Do półfinału jeden gol, jeden jedyny gol nic więcej – tak, parafrazując słowa piosenki Andrzeja Dąbrowskiego „Do zakochania jeden krok”, można podsumować to, co wydarzyło się w trzecim meczu Polek na Euro 2025 do lat 19. Biało-czerwone toczyły korespondencyjny pojedynek z Włoszkami, z którymi zremisowały na inauguracje 1:1. Aby wyprzedzić drużynę z Półwyspu Apenińskiego, nasze piłkarki musiały wysoko pokonać Szwedki i liczyć na porażkę Italii z Francją – najlepiej kilkoma bramkami. Trójkolorowe wygrały jednak tylko 2:1, potrzebowaliśmy więc zwycięstwa 6:0, by znaleźć się w najlepszej czwórce mistrzostw Europy. I choć Polki miały iście zabójczy finisz, to zabrakło im jednego trafienia, by powalczyć o medale. Wygrana 5:0 byłaby wystarczająca, gdyby nie straciły gola w doliczonym czasie gry w meczu z Francją (0:6) w poprzedniej kolejce. Trójkolorowe ostatecznie dotarły do finału rozgrywanego w Polsce turnieju, w którym zostały rozbite przez Hiszpanki (0:4).
15
S. Fredgren
16
T. Björklund
19
L. Ihrfelt
14
O. Ländin Sjöblom
Ze swojego zadania wywiązały się bardzo dobrze, ale bilans bramkowy zaważył. Reprezentacja Polski kobiet do lat 19 pokonała w Tarnobrzegu Szwecję 5:0 w trzeciej kolejce grupy A mistrzostw Europy, ale to było za mało, by awansować do półfinału.
Reprezentacja Polski kobiet do lat 19 przed meczem ze Szwecją. W górnym rzędzie od lewej: Julia Woźniak, Iga Witkowska, Magda Piekarska, Oliwia Łapińska, Jagoda Cyraniak, Nina Abe. W dolnym rzędzie od lewej: Zuzanna Witek (kapitanka), Weronika Araśniewicz, Krystyna Flis, Zuzanna Grzywińska, Inez Sikora.
Niezwykle emocjonująca była końcówka meczu w Tarnobrzegu. W doliczonym czasie gry biało-czerwone strzeliły dwa gole – na 4:0 i 5:0 – jednocześnie oczekiwały na dobre wiadomości z Rzeszowa, gdzie Francja mierzyła się z Włochami. Niestety Trójkolorowe odniosły zwycięstwo tylko 2:1. Tylko, bo gdyby Francuzki wygrały różnicą dwóch bramek, Polska wyprzedziłaby Italię i zajęłaby drugie miejsce w grupie.
Dziś zapewniliśmy kibicom fantastyczny spektakl. Był to kapitalny mecz w naszym wykonaniu. Udowodniliśmy, że jesteśmy narodem walczącym do samego końca. W sporcie można przegrać w bardzo różny sposób. Wysoka porażka w spotkaniu z Francją bardzo nas ugodziła. Mieliśmy świadomość, że jedyną opcją na wynagrodzenie tego rozczarowania kibicom, którzy zawsze nas wspierają, jest rozegranie kapitalnego spotkania przeciwko Szwecji. Tak właśnie się stało i mogę być bardzo dumny z tej drużyny. Czas pomiędzy tymi spotkaniami na pewno nie był dla nas łatwy. Musieliśmy odbudować się zarówno fizycznie, jak i mentalnie, sprawić, byśmy znów byli bardzo silni. Wykorzystaliśmy te kilka dni fantastycznie. Starcie ze Szwecją udowodniło, jak dumnym i honorowym jesteśmy narodem, walczącym do samego końca. Mam bardzo duże szczęście, że mogę pracować z tak świetnymi zawodniczkami.
Jako kapitanka muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że aż tak zareagujemy na przegraną z Francją. Jestem ogromnie dumna z dziewczyn i wiem, że na przyszłorocznych mistrzostwach świata do lat 20 jeszcze zaprezentujemy pełnię możliwości, pokażemy kibicom, że stać nas na wygrywanie z najlepszymi.
Szwecja zakończyła mistrzostwa Europy na fazie grupowej. Co więcej, nie udało jej się zdobyć ani jednej bramki w turnieju. Choć trzeba przyznać, że wcale tak być nie musiało. Jedną z piłkarek mogących uratować honor drużyny Trzech Koron była rezerwowa Olivia Ländin Sjöblom. Szwedzka napastniczka weszła na plac gry w 57. minucie. Było to jej premierowe spotkanie na polskim Euro 2025 i zarazem drugie w zespole do lat 19. Gdy na boiskowym zegarze kończyła się 82. minuta, piłka spadła pod nogi Sjöblom na 7-8. metrze od bramki. Szwedka, niewiele myśląc, huknęła z całej siły, ale futbolówka zamiast w siatce, wylądowała na poprzeczce.
Rezerwowa napastniczka biało-czerwonych dała bardzo dobrą zmianę. Selekcjoner Marcin Kasprowicz doskonale wiedział, że posyła do boju zawodniczkę, która świetnie radzi sobie w sytuacjach sam na sam, potrafi uderzać nogami i głową, jest szybka, zwinna i dynamiczna. I to się potwierdziło. Jej dwa wypady w pole karne Szwedek w doliczonym czasie zakończyły się dwoma golami. Chwilę po zdobyciu drugiej bramki sędzia zakończyła spotkanie. Julia Gutowska miała powody do radości, ale i… smutku. Okazało się bowiem, że zwycięstwo 5:0 było… za niskie. Do awansu do półfinału naszej reprezentacji zabrakło jednego trafienia. Dla Gutowskiej były to gole nr 9 i 10 w drużynie do lat 19.
Mecz w Tarnobrzegu oglądało blisko 3 tysiące widzów. Na trybunach zasiadło wielu miejscowych kibiców, którzy po raz pierwszy w tym mieście mogli oklaskiwać reprezentację Polski. Dla tarnobrzeżan było to ogromne wydarzenie, którego nie można było przegapić. Dopominali się, że ich miasto zasługuje na to, by kadry Polski częściej przyjeżdżały na lokalny stadion Siarki. Gdy wędrowaliśmy z kamerą po trybunach spotykaliśmy osoby z całej Polski. Byli rodzice Mai Zielińskiej, Emilii Sobierajskiej, widzieliśmy rodziny i przyjaciół Weroniki Araśniewicz, Igi Witkowskiej, Zuzanny Witek i wielu innych piłkarek.
Oczywiście należy pamiętać, że biało-czerwone do tego turnieju przystąpiły kadrą złożoną w większości z piłkarek urodzonych w 2007 roku, a więc o rok młodszych niż wynosi górna granica, z której wiele ekip korzysta. Z drugiej, wiele było dobrych fragmentów w ich wykonaniu, ale mierzyły się z absolutnie najlepszymi rywalkami w tej kategorii wiekowej na Starym Kontynencie.