Katar 2020Katar 2020
KronikiStarzy znajomi
Starzy znajomi
Autor: Rafał Byrski
Data dodania: 1.04.2022
East NewsEast News

Z dwoma rywalami już graliśmy na mundialach, a z trzecim spotykaliśmy się tylko towarzysko. Argentyna, Meksyk i Arabia Saudyjska – to grupowi rywale biało-czerwonych w MŚ 2022. Całą zabawę zaczniemy od starcia z Meksykiem (22 listopada), później teoretycznie najsłabsza Arabia Saudyjska (26 listopada), a na Andrzejki (30 listopada) pójdziemy w tango z faworytem grupy C, czyli Argentyną. Tylko z dwukrotnymi mistrzami świata (1978, 1986) z Ameryki Południowej mamy gorszy bilans. Z reprezentacją Kraju Azteków wychodzimy na remis, a z Arabią Saudyjską wszystko wygraliśmy.  

22 listopada 2022, Meksyk – Polska  

GORGOŃ DAŁ PRZYKŁAD 

Szlaki przetarła kadra Kazimierza Górskiego. Nagrodą za zwycięstwo nad Anglią 2:0 w el. MŚ 1974 było tournee do Ameryki Północnej. W sierpniu 1973 roku wyjazd za Wielką Wodę był dla naszych piłkarzy... wielką atrakcją turystyczną. A także okazją do spotkań z miejscową Polonią. Spotkaniom, rozmowom i…. poczęstunkom nie było końca. Po takich biesiadach trudno było wstać od stołu. A stęsknieni wieści ze Starej Ojczyzny Polonusi nie żapominali o drobnych prezentach. Parę dolarów dla piłkarzy Górskiego udało się uzbierać. I dopiero gdzieś na dalekim planie były mecze z Kanadą, Stanami Zjednoczonymi i właśnie Meksykiem. Co nie znaczy, że biało-czerwoni nie przykładali się do swoich obowiązków. Wręcz przeciwnie. Z sześciu spotkań wygrali pięć. W tym dwa z Meksykiem. Do pierwszego w historii starcia obu reprezentacji doszło 5 sierpnia 1973 roku na Stadionie Olimpijskim w Los Angeles. To tam w 1932 roku złote medale igrzysk zdobyli nasi lekkoatleci: Stanisława Walasiewicz i Janusz Kusociński. A 41 lat później piłkarze wcale nie byli gorsi. Wygrali po golu Jerzego Gorgonia. Potężny stoper Górnika Zabrze wpisał się na listę strzelców także w drugim spotkaniu tych zespołów rozegranym cztery dni później. Polacy tym razem grali „w jaskini lwa”, czyli Monterrey. Ale i tak dali radę wygrywając 2:1. Zwycięskiego gola strzelił tuż przed końcem meczu Robert Gadocha. 

KONCERTOWE WEJŚCIE BOŃKA 

Ale to były tylko przedbiegi. Pierwszy i jak na razie jedyny mecz o punkty Polacy i Meksykanie zagrali na argentyńskim mundialu. 10 czerwca 1978 roku w Rosario kadra Jacka Gmocha wygrała 3:1. Efektowne zwycięstwo zapewniło biało-czerwonym pierwsze miejsce w grupie i to przed mistrzami świata – RFN. Po raz pierwszy w wyjściowym składzie zagrał Zbigniew Boniek. I nie zawiódł. Strzelił Meksykanom dwa kapitalne gole, a trzecią bramkę dołożył, także pięknym trafieniem z dystansu, Kazimierz Deyna. To było ostatnie trafienie kapitana biało-czerwonych w drużynie narodowej. 

Skrót meczu

NA KŁOPOTY BROŻEK

Pięc kolejnych spotkań z Meksykiem miało już charakter towarzyski, choć oba zespoły grały jak najbardziej poważnie. Szczegółnie Meksykanie w lutym 1985 roku, gdy sprawili tęgie lanie kadrze Antoniego Piechniczka. Na otwarcie stadionu w Queretaro gospodarze rozbili biało-czerwonych aż 5:0. Na usprawiedliwienie trzeba dodać, że Polacy zagrali niemal wprost po wyjściu z samolotu. O aklimatyzacji i odpoczynku po trudach podróży z zimowej Polski mogli tylko pomarzyć. W kolejnych meczach już takiego wstydu nie było, ale wielkich powodów do radości także. Choć z jednym wyjątkiem. W dwóch zremisowanych meczach 1:1 (w 2005 w Chicago i 2011 w Warszawie) gole dla biało-czerwonych strzelił Paweł Brożek. Ten zdobyty na stadionie Soldier Field w Chicago był jego premierowym w drużynie narodowej. 

