Grzegorz KrychowiakGrzegorz Krychowiak
KronikiDwanaście kroków do Kataru
Dwanaście kroków do Kataru
Autor: Rafał Byrski
Data dodania: 30.03.2022
CyfrasportCyfrasport

Z kwalifikacjami na mundial jest trochę tak jak z egzaminami do Akademii Teatralnej. Chętnych jest zdecydowanie więcej niż miejsc. Do eliminacji mistrzostw świata 2022 zgłosiło się 209 reprezentacji z sześciu konfederacji kontynentalnych. Miejsc było tylko 31, gdyż Katar jako gospodarz miał promocję z urzędu. W gronie mundialowych szczęśliwców po raz drugi z rzędu znaleźli się biało-czerwoni. Ale droga na mistrzostwa świata, po raz pierwszy rozgrywane na Bliskim Wschodzie, nie była łatwa. Nasza marszruta zaczęła się na  Puskas Arenie w Budapeszcie, a skończyła na wypełnionym po brzegi Stadionie Śląskim. W rozgrywanych w ekspresowym tempie eliminacjach były emocje, niespodzianki i... nieoczekiwane zwroty akcji. Nie tylko na boisku. Przypomnijmy sobie najważniejsze wydarzenia polskiej drogi na mundial 2022. 

 

25 marca 2021, Węgry – Polska 3:3

- Po raz pierwszy w historii do zapisania imienia i nazwiska trenera Polaków potrzeba więcej samogłosek niż spółgłosek. – tak rozpoczął komentarz do meczu Jacek Laskowski z TVP. Jak się później okazało, to nie był największy problem z Paulo Sousą. Debiut portugalskiego selekcjonera biało-czerwonych nie wypadł olśniewająco. Do stolicy Węgier jechaliśmy po trzy punkty, a od początku meczu musieliśmy gonić Madziarów. Jak ze stanu 0:2 udało się doprowadzić do remisu, to za chwilę znowu trzeba było odrabiać straty. Jeden punkt zapewnił nam kapitalnym strzałem Robert Lewandowski. Który to już raz kapitan biało-czerwonych uratował nam skórę?  

3:3 Gol R. Lewandowskiego, asysta B. Bereszyńskiego

28 marca 2021, Polska – Andora 3:0

Ten mecz trzeba było wygrać i plan bez większego trudu udało się zrealizować. W zaksięgowaniu trzech punktów pomogło trafienie debiutanta Karola Świderskiego. To nie był zresztą jedyny nowicjusz, którry pokazał się tego dnia na Stadionie Wojska Polskiego. Od początku zagrał Kamil Piątkowski, a na ostatni kwadrans wszedł Kacper Kozłowski. Pomocnik Pogoni Szczecin zadebiutował  w kadrze w wieku 17 lat i 164 dni. Lepszy w tej klasyfikacji wciąż jest tylko Włodzimierz Lubański (16 lat 188 dni). Cieszyła postawa młodzieży, ale martwiła kontuzja Roberta Lewandowskiego. Uraz kolana okazał się na tyle poważny, że nasz kapitan nie poleciał do Londynu na mecz z Anglią. 

3:0 Premierowy gol K. Świderskiego

31 marca 2021, Anglia – Polska 2:1

Lista nie jest długa. Jan Domarski, Marek Citko, Jerzy Brzęczek i Jakub Moder. Tylko tym czterem dżentelmenom udało się w meczu reprezentacji Polski pokonać na stadionie Wembley angielskiego bramkarza. Niestety, jedynie strzał Domarskiego zapewnił nam punkt, pozostałe trafienia były zaledwie na osłodę porażek. Ale ostatniego z tych spotkań wcale nie musieliśmy przegrać, bo gospodarze grali jak na „zaciągniętym hamulcu”. Rywale mieli jednak dwóch Harrych Potterów – Kane’a i Maguire’a. I to oni „wyczarowali” zwycięstwo. Jeden po rzucie karnym, a drugi po główce na pięć minut przed końcem meczu. Zamiast z punktem, wracaliśmy z Londynu z dużym uczuciem niedosytu.  

