
„Mundek show” – tak tygodnik „Piłka Nożna” podsumował rewanżowy mecz Lecha z islandzkim ÍBV w 1. rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów. Powód? Spotkanie w Poznaniu było popisem jednego aktora – Mirosława Okońskiego. „Okoń”, na którego wołano również „Mundek”, był tego popołudnia nie do zatrzymania. Napastnik Kolejorza zdobył dwie efektowne bramki, miał także udział przy trafieniu Mariusza Niewiadomskiego. Jako że pierwsze starcie na Islandii zakończyło się wygraną Lech 1:0 (po golu Leszka Partyńskiego), to poznaniacy zameldowali się w 2. rundzie. Dla zdobywcy Pucharu Polski był to historyczny moment. Lech po raz pierwszy awansował bowiem do kolejnej fazy europejskich pucharów. Gdy 4 lata wcześniej Kolejorz debiutował w Pucharze UEFA, odpadł już w 1. fazie (przegrany dwumecz z MSV Duisburg).
► UWAGA! W archiwum TVP zachował się jedynie kilkusekundowy materiał o meczu.
13
R. Stroiński
14
J. Małek
W 1982 roku, w środku stanu wojennego, nawet RFN czy Szwecja zdawały się leżeć na końcu innego świata. Co dopiero Islandia! O niej w Polsce mało kto słyszał, trudno ją było sobie nawet wyobrazić. Kraj, w którym Jules Verne zaczynał swoją „Podróż do wnętrza Ziemi” – tutaj jego bohaterowie schodzili przez wnętrze jednego ze 130 tutejszych wulkanów do świata, o którym nie mieli pojęcia. Dla piłkarzy Lecha Poznań Islandia też była jak z książek Verne’a – ostatni zaludniony kraj Europy, na który pierwsi wikingowie dotarli z Norwegii dopiero w 874 roku wraz z wyprawą Ingolfa Arnarsona. W każdym razie najpóźniej wtedy, bo na osadnictwo norweskich wikingów, którzy założyli miasto Reykjavík, są dowody. Niewykluczone, że w VIII wieku dotarli tu irlandzcy mnisi, ale dowodów na to brak.
Drużyny Lecha Poznańa (z lewej) i ÍBV Vestmannaeyjar przed rewanżowym meczem 1. rundy Pucharu Zdobywców Pucharów.
Wojciech Łazarek, trener Lecha, drużyny w środę nas Islandczykami górującej pod każdym względem, zapytany na pomeczowej konferencji: – Kogo spośród zawodników IBV chciałby pan mieć w swoim zespole? – przytomnie odparł: – A skąd nasz klub ma wziąć dewizy na transfery z Islandii?!…
Lechici rozpoczęli strzelanie już w 6. minucie. Mirosław Okoński (przy piłce) zdecydował się na uderzenie z dystansu, czym kompletnie zaskoczył bramkarza ÍBV, Pálla Pálmassona.
Mecz był rozgrywany we wtorek wieczorem 14 września 1982 r. Ze względu na różnicę czasu wynik pojawił się w Polsce dopiero o godz. 2 w nocy. Gazety podały go z jednodniowym opóźnieniem, a ludzie wtedy mieli ograniczony dostęp do informacji – nikt nie znał tego wyniku. „Przez cały wieczór i od wczesnych godzin rannych zablokowane były nasze telefony” – pisały poznańskie gazety. – „Sympatycy futbolu dzwonili nawet do drukarni i wszyscy z jednym pytaniem – jaki jest rezultat meczu ze zdobywcą Pucharu Islandii. Coś niesamowitego! Wciąż słyszy się, że naród zgnuśniał, mało czym się interesuje, a tu raptem mamy do czynienia z ekspansją prawdziwych namiętności” – dziwiła się „Gazeta Poznańska”. Doniesienia z pojedynku były bardzo skąpe, ale wynik 1:0 wywołał euforię. Trudno było dokładnie ustalić, kiedy Leszek Partyński zdobył gola (podawano, że między 23. a 32. min), bo na Islandii nie było żadnego dziennikarza z Polski.
Drugą bramkę w tym spotkaniu zdobył Mariusz Niewiadomski (nr 11 w ciemnej koszulce). Napastnik Lecha pokonał bramkarza gości uderzeniem głową.
Wprawdzie trener Wojciech Łazarek przestrzegał przed zbytnim optymizmem, ale kibice liczyli na 4-5 bramek. I rzeczywiście drużyna islandzka zagrała nieco gorzej niż w pierwszym spotkaniu, które odbyło się w trudnych warunkach (I stopień ciepła). Lech zagrał natomiast o wiele lepiej. Skończyło się na 3:0 i awansie poznańskiej lokomotywy do drugiej rundy w Pucharze Zdobywców Pucharów.
Tak padł ostatni gol w tym spotkaniu. Do piłki ustawionej na 18. metrze podbiegł Mirosław Okoński… i przymierzył na tyle precyzyjnie, że bramkarz rywali nawet nie zdążył zareagować.
Rewanż w Poznaniu był już popisem poznaniaków. Lech rozbił Islandczyków 3:0 po meczu nazwanym „Mundek show”. Mundek, czyli Mirosław Okoński, okręcał nieszczęsnych rywali wokół swej lewej nogi, robił z nimi, co chciał. Zdobył dwa gole, trzeciego wbił rywalom Mariusz Niewiadomski.
