Po końcowym gwizdku trudno było uwierzyć w to, że młodzi Polacy przegrali to spotkanie. Do 79. minuty nic nie wskazywało na to, że drużyna Miłosza Stępińskiego może obejść się smakiem. Prowadziła 2:0 i pewnie zmierzała po drugie zwycięstwo w tej edycji Elite League. Niestety, w przypadku polskiego zespołu sprawdziło się powiedzenie − Już był w ogródku, już witał się z gąską. Zmiany dokonane przez selekcjonera Bernardo Corradiego sprawiły, że gra Italii poprawiła się. Do tego stopnia, że to właśnie rezerwowi przesądzili o jej triumfie. Wszystko rozstrzygnęło się w doliczonym czasie, gdy Włosi dwukrotnie pokonali Sławomira Abramowicza. Biało-czerwoni mogli wyrównać, ale rzutu karnego nie wykorzystał Jan Żuberek. Tuż po pechowej „jedenastce” arbiter zakończył spotkanie.
20
D. Drachal
16
O. Wojciechowski
15
A. Młynarczyk
10
J. Żuberek
Biało-czerwoni w 79. minucie prowadzili jeszcze różnicą dwóch goli, ale wtedy zaczął się koszmar. Aż trudno w to uwierzyć. Polacy byli lepsi od Włochów, którzy − mówiąc wprost − nic nie grali przez dobre 70 minut. Ale na koniec to oni cieszą się ze zwycięstwa. O końcowym wyniku przesądziły zmiany, a także proste błędy w polskiej defensywie.
Reprezentacja Polski do lat 20 przed meczem z Włochami. W górnym rzędzie od lewej: Jan Ziółkowski, Sławomir Abramowicz, Aleksander Buksa, Jakub Okusami, Jordan Majchrzak, Bartłomiej Smolarczyk (kapitan). W dolnym rzędzie od lewej: Wiktor Nowak, Filip Luberecki, Mateusz Kowalczyk, Marcel Krajewski, Dariusz Stalmach.
Reprezentacja Polski U-20 odnotowała trudne rozpoczęcie swych występów w bieżącej edycji Elite League i zaliczyła dwie kolejne porażki, najpierw przegrywając z Portugalią 1:2, a następnie z Niemcami 1:3. Potem jednak przyszedł triumf nad Turcją 4:2 i nie ulegało wątpliwości, że podopieczni Miłosza Stępińskiego chcieli pójść za ciosem. Szansa nadarzyła się dokładnie 15 listopada o godz. 16.00 − wówczas to na Chorten Arenie w Białymstoku młodzi Polacy podjęli ekipę Włochów, którzy znaleźli się w swoistym sportowym dołku i w EL nie byli w stanie wygrać przez trzy kolejne potyczki…
Szalony mecz. Gdyby spotkanie trwało osiemdziesiąt minut to bylibyśmy bohaterami. Niestety było inaczej. To był totalny rollercoaster. Powinniśmy ten mecz wygrać, a nawet go nie zremisowaliśmy i to jest całe kuriozum tej sytuacji.
To był na pewno bardzo trudny mecz, natomiast na poziomie międzynarodowym rozgrywa się właśnie takie mecze. To jest piękno futbolu. Tak się właśnie czasem zdarza. Drużyna dała z siebie wszystko. Sama końcówka spotkania była szalona. Strzeliliśmy dwa gole w doliczonym czasie gry, a był przecież jeszcze rzut karny.
Momentem zwrotnym była utrata pierwszej bramki, też bardzo nieszczęśliwej. Trochę po rykoszecie, po części samobójcza, to na pewno napędziło Włochów. W tej chwili wydaje mi się, że straciliśmy trochę pewności siebie. Za szybko pozbywaliśmy się piłki na rzecz przeciwników, którzy nie mieli wówczas już nic do stracenia.
W starciu z Włochami zdobył pierwszą bramkę w reprezentacji do lat 20. Ale taką, że ręce same składały się do oklasków! Nasz wahadłowy dopadł do piłki przed polem karnym i huknął bez zastanowienia, bramkarz Włochów nie zdążył nawet zareagować. Jednak po ostatnim gwizdku sędziego Krajewski nie miał powodów do radości. „Strzeliłem gola, ale nie cieszę się z niego tak bardzo – myślałem, że będzie on zwycięski. Czuję się zmęczony, bo wiem, że dałem z siebie wszystko, do końca walczyłem” − powiedział w rozmowie ze sport.tvp.pl piłkarz łódzkiego Widzewa.
Już po 13. minutach zakończył udział w meczu. Jednak zdecydowaliśmy się wyróżnić włoskiego piłkarza z uwagi na jego… polskie korzenie. Mama utalentowanego napastnika Atalanty Bergamo pochodzi bowiem ze Świdnika. Ojciec z kolei to Brazylijczyk, którego adoptowała przed laty włoska rodzina. W 2023 roku pojawiła się szansa, że Vavassori może grać dla Polski. Z rodzicami zawodnika kontaktował się Maciej Chorążyk z PZPN. Piłkarz był zainteresowany grą w biało-czerwonej koszulce i rozpoczął nawet starania o polski paszport.
Zacząłem grać w piłkę nożną jako dziecko. Grałem w jednym z klubów w prowincji Monza niedaleko Mediolanu. Mój ojciec również był piłkarzem. To była jedna z osób, która przekazała pasję zarówno mnie jak i mojej siostrze. Odwiedziłem Polskę kilka razy dzięki mojej mamie i jest to naprawdę fajne miejsce. Moja mama próbowała nauczyć mnie kilku polskich słów. Kiedy byłem dzieckiem, mówiłem nieco więcej, ale teraz przyznam, że trochę już zapomniałem. Aktualnie będziemy załatwiać wszystkie formalności związane z paszportem. Mam nadzieję, że wszystko uda się załatwić szybko, ale nie mogę powiedzieć dokładnie kiedy.
Dominic wciąż formalnie nie ma polskiego paszportu, więc w rozmowach zachowujemy pewien dystans. Jestem w kontakcie z jego mamą i wiem, że na dniach mają składać wszystkie niezbędne dokumenty. W konsulatach zagranicznych zazwyczaj są jednak kolejki i długie terminy oczekiwania. Sprawa wygląda na formalność, jedynym warunkiem jest złożenie dokumentów. Wiem, że są one już skompletowane. Jeśli sytuacja jest bardziej skomplikowana i papiery zostaną odrzucone bądź będą niekompletne na poziomie konsulatu, to wtedy czas się wydłuża. Wiem, że Dominic jest zainteresowany grą w reprezentacji Polski. To z jego strony wyszedł sygnał, żeby przyspieszyć procedury paszportowe.