Na stadionie przy Łazienkowskiej 3 w Warszawie cieszy się dużym szacunkiem. W lipcu 2023 roku został najbardziej utytułowanym piłkarzem w historii Legii. Sięgnął z tym klubem po 13. trofeum – Superpuchar Polski. Przez lata był etatowym kadrowiczem. Grał na mistrzostwach świata i Europy. W reprezentacji występował na kilku pozycjach w defensywie – na stoperze, prawej i lewej obronie. Biało-czerwony rozdział wydawał się już w jego przypadku zamknięty, ale w 2022 roku ówczesny selekcjoner, Czesław Michniewicz zabrał go niespodziewanie na mundial w Katarze. Aż trudno uwierzyć, że Artur Jędrzejczyk kończy właśnie 36 lat.
Trasa z Dębicy do Warszawy liczy nieco ponad 375 kilometrów. Przez lata pokonało ją kilku piłkarzy Igloopolu, którzy później występowali w barwach Wojskowych. Wśród nich znaleźli się choćby bracia Leszek i Mieczysław Piszowie oraz Jacek Zieliński. Legionistami byli również Jerzy Podbrożny i Tomasz Sokołowski II, z tą tylko różnicą, że oni akurat dotarli do stolicy okrężną drogą, przez Wielkopolskę – pierwszy z nich trafił na Łazienkowską 3 z Lecha Poznań, drugi z wronieckiej Amiki. Na bezpośrednią podróż z Dębicy do Warszawy w 2006 roku zdecydował się Artur Jędrzejczyk. Mimo trudnego początku, odsyłania na wypożyczenia do innych klubów przez 3 lata, w stolicy zadomowił się na dobre.
Artur Jędrzejczyk (z lewej) anno domini 2006 przed treningiem Legii Warszawa. Obok młodego defensora widoczni: Łukasz Surma (w środku) i Brazylijczyk Édson.
Gdy dziś mówimy o popularnym „Jędzy”, od razu przychodzi nam na myśl Legia. Przez kibiców tego zespołu jest uważany za legionistę z krwi i kości. Przez lata zapracował sobie na szacunek trybun. Znany jest z tego, że nigdy nie odstawia nogi, walczy do upadłego i nie daje sobie w kaszę dmuchać. Stąd też w jego indywidualnych statystykach znajdziemy sporą liczbę żółtych i czerwonych kartek. Jędrzejczyk to gracz charakterny, prawdziwy lider i wieloletni kapitan Wojskowych, a przy tym... człowiek z ogromnym poczuciem humoru, który uwielbia robić psikusy innym.
Do stolicy „Jędza” trafił w wieku 19 lat. Na „dzień dobry” zaliczył jednak falstart. Nie wyszedł mu debiutancki mecz z Wisłą Płock (1:2) w Superpucharze Polski 2006. Słabe występy zaliczał również w ekstraklasie i Pucharze Ekstraklasy. W Legii postanowiono, że będzie zdobywał doświadczenie gdzie indziej. I tak był kolejno wypożyczany do: GKS-u Jastrzębie, Dolcanu Ząbki i Korony Kielce.
Miejsce w wyjściowym składzie Wojskowych Jędrzejczyk wywalczył sobie dopiero od sezonu 2011/12. Tak było przez 2 lata. W 2013 roku zwieńczył wszystko mistrzostwem Polski i Pucharem Polski oraz pierwszym zagranicznym transferem – do FK Krasnodar.
Rok 2013 był bardzo udany dla Legii Warszawa oraz samego „Jędzy”. Obrońca Wojskowych został uznany Obrońcą Sezonu 2012/2013 podczas Gali Ekstraklasy.
Wyjazdy naszych piłkarzy za wschodnią granicę nie należały do częstych. Wielu wolało raczej kierować się na zachód. „Jędza”, jak to on, poszedł w przeciwną stronę. W Rosji grał przez 2,5 roku. Czasu spędzonego w Krasnodarze na pewno nie żałował. Mówił, że czuł się tam jak w domu. Zebrał kolejne doświadczenie, które bardzo przydało się później w reprezentacji Polski. Przeżył tam również najmniej przyjemny moment w karierze. W listopadzie 2014 roku zerwał więzadło krzyżowe przednie w lewym kolanie i przez kilka miesięcy musiał odpocząć od futbolu. Później w FK Krasnodar wiodło mu się w kratkę. Stracił miejsce w składzie, a że bardzo chciał pojechać z reprezentacją na Euro 2016, wrócił do Legii. Najpierw na zasadzie wypożyczenia, a następnie już na stałe.
Artur Jędrzejczyk w barwach FK Krasnodar w 2016 roku.
Artur Jędrzejczyk, po powrocie do Legii Warszawa w 2017 roku, świętujący ligową wygraną (2:1) Wojskowych na stadionie Lecha w Poznaniu.
