Legia poszła za ciosem w eliminacjach Pucharu UEFA 1996/97. W rundzie przedwstępnej bez większych problemów poradziła sobie z Jeunesse Esch z Luksemburga. Rewanż w Warszawie zakończył się wygraną wicemistrza Polski 3:0. W takim samym stosunku stołeczni piłkarze ograli w rundzie wstępnej kolejnego rywala – Hakę Valkeakoski. W rozpracowaniu przeciwnika pomógł były zawodnik Wojskowych – Tomasz Arceusz. Napastnik, o którym warszawscy kibice śpiewali, iż jest on legijnym Prometeuszem, od 1990 roku występował w fińskim klubie Vaasan Palloseura i doskonale wiedział, na co stać ekipę Haki. Wskazówki pana Tomasza okazały się bardzo pomocne. Gospodarze wygrali 3:0 i na rewanż udali się z solidną zaliczką. Dwa tygodnie później mecz zakończył się remisem 1:1 i to Legia zameldowała się w I rundzie. Tam czekały ją boje z… Panathinaikosem Ateny, z którym miała rachunki do wyrównania (wyeliminowanie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów 1995/96).
20
R. Oreszczuk
Przed meczem trener Mirosław Jabłoński, zastępujący chorego Władysława Stachurskiego, stwierdził, iż dość dobrze zna możliwości fińskiej jedenastki. Głównym „sprawcą” tej wiedzy był Tomasz Arceusz, niegdyś ostoja Legii i od wielu lat postrach fińskich bramkarzy. Wiadomości okazały się dość precyzyjne, pozwoliły legionistom na spokojną grę od pierwszych minut potyczki.
Po odejściu Leszka Pisza opaskę kapitana przejął Ryszard Staniek (przy piłce). Srebrny medalista igrzysk w Barcelonie strzelił gola na 2:0. Bramka padła po fatalnym kiksie jednego z obrońców drużyny Haki.
Zawodnicy Haki w ciągu całego meczu zaledwie dwukrotnie zagrozili bramce Grzegorza Szamotulskiego. Gospodarze przeważali przez 90 minut, specjalnie się nie wysilali, a i tak mogli, przed rewanżem, mieć przynajmniej pięciobramkową przewagę. W futbolu niczego nie wolno przesądzać, ale mało prawdopodobne, żeby zaliczka wywalczona na Łazienkowskiej nie wystarczyła do awansu. Finowie zaprezentowali się mizernie i należy się spodziewać, iż w Valkeaoski również nie przysporzą Legii problemów.
Jedną z groźniejszych akcji pod bramką Grzegorza Szamotulskiego w 1. połowie stworzyli… sami legioniści. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Olega Iwanowa, piłka prześlizgnęła się po głowie Piotra Mosóra (strzelca gola na 1:0), ale na szczęście „Szamo” zdołał wypiąstkować futbolówkę.
20-letni bramkarz Grzegorz Szamotulski musi znacznie poprawić grę na przedpolu, przytrafiają mu się też błędy w ustawieniu. Ale przecież ten zawodnik w poprzednim sezonie miał „etat” na ławce rezerwowych.
Z pierwszej połowy jestem zadowolony. Mieliśmy w niej lepsze i gorsze momenty, ale stworzyliśmy sporo sytuacji bramkowych, z których dwie przyniosły powodzenie. W drugiej zdecydowanie spuściliśmy z tonu. Paradoksalnie, ale wydaje się, że zespół odczuwa trudy sezonu. Proszę zwrócić uwagę, że w dotychczasowych spotkaniach ligowych i trzech pucharowych graliśmy niemal w identycznym składzie. 3:0 to bezpieczny zapas, by myśleć o następnej rundzie Pucharu UEFA. Na sny o potędze zdecydowanie za wcześnie.
W ataku Legii, obok Marcina Mięciela, wystąpił Dariusz Solnica (na zdjęciu). Nie stworzył on jednak większego zagrożenia pod bramką przeciwników. W tej sytuacji Polak był faulowany przez Olega Iwanowa, który został ukarany za to zagranie żółtą kartkę.
Popełniliśmy mnóstwo błędów. Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie. Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę z siły Legii, ale szkoda straconych goli w dość nietypowych okolicznościach. Jadąc do Warszawy, nie liczyliśmy na olśniewający wynik, mając na uwadze ostatni start Legii w Lidze Mistrzów, lecz chcieliśmy pokazać się z jak najkorzystniejszej strony. Nie wiem na ile na się to udało, ale – spojrzawszy prawdzie w oczy – nasza przygoda z europejskimi pucharami zakończy się zapewne za dwa tygodnie.
