Poznaj Polskę na sportowoArtykuły o polskiej piłce nożnejMisja Portugalia: mecze, których nie było
Misja Portugalia: mecze, których nie było
Autor: Łączy nas piłka
Data dodania: 26.03.2023
Reprezentacja Polski kobietReprezentacja Polski kobiet
FOT. ARCHIWUM PRYWATNE IRENY PÓŁTORAKFOT. ARCHIWUM PRYWATNE IRENY PÓŁTORAK

Szansa, której nie wykorzystała reprezentacja prowadzona przez Władysława Szyngierę, nadarzyła się po raz kolejny za kadencji Albina Wiry. Choć to właśnie temu selekcjonerowi przytrafiła się rekordowa porażka w oficjalnym meczu reprezentacji, to warto jednak zwrócić uwagę na wygrane eliminacje, które sprawiły, że droga do szesnastki najlepszych była na wyciągnięcie ręki. Dwumecz z Portugalią jawił się jako najważniejsze wydarzenie w dziejach kobiecego futbolu. Zamiast niego czekała jednak na podopieczne Wiry katastrofa w Reykjaviku.

Na przełomie wieków Albin Wira i Witold Grim przejęli zespół po Leszku Baczyńskim, gdy ten nie zdołał awansować na mistrzostwa Europy. Wira był pierwszym trenerem reprezentacji Polski z tak bogatą piłkarską przeszłością. Kojarzony głównie z występami w Ruchu Chorzów, z którym czterokrotnie zdobywał mistrzostwo Polski, a później był jego trenerem, prowadził także inne śląskie kluby, że wspomnimy chociażby o GKS-ie Tychy czy Polonii Bytom. 

- Nie ukrywam, że początkowo traktowałem pracę z piłkarkami, jako pewien element wzbogacenia swojego doświadczenia - wspominał w rozmowie z Andrzejem Wasikiem na łamach katowickiego „Sportu” - Nie przypuszczałem, że dziewczyny tak bardzo chcą grać i czynią to coraz lepiej. 

Cel numer jeden: Rumunia 

Aby zagrać o miejsce w elicie, należało najpierw wygrać grupę V, w której Polki rywalizowały z Rumunią, Chorwacją, Izraelem i Estonią. Najtrudniejszymi rywalkami wydawały się być Rumunki. W miarę dobry poziom prezentowały Chorwatki, natomiast pozostali przeciwnicy mieli być, i zresztą byli, dostarczycielami punktów. Przed startem eliminacyjnej batalii Polki pod wodzą Wiry były na fali wznoszącej i po cichu liczono, że awans do grona najlepszych zespołów Starego Kontynentu, wreszcie stanie się faktem. Przypomnijmy, że dostanie się do tego grona gwarantowało walkę o udział w finałach mistrzostw Europy i świata. System z podziałem na dywizje obowiązywał z prostego względu. Na początku lat dwutysięcznych dysproporcje w kobiecym futbolu sprawiały, że był to jedyny sensowny sposób międzynarodowej rywalizacji. Przykładem niech będzie chociażby porażka Portugalek z Niemkami 0:13, którą odnotowały niedługo później. 

Swoją grupę eliminacyjną Polki dosłownie zdemolowały. Rozpoczęły od planowego zwycięstwa, 5:0 nad Estonią. Później u siebie zanotowały cenne zwycięstwo nad Chorwatkami 2:0, po golach Leonowicz i Otrębskiej. Również w trzecim meczu z Izraelem zainkasowały komplet punktów, wygrywając 2:0. W Tel Awiwie wynik został ustalony już do przerwy po bramkach Cubały z rzutu karnego, po faulu na Agnieszce Leonowicz i Drozdowskiej w 42. minucie gry, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Jedynym realnym zagrożeniem była więc reprezentacja Rumunii, z którą pierwszy mecz Polki rozegrały na wyjeździe. 

Spotkanie odbyło się na stadionie w Campinie, u podnóża Karpat Południowych. Opierając się na relacjach prasowych, było bardzo trudne i niezbyt emocjonujące, w którym gra toczyła się głównie w środku pola. W 80. minucie gry zwycięską bramkę dla Polek zdobyła piłkarka warszawskiej Saveny, Justyna Nazarczyk. 18 maja 2002 roku w Bielsku-Białej wystarczyło nie przegrać. Rumunki grały z nożem na gardle, Polki szły jak burza, nie tracąc ani jednej bramki. 

- Chcemy wygrać i awansować, bez czekania na ostatni mecz w Chorwacji. Zwycięstwo w Bukareszcie nie może nas uspokajać, gdyż był to bardzo zacięty mecz. Dziewczyny wiedzą jednak, o co grają i nie powinny zmarnować szansy na wygranie grupy - mówił Albin Wira dla katowickiego „Sportu”. 

„Polskie piłkarki nie zmarnowały wielkiej szansy i po wygraniu 3:1 z Rumunią, a siódmego z kolei meczu w eliminacjach mistrzostw świata, zapewniły sobie zwycięstwo w grupie V oraz awans do barażu, w którym zmierzą się z Portugalią (...). Początek spotkania był dla Polek bardzo dobry, bo już w ósmej minucie na polu karnym Rumunek, powstało spore zamieszanie po strzale z dystansu Agnieszki Szondermajer, który został zablokowany przez obrończynie. Świetnie zachowała się Marta Otrębska, która przyłożyła nogę, gdzie trzeba i piłka wpadła do siatki. Potem był okres spokojniejszej gry, ale cały czas prowadzonej pod dyktando Polek. Nasze zawodniczki sporo strzelały - raz trafiły w słupek i w poprzeczkę (a w całym spotkaniu trzykrotnie w poprzeczkę)” - informował katowicki „Sport”.

