
Dawno, dawno temu, zanim jeszcze ostre strzelanie w Lidze Mistrzów urządzili sobie piłkarze Legii i Borussii Dortmund (0:6, 4:8), kibice byli świadkami kanonady w innej niemiecko-polskiej rywalizacji. W pierwszej rundzie Pucharu UEFA w sezonie 1973/74 chorzowski Ruch trafił na Wuppertaler SV. Niezbyt znany nad Wisłą klub z Nadrenii Północnej-Westfalii był wtedy rewelacją Bundesligi – jako absolutny debiutant zajął w niej czwarte miejsce i zapewnił sobie prawo występu w europejskich rozgrywkach. Zderzenie z grą na tym poziomie miał jednak bolesne, bo musiał się zmierzyć ze świetnie dysponowaną w tamtym czasie drużyną Michala Vičana. Niebiescy już na Cichej zaaplikowali rywalom cztery bramki, tracąc tylko jedną. W rewanżu trochę poniosła ich ułańska fantazja i wdali się iście bokserską wymianę ciosów, która skończyła się rzadko spotykanym w futbolu wynikiem 5:4. W odróżnieniu od Legii im jednak ten strzelecki festiwal się opłacił. Do kolejnej rundy awansował Ruch.
Tak zaczęła się kanonada na stadionie w Wuppertalu. Już w 8. minucie piłkę do pustej bramki gospodarzy wbił Jan Benigier. W tym momencie wynik w dwumeczu brzmiał 5:1.
Początek meczu zapowiadał ponowny sukces polskich piłkarzy, którzy prowadzili 1:0, potem 2:1 i 3:1. Doskonale spisywał się w naszym zespole Marx, dzielnie sekundował mu Benigier, ale również zagrania pozostałych piłkarzy lidera polskiej ekstraklasy spotykały się z aplauzem publiczności. W drugiej połowie bardziej skuteczni byli gospodarze, którzy zdołali odrobić straty i na 5 minut przed końcem meczu zdobyć ze strzału Reicherta zwycięską bramkę.
A tak się to ostre strzelanie skończyło. Pięć minut przed ostatnim gwizdkiem Manfred Reichert znalazł lukę między interweniującymi Piotrem Czają i Marianem Ostafińskim, ustalając wynik spotkania na 5:4 dla drużyny z RFN.
Jadąc do Niemiec, spytałem się prezesa o finanse dotyczące ewentualnego zwycięstwa. Chodziło o dodatkowe premie za wygraną. Kierownik zespołu stwierdził, że jak przejdziemy Niemców – jest premia. Jeśli wygramy jeden mecz, ale w drugim przegramy i nie awansujemy – premii nie ma. Dotarliśmy na miejsce, pojeździliśmy kolejką, wiszącą nad rzeką – to były nasze przygotowania do meczu. W szatni pojawiła się delegacja niemiecka, która zaproponowała, żebyśmy mecz przegrali, ale takim wynikiem, że możemy awansować. Zaczęły się wtedy jakieś dziwne i niezbyt przyjemne rozmowy w szatni. Ja po niemiecku mówiłem wtedy słabo, ale zrozumiałem tylko tyle, że mamy mecz przegrać. Powiedziałem, że nie zgadzam się na to. Stwierdziłem, że kiedy wyjdziemy na boisko, to musimy od razu strzelić pierwszą bramkę, bo ja im nie wierzę. Pierwszą bramkę strzeliłem ja, chyba już w dziewiątej minucie (w ósmej – przyp. red.). Mecz zakończył się wynikiem 5:4 dla Niemców. Przy takim wyniku my awansowaliśmy, ale oni cieszyli się ze zwycięstwa przed własną publicznością. Wrzawa, jaka tam była... Uściski niemieckich kibiców... Po meczu tak nas ściskali, jakbyśmy to my zrobili im niesamowity wynik.
Puścić pięć bramek, a mimo to zostać jednym z bohaterów meczu? I owszem, Piotr Czaja zasłużył na to miano, bo rywale stworzyli tyle okazji do strzelenia gola, że gdyby nie interwencje golkipera Niebieskich, wynik mógł być dwucyfrowy. Poza fantastycznymi paradami, udanymi przechwytami po dośrodkowaniach i odważnym nurkowaniem w gąszczu nóg walczących o piłkę bramkarz Ruchu popisał się też obroną karnego, do którego w 58. minucie przy stanie 3:3 podszedł Jürgen Kohle. Czaja, który zaczynał karierę jako piłkarz ręczny, słynął z tego, że trudno go pokonać z jedenastu metrów. Do niego też należał ówczesny rekord liczby ligowych meczów bez straty gola – w 1970 roku zachował czyste konto przez 1005 minut, w jedenastu spotkaniach z rzędu!
