wciąż na tronie zasiada miłościwie nam panujący król Grzegorz Lato. „Bolek” był nie tylko najlepszym snajperem mistrzostw świata 1974, ale do siatki trafiał także na dwóch kolejnych mundialach. W sumie uzbierał 10 goli i jego „panowanie” w tej prestiżowym zestawieniu jest wciąż niezagrożone. A za nim kumpel z reprezentacyjnego ataku, z którym był na trzech MŚ. Gdy Lato został królem strzelców (z 7 golami), to Andrzej Szarmach był wicekrólem (z 5 trafieniami). Gdy Lato strzelał gole w Argentynie (1978) i Hiszpanii (1982), to „Diabeł” nie chciał być gorszy od przyjaciela i robił dokładnie to samo. Czyli mieliśmy genialny duet napastników wart dwa medale za 3. miejsce w turnieju. Dalsze lokaty zajmują kolejne asy polskiego futbolu, ale warto przypomnieć, że Ernest Wilimowski cztery gole strzelił tylko w jednym meczu – z Brazylią (1938).
Mówi się, że nie ma ludzi nie do zastąpienia, ale my takich znaleźliśmy! Teraz bowiem czas na klasyfikację piłkarzy, którzy rozegrali na mundialach najwięcej minut. A w niej na czele, z wyraźną przewagą, dwóch dżentelmenów: Władysław Żmuda i Grzegorz Lato. Ten pierwszy wyprzedza drugiego o.. sześć minut! Skąd ta różnica? Na trzech mundialach (1974, 1978, 1982) Żmuda i Lato nie schodzili z boiska i zagrali dokładnie tyle samo, czyli 1800 minut. Cztery lata później do Meksyku Lato już nie pojechał, a Żmuda znalazł się wprawdzie w kadrze, ale w roli rezerwowego. Selekcjoner Antoni Piechniczek wpuścił go wprawdzie na murawę, ale tylko na te ostatnie sześć minut w meczu 1/8 finału z Brazylią (0:4). I tyle. Ale te skromne 6 minut zrobiło istotną różnicę. Na dalszych miejscach kolejni niezastąpieni: Zbigniew Boniek, Antoni Szymanowski i Kazimierz Deyna.
W chwili gdy Władysław Żmuda wchodził na boisko w 84. minucie meczu z Brazylią, to jednoczeście wchodził do... historii. To było bowiem 21 spotkanie znakomitego środkowego obrońcy w MŚ. Wtedy został współliderem (razem z Niemcem Uwe Seelerem) w klasyfikacji piłkarzy z największą liczbą meczów. Z czasem trochę się w tym prestiżowym zestawieniu obsunął, ale wciąż jest w czołówce. Podobnie jak inny polski król mundiali Grzegorz Lato. Warto przytoczyć czołówkę tej klasyfikacji.
25 meczów - Lothar Matthaeus (Niemcy, 1982-1998)
24 - Miroslav Klose (Niemcy, 2002-2014)
23 - Paolo Maldini (Włochy, 1990-2002)
21 - Uwe Seeler (Niemcy, 1958-1970), Władysław Żmuda (Polska, 1974-1986), Diego Maradona (Argentyna, 1982-1994)
20 - Grzegorz Lato (Polska, 1974-1982), Cafu (Brazylia, 1994-2006), Philipp Lahm (Niemcy, 2006-2014), Bastian Schweinsteiger (Niemcy, 2002-2014), Javier Mascherano (Argentyna, 2006-2018)
Nasz nieoceniony statystyk Wojciech Frączek sporządził również klasyfikację polskich uczestników mundiali, którzy zostali ukarani zółtymi kartkami. W niej na czele znany z czupurnego charakteuu i zadziorności Zbigniew Boniek. Tuż za nim kolejny piłkarz Widzewa, także waleczny i przebojowy Włodzimierz Smolarek. Z kolei dwie żółte kartki Radosław Sobolewski zobaczył w meczu z Niemcami (MŚ 2006). Konsekwencją była czerwona i pomocnik Wisły Kraków został pierwszym polskim piłkarzem na mundialu, którego sędzia musiał przedwcześnie odesłać do szatni.
Na koniec tej części zestawień statystycznych zapraszamy na wirtualny mecz „młodzi kontra starzy”. Kto był najmłodszym, a kto najstarszym piłkarzem na każdym z biało-czerwonych mundiali? Odpowiedzi udzieli za chwilę Wojciech Frączek, a my dodamy jedynie, że Andrzej Iwan był w ogóle najmłodszym zawodnikiem mundialu w Argentynie (1978). Napastnik Wisły Kraków zadebiutował w reprezentacji w meczu z Tunezją (1:0) w wieku 18 lat i 208 dni. Najmłodszym graczem w całej historii mundiali wciąż jest reprezentant Irlandii Północnej Norman Whiteside, który na hiszpańskim mundialu (1982) miał zaledwie 17 lat i 41 dni.