Od początku 1982 roku znów czarował poznańskich kibiców. Po 2-letnim pobycie w Legii, gdzie odbywał służbę wojskową, wrócił do „domu”. Stadion przy Bułgarskiej, jak i zespół Lecha były dla „Okonia” miejscem, w którym czuł się najlepiej. I dał temu wyraz choćby w tym spotkaniu. Tak o jego występie napisano w „Przeglądzie Sportowym”: „Drużyna poznańska pozbawiona kontuzjowanego Janusza Kupcewicza miała jednak innego lidera, który bezsprzecznie przerastał o klasę pozostałych zawodników. Był nim w tym meczu Mirosław Okoński, strzelec dwóch bramek. Wypracował on tyle sytuacji i sam miał tyle okazji, że z powodzeniem wystarczyłoby to na kilka spotkań”. Oba gole padły po uderzeniach z dalszej odległości – pierwszy po strzale z dystansu, drugi po rzucie wolnym, bitym z ok. 18 metrów.
Był bardzo wszechstronnym piłkarzem. Występował w obronie, pomocy i ataku. Jego pierwszy pobyt w Lechu trwał tylko sezon, po którym mógł wpisać do CV mistrzostwo Polski. Wydatnie pomógł w awansie do 2. rundy Pucharu Zdobywców Pucharów, zdobywając jedyną bramkę w wyjazdowym starciu z ÍBV. „Prawą stroną akcję w 32. minucie przeprowadził w swoim stylu Mirek Okoński. Wbiegł w pole karne. Dośrodkował. Ja nadbiegając z lewej strony szczupakiem skierowałem piłkę głową do siatki. Radość niesamowita. Okazało się później, że zdobyłem zwycięskiego gola” – wspominał po latach. Leszek Partyński wrócił do Lecha wiosną 1985 r., po odbyciu służby wojskowej (Śląsk Wrocław, Śniardwy Orzysz). W barwach Kolejorza zagrał w 100 meczach. W historii klubu z Poznania zapisał się również zdobyciem 600. bramki w ekstraklasie.
Mirek Okoński urządził sobie 90 minut zabawy z obrońcami islandzkimi. Strzelił dwa gole, trzeciego dołożyłem ja. Zachwyceni poznańscy dziennikarze podawali nawet w wątpliwość sensowność decyzji trenera Antoniego Piechniczka, który nie powołał Okońskiego na nadchodzący mecz eliminacji Euro '84 z Portugalią (Polacy przegrali to starcie 1:2 – przyp. red.).
Rację mieli ci, którzy od początku uważali, że konfrontacja Lecha ze zdobywcą Pucharu Islandii będzie formalnością. Dobrze wprawdzie, że poznaniacy potraktowali rywali serio, chociaż – zwłaszcza w drugiej połowie wczorajszego meczu – była to momentami sztuka dla sztuki. Amatorzy z Heimaey, jednej z kilkudziesięciu wysp Archipelagu Vestmannaeyjar, ustępowali zdobywcy Pucharu Polski pod każdym względem.
Poważnie traktowaliśmy ten mecz, mimo minimalnego zwycięstwa na wyjeździe. Chcieliśmy wypaść jak najlepiej i cieszę się, że w roku 60-lecia klubu sprawiliśmy wszystkim poznaniakom miły prezent.
► 271. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 73. mecz klubu z Polski z Pucharze Zdobywców Pucharów
► 11. awans polskiego klubu do kolejnej rundy PZP wywalczony na własnym boisku
► 20. wygrana polskiego klubu w PZP na własnym boisku
► 20. wygrana polskiego klubu w meczu 1/16 finału PZP
► 10. awans polskiego klubu do 1/8 finału PZP
► 27. mecz polskiego klubu w PZP na własnym boisku bez remisu i 27. bez porażki
► 10. mecz polskiego klubu w 1/16 finału PZP na własnym boisku bez straconej bramki
► Czwarty mecz Lecha w europejskich pucharach i czwarty bez remisu
► Drugi mecz Lecha w Pucharze Zdobywców Pucharów i druga wygrana do zera, poprzednio 15 dni wcześniej z tym samym rywalem na wyjeździe w Kópavogur 1:0
► W każdym z 4 meczów europejskich pucharów Lech strzelał inną liczbę goli: 0, 2, 1 i 3
► Pierwszy gol był bramką nr 50 zdobytą przez polskie kluby w meczach europejskich pucharów na własnym boisku
► 50. mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów na własnym boisku bez remisu
► 25. mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów na własnym boisku bez straconej bramki
► Dziewiąty kolejny mecz polskiego klubu w 1/16 finału PZP na własnym boisku bez remisu (wyśrubowany rekord)
► Trzeci kolejny mecz Lecha w europejskich pucharach ze zdobytą minimum 1 bramką (wyśrubowany rekord klubowy)
► 60. potyczka (dwumecz lub trójmecz) polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów
► 60. mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów na własnym boisku
► Pierwsza wygrana polskiego klubu w meczu 1/16 finału PZP w rozmiarze 3:0
► Pierwszy mecz Lecha w europejskich pucharach ze zdobytymi dokładnie 3 bramkami i pierwsza wygrana różnicą 3 bramek
► Pierwszy awans Lecha do kolejnej rundy europejskich pucharów
► 11. mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów na własnym boisku ze zdobytymi dokładnie 3 bramkami
► 11. wygrana polskiego klubu w meczu 1/16 finału europejskich pucharów różnicą 3 bramek
► Trzeci gol był bramką nr 77 zdobytą przez polskie kluby w meczach PZP na własnym boisku
► Trzeci gol był bramką nr 55 zdobytą przez polskie kluby w meczach 1/16 finału PZP na własnym boisku