1:1 Pierwszy gol P. Brożka w reprezentacji

TEST PRZED MUNDIALEM

Do ostatniego starcia doszło 13 listopada 2017 roku. Mecz w Gdańsku zapowiadano jako kolejny wielki test kadry Adama Nawałki przed rosyjskim mundialem. I skończyło się na zapowiedziach. Goście szybko strzelili gola, a później, skoro graliśmy nad morzem, to rzeczywiście mocno wiało, tyle że... nudą. Prawdę powiedziawszy znacznie ciekawej było przed spotkaniem, gdy uhonorowano byłych reprezentantów Polski, który w 1982 roku zajęli III miejsce na mistrzostwach świata w Hiszpanii. W 35 lat po tamtym sukcesie niejednemu kibicowi na stadionie w Gdańsku zakręciła się łza.  

BILANS  Z MEKSYKIEM: 3 ZWYCIĘSTWA – 2 REMISY – 3 PORAŻKI, BRAMKI: 9-13. 

Medaliści MŚ 1982 na trybunach

26 listopada 2022, Polska – Arabia Saudyjska 

BRAMKOWE DEBIUTY 

Trzy mecze, trzy na wyjeździe i trzy zwycięstwa. Zaczęło się 13 kwietnia 1994 roku, gdy kadra Henryka Apostela wygrała z Arabia Saudyjską po golu Tomasza Wieszczyckiego. Spotkanie odbyło się w Cannes, miasta znanego głównie z prestiżowego festiwalu filmowego. Na stadionie już tak prestiżowo nie było. Ot, zwykłe towarzyskie granie, choć dla Wieszczyckiego szczególne, bo zdobył swoją pierwszą bramkę w drużynie narodowej. Jeszcze w tym samy roku doszło do rewanżu. A właściwie rewanżów. W grudniu skorzystaliśmy z zaproszenia i pojechaliśmy do Rijadu. W pierwszym meczu, uznanym za nieoficjalny, wygraliśmy 2:0 po golach Jacka Dembińskiego i Tomasza Łapińskiego. Dwa dni później spotkanie było już jak najbardziej oficjalne, ale zwycięzca się nie zmienił. Tym razem wygraliśmy 2:1 po trafieniach Henryka Bałuszyńskiego i Tomasza Rząsy. Ten drugi, podobnie jak Wieszczycki, debiut w reprezentacji uświetnił golem.  

Do ostatniego starcia doszło 28 marca 2006 roku. Przygotowująca się do mundialu w Niemczech kadra Pawła Janasa znowu zawitała do Rijadu. I zgodnie z tradycją ponownie błysnął debiutant. I to nawet dwukrotnie. Po golach nowicjusza Łukasza Sosina wygraliśmy 2:1. Ale jak się okazało znacznie dłużej w reprezentacji zagościli dwaj inni piłkarze, którzy debiutowali z Arabią Saudyjską. Chodzi o Łukasza Fabiańskiego i Jakuba Błaszczykowskiego. To oni, a nie Sosin, zostali reprezentantami na lata.

BILANS Z ARABIĄ SAUDYJSKĄ: 3 ZWYCIĘSTWA – 0 REMISÓW – 0 PORAŻEK, BRAMKI: 5-2. 

  

Skrót meczu

30 listopada 2022, Polska – Argentyna 

„STADIONY ŚWIATA” LIBERDY

Zaczęło się w… Rzymie. Obie reprezentacja trafiły do jednej grupy w piłkarskim turnieju olimpijskim. Na zakończenie rywalizacji biało-czerwoni przegrali z Argentyńczykami 0:2, a pierwszego gola strzelił… Juan Oleniak. Nazwisko brzmi swojsko, prawda? Ten mecz został jednak uznany za nieoficjalny. Za pierwsze spotkanie obu reprezentacji uznano dopiero te z 11 czerwca 1966 roku. Drużyna pod wodzą Antoniego Brzeżańczyka wybrała się na tournee po Ameryce Południowej. Z Brazylią nie udało się nic ugrać (1:4 w Belo Horizonte i tylko 1:2 na słynnej Maracanie), ale z Argentyną już tak. Gospodarze przygotowywali się do MŚ w Anglii (gdzie dotarli do ćwierćfinału), ale Polacy okazali się wymagającym sparingparterem. Cenny remis zapewnił nam kapitalnym strzałem Jan Liberda.

