andrzej niedzielan andrzej niedzielan
Kroniki27 lutego 1979
27 lutego 1979
Autor: Krzysztof Jaśniok
Data dodania: 27.02.2024
FOT. EAST NEWSFOT. EAST NEWS

Los bywa przewrotny. Krzysztof Piątek urodził się w sobotę, Waldemar Sobota we wtorek, a Andrzej Niedzielan? Tak, on też przyszedł na świat w inny dzień tygodnia niż wskazywałoby jego nazwisko. Ale to może i lepiej, bo „niedzielne dzieci” podobno nie są zbyt pracowite. Te „poweekendowe” zaś słyną z tego, że nie znoszą nudy i mają w sobie wielkie pokłady energii. Czterdzieści pięć lat temu 27 lutego przypadał we wtorek, a wtedy w szpitalu w Żarach pierwszy okrzyk wydał z siebie przyszły reprezentant Polski.

 

Żary to największe miasto w polskiej części Łużyc – położone 30 kilometrów od granicy z Niemcami. Niedzielan mieszkał w nim przez pierwsze osiemnaście lat życia, a od piątej klasy podstawówki uczył się gry w piłkę w tamtejszym klubie Promień. Gdy stał się pełnoletni, przeprowadził się do Lubina i wkrótce jako zawodnik Zagłębia zadebiutował w ekstraklasie. Nie był to jednak miły dla niego dzień. Miedziowi podejmowali wówczas chorzowski Ruch i dość niespodziewanie przegrali 0:2. Nowicjusz pojawił się na murawie na ostatni kwadrans meczu, zmieniając Zbigniewa Grzybowskiego. 

Na swojego pierwszego gola w lidze musiał poczekać jeszcze półtora tygodnia. Znów dostał szansę dopiero w końcówce spotkania, ale świetnie ją wykorzystał. Zagłębie grało u siebie ze Stomilem Olsztyn. 19-latek z Żar zameldował się na murawie w 74. minucie za Mariusza Lewandowskiego, przy wyniku 1:1, i zdążył jeszcze zdobyć dwie piękne bramki. „Z tego chłopaka będą ludzie” – chwalili go kibice. Talent młodego napastnika dostrzegli też dziennikarze, domagając się sprawdzenia go w reprezentacji młodzieżowej. Tak się jednak nie stało. Głównie dlatego, że Niedzielan szybko „zniknął z radaru”. Działacze z Lubina uznali, że nie ma szans na przebicie się do podstawowej jedenastki, więc zaproponowali mu wypożyczenie: najpierw do opolskiej Odry, potem do Chrobrego Głogów. Stamtąd o wiele dalej było do narodowej kadry.

Andrzej NiedzielanAndrzej Niedzielan
FOT. EAST NEWS

WEŹCIE GO SOBIE ZA DARMO

 

Wszystko zmieniło się dopiero z początkiem XXI wieku – za sprawą jego krajana z Żar, Edwarda Lorensa. Były świetny piłkarz, a potem trener, pełnił wtedy funkcję dyrektora sportowego Górnika Zabrze. Namówił ówczesnego szkoleniowca drużyny z Roosevelta, Waldemara Fornalika, by przyjrzał się zawodnikowi, o którym w jego rodzinnym mieście krążyły legendy. „W Lubinie grzeje ławę, a u nas może by się przydał. Jest szybki, niezły technicznie, ma ciąg na bramkę. Może tylko trochę za delikatny jest. Jednak jak solidnie popracuje na siłowni, da sobie radę” – argumentował menedżer. Potem sprawy potoczyły się szybko.

– Przyjechałem na sparing, zagrałem pół meczu, ale chyba nawet nie musiałem w tej grze niczego udowadniać, bo parę miesięcy wcześniej w meczu ligowym strzeliłem Górnikowi gola. Od razu więc usłyszałem, że zostaję w Zabrzu, a prezes Zbigniew Koźmiński zaczął „negocjacje” dotyczące mojego transferu. Polegało to podobno na tym, że Jacek Kardela (prezes Miedziowych – przyp. red.) stwierdził: „A weźcie go sobie za darmo”. Na to prezes Koźmiński zaproponował: „No nie. Nic nie ma za darmo. Damy wam chociaż trzydzieści piłek”. I tak zostałem przehandlowany – wspominał piłkarz po latach w rozmowie z Jerzym Dusikiem z katowickiego „Sportu”.