To jeden z najważniejszych rozdziałów w karierze każdego piłkarza. Marzenie udało się spełnić także „Jędzy”. Po raz pierwszy zagrał on w koszulce z orzełkiem na piersi 12 października 2010 roku, w towarzyskiej potyczce z Ekwadorem (2:2), w Montrealu. Był to jedyny występ Jędrzejczyka w reprezentacji prowadzonej przez Franciszka Smudę. Dopiero kolejny selekcjoner – Waldemar Fornalik – postawił na legionistę. To właśnie pod jego wodzą obrońca Wojskowych strzelił pierwszego gola w kadrze – w towarzyskim meczu z Macedonią (4:1) w tureckim Kundu.
W sumie „Jędza” uzbierał jak dotąd (stan na 4.11.2023) trzy trafienia w drużynie narodowej. Kibice zapamiętają szczególnie gola numer 2, strzelonego Szwajcarii (2:2) we Wrocławiu, gdy ówczesny gracz FK Krasnodar popisał się nietypową cieszynką. Ot, cały on i jego poczucie humoru.
Bez wątpienia najistotniejszym momentem reprezentacyjnej kariery był dla Jędrzejczyka udział w mistrzostwach Europy we Francji w 2016 roku. Adam Nawałka wystawił go we wszystkich 5 spotkaniach turnieju (od 1. do ostatniej minuty, łącznie z dwiema dogrywkami). Polacy odpadli dopiero w ćwierćfinale, po przegranej serii rzutów karnych (3-5) z Portugalią (1:1 po 90 minutach i dogrywce).
Jest „Jędza”, jest impreza. Na zgrupowaniach reprezentacji Polski Artur Jędrzejczyk potrafił zadbać o to, by koledzy się z nim nie nudzili. Tu w Łukaszem Fabiańskim.
„Jędza” pojechał również na mistrzostwa świata w 2018. Jednak tam wystąpił jedynie w meczu – z Japonią (1:0), którym nasza kadra żegnała się z rosyjskim mundialem, a trener Nawałka ze stanowiskiem selekcjonera.
Artur Jędrzejczyk – reprezentant Polski. Tu podczas Euro 2016.
Jędrzejczyk pozostał w reprezentacji u kolejnego szkoleniowca, ale grywał już sporadycznie. Za kadencji Jerzego Brzęczka zagrał tylko trzykrotnie. Wydawało się, że starcie ze Słowenią (3:2) w eliminacjach Euro 2020 będzie jego ostatnim w koszulce z orzełkiem. Zwłaszcza, że przez 2 lata nie był brany pod uwagę przez następnego selekcjonera – Paulo Sousę. Niespodziewanie szansę otrzymał od Czesława Michniewicza, który pracował z nim w Legii.
„Jędza” znalazł się kadrze na mundial w Katarze. Dwa pierwsze mecze – z Meksykiem (0:0) i Arabią Saudyjską (2:0) spędził na ławce rezerwowych. Zagrał dopiero w trzecim starciu – z Argentyną (0:2), wchodząc na boisko w 72. minucie. Był to jego 41. występ w reprezentacyjnym trykocie. Czy ostatni? Wiele na to wskazuje. Celem nadrzędnym jest odmłodzenie drużyny narodowej, a Jędrzejczyk do młodzieniaszków nie należy. Fernando Santos nie widział dla niego miejsca. Michał Probierz również pominął go w dotychczasowych powołaniach.
Artur Jędrzejczyk na mistrzostwach świata w Katarze w 2022 roku – z nieodłącznym uśmiechem na twarzy.
Z kariery Jędrzejczyk wycisnął co się dało – tak w reprezentacji, jak i klubie. Wywalczył 6 tytułów mistrza Polski i tyle samo krajowych pucharów. Do tego dorzucił Superpuchar. Występował w europejskich pucharach. Nie dane mu było tylko zagrać w najważniejszych rozgrywkach na Starym Kontynencie – w Lidze Mistrzów. Akurat wtedy, gdy Legia w końcu wywalczyła awans do Champions League, jego nie było już w zespole. Z końcem czerwca 2016 r. skończył się bowiem okres wypożyczenia z FK Krasnodar, a klub nie skorzystał z prawa pierwokupu. „Jędza” wrócił do Warszawy dopiero na wiosnę sezonu 2016/17. Ot, taki chichot losu. Ale patrząc na sposób bycia defensora Wojskowych, pewnie i to skwitowałby jakimś żartem.
Legia Warszawa z Pucharem Polski 2022/2023. Kapitan Wojskowych Josué wzniósł trofeum wraz ze swoim poprzednikiem, który pełnił tę funkcję – Arturem Jędrzejczykiem.