1:1 J. Moder po błędzie J. Stonesa

2 września 2021, Polska – Albania 4:1

Wynik może mylić. Ani Polska nie była tak dobra, ani Albania tak słaba. Co więcej goście poczynali sobie na PGE Narodowym odważnie i bez kompleksów. I raz za razem pokazywali, że ich plan polegał na czymś więcej niż tylko na „zaparkowaniu autobusu” w polu karnym. A gdy pojazd został w zajezdni można było poszaleć. Polacy zaimponowali skutecznością (cztery celne strzały i cztery bramki), a Adam Buksa został kolejnym piłkarzem (numer 73 w historii), który debiut w reprezentacji uczcił golem. Ale i tak hitem była akcja Roberta Lewandowskiego. Kapitan biało-czerwonych wywalczył piłkę na środku boiska i po kapitalnym rajdzie dograł do Grzegorza Krychowiaka. Ten tylko dostawił nogę. Zresztą po co o tym opowiadać. To trzeba zobaczyć! 

3:1 Gol G. Krychowiaka, asysta R. Lewandowskiego

5 września 2021, San Marino – Polska 1:7

Miło jest dostawać prezenty, ale miło je także rozdawać. Chyba do takiego wniosku doszli polscy piłkarze, bo po raz drugi z rzędu stracili gola w wyjazdowym starciu z jedną z najsłabszych drużyn na świecie. Najpierw zrobiła to kadra Waldemara Fornalika we wrześniu 2013 roku, gdy w kwalifikacjach do brazylijskiego mundialu wygrała z San Marino 5:1. Osiem lat później doszło do powtórki.  Ponownie daliśmy sobie wbić gola na stadionie w Serravalle. Co ciekawe, w obu przypadkach były to jedyne trafienia amatorów z San Marino w rozgrywkach grupowych. Nam to specjalnie nie zaszkodziło, a sympatycznych gospodarzy z pewnością ucieszyło. W końcu dla nich każdy gol jest na wagę punktu.  

1:4 N. Nanni po fatalnym błędzie K. Piątkowskiego i M. Helika

8 września 2021, Polska – Anglia 1:1  

Dla Damiana Szymańskiego była to najważniejsza chwila w karierze. W drugiej minucie doliczonego czasu gry piłkarz AEK Ateny wykorzystał kapitalne dośrodkowanie Roberta Lewandowskiego. Kibice na PGE Narodowym oszaleli ze szczęścia, a piłkarz, który kilkanaście minut wcześniej wszedł na boisko, podarł na sobie koszulkę. Także ze szczęścia. Remis wywalczony w tak niecodziennych okolicznościach i to z wicemistrzem Europy musiał „smakować” wybornie. – Cieszę się chwilą i faktem, że spełniłem marzenie z dziecięcych lat – powiedział Szymański. Trudno o lepszą puentę. 

1:1 Gol D. Szymańskiego, asysta R. Lewandowskiego

9 października 2021, Polska – San Marino 5:0 

Bohater wieczoru mógł być tylko jeden. Tym spotkaniem Łukasz Fabiański żegnał się z reprezentacją Polski. Zagrał w niej po raz 57. I było to pożegnanie godne mistrza. Bo „Fabian” to nie tylko znakomity bramkarz. To także zwykły, normalny facet, z którym możesz pogadać o wszystkim. Na przykład o NBA, bo koszykówka to jego druga sportowa miłość. Z tą pierwszą, na poziomie reprezentacyjnym, pożegnał się właśnie 9 października 2021 roku. A goście z San Marino dostosowali się do niecodziennych okoliczności wieczoru i niespecjalnie uprzykrzali życie „Fabianowi”.  

Łukasz Fabiański schodzi z boiska i kończy reprezentacyjną karierę

12 października 2021, Albania – Polska 0:1

Z wyjazdowych spotkań z Albanią w el. MŚ mamy same dobre wspomnienia. Najpierw punkty przywiozła z Tirany drużyna Antoniego Piechniczka, która wygrała w 1985 roku po golu Zbigniewa Bońka. Cztery lata później kolejne zwycięstwo „zaksięgowała” kadra Andrzeja Strejlaua (2:1), a hat-tricka w stolicy Albanii upolowaliśmy już w eliminacjach katarskiego mundialu. To ostatnie spotkanie miało najbardziej emocjonujący przebieg. Ale głównie z powodu wydarzeń na trybunach. Tuż po golu Karola Świderskiego na boisko poleciały różne przedmioty. W ten sposób miejscowi kibice dali upust frustracji, złości i rozczarowaniu. Mecz został przerwany na kilkanaście minut, ale w końcu udało się go dokończyć. 

