Henryk Wawrowski 1975/2019.Henryk Wawrowski 1975/2019.
KronikiHenryk Wawrowski
Henryk Wawrowski
Autor: Adrian Woźniak
Data dodania: 25.09.2023
FOT. EAST NEWSFOT. EAST NEWS

Jako dziecko marzył, aby zostać kolarzem. Jego idolem był Stanisław Królak, który w 1956 roku wygrał Wyścig Pokoju. Henryk Wawrowski startował w dziecięcym wyścigu rowerowym, organizowanym cyklicznie 1 czerwca. Niepowodzenie w tych zawodach zdecydowało o zmianie zainteresowań. Od tej pory numerem jeden stała się piłka nożna. Pokochał ją, gdy w wieku 10 lat rozpoczął treningi w Arkonii Szczecin. Najlepsze lata kariery spędził jednak za miedzą – w Pogoni. To tam trener Edmund Zientara przekwalifikował go z pomocnika na obrońcę. I tak właśnie gwiazdor Portowców trafił do reprezentacji.

 

DEBIUT

Pierwszy mecz w biało-czerwonych barwach rozegrał 31 października 1974 roku. W Warszawie na Stadionie Wojska Polskiego kadra zmierzyła się towarzysko z Kanadą (2:0). Wawrowski przebywał na murawie przez 90 minut. W składzie na to spotkanie pojawili się m.in. Piotr Mowlik, Henryk Wieczorek, Jerzy Kasalik czy Andrzej Szarmach. W debiucie reprezentacyjnemu żółtodziobowi nogi jednak nie zadrżały.

To był taki przeciwnik, którego myśmy się wtedy nie mieli prawa obawiać. Większy stres pojawił się w moim trzecim występie w reprezentacji Polski. W ramach eliminacji mistrzostw Europy graliśmy wtedy z Włochami, na dodatek w Rzymie. Na boisko weszło dziesięciu chłopców, którzy wcześniej podczas mistrzostw świata zgarnęli medale, no i ja, jako ten jedenasty. Pamiętam, że ustawiliśmy się już na Stadionie Olimpijskim, akurat stałem obok Roberta Gadochy. Nagle on na mnie zerka, uśmiecha się i mówi: „Ty, co ty taki blady jesteś? Stary, to tylko Włosi. Tu lepsi piłkarze od nas nie grają”. No i jakoś mnie tak podbudował tą swoją pewnością siebie, że i mnie się ona udzieliła. Zremisowaliśmy we Włoszech 0:0, wypadłem – jako obrońca – całkiem nieźle.
Henryk Wawrowski
Wywiad dla portalu weszlo.com z 11.01.2020 r.
OSTATNI MECZ

Wawrowski zaliczył w kadrze 25 występów, a jego największym sukcesem sportowym jest srebrny medal igrzysk olimpijskich w Montrealu. Miał też udział w pamiętnym zwycięstwie nad Holandią (4:1) w eliminacjach mistrzostw Europy 1976.

Nie wiem, ile ludzi było tamtego dnia na trybunach Stadionu Śląskiego, chyba ze sto dwadzieścia tysięcy. Nieustanny szmer, harmider, doping. Niesamowite uczucie, grać dla takiej publiczności. Przed wyjściem do tego Kotła Czarownic człowiek sobie myślał: „Nie no, przecież na takim stadionie nie możemy przegrać, jak to by wyglądało?

Henryk Wawrowski
Wywiad dla portalu weszlo.com z 11.01.2020 r.

Po raz ostatni koszulkę z orzełkiem na piersi założył 26 kwietnia 1978 roku. Na nieistniejącym już Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie biało-czerwoni zmierzyli się towarzysko z Bułgarią (1:0). Wawrowski zagrał pierwsze 45 minut. W spotkaniu wystąpili jeszcze m.in. Jan Tomaszewski, Jerzy Gorgoń, Kazimierz Deyna i Włodzimierz Lubański.

 

PO KARIERZE

Gdy zawiesił piłkarskie buty na kołku, spróbował sił jako trener. W Arkonii pracował z trampkarzami i osiągał świetne wyniki w regionie. Kilku z jego zawodników trafiło potem do drużyny seniorów. Zajmował się również... sędziowaniem. Jeszcze w trakcie kariery ukończył kursy w tym zakresie. Jako arbiter pracował w klasie okręgowej. Potem przyszedł czas na pracę w Zachodniopomorskim Związku Piłki Nożnej – w charakterze wiceprezesa ds. szkolenia.

 

 

Nie czarujmy się – nie urodziłem się z wielkim talentem, do sukcesów doprowadziła mnie trudna, systematyczna praca. Oczywiście, popełniłem niejeden błąd, ale kto ich nie robi? Może to zabrzmi nieskromnie, ale chciałbym, żeby wszyscy trenerzy podchodzili do szkolenia młodzieży tak jak ja. Uważam, że obrałem dobrą ścieżkę.
Henryk Wawrowski
Wywiad dla portalu pogonszczecin.pl z 28 grudnia 2016 r.
SUKCESY

► Srebrny medal igrzysk olimpijskich w Montrealu (1976)