
Drugi mecz i drugie skromne zwycięstwo. Choć Ruch na początku lipca nie mógł i nie prezentował jeszcze najwyższej dyspozycji, brązowym medalistom mistrzostw Polski wystarczyło to do wyeliminowania trzeciej ekipy ekstraklasy Kazachstanu. Choć Górnik (tak właśnie można przetłumaczyć nazwę klubu) z dalekiej Karagandy budził w Chorzowie mniej emocji niż ten z pobliskiego Zabrza, to na stadion przy ulicy Cichej przyszło 8 tysięcy kibiców. I choć nie zobaczyli wielkiego meczu ekipy Waldemara Fornalika, a bohaterem ponownie został bramkarz Krzysztof Pilarz, to gospodarzom udało się raz trafić do siatki i po drugiej wygranej awansować do 2. rundy eliminacji. W niej czekał już maltański klub Valetta FC.
Kazachowie po porażce u siebie 1:2, zapowiadali walkę o awans w Chorzowie. Wspierała ich kilkunastoosobowa grupa ubranych na pomarańczowo kibiców. Gospodarze wystąpili w czwartek bez poobijanego w pierwszym spotkaniu napastnika Sebastiana Olszara.
Podopieczni trenera Waldemara Fornalika narzekali na stan murawy w Karagandzie. W rewanżu tych problemów nie było, bowiem mecz rozegrano na równej „jak stół” płycie chorzowskiego stadionu. Dodatkową motywacją dla gospodarzy była obecność na trybunach selekcjonera drużyny narodowej Franciszka Smudy.
Zespoły Ruchu Chorzów i Szachtiora Karaganda przed rewanżowym meczem pierwszej rundy eliminacji Ligi Europy. W drużynie Niebieskich od lewej: Łukasz Janoszka, Wojciech Grzyb, Ariel Jakubowski, Krzysztof Nykiel, Maciej Sadlok, Marcin Zając, Artur Sobiech, Michał Pulkowski, Gábor Straka, Rafał Grodzicki, Krzysztof Pilarz (kapitan).
18
A. Piech
2
P. Stawarczyk
23
M. Malinowski
Tak jak się spodziewaliśmy, nie był to łatwy mecz. Szachtior pokazał dobrą piłkę, ale my zagraliśmy lepiej niż w Karagandzie. Można się tego było spodziewać. Jesteśmy tydzień dłużej w przygotowaniach. Mieliśmy okazję przetarcia z silnym rywalem. Kluczem do sukcesu była dobra gra w defensywie. Mieliśmy też swoje okazje bramkowe. Padł jeden gol i w efekcie gramy dalej.
Przyjechaliśmy po wygraną, ale jak wszyscy widzieli, powtórzył się scenariusz z Karagandy. Tam mając 2-3 strzały na bramkę, Ruch zdobył dwa gole. Tutaj nie wykorzystaliśmy dobrych okazji. Znaczenie miała zmiana czasu. U nas teraz jest głęboka noc. Oczywiście powinniśmy strzelać bramki przed przerwą. Chciałbym podkreślić wspaniałą grę bramkarza i linii obrony Ruchu, która nie dała szans wyróżnienia się naszym napastnikom. Po straconym golu musielibyśmy strzelić co najmniej dwie bramki, aby awansować. Nie udało nam się to.
Na murawie nie brakowało twardej walki. Jeszcze przed przerwą, w wyniku urazu łuku brwiowego, Artur Sobiech musiał grać z opatrunkiem na głowie.
Tak się złożyło, że w meczu w Chorzowie najwięcej nieprzepisowych sytuacji stało się udziałem najbardziej wysuniętych zawodników obu zespołów. Z tą tylko różnicą, że w Ruchu to Artur Sobiech był najczęściej przekraczającym przepisy, a w Szachtiorze Aldin Đidić był poszkodowany. Nie oznacza to jednak, że polski napastnik wykazywał się jakąś wyjątkową brutalnością. Zaangażowanie w walce o piłkę i nieustępliwość również jego kosztowały uraz łuku brwiowego. Nie przeszkodziło mu to jednak popisać się atomowym uderzeniem w drugiej połowie i rozstrzygnąć losy rywalizacji.
Miałem kilka sytuacji. Cieszę się, że udało się je obronić. To był ciężki mecz. Szachtior stworzył sobie wiele okazji, ale najważniejsze jest to, że wygraliśmy. Trener uczulał nas na stałe fragmenty gry, bo w Karagandzie im to bardzo dobrze wychodziło. Dzisiaj też kilka razy fajnie pokazali się w tym elemencie. Nie myślałem jeszcze o kolejnym rywalu. Chciałem się skupić na tym meczu, bo to on był najważniejszy. Teraz będziemy się mogli trochę pocieszyć i później przeanalizować przeciwnika.
► 788. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 16. mecz klubu z Polski w Lidze Europy
► 52. mecz Ruchu w europejskich pucharach
► 550. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze strzeloną minimum 1 bramką
► 11. mecz Ruchu w europejskich pucharach na własnym boisku bez straconej bramki
► Czwarty mecz polskiego klubu w 1/512 finału europejskich pucharów (wszystkie w LE) i czwarty bez remisu
► Drugi mecz Ruchu w Lidze Europy (oba w 1/512 finału) i druga wygrana różnicą 1 bramki
► 170. awans polskiego klubu do następnej rundy europejskich pucharów
► Trzeci kolejny mecz polskiego klubu w LE na własnym boisku bez porażki (pobity rekord)
► Czwarty kolejny mecz polskiego klubu w LE na własnym boisku ze strzeloną minimum 1 bramką (wyśrubowany rekord)
► Pierwszy mecz polskiego klubu w 1/512 finału LE ze strzeloną dokładnie 1 bramką, a zarazem pierwsza wygrana w rozmiarze 1:0
► Pierwszy mecz Ruchu w 1/512 finału LE na własnym boisku
► 11. mecz polskiego klubu w LE bez porażki
► 99. awans polskiego klubu do kolejnej rundy europejskich pucharów wywalczony na własnym boisku
► Siódmy mecz polskiego klubu w LE na własnym boisku (na 8 wszystkich) bez remisu, jedyny remis to 2:2 Legii z duńskim Brøndby IF w 1/128 finału poprzedniego sezonu