Andrzej Niedzielan podczas meczu Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski - Hertha Berlin 1:0 (15.10.2003)Andrzej Niedzielan podczas meczu Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski - Hertha Berlin 1:0 (15.10.2003)
FOT. PAP

Dla Górnika grał tylko przez rok, lecz wreszcie się odblokował. W rundzie wiosennej sezonu 2001/2002 jeszcze nie błyszczał (strzelił tylko trzy gole), ale za to jesienią trafiał do siatki wyjątkowo często. W czternastu meczach zdobył piętnaście bramek, co uczyniło go jedną z gwiazd ekstraklasy. W przerwie zimowej ofertę złożyli mu działacze Groclinu Dyskobolii. Nie wahał się ani chwili. Przeprowadził się do Grodziska Wielkopolskiego i wkrótce świętował z nowym klubem zdobycie tytułu wicemistrza Polski. Dzięki temu zagrał w europejskich pucharach i miał swój udział w sensacyjnym wyeliminowaniu Herthy BSC Berlin i Manchesteru City. „Wstrzeliłem piłkę w pole karne, Grzesiek Rasiak dobił, jest jeden zero. Cieszymy się bardzo, że dało to taki efekt” – mówił po zwycięstwie nad ekipą ze stolicy Niemiec.

Wywiad z A. Niedzielanem - rozmawia R. Sitnicki, TVP

„WTOREK” W KRAJU TULIPANÓW

 

Mecze następnej rundy Pucharu UEFA z Girondins Bordeaux (0:1 i 1:4) już go ominęły, bo zimą zdecydował się na kolejny transfer – tym razem zagraniczny. Zgłosili się po niego działacze holenderskiego średniaka: NEC Nijmegen, który akurat miał za sobą najlepszy sezon w historii, zakończony zajęciem 5. miejsca w tabeli Eredivisie. Nie tylko to było kuszące. Również osoba trenera, bo ekipę z Geldrii prowadził wówczas legendarny Johan Neeskens, wicemistrz świata z 1974 i 1978 roku.

– Cieszę się, że udało się sprowadzić tak utalentowanego zawodnika. Przyjście Niedzielana to nie tylko wzmocnienie siły ofensywnej drużyny, ale także początek budowy nowego zespołu, który w przyszłości będzie walczyć o wysokie cele – chwalił go holenderski szkoleniowiec podczas oficjalnej prezentacji.

Andrzej NiedzielanAndrzej Niedzielan
FOT. PAP

W Nijmegen pochodzący z Żar napastnik spędził trzy i pół roku. Neeskensowi nie udało się spełnić obietnicy o stworzeniu ekipy, która podbije ligę, więc Niedzielan pracował potem z innymi szkoleniowcami: Ceesem Lokiem, Ronem de Grootem i Mario Beenem. W barwach NEC rozegrał prawie 90 spotkań i zdobył 20 bramek. Kibice z Goffertstadion go uwielbiali. Upominali się o niego, nawet gdy gubił formę i wypadał z podstawowego składu. Zwykle w takich sytuacjach na trybunach pojawiał się wielki transparent z napisem „We NEEDzielan!”. Fajnie mieć takie wsparcie.

Właśnie jako zawodnik NEC Nijmegen strzelił swojego ostatniego gola dla reprezentacji Polski. Stało się to w lutym 2004 roku w wygranym 2:0 towarzyskim meczu ze Słowenią, który odbył się w hiszpańskiej miejscowości San Fernando. Z własnej połowy długim podaniem obsłużył go Mariusz Kukiełka, a napastnik z Żar w swoim stylu ruszył sprintem za piłką, wyprzedził rywali i plasowanym strzałem pokonał bramkarza. „Gooool! To jest właśnie Andrzej Niedzielan!” – krzyczał komentujący mecz Janusz Basałaj.

