
Na powrót do europejskich pucharów swojej ukochanej drużyny, kibice Widzewa czekali prawie trzy lata. Niecierpliwość fanów potęgował z pewnością fakt, że na zakończenie udziału w Pucharze UEFA sezonu 1992/1993 łodzianie przegrali we Frankfurcie z Eintrachtem aż 0:9! Podopieczni Franciszka Smudy już w pierwszym meczu tych samych rozgrywek edycji 1995/1996, szybko poprawili nastroje swoich sympatyków – w Walii rozbili Bangor City FC aż 4:0. Dlatego przed rewanżem na własnym stadionie wszyscy spodziewali się koncertu gry wicemistrzów Polski, a redaktor Wojciech Filipiak (komentujący spotkanie dla Telewizji Polskiej razem z Mikołajem Madejem) na tę okoliczność przygotował nawet wykaz najwyższych wyników w europejskich pucharach. Zarówno on, jak i pozostali obserwujący spotkanie, przeżyli poważne rozczarowanie. I nie chodzi tylko o skromną wygraną, po golu rezerwowego Bogdana Pikuty, ale o liczbę sytuacji zmarnowanych przez gospodarzy. Dość powiedzieć, że w obramowanie bramki gości piłka trafiła aż pięciokrotnie!
13
M. Boguś
15
B. Pikuta
16
A. Michalczuk
Franciszek Smuda przejął Widzew w maju 1995 roku. Sezon 1995/1996 zaczął od wyeliminowania Bangor City FC i awansu do Pucharu UEFA. Wówczas jeszcze nie wiedział, że poprowadzi łodzian do dwóch kolejnych tytułów mistrza Polski.
Wydaje się, że Widzew podszedł do tego meczu zbyt mało skoncentrowany. Do 25. minuty trwała praktycznie rozgrzewka. I dopiero kontra zakończona niecelnym strzałem Mottrama „obudziła” gospodarzy. Najaktywniejszy w końcówce I połowy był Rafał Siadaczka, który oddał trzy groźne strzały, ale dwukrotnie piłka lądowała na słupku. I połowa zakończyła się strzałem Miąszkiewicza z rzutu wolnego – oczywiście znów w słupek. Można było sądzić, że goście chcą pomóc Widzewowi i uchronić ich od kompromitacji przed własnymi kibicami. W 50. minucie podczas desperackiej obrony, kapitan zespołu – David Barnett trafił w poprzeczkę własnej bramki! Piłkarze z Walii zorientowali się, że mają w tym meczu szansę na życiowy sukces. W miarę upływu II połowy coraz częściej organizowali kontrataki i zastępujący Andrzeja Woźniaka rezerwowy zwykle bramkarz Widzewa Tomasz Muchiński też miał co robić.
Dla napastnika Widzewa zaczynał się jeden z najbardziej udanych okresów w karierze. Mistrzostwo Polski zdobyte przez Widzew, wywalczone bez porażki (w sezonie 1995/1996), przypieczętował koroną króla strzelców ekstraklasy z dorobkiem 29 trafień. W czasie rywalizacji z Bangor City FC był jednak dopiero na początku tej drogi, ale już w Walii wpisał się na listę strzelców dwukrotnie. W rewanżu jednak, tak jak pozostałych podopiecznych Franciszka Smudy, „Koniara” zawodziła skuteczność i nie zdołał choćby raz pokonać bramkarza rywali. Dla urodzonego w Katowicach piłkarza była to druga przygoda z Widzewem. Wcześniej reprezentował klub z Łodzi w latach 1992-1994.
Joker w talii Franciszka Smudy. Szkoleniowiec Widzewa był tak zirytowany strzelecką indolencją swoich podopiecznych, że w końcówce postanowił zastąpić Piotra Szarpaka trzecim napastnikiem. Manewr okazał się trafiony, bo to właśnie Pikuta dał gospodarzom wygraną. Zanim jednak posłał piłkę do siatki, urodzony w Jaworznie zawodnik szybko dostosował się do „poziomu” kolegów, trafiając w poprzeczkę. Na jego szczęście zrehabilitował się już kilka minut później i z pewnością był jednym z najmniej krytykowanych piłkarzy wicemistrza kraju po ostatnim gwizdku sędziego. W Łodzi nie zagrzał jednak zbyt długo miejsca. Już w trakcie mistrzowskiego sezonu ekipy z Alei Piłsudskiego przeniósł się do GKS-u Katowice.
Ten gol był moim jedynym na arenie międzynarodowej, więc zapadł mi w bardzo głęboko w sercu.
Gracze Widzewa byli bardzo naturalni z piłką przy nodze. Mieli wiele piłkarskiej jakości. Zresztą kilku z nich tydzień później zagrało w meczu reprezentacyjnym przeciwko Francji. Mieli tyle sytuacji, ale my trzymaliśmy się dobrze. Nasz bramkarz był znakomity. A ja zmarnowałem dobrą sytuację do zdobycia bramki. Nie mieliśmy wielu okazji. Po prostu goniliśmy za cieniami. To najlepsza drużyna, z jaką kiedykolwiek grałem.
► 433. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 158. mecz klubu z Polski w Pucharze UEFA
► 42. mecz Widzewa w europejskich pucharach
► 30. mecz Widzewa w Pucharze UEFA
► 90. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA bez porażki
► 60. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► 66. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach na własnym boisku ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► Ósmy mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów, ósmy bez porażki i ósmy bez straconej bramki (wszystkie w Pucharze UEFA)
► 11. zwycięstwo polskiego klubu w Pucharze UEFA na własnym boisku w rozmiarze 1:0
► 25. mecz Widzewa w europejskich pucharach bez porażki
► 10. mecz Widzewa w Pucharze UEFA na własnym boisku bez remisu, 10. ze zdobytą i 10. bez straconej bramki
► 300. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze zdobytą bramką
► 40. wygrana polskiego klubu w europejskich pucharach w rozmiarze 1:0
► 20. wygrana polskiego klubu w Pucharze UEFA w rozmiarze 1:0
► 10. zwycięstwo Widzewa w Pucharze UEFA
► Pierwszy mecz Widzewa w 1/64 finału europejskich pucharów na własnym boisku
► Jeśli w meczu 1/64 finału europejskich pucharów (tylko Puchar UEFA) polski zespół strzelał dokładnie jedną bramkę, to wygrywał 1:0 (3 takie przypadki)
► 10. potyczka (dwumecz) Widzewa w europejskich pucharach kończona na własnym boisku
► Drugi mecz Widzewa w 1/64 finału Pucharu UEFA i druga wygrana do zera
► 5 razy Widzew w meczu Pucharu UEFA na własnym boisku strzelał dokładnie 1 bramkę i wszystkie te mecze kończyły się wynikiem 1:0