
„Pierwsze Szkoty za płoty” – zatytułowała relację z tego meczu niezrównana w poetyckich uniesieniach i lingwistycznych zabawach redakcja 90minut.pl. Trafiła w punkt, bo początek pucharowej przygody Śląska w sezonie 2011/2012 przypominał trudny egzamin, do którego piłkarze podeszli wedle zasady trzech Zet: zakuć, zaliczyć, zapomnieć. Profesor futbolu Orest Lenczyk, który wówczas był trenerem wicemistrzów Polski, raczej nie był z tego zadowolony. Spodziewał się, że wydusi ze swych uczniów więcej ambicji, polotu i zaangażowania – niestety, skończyło się na skromnym jednobramkowym zwycięstwie. Zwycięstwie odniesionym przy wyjątkowo niskim nakładzie sił i środków. Cóż… Widocznie ze Szkotami nie można było inaczej.
5
W. Sobota
19
D. Sztylka
18
J. Voskamp
Mecz z trybun stadionu przy Oporowskiej obejrzał m.in. Franciszek Smuda. Do Euro 2012 pozostał niespełna rok, a selekcjoner ciągle szukał kandydatów do gry w reprezentacji.
Lepszego debiutu nie mogłem sobie wymarzyć. To jest jak bajka, gdy strzelasz gola w nowym klubie, wchodząc z ławki. Do tego to był chyba mój pierwszy kontakt z piłką… Ale cóż, jestem napastnikiem i zawsze muszę być we właściwym miejscu w polu karnym. Waldek zagrał mi piłkę idealnie na głowę i wykorzystałem okazję.
Przed spotkaniem często mówiło się o zemście sprzed 31 lat, kiedy to we wrześniu i październiku 1980 roku Śląsk odpadł z Pucharu UEFA właśnie po potyczkach z Dundee United. Najpierw u siebie wrocławianie zremisowali 0:0, by w rewanżu doznać kompromitującej porażki 2:7. Co ciekawe, trenerem Śląska wtedy i dziś był Orest Lenczyk, który po tamtym dwumeczu został zwolniony z pracy i dlatego pała żądzą rewanżu na Szkotach. Sami piłkarze natomiast nie przywiązują większej wagi do historii. Najlepiej medialną zemstę sprzed 31 lat skomentował Tadeusz Socha, który przytomnie zauważył, że wówczas większości piłkarzy dzisiejszego Śląska nie było nawet na świecie.
Myślę, że zagraliśmy dobrze taktycznie. Staliśmy bardzo blisko siebie i nie pozwoliliśmy przeciwnikom na oddanie wielu strzałów. Mieli jednak swoje sytuacje. Musimy wyciągnąć wnioski, by się to nie powtórzyło. Trzeba pamiętać, że nasi rywale to nie jest słaba drużyna. Zupełnie inaczej gra się na Oporowskiej niż na wyjeździe. W Dundee czeka nas dużo trudniejsza przeprawa.
„Impet, z jakim gospodarze rozpoczęli drugą połowę, gasł w miarę upływu minut. Wydawało się, że Dundee, mające kilku groźnych strzelców, lada moment pokona niezbyt szczelną obronę Śląska i nawet Kelemen nie pomoże. Wtedy Lenczyk wprowadził na boisko Waldemara Sobotę, którego dryblingi zna cała polska ekstraklasa. Ale nie szkocka. Jedną ze swoich akcji Sobota zakończył strzałem, miał szczęście, że już wtedy na boisku był od dwóch minut Johan Voskamp. Piłka trafiła go w głowę, zmieniła nieco kierunek lotu i zatrzymała się w siatce. Dwaj rezerwowi zadecydowali o zwycięstwie, ale zapracowali na nie wszyscy piłkarze Śląska” – tak decydującą akcję meczu opisał na łamach „Rzeczpospolitej” Stefan Szczepłek. Bramkę zdobył Holender, ale na miano jej autora bardziej zasługuje skrzydłowy z Ozimka, który jesienią 2011 roku grał tak dobrze, że dostał powołanie do reprezentacji Polski. Zadebiutował w niej w towarzyskim meczu z Bośnią i Hercegowiną (1:0).
