Zbigniew BoniekZbigniew Boniek
KronikiJak Zibi strzelał dla Juve
Jak Zibi strzelał dla Juve
Autor: Krzysztof Jaśniok
Data dodania: 2.03.2021
FOT. EAST NEWSFOT. EAST NEWS

Podpisał kontrakt w ostatnim dniu okienka transferowego, tuż przez mistrzostwami świata, a potem zaledwie przez trzy lata przywdziewał koszulkę w czarno-białe pasy. To jednak wystarczyło, by stał się jedną z legend klubu. W tym czasie sięgnął po Puchar Europy, Puchar Zdobywców Pucharów, Superpuchar Europy oraz mistrzostwo i Puchar Włoch. Z okazji 65. urodzin Zbigniewa Bońka przypominamy gole, jakie strzelał dla Juventusu Turyn.

Na początek dosyć przewrotne pytanie… Czy jest coś, co łączy „Zibiego” ze słynną włoską aktorką Giną Lollobrigidą? Jeśli ktoś podejrzewa romans, jest w błędzie. Otóż pochodząca z regionu Lacjum seksbomba zagrała swego czasu w dość popularnym filmie „Piękności nocy”, a takie właśnie miano nadali dziennikarze Bońkowi już po kilku miesiącach jego popisów na włoskich boiskach. To dlatego, że – podobno – najlepsze występy notował, gdy mecz odbywał się w blasku jupiterów. Poniżej udowodnimy, że to nie do końca prawda. Polska „Piękność nocy” potrafiła uwieść kibiców również za dnia.

Zbigniew Boniek podczas meczu Juventus Turyn – Widzew Łódź 2:0 (06.04.1983).Zbigniew Boniek podczas meczu Juventus Turyn – Widzew Łódź 2:0 (06.04.1983).
KADR Z TRANSMISJI TVP

Mecze rozgrywane przy świetle elektrycznym to była jego specjalność. Zbigniew Boniek jednak równie dobrze czuł się na boisku, gdy grę jego i innych gwiazd Juve oświetlała inna gwiazda – słońce.

ZOBACZYĆ NEAPOL I ZAWSTYDZIĆ KROLA

 

Boniek miał wiele szczęścia, bo w przeciwieństwie do innych gwiazd polskiej piłki czasów PRL-u dostał zgodę na zagraniczny transfer jeszcze wtedy, gdy był w sile wieku. O ile Kazimierz Deyna, Włodzimierz Lubański Grzegorz Lato czy Andrzej Szarmach trafiali do zachodnich klubów już pod koniec kariery, on wyjechał, gdy miał 26 lat. Zdaniem wielu to czas, w którym większość piłkarzy wchodzi właśnie na swój najwyższy poziom. Historia „Zibiego” potwierdza ten pogląd, bo trzy lata spędzone uczyniły go jedną z najlepiej rozpoznawalnych polskich marek na świecie.

W barwach Starej Damy zadebiutował miesiąc po pamiętnym dla niego mundialu w Hiszpanii – 18 sierpnia Juventus zmierzył się na wyjeździe z Catanią w Pucharze Włoch, remisując 1:1. Swoją pierwszą bramkę na włoskich boiskach strzelił trzy tygodnie później, też w Coppa Italia, pokonując bramkarza Padovy (1:1). Na gola w europejskich pucharach musiał poczekać do końca września, gdy Bianconeri zmierzyli się w rewanżowym meczu 1. rundy Pucharu Europy z duńskim Hvidovre. Po pół godzinie gry wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i głową wpakował piłkę do siatki, otwierając wynik.

Gol Z. Bońka w meczu z Hvidovre

Jego koledzy z drużyny nieco sobie wtedy pofolgowali, bo mając bezpieczną przewagę z pierwszego spotkania, wygranego na wyjeździe aż 4:1, trochę odpuścili w końcówce i mecz skończył się niespodziewanym remisem 3:3. Do kolejnej rundy, a wówczas to była już 1/8 finału, awansowali jednak oczywiście piłkarze Starej Damy.

