
3 października 2002 roku okazał się historyczną datą dla polskiego futbolu. Tego dnia klub z naszego kraju po raz pierwszy wyeliminował przedstawiciela holenderskiej piłki. Legia jechała do Utrechtu z pokaźną zaliczką z Warszawy (4:1). Piłkarze mistrza Polski byli pewni swego przed rewanżem. „Nie ma mowy, abyśmy roztrwonili taką przewagę” – mówił Stanko Svitlica w rozmowie z „Naszą Legią”, a wtórował mu Jacek Magiera – „Po pierwszym meczu jestem spokojny o awans”. I legioniści po raz kolejny okazali się lepsi od przeciwnika. Spotkanie ustawił szybko strzelony gol przez Cezarego Kucharskiego, po którym gospodarze – choć próbowali – nie byli w stanie odwrócić losów rywalizacji. Nie pomogła im w tym nawet samobójcza bramka Siergieja Omieljanczuka zdobyta tuż przed przerwą. Svitlica dobił Utrecht w drugiej połowie i Legia awansowała do II rundy Pucharu UEFA.
*UWAGA! Z powodu awantur na trybunach sędzia przerwał mecz w 8. minucie! 1. połowa została wznowiona po ponad pół godzinie!
17
A. Schut
21
P. Roiha
19
A. Jochemsen
Wynik meczu w Utrechcie otworzył Cezary Kucharski (w środku, nr 8), który wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem. „Co do mojej formy, to wreszcie jestem zadowolony. Mam tylko nadzieję, że nie był to jednorazowy wyskok i tak będę się prezentować już do końca sezonu” – powiedział po spotkaniu dziennikarzom „Gazety Wyborczej” kapitan Legii.
Druga połowa była popisem Cezarego Kucharskiego, który na tle wyjątkowo topornych rywali, z każdą minutą tracących siły, imponował szybkością, techniką i przede wszystkim pomysłowością.
Siergiej Omieljanczuk miał pecha w obu meczach z Utrechtem. 2 tygodnie wcześniej w Warszawie po rykoszecie od niego piłkę do siatki wbił Dirk Kuyt. W rewanżu w Holandii Białorusin sam skierował futbolówkę do własnej bramki.
Mój gol samobójczy był przypadkowy. Piłka odbiła mi się od kolana. Na szczęście ta sytuacja nie wpłynęła na naszą grę.
Mimo, że dał się pokonać trzykrotnie, zasłużył na pochwały. Gdyby nie postawa holenderskiego bramkarza, gospodarze mogli przegrać ten mecz znacznie wyżej. Golkiper Utrechtu bronił jednak świetnie w kilku sytuacjach – m.in. w starciach ze Stanko Svitlicą (choć i tak skapitulował dwukrotnie po jego strzałach) czy Jackiem Magierą. Bezradny był w konfrontacji z Cezarym Kucharskim, przegrał z nim w sytuacji sam na sam. Przy pierwszym trafieniu Svitlicy zmylił go rykoszet, a przy rzucie karnym nie miał wiele do powiedzenia. Harald Wapenaar był związany z Utrechtem dwukrotnie. Pierwsze podejście trwało jednak krótko (1997-1998). Po rozegraniu 21 meczów Holender zdecydował się na przenosiny do Włoch. W Udinese Calcio nie zrobił jednak kariery. Wystąpił w zaledwie 2 spotkaniach, po czym powrócił do Utrechtu. Pobyt w klubie ze Stadion Galgenwaard był najlepszym okresem w karierze Wapenaara.
„Stanko Svitlica, kocha cię cała stolica” – tak o serbskim napastniku śpiewali kibice klubu z Łazienkowskiej 3. I tak też fani – a przynajmniej ci, którzy pojechali dopingować Legię w Utrechcie, a nie wszczynać zamieszki – mogli skandować po końcowym gwizdku sędziego. Dla Svitlicy dwumecz z Holendrami był niezwykle udany. W Warszawie strzelił gola i miał udział przy kolejnym, w Utrechcie dwukrotnie posłał piłkę do bramki Wapenaara. Goli mogło być więcej, ale Serb przegrywał pojedynki z bramkarzem. Do rzutu karnego podszedł, bo… „nikt nie był wyznaczony, miał strzelać ten, kto czuł się na siłach. Mnie nogi nie drżały. Podszedłem więc do piłki i tę okazję wykorzystałem” – zwierzył się po końcowym gwizdku dziennikarzowi „Gazety Wyborczej”. Svitlicę kochała ta część stolicy, która kibicowała Legii. Serb był bowiem lisem pola karnego. W 84 meczach w koszulce z „elką” na piersi zdobył 51 bramek. Z Warszawy odszedł w 2003 roku. Do Polski wrócił trzy lata później. Trafił do Wisły Kraków prowadzonej przez dobrze mu znanego Dragomira Okukę. Przy Reymonta jednak nie błyszczał. Zagrał dwa mecze, złapał kontuzję i po zaledwie jednym sezonie chętnie się z nim rozstano.
W przekroju dwóch spotkań byliśmy od Utrechtu zdecydowanie lepsi. Kiedy trwała przerwa obawiałem się, że będziemy musieli zostać w Holandii i zagrać w piątek przy pustych trybunach. Na szczęście nie musieliśmy.
► 10. wyjazdowa wygrana polskiego klubu w europejskich pucharach w rozmiarze 3:1
► 10. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów ze straconą dokładnie 1 bramką
► 10. wyjazdowe zwycięstwo polskiego klubu w 1/64 finału Pucharu UEFA
► Po tym meczu bilans bramkowy polskich klubów w wyjazdowych meczach 1/64 finału europejskich pucharów stał się równy 45-45
► Ostatni gol dla Legii był jej bramką nr 10 strzeloną w wyjazdowych meczach 1/64 finału Pucharu UEFA
► 80. wyjazdowy mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA ze zdobytą bramką
► 30. mecz polskiego klubu w 1/64 finału Pucharu UEFA ze straconą bramką
► 30. wyjazdowe zwycięstwo polskiego klubu w Pucharze UEFA
► 15. wyjazdowy mecz Legii w Pucharze UEFA ze zdobytą i 15. ze straconą bramką
► W obydwu wyjazdowych meczach Pucharu UEFA, w których Legia strzelała dokładnie 3 bramki, wygrywała te starcia 3:1
► We wszystkich 5 wyjazdowych meczach 1/64 finału europejskich pucharów Legia traciła dokładnie 1 bramkę
► Pierwszy gol dla Legii był jej bramką nr 180 strzeloną w europejskich pucharach
► 637. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 262. mecz klubu z Polski w Pucharze UEFA
► 117. mecz Legii w europejskich pucharach
► 180. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA ze straconą bramką
► Pierwsza wyjazdowa wygrana polskiego klubu w 1/64 finału Pucharu UEFA w rozmiarze 3:1
► Pierwsza wygrana Legii w 1/64 finału Pucharu UEFA w rozmiarze 3:1
► 40. mecz Legii w Pucharze UEFA
► 30. awans Legii do następnej rundy w europejskich pucharach
► 20. potyczka (dwumecz) Legii w Pucharze UEFA
► 10. mecz Legii w 1/64 finału europejskich pucharów
► 5. potyczka Legii w 1/64 finału europejskich pucharów, we wszystkich awansowała do następnej rundy
► 20. wyjazdowy mecz Legii w Pucharze UEFA