Do francuskiego Evian polscy ampfutboliści przyjechali z ogromnymi nadziejami. Wszyscy głośno mówili, że celem biało-czerwonych na Euro 2024 będzie wywalczenie złotego medalu. Poprzednie dwie imprezy tej rangi nasza reprezentacja kończyła z brązowymi krążkami. Scenariusz, według którego Polska ponownie zagra o 3. miejsce na mistrzostwach Europy, był przed półfinałem… najbardziej prawdopodobny. Na drodze do wielkiego finału stała bowiem Turcja − światowy hegemon w ampfutbolu, obrońca trofeum i mistrz świata z 2022 roku. W dodatku Polakom nigdy wcześniej nie udało się pokonać Turków (tylko raz był remis). I… nic się w tej kwestii nie zmieniło. Mimo że nasza drużyna przystępowała do meczu z kompletem zwycięstw na francuskim Euro, imponującym bilansem bramkowym 31-0, to w starciu z Turcją nie miała wiele do powiedzenia (choć początek był całkiem niezły w wykonaniu Polaków). Biało-czerwoni doznali pierwszej porażki i stracili pierwsze gole − i to od razu aż 5. O brązowy medal drużyna Dmytro Kameko miała powalczyć z Anglią.
35
E. Arslan
55
F. Arslan
9
F. Şentürk
10
R. Özcan
19
E. Tiryaki
17
S. Kaya
8
B. Telli
73
K. Güleş
► UWAGA! W ampfutbolu zmiany przeprowadzane są w stylu hokejowym (tzw. zmiany lotne).
Nasi rywale to prawdziwi dominatorzy Starego Kontynentu. Turcy bowiem jeszcze nigdy w historii nie przegrali spotkania w mistrzostwach Europy, meldując się aż trzykrotnie w finale turnieju. Zatem przed Polakami było bardzo trudne zadanie.
Reprezentacja Polski w ampfutbolu przed meczem z Turcją. W górnym rzędzie od lewej: Kamil Grygiel, Marcin Oleksy, Dominik Abramczyk, Igor Woźniak. W dolnym rzędzie od lewej: Krystian Kapłon, Jakub Kożuch, Bartosz Łastowski (kapitan).
Początek rywalizacji Polaków w mistrzostwach Europy w ampfutbolu był istnym spacerkiem. Fazę grupową skończyli z kompletem zwycięstw i bilansem bramkowym 28:0. Ćwierćfinał także wypadł dobrze – biało-czerwoni wygrali 3:0 z Irlandią.
W półfinale czekali już jednak obrońcy tytułu – reprezentanci Turcji. I ci jako pierwsi byli w stanie w turnieju trafić do polskiej bramki. Strzelanie rozpoczęli w 11. minucie meczu. Przejęli piłkę w środku pola i jednym przeszywającym podaniem otworzyli drogę do bramki. Później poszło jeszcze jedno dogranie na pole karne, a Muhammet Yeğen uderzył obok bezradnego polskiego bramkarza.
Łzy bramkarza Igora Woźniaka i wielkie rozczarowanie całej drużyny. Po tak świetnym turnieju wierzyli, że może teraz (zagrają w finale − przyp. red.). Trener Kameko: „Będzie bolało, ale to już historia. Turniej się nie skończył. Trzeba się pozbierać i wygrać jutro mecz o brązowy medal”.
Największa gwiazda tureckiego zespołu i jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy, napastnik w ampfutbolu na świecie. Polakom dał się solidnie we znaki, choć gola nie udało mu się strzelić. Zaliczył natomiast trzy asysty przy trafieniach kolegów. Ömer Güleryüz urodził się w 1997 roku. Na świat przyszedł z anomalią krótszej lewej nogi. Nie przeszkodziło mu to w uprawianiu ukochanej dyscypliny sportu − piłki nożnej. Trenował futbol od 6. roku życia. Jako 13-latek zapisał się do ampfutbolowego klubu Yeditepe Sports Club. Spisywał się na tyle dobrze, że w 2013 r. pojechał na pierwszy obóz przygotowawczy reprezentacji Turcji. 5 lat później był już królem strzelców ligi tureckiej w ampfutbolu. Z drużyną narodową wywalczył mistrzostwo i wicemistrzostwo świata. Trzykrotnie był też mistrzem Europy (wliczając turniej w Evian).
Mistrzostwa Europy we francuskim Evian były dla napastnika reprezentacji Polski debiutanckim turniejem tej rangi. Do drużyny narodowej Dominik Abramczyk trafił za kadencji Dmytro Kameko. Premierowe spotkanie zaliczył wraz z nowym selekcjonerem w marcu 2023 r., w towarzyskim dwumeczu z Włochami w Rzymie. Polacy wygrali te starcia 6:0, 4:0. „Abrams” gola nie strzelił, ale w pierwszym z nich zaliczył asystę. Podczas Euro 2024 każde z wcześniejszych starć rozpoczynał na ławce rezerwowych, dopiero z Turcją wyszedł na boisko od 1. minuty. Abramczyk zaczął uprawiać ampfutbol po wypadku, do jakiego doszło podczas pracy na gospodarstwie u rodziców. Wykonywał rutynowe, znane sobie wcześniej czynności. Ale właśnie wtedy stało się nieszczęście. Skończyło się amputacją prawej nogi na wysokości podudzia.
Wyszliśmy na pierwsze 15 minut meczu, tak naprawdę, bo mieliśmy akcje, kontrolowaliśmy spotkanie do pierwszej bramki, a później − nie wiem − spanikowaliśmy. Dostaliśmy kolejną. Zaczęła się 2. połowa, dostaliśmy jeszcze dwie… I już było po meczu. Przyjechaliśmy tutaj po złoty medal. Jak widać, był on poza naszym zasięgiem, na ten moment. Ale nie wrócimy z pustymi rękoma. Musimy wywalczyć jeszcze jeden cały mecz, musimy pokazać, że szybko dźwigamy się po porażkach. Dziś przeanalizujemy wszystko, każdy nasz błąd i jutro wyjdziemy pewni siebie, i wygramy.
Pojawiły się błędy indywidualne – gubiliśmy krycie, dużo graliśmy 1 na 1, a Turcy nas wyprzedzali, podawali za plecy, a u nas zawodziła momentami komunikacja. Jesteśmy jednak gotowi na walkę do końca. Przyjechaliśmy po medale i z medalami chcemy wrócić. Jesteśmy zdeterminowani, by przywieźć do kraju choćby brąz.