„Od początku spotkania we Wrocławiu widać było, iż Dundee przede wszystkim nie chce stracić bramki. Szkoci zagęścili środek pola i liczyli na kontrataki, w których główne role mieli spełniać szybcy David Goodwillie i Jonathan Russell. (...) W pierwszej połowie najlepszą sytuację zmarnował najlepszy strzelec Dundee – Goodwillie. Kuszony przez Glasgow Rangers i Cardiff City napastnik po fatalnie rozegranym rzucie wolnym przez wrocławian minął Sochę i znalazł się sam oko w oko z Kelemenem. Na szczęście słowacki bramkarz odważnym wyjściem wygrał pojedynek z utalentowanym Szkotem i tym samym wybronił Śląskowi mecz” – relacjonowała redakcja „Piłki Nożnej”. Goodwillie przy Oporowskiej gola nie strzelił, ale w rewanżu był już bardziej skuteczny. Nie tylko trafił do siatki, ale też wypracował karnego, którego na bramkę zamienił Jon Daly. Dwa tygodnie później zmienił klubowe barwy – został zawodnikiem angielskiego Blackburn Rovers.
Po zdobyciu gola Śląsk już nie atakował z takim impetem. Wrocławianie zaczęli szanować piłkę i wyraźnie wyczekiwali na końcowy gwizdek. Zwłaszcza że w ostatnich minutach zespół Oresta Lenczyka musiał grać w dziesiątkę, bo chociaż Díaz był na boisku, to z powodu urazu nie mógł angażować się w grę. Po końcowym gwizdku na Oporowskiej wybuchła wielka euforia. Trzeba jednak jasno sobie powiedzieć, że wygrana we Wrocławiu to zaledwie pierwszy krok w kierunku kolejnej rundy eliminacji Ligi Europejskiej. Śląsk przed rewanżem jest w nieco lepszej sytuacji, ale tylko nieco, o czym doskonale zdają sobie sprawę we wrocławskiej ekipie, ale również w Dundee.
Rozpoczęliśmy dobrze i udało nam się stworzyć kilka sytuacji, później było już trochę gorzej i zaczęły się błędy, po których rywale zagrozili naszej bramce. Na tym etapie przygotowań obawiałem się, czy jesteśmy w stanie przez 90 minut dyktować tempo i grać na pełnych obrotach. Nie było źle, ale nie było też gola, dlatego zdecydowaliśmy się na zmiany, które miały poprawić grę ofensywną – i się udało. To jednak dopiero pierwsza połowa konfrontacji z Dundee, a rezultaty meczów pucharowych niemal zawsze są rozstrzygane w rewanżach.
► 816. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 39. mecz klubu z Polski w Lidze Europy
► 11. mecz Śląska Wrocław w europejskich pucharach na własnym boisku bez porażki
► 10. mecz polskiego klubu w 1/256 finału europejskich pucharów na własnym boisku i 10. bez porażki
► Ósmy mecz polskiego klubu (na 9 wszystkich) w 1/256 finału LE ze zdobytą bramką i ósmy bez bramki straconej
► 29. mecz Śląska Wrocław w europejskich pucharach
► 14. mecz polskiego klubu w 1/256 finału europejskich pucharów ze zdobytą bramką i 14. bez bramki straconej
► 11. mecz polskiego klubu w LE na własnym boisku bez straconej bramki
► Dziewiąty mecz polskiego klubu w 1/256 finału LE i dziewiąty bez porażki
► 11. wygrana Śląska Wrocław w europejskich pucharach
► 280. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► 30. mecz polskiego klubu w LE ze zdobytą bramką
► 25. gol strzelony przez Śląsk Wrocław w europejskich pucharach na własnym boisku
► 20. mecz polskiego klubu w LE na własnym boisku
► 10. wygrana polskiego klubu w LE na własnym boisku
► Pierwsza wygrana polskiego klubu w 1/256 finału LE na własnym boisku w rozmiarze 1:0
► Pierwszy mecz Śląska Wrocław w Lidze Europy i pierwszy w 1/256 finału europejskich pucharów
► Pierwsza wygrana Śląska Wrocław w europejskich pucharach na własnym boisku w rozmiarze 1:0
► 10. mecz Śląska Wrocław w europejskich pucharach na własnym boisku bez remisu
► 11. mecz Śląska Wrocław w europejskich pucharach na własnym boisku ze zdobytą bramką
► 10. wygrana polskiego klubu w LE różnicą 1 bramki (w tym dziewięć razy 1:0)
► Piąty mecz polskiego klubu w 1/256 finału LE na własnym boisku, piąty bez porażki i piąty bez straconej bramki (w każdym z nich strzelona inna liczba bramek i w jednym bez goli)
► Ósmy mecz polskiego klubu (na 10 wszystkich) w 1/256 finału europejskich pucharów na własnym boisku ze zdobytą bramką i ósmy bez bramki straconej