W futbolu jest takie powiedzenie: „gra się tak, jak przeciwnik pozwala”. A w tym przypadku pozwalał na wiele i nasze piłkarki – zwłaszcza w 2. połowie – nie omieszkały z tego skorzystać. W 3. kolejce Ligi Narodów dywizji B biało-czerwone wysoko pokonały Bośnię i Hercegowinę. Na słowa uznania zasłużyła przede wszystkim napastniczka FC Barcelona – Ewa Pajor, która dała popis gry na Polsat Plus Arenie w Gdańsku, czego efektem były dwie bramki. W porównaniu z wcześniejszymi spotkaniami – z Irlandią Północną (2:0) i Rumunią (1:0) – Polkom nie udało się zachować czystego konta. Ale nie miało to wielkiego znaczenia. Najważniejsze było to, co znalazło się po stronie zysków – 5 goli i 3 punkty, dzięki czemu drużyna Niny Patalon umocniła się na 1. miejscu w grupie z kompletem 9 „oczek”.
14
D. Grabowska
16
K. Jedlińska
10
W. Zawistowska
17
K. Słowińska
13
M. Brodzik
Są bowiem w życiu trzy pewniki: śmierć, podatki i gole Ewy Pajor. W świecie, w którym mamy coraz mniej pewników i stałych punktów odniesienia, w świecie, w którym rządzi chaos i niepewność, jest jedna stała. Miło popatrzeć z jaką wiarą, z jakim przekonaniem, z jaką pewnością siebie Pajor ciągnie na bramkę przeciwniczek.
Reprezentacja Polski przed meczem z Bośnią i Hercegowiną. W górnym rzędzie od lewej: Oliwia Woś, Wiktoria Zieniewicz, Tanja Pawollek, Paulina Dudek, Kinga Szemik. W dolnym rzędzie od lewej: Paulina Tomasiak, Adriana Achcińska, Martyna Wiankowska, Ewa Pajor (kapitanka), Ewelina Kamczyk, Natalia Padilla-Bidas.
Przez cały mecz miałyśmy kontrolę nad tym spotkaniem i w drugiej połowie poprawiłyśmy skuteczność. W przerwie powiedziałyśmy sobie, co należy poprawić, aby zwyciężyć i wychodząc na drugą odsłonę wiedziałyśmy, że musimy przycisnąć rywalki, być skuteczniejsze w sytuacjach podbramkowych. Strzeliłyśmy cztery gole i wygrałyśmy zasłużenie.
Zazwyczaj po pierwszej połowie jesteśmy w stanie pewne rzeczy skorygować i wpłynąć na określone działania. Tyle że pierwsza połowa toczyła się pod nasze dyktando, ale nie ustrzegłyśmy się błędu, po której nasze rywalki wyrównały. W przerwie powiedziałam dziewczynom, że musimy przyspieszyć i poprawić skuteczność pod bramką. Nie było płomiennej przemowy, tylko chłodna analiza tego, co poprawić na drugą połowę. I to przełożyło się na bramki. Nasze zawodniczki mają pełną świadomość, że na pierwszym miejscu zawsze jest zespół. Nie chcę mówić, że wytworzyła się podstawowa jedenastka na EURO, niemniej niektóre nazwiska są fundamentem tej jedenastki.
Nasze kadrowiczki musiały być podrażnione bramką straconą przed przerwą, bo po wznowieniu gry od razu ruszyły na bramkę Bośniaczek. W 47. minucie Pajor strzeliła drugiego gola dobijając piłkę po strzale Kamczyk. Napastniczka Barcelony rozgrywa przełomowy sezon w swojej karierze. Każde trafienie, także w reprezentacji, przybliża ją do Złotej Piłki. A tego wyróżnienia w swoim dorobku jeszcze nie ma.
Znalezienie się w kadrze na to spotkanie było dla niej zaskoczeniem. W drużynie narodowej nie grała od blisko 4 lat. „Byłam w wielkim szoku. Nie sądziłam, że po kilku meczach w Orlen Ekstralidze zapracuję na powołanie do kadry” – mówiła w rozmowie z Łączy Nas Piłka. Przez długi czas Paulinę Tomasiak uważano za wielki talent. Mówiono, że przerasta poziomem I ligę i powinna opuścić Trójkę Staszkówka Jelna, bo jej miejsce jest w ekstralidze. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Od 2010 r. Tomasiak występowała nieprzerwanie w klubie z Jelnej, by dopiero w styczniu 2025 r. przenieść się do ekstraligowego Górnika Łęczna. W rozmowie z tvpsport.pl przyznała, że miała problemy mentalne, które nie pozwalały jej zrobić kolejnego kroku w karierze. „Bałam się, że gdy zmienię klub, to zgasnę i okaże się, że wcale nie jestem tak dobra, jak się wszystkim wydawało” – mówiła. W Łęcznej odnalazła się na tyle dobrze, że trafiła do notesu selekcjonerki Niny Patalon, która dała jej zagrać 45 minut z Bośniaczkami. Po przerwie w jej miejsce weszła Klaudia Słowińska.
Dla pomocniczki katowickiego GKS-u mecz w Gdańsku był wydarzeniem szczególnym. Pochodząca z Wejherowa piłkarka przez 5 lat reprezentowała bowiem barwy AP Orlen Gdańsk, gdzie dała się poznać z bardzo dobrej strony. W trójmiejskim klubie występowała na pozycjach ofensywnych, czyli na tzw. dziesiątce lub ósemce. Znana była z soczystego uderzenia i świetnego wyszkolenia technicznego. W lipcu 2023 roku Klaudia Słowińska przeniosła się na Górny Śląsk. W GKS-ie, opromienionym wywalczeniem mistrzostwa Polski, trenerka Karolina Koch postanowiła przestawić zawodniczkę do defensywy. Pierwszy sezon w Katowicach Słowińska zakończyła zdobyciem Pucharu Polski i wicemistrzostwa kraju. Trafiła też do reprezentacji. Debiutowała w wyjazdowym spotkaniu z Rumunią (2:1), w półfinale baraży o Euro 2025, potem zagrała w pierwszym finałowym starciu z Austrią (1:0) w Gdańsku. Na premierowego gola czekała do meczu nr 5 w koszulce z orzełkiem. „Długo będę pamiętać bramkę przeciwko Bośni i Hercegowinie” - powiedziała przed kamerami TVP Sport.
Dzięki dwóm trafieniom Ewy Pajor i po jednym Adriany Achcińskiej, Klaudii Słowińskiej (dla której była to premierowa bramka w seniorskiej kadrze), a także Martyny Wiankowskiej drużyna Niny Patalon jest już bardzo blisko powrotu do najwyższej dywizji (Ligi Narodów – przyp. red.), z którą pożegnała się w ubiegłym roku. (…) Ostatni raz biało-czerwone popisały się taką skutecznością pod bramką swoich przeciwniczek w 2022 roku, kiedy towarzysko pokonały Rumunki 6:0.
Polki miały mecz pod kontrolą. Grały u siebie, w domu reprezentacji, w Gdańsku, gdzie jak dotąd rządzą niepodzielnie. Jakby to powiedział prezydent USA: Biało-czerwone Make Football Great Again! Na dowód na 5:1 podwyższyła w 89. minucie z karnego Martyna Wiankowska.