Polska - Mołdawia (11.09.2012)Polska - Mołdawia (11.09.2012)
KronikiMołdawia na przełamanie
Mołdawia na przełamanie
Autor: Norbert Bandurski
Data dodania: 13.09.2023
FOT. CYFRASPORTFOT. CYFRASPORT

Historia niepodległości Republiki Mołdawii nie jest zbyt długa, więc i bilans meczów pomiędzy reprezentacją tego kraju a polskimi piłkarzami nie może zająć zbyt wiele przestrzeni. Poprzednie mecze z Mołdawią u siebie mogą jednak krzepić polskich fanów, którzy po każdym z nich odczuwali ulgę. Czy podobnie będzie 15 października po rywalizacji w Warszawie?

Polacy tylko dwukrotnie dotąd podejmowali Mołdawię na własnym terenie. W obu przypadkach przed takim spotkaniem biało-czerwoni byli pogrożeni w kryzysie. Gdy 10 listopada 1996 przystępowali do meczu w Katowicach, mieli za sobą 13 kolejnych spotkań bez zwycięstwa. Do dziś jest to rekordowo długa seria w historii polskiej piłki. Polacy 7 czerwca 1995 rozbili 5:0 Słowację, a potem popadli w okrutny marazm i porażki przeplatali remisami. Nie zadziałał tzw. efekt nowej miotły, bo kadry z kryzysu nie wyprowadził ani Henryk Apostel, ani Władysław Stachurski. Powrót do roli selekcjonera Antoniego Piechniczka też początkowo nie przynosił spodziewanych skutków, bo z czterech pierwszych meczów aż trzy nowy-stary trener przegrał. Zremisował tylko z Cyprem, który był wówczas dopiero na 81. miejscu w rankingu FIFA.

Miesiąc przed starciem w Katowicach z Mołdawią nastroje polskim kibicom poprawił nieco mecz z Anglią na Wembley. Wprawdzie Polacy przegrali 1:2, ale początkowo prowadzili po trafieniu Marka Citki, który z dnia na dzień stał się w ojczyźnie gwiazdą. Wynik jednak był niekorzystny, a kadra pobiła nie tylko rekord liczby kolejnych meczów bez wygranej, ale również rekordowo długie były serie bez wygranej w eliminacjach MŚ (7 takich meczów), porażek w kwalifikacjach do MŚ (6) i bez czystego konta (7). Przykryło to na moment katastrofalną atmosferę wokół kadry i wewnątrz niej. W kadrze nie było wtedy m.in. Andrzeja Juskowiaka i Tomasza Iwana, którzy nie potrafili dogadać się z trenerem Piechniczkiem. Powołań nie otrzymywał również Wojciech Kowalczyk narzekający na warunki, w jakich przed wyjazdowym meczem z Rosją w czerwcu 1996 przebywali w Polacy. – Reprezentacja Polski została zakwaterowana w hotelu z prostytutkami, które po nocach pukały do drzwi i proponowały swoje usługi. Nie było mowy o wyspaniu się, a reszta też pozostawiała wiele do życzenia (...). Wyjazd do Moskwy był najgorszym, na jakim byłem podczas grania w piłkę. A trochę się najeździłem – opowiadał po latach w wywiadzie dla „Onetu” były napastnik m.in. Legii Warszawa i Betisu Sewilla.
 

Skrót meczu

W atmosferze głębokiego kryzysu Polacy przystąpili więc do pierwszego w historii meczu z Mołdawią. Rywal był na 118. miejscu w rankingu FIFA, również nie miał wyników, którymi mógłby się pochwalić i był zdecydowanie najsłabszym zespołem w grupie 2 kwalifikacji do mistrzostw świata 1998 (ostatecznie zakończył ją bez punktu). Spotkanie w Katowicach rozpoczęło się dla Polaków znakomicie, bo już w 4. minucie Henryk Bałuszyński zdobył bramkę strzałem z rzutu wolnego. Biało-czerwoni rzeczywiście byli tego dnia o wiele lepsi od przeciwników, ale okazji do strzelenia kolejnych goli nie wykorzystali m.in. Krzysztof Warzycha, Ryszard Czerwiec, Piotr Nowak i Tomasz Hajto. W ostatnim kwadransie Warzycha pewnie wykonał jednak rzut karny wywalczony przez Cezarego Kucharskiego i choć Mołdawianie również zdobyli bramkę z „jedenastki”, to nie byli już później w stanie zagrozić Grzegorzowi Szamotulskiemu. Polacy wygrali więc po raz pierwszy od 17 miesięcy.

1:0 Gol H. Bałuszyńskiego z rzutu wolnego

Drugi mecz z Mołdawią przed własnymi kibicami również poprzedzony był ogromnym rozczarowaniem. Seria niepowodzeń Polaków nie była aż tak długa, ale chyba co najmniej równie dotkliwa. Biało-czerwoni nie mogli bowiem wygrać „tylko” od pięciu meczów, jednak pierwsze trzy przypadły na finały mistrzostw Europy 2012. Na turniej Polacy oczekiwali z ogromnymi nadziejami. W końcu po raz pierwszy tak wielka impreza była organizowana w naszym kraju. Los też zdawał się Polakom sprzyjać, bo Grecy, Rosjanie i Czesi zdecydowanie nie byli faworytami do walki o złote medale.

Szczęście w losowaniu, rola faworyta, komfort przygotowań do turnieju i wsparcie własnej publiczności nie wystarczyły, by zespół trener Franciszka Smudy choć raz wygrał podczas Euro 2012. Po turnieju kryzys i zły klimat wokół zespołu tylko się pogłębiły po porażce 0:1 z Estonią. – Tak naprawdę każdy element jest do poprawy – konstatował po meczu debiutujący w roli selekcjonera reprezentacji Polski Waldemar Fornalik.
 

Skrót meczu

Remis 2:2 w wyjazdowym meczu z Czarnogórą na inaugurację eliminacji mistrzostw świata 2014 nieco poprawił nastroje w kadrze, jednak mimo wszystko był to piąty z rzędu mecz bez zwycięstwa. Przełamanie nadeszło w starciu z Mołdawianami. Może nie był to najsilniejszy rywal, bo z 13 poprzednich meczów zwyciężył w jednym – przeciwko San Mario (przegrał m.in. z Cyprem, Wenezuelą i nawet Salwadorem), ale najważniejsze były trzy punkty. Choć rozczarowanie kibiców poprzednimi miesiącami polskiego zespołu było na tyle wyraźne, że na stadionie we Wrocławiu mecz oglądało tylko 28 tysięcy fanów, to raczej nie narzekali oni na swoją decyzję. Biało-czerwoni wyraźnie przeważali, wygrali 2:0 i strzelili dwa kolejne gole, przy których sędzia odgwizdał spalone.

Po ograniu Mołdawii Polacy zaczęli prezentować się lepiej, bo do końca roku przegrali już tylko sparing z Urugwajem. Pokonali za to Republikę Południowej Afryki oraz Macedonię, a przede wszystkim zremisowali z Anglią.

Jak widać, domowe mecze z Mołdawianami doskonale służyły dotąd do przełamywania złych serii reprezentacji Polski. Tym razem znów biało-czerwonym bardzo potrzeba trzech punktów wywalczonych na własnym boisku.

grafika - bilans meczow z mołdawią grafika - bilans meczow z mołdawią