Rosjanin dołączył do Wojskowych wiosną 1996 roku. Legia zapłaciła za niego 400 tys. dolarów CSKA Moskwa. Już wtedy zachodzono w głowę, kto i dlaczego sprowadził go do Warszawy. Żartowano nawet, że ówczesny dyrektor Wojskowych, Artur Mazurek… wygrał go w karty, przy okazji meczu ze Spartakiem Moskwa w Lidze Mistrzów 1995/96. Choć kibice często drwili z umiejętności Oreszczuka, to trzeba przyznać, że w eliminacjach Pucharu UEFA miał on swoje „pięć minut”. W starciach z Jeunesse Esch i Haką Valkeakoski zdobył po bramce. Były to jego jedyne gole w Legii, w 15 rozegranych spotkaniach. Kpiny i docinki ze strony fanów to jednak nic w porównaniu z… groźbą utraty życia. Oreszczuk naraził się „ludziom z miasta”, a mafia nie zwykła rzucać słów na wiatr… (szerzej piszemy o tej historii poniżej).
Wtedy niewielu kojarzyło tego piłkarza. 17-letni Fin dopiero wchodził do dorosłego futbolu. Ustawiany był w ataku lub pomocy. Trafił jednak do Haki w nie najlepszym momencie. Po wywalczeniu przez drużynę z Valkeakoski dubletu w 1995 roku (gra systemem wiosna-jesień), kolejny zakończył się… degradacją. Teemu Tainio zagrał w 20 meczach ligowych i strzelił 4 gole. Wystąpił również w obu spotkaniach z Legią, wchodząc z ławki w 2. połowie. Ale bramki nie zdobył. Po spadku Haki do II ligi pozostał w klubie. W 1997 r. wywalczył Puchar Finlandii i pomógł w awansie do Veikkausliigi. Szerszej publiczności Tainio dał się poznać z gry w AJ Auxerre, w którym spędził osiem sezonów (występował razem z Tomaszem Kłosem), oraz Tottenhamie. Karierę zakończył w HJK Helsinki. Rozegrał 64 mecze w reprezentacji (6 goli).
► 461. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 168. mecz klubu z Polski w Pucharze UEFA
► 20. wygrana polskiego klubu w europejskich pucharach w rozmiarze 3:0
► 10. mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów (wszystkie w Pucharze UEFA)
► 90. mecz Legii w europejskich pucharach
► 21. mecz Legii w Pucharze UEFA
► 40. wygrana Legii w europejskich pucharach
► 11. mecz Legii w Pucharze UEFA na własnym boisku
► Dziewiąty mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów (na 10 wszystkich) bez remisu, jedyny remis to 0:0 Zagłębia w Lubinie z ormiańskim Szirakiem Giumri w poprzednim sezonie
► Dziewiąty mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów (na 10 wszystkich) bez porażki, jedyna przegrana to 0:1 Hutnika Kraków w Ołomuńcu ze słowacką Sigmą 2 godziny przed meczem Legii
► Dziewiąty mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów (na 10 wszystkich) bez straconej bramki, jedyny ze straconą to 0:1 Hutnika Kraków w Ołomuńcu ze słowacką Sigmą 2 godziny przed meczem Legii
► Piąty mecz polskiego klubu w 1/64 finału Pucharu UEFA na własnym boisku, piąty bez porażki i piąty bez straconej bramki
► 50. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA bez straconej bramki
► Piąty kolejny mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów bez remisu (pobity rekord)
► Szósty kolejny mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA na własnym boisku ze zdobytą minimum 1 bramką (wyrównany rekord)
► Czwarty kolejny mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA na własnym boisku bez straconej bramki (wyrównany rekord)
► Ósmy kolejny mecz Legii w Pucharze UEFA bez remisu (wyśrubowany rekord klubowy)
► Piąty kolejny mecz Legii w Pucharze UEFA ze zdobytą minimum 1 bramką (pobity rekord klubowy)
► Czwarty kolejny mecz Legii w Pucharze UEFA na własnym boisku bez remisu (pobity rekord klubowy)
► Czwarty kolejny mecz Legii w Pucharze UEFA na własnym boisku ze zdobytą minimum 1 bramką (wyśrubowany rekord klubowy) – we wszystkich czterech Legia strzelała dokładnie 3 gole
► Pierwszy mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów ze strzelonymi dokładnie 3 golami, a zarazem pierwsza wygrana w rozmiarze 3:0
► Pierwsza wygrana polskiego klubu w meczu 1/64 finału europejskich pucharów różnicą 3 bramek
► Pierwszy mecz Legii w 1/64 finału europejskich pucharów
► 10. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA na własnym boisku ze strzelonymi dokładnie 3 golami
► 11. mecz Legii w europejskich pucharach ze strzelonymi dokładnie 3 golami
► Drugi gol był bramką nr 30 zdobytą przez Legię w meczach Pucharu UEFA
► 33. mecz Legii w europejskich pucharach na własnym boisku ze zdobytą minimum 1 bramką
► Pierwszy gol był bramką nr 390 zdobytą przez polskie kluby w meczach europejskich pucharów na własnym boisku
► Drugi gol był bramką nr 80 zdobytą przez Legię w meczach europejskich pucharów na własnym boisku
► Trzeci gol był bramką nr 25 zdobytą przez polskie kluby w meczach 1/64 finału europejskich pucharów
► Trzeci gol był bramką nr 620 zdobytą przez polskie kluby w meczach europejskich pucharów