W historii polskiego futbolu był już „mecz na wodzie” na mistrzostwach świata. Mowa o mundialu w RFN-ie w 1974 roku i starciu drużyny Kazimierza Górskiego z gospodarzami turnieju, decydującym o awansie do wielkiego finału. We Frankfurcie nad Menem lało jak z cebra i murawa zamieniła się w… bajoro. Mimo anormalnych warunków spotkanie rozegrano, a biało-czerwoni przegrali 0:1. Trudno było przypuszczać, że sytuacja może się powtórzyć. Ale znowu stało się to na MŚ, tym razem stawką był jednak awans do ćwierćfinału. W 1. połowie meczu z Brazylią nad stadionem w Dominikanie rozpętała się ogromna ulewa i boisko stało się bardzo grząskie. Nic dziwnego, że rozpoczęcie drugiej odsłony zostało opóźnione. Na szczęście ten „mecz na wodzie” zakończył się po myśli polskiego zespołu. Po bezbramkowym remisie drużyna Marcina Kasprowicza zajęła 2. miejsce w grupie i awansowała do najlepszej ósemki mundialu!
13
Z. Pągowska
19
K. Wyrwas
20
L. Marczak
►UWAGA! Po meczu czerwoną kartką, za dwie żółte otrzymane jedna po drugiej, została ukarana bramkarka Brazylii, Ana Morganti. „Żółtko” obejrzała również Kaylane Vieira.
To było wyniszczające 110 minut w burzy z piorunami. One dalej piszą piękną historię. Reprezentacja Polski do lat 17 awansowała do ćwierćfinału mistrzostw świata w Dominikanie!
Reprezentacja Polski kobiet do lat 17 przed meczem z Brazylią. W górnym rzędzie od lewej: Julia Woźniak, Iga Witkowska, Magda Piekarska, Emilia Sobierajska, Krystyna Flis, Oliwia Łapińska. W dolnym rzędzie od lewej: Zuzanna Witek (kapitanka), Julia Ostrowska, Julia Przybył, Weronika Araśniewicz, Oliwia Związek.
Od 15. minuty przez pozostałą część pierwszej połowy zawodniczki musiały rywalizować w ogromnej ulewie. Do tego tuż przed przerwą zaczęła się burza. Ekstremalne opady deszczu sprawiły, że druga połowa rozpoczęła się z opóźnieniem. Choć po wznowieniu gry opady zelżały, to od ok. 60 minuty piłkarki znów musiały grać w ulewie. Tym razem do przerwania zawodów już nie doszło. Wobec opóźnionego startu drugiej połowy mecz biało-czerwonych zakończył się już po północy czasu polskiego.
Jeśli ktoś przed turniejem by powiedział, że będziemy osiągać takie wyniki, to wielu powiedziałoby, że jest to nierealne. Natomiast ja bardzo wierzę w ten zespół, w te piłkarki i w to, że osiągniemy jeszcze wiele innych sukcesów.
To był mecz, w którym długo byłyśmy w posiadaniu piłki. Miałyśmy więcej okazji do zdobycia gola i stworzyłyśmy wiele sytuacji. Próbowałyśmy na wszelkie sposoby. Oczywiście zawsze czegoś brakowało, zdarzają się takie dni, kiedy piłka po prostu nie wpada do siatki.
Na tej zawodniczce reprezentacja Polski mogła zawsze polegać. Nasza bramkarka rozegrała kolejne fenomenalne spotkanie. To dzięki jej postawie i świetnym interwencjom biało-czerwone nie straciły gola z Brazylią, a co za tym idzie - awansowały do ćwierćfinału mundialu. Wysokimi umiejętnościami Julia Woźniak popisała się szczególnie po strzałach Giovanny Waksman. Polce przytrafił się także jeden błąd, gdy źle oceniła lot piłki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Minęła się z futbolówką, a ta trafiła pod nogi Gi Mazzotti. Na szczęście skończyło się na strachu. Po meczu Woźniak zasłużenie odebrała statuetkę dla najlepszej zawodniczki.
Wschodząca gwiazda brazylijskiego futbolu. Porównywano ją z wybitnymi piłkarkami z tego kraju − Martą i Sissi. Na MŚ w Dominikanie Waksman miała zaledwie 15 lat. Mimo tak młodego wieku prezentowała dużą dojrzałość w grze. Imponowała też skutecznością. Podziw i respekt wzbudzały jej 83 gole strzelone w 21 meczach w amerykańskich rozgrywkach uczelnianych. W reprezentacji Brazylii do lat 17 Waksman rozgrywała 12 mecz (z Polską), mając na koncie 7 trafień. Z biało-czerwonymi nie poprawiła dorobku, bo w bramce znakomicie spisywała się Julia Woźniak, która obroniła jej uderzenia z rzutu wolnego i z dystansu.
„Mecz na wodzie” może być szczęśliwy dla polskiego futbolu. Ależ tu dzisiaj było walki, ależ było ambicji. Niesamowity mecz naszych piłkarek. Mówiłam, że będzie dobrze − i było dobrze!
Zagrałyśmy dwie różne połowy. Do przerwy spotkanie było dość wyrównane. Obie drużyny miały bramkowe okazje. Po zmianie stron przejęłyśmy inicjatywę i miałyśmy więcej sytuacji. Nie wykorzystałyśmy ich, ale z drugiej strony rywalki też nam zagroziły. Na szczęście potrafiłyśmy się wybronić. Rzeczywiście lało przez cały mecz, ale nie wpłynęło to na nas. Koncentrowałyśmy się na tym, by piłka nam nie uciekała, by dobrze ją przyjąć i dokładnie zagrać w związku z warunkami. Jestem bardzo szczęśliwa i dumna z całej drużyny. Przez całe spotkanie walczyłyśmy o każdy centymetr na boisku. Oddałyśmy całe swoje serca i spełniamy na tym turnieju marzenia. I wierzymy, że to dopiero początek czegoś wielkiego.