Po jego strzale Niebiescy prowadzili na stadionie w Wuppertalu już 3:1. Napastnikowi Ruchu bardzo zależało, by pokazać się w tym meczu z dobrej strony, bo dwa tygodnie później miało się odbyć decydujące starcie w eliminacjach mistrzostw świata – z Anglią na Wembley – a Kazimierz Górski wciąż szukał kogoś, kto zastąpi w środku ataku kontuzjowanego Włodzimierza Lubańskiego. Marx, który w epizodycznej roli, ale jednak wystąpił na zakończonych zdobyciem złotego medalu igrzyskach w Monachium, liczył, że selekcjoner sobie o nim przypomni. Zwłaszcza że włożył wiele wysiłku, by zaleczyć uraz, z którym zmagał się po olimpiadzie. Niestety, jak wiemy, Trener Tysiąclecia postawił na Jana Domarskiego. Na nieszczęście Marxa i na chwałę polskiego futbolu.
► 143. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 18. mecz klubu z Polski w Pucharze UEFA
► 12. mecz Ruchu Chorzów w europejskich pucharach
► 6. mecz Ruchu Chorzów w Pucharze UEFA
► 10. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów ze straconą bramką
► Szósty wyjazdowy mecz Ruchu Chorzów w europejskich pucharach i szósta porażka
► Pierwszy gol dla Ruchu Chorzów był bramką nr 10 strzeloną przez polskie kluby w Pucharze UEFA na wyjeździe
► Pierwszy gol dla Wuppertaler SV był bramką nr 20 straconą przez polskie kluby w Pucharze UEFA na wyjeździe
► Trzeci gol dla Ruchu Chorzów był jego bramką nr 10 strzeloną w Pucharze UEFA
► Trzeci gol dla Wuppertaler SV był bramką nr 20 straconą przez Ruch Chorzów w wyjazdowych meczach europejskich pucharów
► Ostatni gol dla Ruchu Chorzów był bramką nr 20 strzeloną przez polskie kluby w wyjazdowych meczach 1/32 finału europejskich pucharów
► Rekordowy mecz Ruchu Chorzów w europejskich pucharach pod względem strzelonych goli przez obu rywali
► 10. mecz polskiego klubu w 1/32 finału Pucharu UEFA ze zdobytą bramką
► Pierwszy gol dla Ruchu Chorzów był bramką nr 40 strzeloną przez polskie kluby w 1/32 finału europejskich pucharów
► Drugi gol dla Ruchu Chorzów był bramką nr 10 strzeloną przez polskie kluby w 1/32 finału Pucharu UEFA na wyjazdach
► Trzeci gol dla Ruchu Chorzów był jego bramką nr 10 strzeloną w meczach 1/32 finału Pucharu UEFA
► Czwarty gol dla Ruchu Chorzów był bramką nr 80 strzeloną przez polskie kluby w wyjazdowych meczach europejskich pucharów
► Pierwsza porażka polskiego klubu w europejskich pucharach w rozmiarze 4:5
► Pierwszy mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA ze straconymi dokładnie 5 bramkami
► Pierwszy mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów ze straconymi dokładnie 5 bramkami
► Pierwszy wyjazdowy mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA ze strzelonymi dokładnie 4 bramkami
► Pierwszy mecz polskiego klubu w 1/32 finału Pucharu UEFA ze strzelonymi dokładnie 4 bramkami
► Pierwszy mecz Ruchu Chorzów w europejskich pucharach ze straconymi dokładnie 5 bramkami
► Pierwszy wyjazdowy mecz Ruchu Chorzów w europejskich pucharach ze strzelonymi dokładnie 4 bramkami
► Po tym meczu bilans bramkowy polskich klubów w Pucharze UEFA stał się ujemny: 27-28
► Pierwszy gol dla Ruchu Chorzów był bramką nr 20 strzeloną przez polskie kluby w 1/32 finału Pucharu UEFA
► Trzeci gol dla Wuppertaler SV był bramką nr 30 straconą przez polskie kluby w 1/32 finału europejskich pucharów
► Po tym meczu bilans bramkowy Ruchu Chorzów w Pucharze UEFA stał się równy: 11-11
► Trzeci gol dla Wuppertaler SV był bramką nr 10 straconą przez Ruch Chorzów w wyjazdowych meczach 1/32 finału europejskich pucharów
► Czwarty gol dla Wuppertaler SV był bramką nr 10 straconą przez Ruch Chorzów w Pucharze UEFA