0:1 K. Świderski tuż przy słupku, asysta M. Klicha

12 listopada 2021, Andora – Polska 1:4 

To był szczyt bezmyślności. Już w 21. sekundzie Ricard Fernández sfaulował Kamila Glika i wyleciał z boiska. Gospodarze grając niemal przez cały mecz w osłabieniu nie mogli wiele zdziałać. Wygraliśmy „lekko, łatwo i przyjemnie”, choć strata gola w przewadze chluby nie przynosi. Ale więcej niż o efektownej wygranej mówiło się o Mattym Cashu. Pod koniec października obrońca Aston Villi dostał polskie obywatelstwo, a już kilka tygodni później na Estadi Nacional w Andorze po raz pierwszy założył biało-czerwoną koszulkę. – To spełnienie moich marzeń. Ten moment zapamiętam na zawsze – skomentował swój występ wyraźnie wzruszony Cash. 

Skrót meczu

15 listopada 2021, Polska – Węgry 1:2

- Gdzie jest „Lewy”? – to chyba najczęściej zadawane pytanie w polskich domach tego wieczoru. Absencja kapitana w meczu z Węgrami wzbudziła wiele emocji i komentarzy. Pewnie tych dyskusji byłoby mniej, gdyby koledzy Lewandowskiego stanęli na wyoskości zadania i pokonali Madziarów. Niestety stało się inaczej. Prawie 100 lat wcześniej (18 grudnia 1921 roku) Węgry wystąpili w roli nauczycieli w pierwszym oficjalnym meczu biało-czerwonych. Teraz mieliśmy powtórkę z rozrywki, choć to my byliśmy uważani za faworyta. Węgrzy już wcześniej stracili szanse na awans, a my graliśmy o rozstawienie w barażach. Przez trzecią w historii porażkę naszej drużyny na PGE Narodowym (po 1:3 z Ukrainą w 2013 i rok później 0:1 ze Szkocją) z tego ambitnego planu wyszły nici.

1:1 K. Świderski głową po rożnym P. Zielińskiego i zgraniu J. Bednarka

24 marca 2022, bojkot meczu z Rosją

Drugie miejsce w grupie (za Anglią) dało nam, po raz pierwszy w historii, przepustkę do baraży. Rywalem miała być Rosja, ale stało się inaczej. Zaplanowany na 24 marca 2022 roku mecz w Moskwie nie doszedł do skutku. W lutym rosyjskie wojska zaatakowały Ukrainę, a z reprezentacją kraju agresora nikt nie chciał grać. Ani PZPN, ani polscy piłkarze. Ostatecznie FIFA wykluczyła Rosję i biało-czerwoni awansowali do finału baraży bez gry.

29 marca 2022, Polska – Szwecja 2:0

Do… czterech razy sztuka. Trzy poprzednie wizyty Szwedów na Śląskim zakończyły się ich zwycięstwami bez straty gola (2:0 w 1989, 1:0 w 1999 i 2:0 w 2003). Ale przecież wierzyliśmy, że każda seria musi się kiedyś skończyć. Najważniejsze, że wierzył w to nowy selekcjoner Czesław Michniewicz, który w styczniu zastąpił Paulo Sousę. Nowy trener to nowe pomysły, nowe ustawienie i nowy duch w zespole. Widać to było tego wieczoru w Kotle Czarownic. Najpierw szwedzkiemu fatum „adieu” powiedział Robert Lewandowski. A później Piotr Zieliński zabrał piłkę Marcusowi Danielsonowi i strzelił na 2:0. Na Śląskim takie kiksy rywali potrafimy bezwzględnie wykorzystać. Pierwszy był przecież Włodzimierz Lubański, który w podobny sposób co Zieliński, ośmieszył Bobby’ego Moore’a w 1973 roku (pamiętne 2:0 z Anglią, także w el. MŚ).

 

2:0 P. Zieliński dobija Szwedów, koszmarny błąd M. Danielsona