2:0 Gol A. Niedzielana, asysta M. Kukiełki

NAJBARDZIEJ LICZY SIĘ PRACA

 

W koszulce z orłem na piersi wystąpił w sumie 19 razy. Zadebiutował już w 2002 roku, gdy był piłkarzem Górnika Zabrze, za krótkiej selekcjonerskiej kadencji Zbigniewa Bońka. Biało-czerwoni przegrali wtedy w Kopenhadze z Danią 0:2. Potem do kadry powoływali go jeszcze Paweł Janas, Leo Beenhakker i Franciszek Smuda. Jednak ani na mistrzostwa świata do Niemiec, ani na Euro 2008 nie pojechał. Musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. Jeśli dostawał szansę, to zwykle w meczach towarzyskich. O punkty walczył tylko cztery razy, w tym trzykrotnie wchodząc na murawę z ławki.

Mimo to swój popisowy mecz w kadrze rozegrał właśnie w ramach eliminacji mistrzostw Europy. W październiku 2003 roku nasza reprezentacja pojechała do Budapesztu, aby zmierzyć się z Węgrami. Stawka spotkania była olbrzymia, bo zwycięstwo mogło nam dać prawo do gry w barażach (pod warunkiem, że już pewni awansu Szwedzi pokonają u siebie Łotyszy). Drużyna Janasa zagrała jak z nut i pokonała Madziarów 2:1, a bohaterami wieczoru byli dwaj zawodnicy Groclinu Dyskobolii. Grzegorz Rasiak zaliczył dwie asysty, a „Wtorek”, czyli Andrzej Niedzielan dwukrotnie trafił do siatki. Niestety, ten wynik nic nam nie dał, bo piłkarze spod znaku Trzech Koron doznali sensacyjnej porażki.

Skrót meczu

Kiedy miał 28 lat, działacze z Nijmegen poinformowali go, że nie są zainteresowani przedłużeniem kontraktu. Wrócił do Polski i został piłkarzem krakowskiej Wisły. Paradoksalnie właśnie ten czas obfitował dla niego w największe sukcesy: dwa razy z rzędu sięgnął bowiem po mistrzostwo Polski. Paradoksalnie, bo grał mało i był wyjątkowo nieskuteczny: przez dwa sezony strzelił w lidze tylko jednego gola. Drugą bramkę, swoją ostatnią w barwach Białej Gwiazdy, zdobył w wygranym 5:0 meczu eliminacji Ligi Mistrzów z Beitarem Jerozolima.

5:0 Gol A. Niedzielana

Ostatnie lata kariery spędził w Chorzowie, Krakowie (na stadionie przy Kałuży) i Kielcach. Gdy był piłkarzem Korony, znów złapał formę i na tyle regularnie trafiał do siatki, że po czterech latach przerwy dostał powołanie do narodowej kadry. Trener Smuda zabrał go za Ocean i sprawdził w meczach z USA (2:2) i Ekwadorem (2:2). W obu spotkaniach „Wtorek” wchodził na murawę z ławki i w sumie grał nieco ponad 20 minut. Gola nie strzelił. I na tym jego reprezentacyjna przygoda się zakończyła.

Andrzej NiedzielanAndrzej Niedzielan
FOT. CYFRASPORT

Ostatni raz biegał po ligowych boiskach wiosną 2012 roku, gdy był zawodnikiem Ruchu. Miał wówczas 33 lata. Po zakończeniu sezonu działacze Niebieskich próbowali go zmusić do przedwczesnego rozwiązania kontraktu. Nie zgodził się na to i najpierw został przesunięty do rezerw, a potem razem z Marcinem Kikutem wylądował w tak zwanym „Klubie Kokosa”. Ten dziwny stan zawieszenia trwał prawie 20 miesięcy i ostatecznie sprawił, że Niedzielan zawiesił piłkarskie buty na kołku. W reprezentacji Polski rozegrał 19 spotkań, w których strzelił 5 goli. Ale i tak w pamięci kibiców został bohaterem z Budapesztu.