
To było starcie rywali z dwóch różnych kategorii. Gospodarze wyglądali w tym meczu jak pięściarz wagi piórkowej, goście – jak bokser wagi ciężkiej. Mogło się skończyć nokautem, ale poznaniacy – po tym, jak w 54. minucie strzelili gola na 0:4 – postanowili oszczędzić drugoligowców i dowieźli taki wynik do ostatniego gwizdka. „Zasłużona wygrana Lecha. Może bramki nie padły po jakiś pięknych akcjach, ale – co tu dużo gadać – nie przeciwstawiliśmy się rywalom. W obronie zagraliśmy w innym ustawieniu, chcieliśmy czymś zaskoczyć, jednak nie wyszło” – mówił po meczu trener Apklan Resovii, Szymon Grabowski. Dzielna ekipa z Podkarpacia dostała tęgie lanie, ale nauka nie poszła w las. Pół roku później rzeszowianie świętowali awans na zaplecze ekstraklasy.
20
G. Płatek
12
P. Gnatek
6
R. Adamski
99
S. Feret
7
D. Frankiewicz
32
S. Hajduk
19
S. Kaliniec
10
M. Kantor
9
K. Twardowski
Operator na podnośniku. Taki patent musieli wymyślić realizatorzy transmisji, aby widzowie telewizyjni nie odnieśli wrażenia, że mecz odbywa się bez udziału kibiców. Stadion w Rzeszowie ma tylko jedną trybunę, więc aby ją pokazać, trzeba było ustawić główną kamerę po przeciwległej stronie boiska.
Poznaniacy przystępowali do tego spotkania niezbyt pewni siebie (doznali ostatnio dwóch ligowych porażek) i to było widać na boisku, bo pierwsze 30 minut w ich wykonaniu było słabe. Lider II ligi nie chciał się bronić, postawił na dość ofensywny styl i przez jakiś czas sprawiał faworytowi niemałe kłopoty.
Lech zamierzał szybko narzucić swoje tempo, jednak spotkanie rozpoczęło się pechowo, ponieważ już w 5. minucie z powodu kontuzji z boiska musiał zejść Tomasz Cywka. Obrońca wrócił do podstawowego składu po roku nieobecności i szybki uraz z pewnością mocno zmartwił zarówno trenera Dariusza Żurawia, jak i samego piłkarza.
Mecz rozkręcił się w drugim kwadransie. Najpierw Kamil Jóźwiak wpadł w pole karne gospodarzy, ale zabrakło ostatniego podania. W odpowiedzi Resovia wyprowadziła szybką kontrę, Serhij Krykun ograł obrońców Kolejorza, lecz oddał słaby i niecelny strzał z kilku metrów.
Urodził się we wsi Karpiłówka na Ukrainie, nieopodal miejsca, gdzie w lipcu 1920 roku doszło do jednego z najważniejszych starć w wojnie polsko-bolszewickiej – bitwy pod Równem. Gry w piłkę uczył się lokalnych klubach: FK Cumań i FK Poddubce, jednocześnie uczęszczając do liceum wojskowego. Gdy miał 16 lat, jego rodzice znaleźli pracę w Polsce i przeprowadzili się z synem do Białej Podlaskiej. Tu jego kariera nabrała przyspieszenia. Z drużyną TOP 54 wywalczył awans do Centralnej Ligi Juniorów, a wkrótce potem jako zawodnik Podlasia zadebiutował w seniorskiej piłce. Dał się poznać jako szybki, trudny do upilnowania, a przy okazji skuteczny pod bramką rywali skrzydłowy – w pierwszym sezonie na boiskach czwartej ligi strzelił 12 goli. W kolejnych latach reprezentował Garbarnię Kraków, Resovię i Górnika Łęczna – z tym ostatnim wiosną 2021 roku awansował do ekstraklasy.
„Nie nie mamy innego wyjścia niż wygrać w Rzeszowie. Myślę, że to jest najlepszy moment na przerwanie tych ostatnich niepowodzeń. Przede wszystkim musimy skupić się na podstawach i najprostszych rzeczach, a wtedy o końcowy wynik będę spokojny” – mówił przed meczem. Udało mu się znakomicie, bo to właśnie najmłodszy w drużynie Lecha zawodnik był ojcem zwycięstwa nad Resovią. To on zainicjował akcję, po której prowadzenie dla gości zdobył Christian Gytkjær, a potem miał udział przy trafieniu Duńczyka na 2:0. Na koniec sam wpisał się na listę strzelców, co tak opisała redakcja „Głosu Wielkopolskiego”: „Czwartego gola wypracował Kamil Jóźwiak. Młodzieżowy reprezentant Polski znów miał sporo miejsca na lewej stronie, dośrodkował w pole karne, a strzałem z pierwszej piłki akcję wykończył Filip Marchwiński”. Piłkarz wówczas… 17-letni. Pozazdrościć talentu.
Pierwsza bramka mocno podcięła skrzydła Resovii, która broniła się i szukała szans do wyprowadzenia kontrataku. Po tej stracie musieli zmienić swoją taktykę. Zagraliśmy dobry mecz. Teraz czas przełamać się w lidze. Mam nadzieję, że to zwycięstwo poniesie nas w następnym spotkaniu, tak jak było po Chrobrym.
Resovia Rzeszów przegrywała z Lechem Poznań 0:4 już w 54. minucie spotkania Pucharu Polski, a zatem poznaniacy mieli jeszcze ponad pół godziny na dorzucenie kolejnego gola. Nie zrobili tego jednak, a szkoda, bo taką bramką i wynikiem 5:0 wyrównaliby swój rekord najwyższej wygranej w Pucharze Polski. Jeszcze jedną mogliby ten rezultat pobić.
► Pierwszy mecz tych drużyn w PP
► 59. mecz Resovii Rzeszów w PP
► 183. mecz Lecha Poznań w PP
► 15. porażka Resovii Rzeszów w PP na własnym boisku
► Ostatni gol dla Lecha Poznań był bramką nr 90 straconą przez Resovię Rzeszów w PP
► 100. zwycięstwo Lecha Poznań w PP
► Dziesiąty mecz Resovii Rzeszów w 1/16 finału PP – wszystkie grała na własnym boisku
► 30. awans Lecha Poznań do 1/8 finału wywalczony w meczu wyjazdowym
► Trzeci gol dla piłkarzy Lecha Poznań był ich bramką nr 200 strzeloną w wyjazdowych meczach PP
► Ostatni gol dla Lecha Poznań był bramką nr 20 straconą przez Resovię Rzeszów w meczach 1/16 finału PP
► Po tym meczu bilans bramkowy Resovii Rzeszów na własnym boisku w PP stał się ujemny: 47-48