 

1:1 Gol J. Liberdy

LATO, LATO WSZĘDZIE...  

Dwa lata później, 17 grudnia 1968 roku, znowu doszło do towarzyskiego starcia obu drużyn. Tym razem w Mar del Plata górą byli gospodarze. Wygrali po golu z rzutu karnego. Mogliśmy doprowadzić do remisu, ale my z kolei nie wykorzystaliśmy „jedenastki”. Pechowym strzelcem okazał się… Kazimierz Deyna. Dekadę później „Kaka” zmarnuje jeszcze jednego karnego z Argentyną. Znacznie ważniejszego. Zanim do tego dojdzie wielkie dni chwały przeżywała kadra Kazimierza Górskiego. Drogę po medal niemieckiego mundialu (1974) rozpoczęła właśnie od starcia z „Albicelestes”. Polacy nie byli faworytami, tak jak nie będą nimi na mundialu w 2022 roku. Ale wtedy zagrali koncertowo. 15 czerwca w Stauttgarcie wygrali 3:2, a już po niespełna 10 minutach było 2:0. Kapitalnie zagrał przede wszystkim Grzegorz Lato. Przyszły król strzelców MŚ’74 zdobył dwie bramki i zaliczył asystę przy trafieniu Andrzeja Szarmacha. To był jedyny premierowy mecz Polaków na MŚ (w ośmiu startach), który zakończył się naszym zwycięstwem. Powtórka w Katarze mile widziana!

 

 

Skrót meczu

DRAMAT W ROSARIO 

Dwa kolejne mecze znowu graliśmy towarzysko. Najpierw w 1976 roku piłkarze z Ameryki Południowej przylecieli do Chorzowa. Rok później z rewizytą udała się kadra Jacka Gmocha. Oba starcia przegraliśmy (1:2 i 1:3), ale to miało być tylko przetarcie przed mundialem 1978. To na nim mieliśmy pokazać wszystkie atuty. Argentyńczycy byli gospodarzami turnieju i trafiliśmy na nich w drugiej rundzie. I to od razu na początek rozgrywek. 14 czerwca 1978 roku kadra Gmocha zagrała najlepszy mecz na mundialu’78. Ale i tak przegrała. Naszym katem został Mario Kempes. Dwukrotnie pokonał Jana Tomaszewskiego, a w międzyczasie wybił piłkę ręką z bramki po główce Laty. Niestety, rzutu karnego nie wykorzystał Kazimierz Deyna. Strzelił lekko i w środek bramki, czyli dokładnie tam gdzie stał Ubaldo Fillol. 

 

Skrót meczu

TANGO NA LEGII 

Później z dwukrotnymi mistrzami świata graliśmy jeszcze pięciokrotnie. Już tylko towarzysko. Z dwóch zwycięstw 2:1 (1981, 2011) zdecydowanie cenniejsze było to pierwsze. Wtedy na „gorącym terenie” ówczesnego mistrza świata wygraliśmy po golach Andrzeja Buncola i Zbigniewa Bońka. Na dodatek do Buenos Aires polecieliśmy tylko z jednym bramkarzem, który miał… złamany palec. Ale Józef Młynarczyk stanął na wysokości zadania, tak jak i jego koledzy z drużyny. Ostatnie polsko-argentyńskie tango „zatańczono” w Warszawie 11 lat temu. Kadra Franciszka Smudy przygotowywała się w pocie czoła do Euro 2012. Z jakim skutkiem pamiętamy. Ale na Legii powiało optymizmem, bo Polacy wygrali 2:1 po bramkach Adriana Mierzejewskiego i Pawła Brożka. Goście z Ameryki Południowej przylecieli jednak do Warszawy w mocno rezerwowym składzie. Albicelestes szykowali się wtedy do rozpoczynającego się za miesiąc Copa America. A z kadry na ten turniej na Stadionie Wojska Polskiego zagrał tylko… jeden piłkarz. 

BILANS Z ARGENTYNĄ: 3 ZWYCIĘSTWA – 2 REMISY – 6 PORAŻEK, BRAMKI: 12-18. 

 

Skrót meczu