
Kiedy wicelider podejmuje lidera, należy oczekiwać wielkich emocji – tak w Rzeszowie żartobliwie mogli zapowiadać mecz 1/32 finału Totolotek Pucharu Polski. Stal rzeczywiście zajmowała drugie miejsce w tabeli, jednak zaledwie drugoligowych (trzeci poziom rozgrywkowy) zmagań. Portowcy zaś byli na czele ekstraklasy i w starciu z zespołem Janusza Niedźwiedzia byli zdecydowanymi faworytami. Na boisku długimi fragmentami nie dało się jednak zauważyć wyraźnej różnicy klas, a o zwycięstwie gości zadecydował zaledwie jeden gol strzelony niespełna 20 minut przed końcem. Kibice gospodarzy mogli być jednak dumni ze swoich piłkarzy, którzy pokazali się z bardzo dobrej strony.
* Z powodu problemów technicznych telewizji realizującej transmisję, zapis wideo nie obejmuje części drugiej połowy meczu.
80
P. Plewka
16
B. Szczepanek
39
W. Kaczorowski
69
D. Michalik
27
D. Jarecki
5
R. Sylwestrzak
14
Ł. Mozler
15
M. Olejarka
18
T. Płonka
Mecz z liderem ekstraklasy zaplanowano na środowe wczesne popołudnie. Z pewnością dlatego na trybunach pojawiło się niespełna 2.5 tysiąca widzów.
Chcieliśmy bardzo ten mecz wygrać. Myślę, że pierwsza połowa to pokazała. To był nasz najlepszy futbol. Pamiętajmy z kim mogliśmy podjąć równą walkę i grać naprawdę bardzo dobrze do przerwy. Natomiast po zmianie stron zespołem lepszym i to zdecydowanie była Pogoń. Zasłużenie awansowała do kolejnej rundy, bo ma większą jakość. Są liderem ekstraklasy i widać, że to nie przypadek. Nie możemy się wstydzić tego meczu, bo przegraliśmy z nie byle kim.
Naszym celem było przejście do kolejnej rundy i myślę, że zasłużenie się tam zameldowaliśmy. Im dłużej trwał mecz, tym gorszej jakości było boisko. Mieliśmy początkowo z tym problem, ale z czasem przystosowaliśmy się do tego. Wiedzieliśmy, że to będzie bardzo trudny pojedynek. Jednak przyjęliśmy tę walkę.
Za kadencji trenera Kosty Runjaicia Portowcy przerywali naprawdę długie serie. Po 36 latach wygrali w Warszawie z Legią (2:1), po 13 w Kielcach z Koroną (1:0). W środę udało im się zakończyć kolejną, choć znacznie krótszą, bo trwającą od dwóch sezonów. Z ostatnich dwóch edycji PP granatowo-bordowi odpadali już we wrześniu i za każdym razem z drużyną z niższej ligi. Kibice Pogoni musieli przejechać ponad 800 kilometrów, by zobaczyć jak ich zawodnicy wreszcie nie zawodzą i to oni eliminują, a nie są eliminowani. (...) Mimo odpadnięcia na pochwałę zasłużyli gospodarze. Za organizację, ponieważ zmęczonych całonocną podróżą pociągiem fanów Portowców przyjęli ciepłą herbatą i słodką przekąską. Za postawę na boisku, bo w pierwszej połowie byli równorzędnym przeciwnikiem dla granatowo-bordowych i nawet zdobyli bramkę po błędzie Jakuba Bursztyna, ale Grzegorz Goncerz był na spalonym i jej nie uznano. Trener Janusz Niedźwiedź nie musi wstydzić się tego, co pokazał jego zespół.
Dla urodzonego w Malborku zawodnika przełomowy moment kariery nastąpił w sezonie 2016/2017. Wtedy to w barwach Finishparkietu Drwęcy wywalczył awans na szczebel centralny (do II ligi). Ostatecznie klub z Nowego Miasta Lubawskiego zrezygnował jednak z ubiegania się o licencję. Kostkowski się nie zraził i ten wyczyn powtórzył rok później, gdy na trzeci poziom rozgrywkowy awansował w barwach Widzewa. W Łodzi nie został jednak na dłużej i… znów trafił do III ligi, tym razem do Rzeszowa. Pierwszy sezon w Stali zakończył się dla niego podobnie jak dwa poprzednie, z tą różnicą, że tym razem zagrał w końcu na drugoligowych boiskach. Z klubem z Podkarpacia był związany aż do 2021 roku.
Urodzony w austriackim Feldkirch obrońca trafił do Pogoni z całkiem bogatym piłkarskim CV. Co prawda od początku kariery występował wyłącznie w ojczystym kraju, ale na swoim koncie zapisał kilka znaczących sukcesów. Jako piłkarz Austrii Lustenau w sezonie 2010/2011 dotarł do finału krajowego pucharu. Z kolejnym klubem – SC Rheindorf najpierw awansował do Bundesligi, żeby później – w rozgrywkach 2014/2015 zająć w niej trzecie miejsce. To z kolei pozwoliło mu zadebiutować w europejskich pucharach. Na transfer do Polski zdecydował się latem 2018 roku, kiedy to będąc wolnym zawodnikiem trafił do Szczecina.
Za nami ciężki mecz. Wiedzieliśmy wcześniej, że zmierzymy się z dobrą drużyną. Dodatkowo boisko nie pomagało grać. Jak to w meczach pucharowych, było dużo walki. Skończyło się minimalną wygraną. Nasz standard – 1:0. Na szczęście zakończyło się naszym awansem. To był dobry występ w moim wykonaniu. Zawsze staram się dawać z siebie wszystko w każdym spotkaniu. Moja robota to, żebyśmy grali „na zero” z tyłu. Jestem przede wszystkim obrońcą i za to mi płacą. Wykonaliśmy dzisiaj dobrą pracę, a mój gol to taki miły dodatek. Niewiarygodne, że aż tylu naszych kibiców przyjechało za nami na drugi koniec Polski. Doceniamy to. Jeżdżą za nami na każdy mecz. Dobrze mieć takich fanów.
► Drugi mecz tych drużyn w Pucharze Polski, w pierwszym w półfinale sezonu 1974/75 Stal wygrała 3:0 i awansowała do finału
► 104. mecz Stali w PP
► Trzynasty mecz Stali w 1/32 finału PP na własnym boisku, jak się okazało – pechowy
► 165. mecz Pogoni w PP
► Dziesiąta porażka Stali w PP w stosunku 0:1
► 15. mecz Stali w 1/32 finału PP ze straconą bramką
► 125. mecz Pogoni w PP ze strzeloną bramką
► 25. wyjazdowy mecz Pogoni w PP bez straconej bramki
► Jubileuszowy, 20. mecz Pogoni w 1/32 finału PP i 15. wygrana