Lata 90-te XX wieku to nie był najlepszy czas dla polskiego futbolu. Szczególnie dla drużyny narodowej, bo kluby miały wtedy powody do radości. Zadbały o to przede wszystkim Legia Warszawa i Widzew Łódź, które rok po roku, występowały w Lidze Mistrzów. Co więcej Wojskowi awansowali nawet do ćwierćfinału tych prestiżowych rozgrywek (w sezonie 1995/96). Dla reprezentacji Polski drzwi do turniejów mistrzowskich były jednak szczelnie zamknięte. Zmieniali się selekcjonerzy, ale nie zmieniały się wyniki. Eliminacje mundialu 1994 i 1998 oraz kwalifikacje do Euro 1992, 1996 i 2000 zostały przegrane z kretesem. Właśnie na te „chude lata” przypadła selekcjonerska kadencja Henryka Apostela. Trenerem najważniejszej drużyny w kraju został oficjalnie 20 grudnia 1993 roku, a swoją „misję” zakończył prawie dwa lata później (15 listopada 1995 roku).
►Apostelowi nie udało się zrealizować najważniejszego celu: awansu na Euro 1996. Ale rywale rzeczywiście byli z najwyższej półki: Francja (która dwa lata po ME w Anglii została mistrzem świata) oraz ćwierćfinalista mundialu 1994 - Rumunia (najlepsze pokolenie w historii ich futbolu, na czele z niesamowitym Gheorghe Hagim). Ponadto w „polskiej” grupie znalazły się jeszcze zawsze niewygodni przeciwnicy: Słowacja, Izrael i Azerbejdżan. Niestety na finiszu biało-czerwoni wyprzedzili tylko dwie ostatnie drużyny, choć do historii przeszedł niesamowity mecz z Francją na Parc des Princes (1:1, 16 sierpnia 1995 roku), uważany za jedno z najlepszych i najbardziej emocjonujących spotkań naszej reprezentacji w latach 90.
►Remis remisowi… nierówny. Tylko pozornie to zdanie nie ma większego sensu. Apostel zaczął pracę z przytupem: od remisu w towarzyskim starciu z zawsze piekielnie silną Hiszpanią (9 lutego 1994 roku). Wynik z Teneryfy (1:1) przyjęto w naszym kraju z zadowoleniem i nadzieją na lepsze czasy dla kadry.
Ostatni mecz Apostela w roli selekcjonera także zakończył się remisem, ale tym razem był tylko smutnym zwieńczeniem nieudanych eliminacji Euro 1996. W związku z konfliktem o Karabach Azerowie musieli podejmować rywali na neutralnym terenie. Z tego powodu mecz odbył się w tureckim Trabzonie. A wynik (0:0) odpowiadał jego poziomowi. Tylko czterech piłkarzy grało w pierwszym i ostatnim meczu Apostela: Andrzej Woźniak, Waldemar Jaskulski, Ryszard Czerwiec i Henryk Bałuszyński.
► Reprezentacja prowadzona przez Henryka Apostela rozegrała 19 meczów, z których 7 wygrała, 7 zremisowała i 5 przegrała. Gorzej wygląda bilans spotkań o punkty. Z 10 w el. ME 1996 biało-czerwoni wygrali tylko 3 i wszystkie u siebie: (1:0 z Azerbejdżanem, 4:3 z Izraelem i 5:0 ze Słowacją). W sumie kadra zagrała 10 spotkań o punkty i 9 towarzyskich. W 1994 było ich 10, a w 1995 roku - 9. Najwyższa wygrana to wspomniane 5:0 ze Słowacją (7 czerwca 1995 roku), a najwyższa porażka to 1:4 także ze… Słowacją w Bratysławie (11 października 1995 roku). Najwięcej goli padło jednak w starciach z Austrią w Katowicach (3:4, 17 maja 1994 roku, towarzyski) oraz z Izraelem w Zabrzu (4:3, 25 kwietnia 1995 roku, el. ME).
