W klasycznej odmianie piłki nożnej taki rezultat w starciu reprezentacji Polski z Niemcami byłby czymś z gatunku science-fiction. Jednak w ampfutbolu to biało-czerwoni są zespołem zdecydowanie lepszym od naszych zachodnich sąsiadów. Udowodnili to w 3. kolejce fazy grupowej mistrzostw Europy zwyciężając 6:0. Przed tym spotkaniem obie ekipy miały zapewniony awans do ćwierćfinału. Walka toczyła się o 1. miejsce w grupie D. Wygrana z Niemcami była okazała, ale zarazem najniższa na Euro 2024. Od poprzednich meczów (7:0 z Grecją, 15:0 ze Szkocją), oprócz liczby strzelonych goli, to starcie różniła jeszcze jedna rzecz − niemieccy ampfutboliści, byli w stanie zagrozić bramce strzeżonej przez Igora Woźniaka. Smaczku tej konfrontacji dodawał fakt, że w składzie rywali znalazło się kilku graczy występujących w polskich klubach − na czele z gwiazdą tej drużyny, Majedem Sajidem. Fazę grupową Polska zakończyła z imponującym bilansem bramkowym 28:0. W ćwierćfinale na kadrę Dmytro Kameko czekała Irlandia.
14
A. Lehmann
4
R. Stellfeld
7
B. Salazar
8
M. Herrmann
11
J. Knowles
21
N. Roos
24
T. Linke
► UWAGA! W ampfutbolu zmiany przeprowadzane są w stylu hokejowym (tzw. zmiany lotne).
Reprezentacja Polski w ampfutbolu przed meczem z Niemcami. Stoją od lewej: Kamil Grygiel, Krystian Kapłon, Krzysztof Wrona, Marcin Oleksy, Jakub Kożuch, Igor Woźniak, Bartosz Łastowski (kapitan).
Po trzech efektownych zwycięstwach nikt z obozu reprezentacji Polski nie boi się mówić o złotym medalu. Warto przypomnieć, że podczas dwóch ostatnich mistrzostw Europy, nasi ampfutboliści stawali na najniższym stopniu podium. Teraz jednak sytuacja w kadrze mocno się poprawiła i ambicje są wyższe. Ampfutboliści chwalą trenera Dmytro Kameko, który miał nadać treningom większej intensywności, a także sprawić, że każdy z zawodników mocniej zaczął wierzyć we własne możliwości.
Ależ oni mają moc! Reprezentanci Polski w amp futbolu w ostatnim starciu grupy D na mistrzostwach Europy pokonali kadrę Niemiec 6:0 i w wielkim stylu awansowali do ćwierćfinału z pierwszego miejsca. Faza grupowa to był wielki pokaz mocy naszych kadrowiczów, którzy nie stracili w niej nawet jednego gola.
Staramy się dać chłopakom pozytywnej motywacji – na przykład, że może uda się pobić rekord bramek. Chodzi o to, by byli cały czas skoncentrowani i zaangażowani w mecz. Chłopaki nie mają gospodarować siłami, a podejść maksymalnie do każdego rywala, nawet tego niżej notowanego. Idziemy zgodnie z planem, ale już myślimy o tym, jak pokonać najlepszych.
Młodego zawodnika niemieckiej kadry nasi ampfutboliści kojarzyli doskonale z polskich boisk. Pochodzący z Syrii Majed Sajid trafił na początku 2024 roku do zespołu poznańskiej Warty. 17-latek występował wcześniej w lidze niemieckiej, w której poznał się z Mateuszem Warakomskim. Polak przebywał wówczas na wypożyczeniu z ekipy Zielonych do SG Nord-Ost. To on miał spory wpływ na transfer Sajida do Poznania. Syryjczyk z niemieckim paszportem dołączył do Warty jako wicekról strzelców z 2023 r. I już na powitanie z PZU Amp Futbol Ekstraklasą zdobył przepiękną bramkę w spotkaniu z Kuloodpornymi Bielsko-Biała (przelobował bramkarza niemal z połowy boiska). Nie dziwne więc, że to na niego należało zwrócić baczną uwagę w konfrontacji z Niemcami. Sajid miał swoje szanse, ale Igor Woźniak nie dał się pokonać. Syryjczyk zakończył mecz bez gola, ale za to z żółtą kartką (za faul na Rafale Bieńkowskim).
Cichy bohater spotkania. Dwa gole dla Polski padły po jego zagraniach. Tuż przed przerwą uderzył piłkę po ziemi, ta trafiła pod nogi Kamila Rośka, który z bliska umieścił ją w niemieckiej bramce. Na początku 2. połowy nasz obrońca strzelał z dystansu, bramkarz Hinrich Stender nie złapał futbolówki, a ze skuteczną dobitką zdążył Marcin Oleksy. Adrian Bąk pierwszą styczność z ampfutbolową reprezentacją miał w listopadzie 2017 r. Był akurat po świetnym sezonie w Glorii Varsovia. Potem miał długą przerwę w treningach. Do kadry powrócił w marcu 2023 r. i zaliczył debiut w koszulce z orzełkiem. Do ampfutbolu trafił po… wypadku, który zdarzył się w 2016 r. Na jednym z zakrętów jego motocykl wpadł w poślizg i całym ciężarem przygniótł mu lewą nogę. Niestety, po 5 operacjach konieczna była amputacja. Z tego powodu nie spełnił największego marzenia, jakim było zostanie instruktorem snowboardu.
Przede wszystkim chodziło o to, żebyśmy się dobrze bawili, ale też byśmy szukali nowych rozwiązań i łapali nowy kontakt ze sobą na boisku. A to, że przy okazji siejemy strach, to tylko działa na naszą korzyść. Pobiliśmy rekord, jeśli chodzi o bramki na mistrzostwach Europy i pokazaliśmy, że nie będziemy odpuszczać żadnemu rywalowi. Staramy się walczyć od pierwszej do ostatniej minuty.