W 2. kolejce Ligi Narodów dywizji B Polki zmierzyły się z dobrze znanymi sobie rywalkami. Z Rumunkami zmierzyły się bowiem pod koniec października 2024 r., w półfinale baraży do mistrzostw Europy. W Bukareszcie drużyna Niny Patalon zwyciężyła 2:1, a w Gdańsku wygrała już zdecydowanie 4:1. Rumunki chciały więc zrewanżować się za tamte porażki. Jednak i tym razem górą były biało-czerwone. Choć przyznać trzeba, że wygrana nie przyszła łatwo. Gola udało się strzelić dopiero 6 minut przed końcem spotkania. Ważne 3 punkty zapewniło trafienie Natalii Padilli-Bidas, która wykorzystała podanie Nadii Krezyman. Po tej kolejce Polska awansowała na 1. miejsce w tabeli grupy 1.
22
C. Marcu
Nie był to najlepszy mecz Polek w ostatnich miesiącach. Co do tego nie mamy wątpliwości. Udało się jednak wygrać 1:0 w Bukareszcie w drugiej kolejce grupy 1 dywizji B Ligi Narodów.
Reprezentacja Polski kobiet przed meczem z Rumunią. W górnym rzędzie od lewej: Wiktoria Zieniewicz, Sylwia Matysik, Paulina Dudek, Oliwia Woś, Kinga Szemik. W dolnym rzędzie od lewej: Dominika Grabowska, Martyna Wiankowska, Adriana Achcińska, Ewa Pajor (kapitanka), Ewelina Kamczyk, Natalia Padilla-Bidas.
Największym pozytywem potyczki rozgrywanej w Rumunii był fakt, że mimo faktu, iż gra była daleka od ideału, udało się zgarnąć trzy punkty. Biało-czerwone grały wolno, przewidywalnie, niedokładnie, ułatwiając w ten sposób zadanie gospodyniom starcia, które przez większą część potyczki skupiały się na obronie dostępu do własnej bramki. Pozytywem było też kilka prób Nadii Krezyman. To właśnie ona odważnie wbiegła z prawej strony boiska w pole karne, radząc sobie z dwoma rywalkami, a następnie zagrywając do Padilli-Bidas, która na sześć minut przed zakończeniem spotkania zdobyła jedyną bramkę.
Tutaj nie ma co mówić o stylu, bo istotny jest cel, który został osiągnięty. (…) Pierwsza połowa spotkania była spektaklem dla najbardziej wytrwałych sympatyków futbolu kobiecego, szczególnie dla tych, którzy lubią taktyczne detale. Dla postronnego kibica nie wydarzyło się niemal nic ciekawego, poza akcją z 30. minuty, kiedy ładnie Natalia Padilla-Bidas wymieniła sobie piłkę z Sylwią Matysik i po dośrodkowaniu tej drugiej Ewa Pajor trafiła w poprzeczkę. Nie da się ukryć, że odbiór tego meczu był kiepski ze względu na temperaturę (oscylującą w okolicach zera na początku gry), a także pustki na trybunach w Bukareszcie. Trzeba więc było pokładów motywacji szukać bardzo głęboko.
Podczas ostatnich konferencji prasowych z udziałem Niny Patalon, dominował wątek rotacji. Nic dziwnego, wielkimi krokami zbliża się Euro 2025, a skoro potrzebujemy, by na turniej było gotowych „23 plus” zawodniczek, jak określiła sama selekcjonerka, trzeba je przetestować. (…) Lutowe zgrupowanie nasza reprezentacja kończy z sześcioma punktami w dorobku i bez straty bramki. A przy tym ze sporym niedosytem i poczuciem, że zabrakło finezji. Wiemy przecież, że tę kadrę stać na to, żeby w dywizji B każda połowa wyglądała tak, jak ta pierwsza z Irlandią Północną. By było nie tylko skutecznie, ale i przyjemnie dla oka. Efektownie na tyle, by ktoś w Szwecji czy Danii spojrzał na nas z małym niepokojem. I myślą: „mimo wszystko nie będzie z nimi łatwo”.
Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że Polka miała patent na reprezentację Rumunii. Gdy poprzednio biało-czerwone mierzyły się z tym zespołem w Bukareszcie, Natalia Padilla-Bidas trafiła do siatki, doprowadzając do wyrównania (potem zwycięstwo 2:1 zapewniła Ewa Pajor). Stawką meczu był awans do finału baraży do Euro 2025 w Szwajcarii. W rewanżu w Gdańsku skrzydłowa znów pokonała rumuńską bramkarkę, a biało-czerwone zwyciężyły 4:1. Co ciekawe, gdy w listopadzie 2022 r. Polki grały towarzysko z Rumunkami (6:0), Padilla-Bidas cieszyła się z dwóch strzelonych goli. Teraz, w Lidze Narodów, to jej bramka przesądziła o zwycięstwie naszej kadry.
Bodaj najlepsza piłkarka w polskim zespole. 20-latka pojawiła się na boisku od początku 2. połowy i rozruszała grę. Szczególnie w końcowych minutach. W 84. przeprowadziła efektowną akcję – wpadła w pole karne, „zakręciła” dwiema rumuńskimi obrończyniami, a następnie podała piłkę do Natalii Padilli-Bidas, która nie zmarnowała okazji. „Dobrze się dziś czułam na boisku i jestem szczęśliwa, że przeniosło się to na asystę do Natalii. Był to podobny mecz do tego z października. Przyjechałyśmy z nastawieniem, by spotkanie było inne, ale, nie wiem dlaczego, przeciwnik jest dla nas trudny” – powiedziała w rozmowie z TVP Sport Nadia Krezyman.
Piłkarka Dijon ostatnie miesiące zdecydowanie może zaliczyć do udanych. Meczem z Rumunkami potwierdziła, że jest jednym z większych talentów w polskiej piłce kobiecej od lat.
Krezyman poczuła się pewnie, zaczęła grać z fantazją i demonstrować swoją niebywałą technikę. Była zdecydowanie najjaśniejszym punktem naszej reprezentacji. Co za talent!
Cóż, pozostaje zapomnieć o stylu, zapakować trzy punkty do samolotu i przejść do porządku dziennego. Następna seria meczów Ligi Narodów UEFA rozegrana zostanie na początku kwietnia. Nasze panie czekać będą dwa mecze z Bośnią i Hercegowiną – 4 kwietnia w Gdańsku i cztery dni później w Zenicy.