Polki wygrały 3:1. Do siatki rywalek trafiały jeszcze Szondermajer i Cubała z rzutu karnego. 

Reprezentacja Polski kobietReprezentacja Polski kobiet
FOT. ARCHIWUM PRYWATNE JOANNY TOKARSKIEJ

Zgrupowanie w Mikorzynie przed meczem Polska – Belgia w 2002 roku. Górny rząd (od lewej): Witold Grim (asystent trenera), Ireneusz Stokowacki (lekarz), Ewelina Szczypniak, Anna Kijas, Agnieszka Leonowicz, Urszula Chomontowska, Joanna Klawińska, Jolanta Cubała, Albin Wira (selekcjoner), Maria Makowska, Bogdan Bacik (masażysta). Środkowy rząd: Agnieszka Drozdowska, Agnieszka Szondermajer, Joanna Tokarska, Agnieszka Karcz, Agnieszka Gajdecka, Anastazja Kubiak, Anna Rogacka, Magdalena Mleczko. Dolny rząd: Beata Mociak, Marta Otrębska, Justyna Nazarczyk.

Swoją dominację potwierdziły w ostatnim meczu grupowym, pokonując na wyjeździe Chorwację 3:0, po dwóch golach Liliany Gibek i jednym Marty Otrębskiej. 

Przed dwumeczem z Portugalią bilans kadry pod wodzą Albina Wiry prezentował się następująco. W osiemnastu meczach Polki odniosły trzynaście zwycięstw, trzy razy remisowały, dwukrotnie schodziły z boiska pokonane. W grupie zaliczyły komplet zwycięstw. Bilans bramkowy 25:1 mówił sam za siebie. Dodajmy tylko, że w siedmiu z ośmiu spotkań eliminacyjnych czyste konto zachowała Agnieszka Gajdecka (obecnie Śmiechowska). W bramce, oprócz bidonu z wodą, zawsze towarzyszył jej słonik, który miał przynieść szczęście. Skład reprezentacji Polski oparty był w zdecydowanej większości na zawodniczkach z polskiej ligi. Wyjątek stanowiła Maria Makowska reprezentująca barwy Turbine Poczdam.

Cel numer dwa: Portugalia 

O uniknięcie ostatniego miejsca w elicie Portugalki walczyły z Holandią. Decydujący mecz odbywał się w Helmond, niedaleko Eindhoven. Selekcjoner reprezentacji Polski wybrał się więc na obserwację rywalek. Jasne było, że Polki zagrają, z którąś z tych drużyn, jednak… do meczów barażowych nigdy nie doszło. UEFA zdecydowała się na reformę rozgrywek, uznając, że lepszym pomysłem będzie gra, wzorem męskich reprezentacji, bez podziału na dywizje. Czy Polki pokonałyby Portugalię, pozostaje pytaniem bez odpowiedzi. Jednak nadchodzące mecze z reprezentacjami z europejskiej czołówki, szybko zgasiły wielkie aspiracje. 

Epilog 

Grupa, do której trafiła reprezentacja Polski, z Francją, Rosją, Islandią i Węgrami, okazała się zderzeniem Titanica z górą lodową. Polki we wszystkich meczach zdobyły zaledwie jeden punkt, przeważnie ponosząc bardzo wysokie porażki. Już przegrany 0:8 sparing ze Szwecją dał wiele do myślenia. Wynik 0:10 w Reykjaviku mówi sam za siebie. „Nie wiedziałam, gdzie się schować. To był wielki wstyd” - wspomina Marta Otrębska. „Grały tak szybko, że nie sposób było ich nawet sfaulować” - dodaje Joanna Tokarska. „Nie było żadnych ostrych słów w szatni ze strony trenera. Zresztą nic by one nie zmieniły” - przyznaje Anna Żelazko. Pierwsze trzy strzały na bramkę przyniosły Islandkom trzy gole. Później cała taktyka wzięła w łeb. Całkowicie podłamany polski zespół, zanotował najdotkliwszą porażkę w swoich dziejach. „Starałyśmy się tłumaczyć to sobie, że lepiej przegrać raz 0:10 niż dziesięć razy 0:1. Ale było trudno” - dopowiada Agnieszka Gajdecka. 

Wkrótce z kadrą pożegnał się Albin Wira. Jego miejsce zajął Jan Stępczak. Dwa tygodnie później Polki pod jego wodzą ponownie zmierzyły się z Islandią. Przegrały tylko 2:3. Sny o potędze i walce o medale mistrzostw świata i Europy odeszły w zapomnienie. W kolejnych eliminacjach biało-czerwone musiały grać z dużo silniejszymi rywalkami, a zwycięzców nie trudno było wskazać. Dopiero w 2019 roku reprezentacji Polski udało się urwać punkty drużynie ze światowego topu. W Lublinie Polska zremisowała z Hiszpanią 0:0. Jednak na początku lat dwutysięcznych taki wynik w ogóle nie wchodził w rachubę. Kadrę Polski czekała mozolna praca. O pokonaniu faworyzowanych Rumunek i meczach o wszystko z Portugalią, do których ostatecznie nie doszło, szybko zapomniano. 

 

Autor: Adam Drygalski