► W trakcie kadencji Apostela biało-czerwoni zagrali z reprezentacjami 13 krajów. Najczęściej z Azerbejdżanem, Francją, Izraelem, Rumunią i Słowacją - 2 razy (wszystkie w el. ME 1996) oraz z Arabią Saudyjską (dwa mecze towarzyskie w 1994 roku). Po razie z Austrią, Brazylią, Grecją, Hiszpanią, Grecją, Litwą i Węgrami.
11 rywali to kraje z Europy (1994: Hiszpania, Grecja, Węgry, Austria, Białoruś, Izrael, Azerbejdżan, Francja, 1995: Litwa, Rumunia, Słowacja), 1 z Ameryki Południowej (1995: Brazylia) i 1 z Azji (1994: Arabia Saudyjska).
W tym czasie nasza drużyna narodowa zagrała pierwsze oficjalne mecze z Arabią Saudyjską (1:0, 1994), Białorusią (1:1, 1994), Azerbejdżanem (1:0, 1994) i Słowacją (5:0, 1995).
► 55 piłkarzy sprawdził Henryk Apostel w 19 meczach. Najwięcej rozegrali: Tomasz Wałdoch - 15, Tomasz Łapiński - 13, Andrzej Juskowiak, Roman Kosecki i Andrzej Woźniak - po 12, Piotr Świerczewski - 11, Wojciech Kowalczyk i Ryszard Czerwiec - po 10, Waldemar Jaskulski i Marek Koźmiński - po 9.
Dane wg portalu www.hppn.pl
► Biało-czerwoni w trakcie kadencji pana Henryka strzelili 30 goli, a stracili 24. Najwięcej bramek zdobył Andrzej Juskowiak - 9. Kolejne miejsca zajmują: Roman Kosecki - 4, Tomasz Wieszczycki - 3, Henryk Bałuszyński i Piotr Nowak - 2, Jacek Bąk, Jerzy Brzęczek, Sylwester Czereszewski, Adam Fedoruk, Marcin Jałocha, Waldemar Jaskulski, Wojciech Kowalczyk, Kazimierz Moskal, Tomasz Rząsa, Tomasz Wałdoch - 1. Najpiękniejszy gol? W tym przypadku nie było wątpliwości: niesamowite uderzenie Adama Fedoruka w towarzyskim meczu z Węgrami (3:2) w 1994 roku w Krakowie.
► 23 zawodników zadebiutowało w koszulce z orzełkiem na piersi w trakcie selekcjonerskiej kadencji Henryka Apostela. W tym gronie byli piłkarze, którzy zagościli w drużynie narodowej na dłużej (Tomasz Rząsa, Sylwester Czereszewski, Tomasz Iwan, Jacek Zieliński), ale także już trochę zapomniani (Arkadiusz Kubik, Marek Świerczewski, Jacek Płuciennik, Tomasz Lenart).
Debiutanci w kadrze Henryka Apostela:
Henryk Bałuszyński, Andrzej Woźniak (1994, Hiszpania), Dariusz Szubert (1994, Grecja), Zbigniew Robakiewicz, Tomasz Wieszczycki, Roman Dąbrowski (1994, Arabia Saudyjska), Arkadiusz Kubik, Jacek Płuciennik (1994, Węgry), Krzysztof Ratajczyk (1994, Białoruś), Sylwester Czereszewski (1994, Azerbejdżan), Marek Świerczewski (1994, Francja), Paweł Wojtala, Maciej Stolarczyk, Tomasz Sokołowski, Tomasz Rząsa, Jacek Dembiński (1994, Arabia Saudyjska), Krzysztof Bukalski (1995, Litwa), Jacek Zieliński (1995, Słowacja), Tomasz Iwan (1995, Francja), Tomasz Lenart, Sławomir Majak, Rafał Siadaczka, Marcin Kuźba (1995, Azerbejdżan).
Gole w debiucie strzelili Tomaszowie: Wieszczycki i Rząsa.