Kilka dni później „Zibi” wpisał się wreszcie na listę strzelców w Serie A – i to od razy dwa razy, a do tego w prestiżowym starciu z Napoli. Obronę rywali trzymał wtedy słynny Holender Ruud Krol, ale Polakowi nie przeszkodziło to w zdobyciu efektownych bramek. Najpierw po podaniu króla strzelców mundialu 1982, Paolo Rossiego…

Gol Z. Bońka w meczu z Napoli

…a potem dzięki asyście świeżo upieczonego mistrza świata, znakomitego obrońcy Gaetano Scirei.

Drugi gol Z. Bońka w meczu z Napoli

„Piękność nocy”? Zapewne. Warto jednak zwrócić uwagę, że swoje debiutanckie gole w lidze włoskiej Boniek strzelił za dnia. A pogoda w Turynie była wtedy przepiękna.

Zbigniew Boniek i Michel Platini podczas meczu Juventus Turyn – Widzew Łódź 2:0 (06.04.1983)Zbigniew Boniek i Michel Platini podczas meczu Juventus Turyn – Widzew Łódź 2:0 (06.04.1983)
KADR Z TRANSMISJI TVP

Zbigniew Boniek i Michel Platini przez trzy lata stanowili o sile Juventusu. W pierwszym sezonie wspólnej gry nie udało im się sięgnąć po Puchar Europy (po wyeliminowaniu Widzewa przegrali w finale z HSV 0:1). Swego dopięli dwa lata później po zwycięstwie nad Liverpoolem (1:0).

POWTÓRKA WE WSZYSTKICH KANAŁACH

 

O wartości, jaką wnosił do drużyny, świadczyły jednak nie tylko bramki. W kolejnych spotkaniach „Zibi” przypomniał włoskim kibicom, że umie celnie strzelać, ale też potrafi szybką, przebojową akcją rozerwać defensywę rywali i tak podać do partnera, że temu zostaje już tylko postawić kropkę na „i”. Tak było w starciu z Romą – klubem, do którego trafił w 1985 roku po zakończeniu swojej przygody w Turynie. Tym razem zamienił się rolami ze Scireą. To on zaliczył asystę, a piłkę do siatki posłał obrońca.

Akcja i asysta Z. Bońka w meczu z Romą

To trafienie zapewniło Starej Damie zwycięstwo 2:1. Półtora tygodnia później w rewanżowym meczu 1/8 finału Pucharu Europy ze Standardem Liège rudowłosy piłkarz popisał się akcją, która długo potem była powtarzana we wszystkich kanałach włoskiej telewizji. Ruszył z połowy boiska i po minięciu trzech rywali idealnie zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Rossiego.

Akcja i asysta Z. Bońka w meczu ze Standardem Liège

Juventus wygrał 2:0 (na wyjeździe padł remis 1:1) i awansował do kolejnej rundy, gdzie uporał się z Aston Villą. W półfinale na mistrzów Włoch czekał… mistrz Polski.

Widzew Łódź – Juventus Turyn 2:2 (20.04.1983) Zbigniew BoniekWidzew Łódź – Juventus Turyn 2:2 (20.04.1983) Zbigniew Boniek
KADR Z TRANSMISJI TVP

Zbigniew Boniek w barwach Juve podczas meczu z Widzewem w Łodzi. W mieście włókniarzy powitano go jak bohatera i nie miano mu za złe, że wraz z kolegami z nowej drużyny zakończył pucharową przygodę mistrzów Polski w sezonie 1982/83.

WRÓĆ! CZEKA ŁÓDŹ!

 

Występ bohatera mundialu 1982 w barwach Starej Damy przeciw jego byłemu klubowi Widzewowi Łódź był nie lada wydarzeniem. Elektryzował kibiców zarówno w Italii, gdzie rudowłosy piłkarz zyskał już powszechnie uznanie, jak i nad Wisłą, gdzie wszyscy się zastanawiali, jaka będzie jego reakcja, gdy zdarzy mu się w tym dwumeczu trafić do siatki. Będzie się cieszyć czy nie?

Na szczęście dla fanów Widzewa, a pewnie i dla samego Bońka, taka sytuacja się nie zdarzyła. W Turynie gospodarze wygrali 2:0 po bramkach Marco Tardellego i Roberto Bettegi. Choć dużo nie brakowało. Ten drugi pokonał Józefa Młynarczyka, dobijając piłkę po strzale reprezentanta Polski.

W rewanżu Boniek – jako jedyny piłkarz gości – spotkał się z ciepłym przyjęciem. Przez cały mecz po trybunach niósł się głośny okrzyk: „Zibi, wróć! Czeka Łódź!”. Ten miał kilka okazji, aby na swoim starym stadionie pokonać Młynarczyka, ale nie wykorzystał żadnej. Nawet wtedy, gdy znalazł się sam nam sam ze swoim kolegą z narodowej kadry.

J. Młynarczyk powstrzymuje Z. Bońka i M. Platiniego

W Łodzi padł remis 2:2 i do wielkiego finału w Atenach awansował Juventus. Tam jednak górą byli piłkarze z Hamburga (0:1). „Zibi” na swój pierwszy triumf w europejskich pucharach musiał jeszcze poczekać.

Zbigniew BoniekZbigniew Boniek
FOT. EAST NEWS

29 maja 1985 roku, Bruksela. Zbigniew Boniek pomaga jednej z ofiar zamieszek na trybunach stadionu Heysel opuścić murawę boiska. Tamten finał Pucharu Europy, w którym Juventus zmierzył się z Liverpoolem, był najbardziej ponurym w historii.

W CIENIU HEYSEL

 

Porażkę w bitwie o Puchar Europy turyńczycy zrekompensowali sobie, sięgając po Coppa Italia i wicemistrzostwo Włoch. Rok później było jeszcze lepiej, bo udało im się zdobyć tryplet: tytuł najlepszej drużyny w kraju, Puchar Zdobywców Pucharów i Superpuchar Europy. Boniek miał udział w każdym z tych sukcesów. Zanim je jednak świętował, los znów postawił na jego drodze drużynę z Polski. W 1. rundzie PZP wielki Juve trafił na… drugoligową wówczas Lechię Gdańsk. Wynik tej rywalizacji był łatwy do przewidzenia. W Turynie gospodarze strzelili aż siedem goli. Ale tylko jednego po podaniu „Zibiego”.

6:0 Gol D. Penzo, asysta Z. Bońka

Dwa tygodnie później na Wybrzeżu reprezentant Polski nie miał już litości. Jakimś cudem przemycony na trybuny lider „Solidarności” Lech Wałęsa na własne oczy zobaczył, jak Boniek przesądza o zwycięstwie gości, ustalając wynik na 3:2. Sensacja była blisko, bo do 77. minuty gospodarze prowadzili 2:1.

2:3 Gol Z. Bońka, asysta P. Rossiego

W maju 1984 roku w Bazylei drużyna Starej Damy w finale pokonała Porto 2:1 po strzałach Bońka i Beniamino Vignoli, potem zwyciężyła w Superpucharze ekipę Liverpoolu 2:0 po dwóch trafieniach „Zibiego”, a rok później świętowała zdobycie Pucharu Europy po dramatycznym meczu na Heysel. Juventus wygrał z The Reds 1:0, ale jego sukces przyćmiła śmierć 39 osób, które zginęły w wyniku zamieszek wszczętych przez pseudokibiców z Wysp. Tuż po zakończeniu spotkania Boniek wsiadł w samolot i poleciał do Tirany, gdzie następnego dnia zagrał w reprezentacji w eliminacjach mistrzostw świata. Jego trafienie przesądziło o wygranej z Albanią 1:0.

Miesiąc później pożegnał się z Turynem i za 3 miliardy lirów przeszedł do Romy, gdzie przez kolejne trzy lata dalej strzelał gole, zaliczał asysty i wciąż zachwycał niesamowitym polotem w grze. Ale to już zupełnie inna historia…

 

► Bramki, które Zbigniew Boniek zdobywał dla reprezentacji Polski, możesz zobaczyć TUTAJ.