Remis w piątek, remis we wtorek – obie strony zadowolone z gry, chociaż mały niedosyt pozostał. Rewanżowy towarzyski mecz Polek ze Szwajcarkami miał podobny przebieg jak pierwsze starcie tych drużyn, zakończone wynikiem bezbramkowym. Dużo było walki, sporo nieszablonowych akcji, ale zawodziła skuteczność. Tym razem jednak piłka wpadła do siatki dwa razy. Najpierw z gola cieszyły się nasze reprezentantki, dla których prowadzenie zdobyła kapitan Ewa Pajor. Niedługo potem strzałem głową po rzucie wolnym do wyrównania doprowadziła Julia Stierli. W końcówce spotkania drużyna Niny Patalon miała trzy świetne okazje, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, jednak nie zdołała ich wykorzystać. Na pierwszą wygraną biało-czerwonych w roku 2023 trzeba więc było trochę jeszcze poczekać.
8
K. Kozak
13
K. Lefeld
10
W. Zawistowska
Reprezentacja Polski przed meczem ze Szwajcarią w Marbelli. Stoją od lewej: Kayla Adamek, Natalia Padilla-Bidas, Małgorzata Mesjasz, Małgorzata Grec, Kinga Szemik, Tanja Pawollek. W dolnym rzędzie: Sylwia Matysik, Natalia Wróbel, Ewa Pajor, Martyna Wiankowska, Adriana Achcińska.
To dla mnie miła niespodzianka, że na drugi mecz wyszłam w podstawowym składzie. To był mój pierwszy występ od pierwszej do ostatniej minuty w reprezentacji Polski. Jestem z tego powodu bardzo dumna i szczęśliwa. Stanie na boisku i śpiewanie hymnu narodowego było dla mnie jednym z najbardziej szczególnych momentów w dotychczasowej karierze piłkarskiej. Jako zespół włożyliśmy bardzo dużo pracy i wysiłku w ten mecz. Jedyne, czego mogłabym sobie jeszcze życzyć, to wygranej, której byliśmy blisko w obu starciach. Pokazaliśmy, że jesteśmy solidną drużyną na dobrym poziomie. Co trzeba zrobić, aby wygrywać z takimi przeciwnikami? To jest kwestia poprawy kilku detali, które decydują o końcowym sukcesie. Wierzę, że w końcu nam się uda.
Drugie starcie obu drużyn było również wyrównane. W pierwszej połowie dwóch dobrych okazji dla Polek nie wykorzystała gwiazda biało-czerwonych Ewa Pajor, ale w polskiej bramce musiała też popracować Kinga Szemik, która obroniła m.in. uderzenie z bliska zawodniczki Barcelony, Any-Marii Crnogorcevic. W drugiej części gry oba zespoły także miały sytuacje na otwarcie wyniku. Po polskiej stronie dalej najaktywniejsza, ale nieskuteczna (do czasu) była Pajor, szansę po stałym fragmencie gry zmarnowała też Małgorzata Mesjasz. W odpowiedzi z bardzo bliska trafić do polskiej bramki nie potrafiła Fabienne Humm.
Bardzo przyzwoicie wyglądała nasza gra w obronie, a w ataku się poprawiła, więc jest progres. Tym bardziej że nie byliśmy pewni do końca, jak zagra przeciwnik, bo dla niego były to pierwsze mecze pod wodzą nowej trenerki. Musieliśmy reagować na bieżąco. O ile przeczytaliśmy skład personalny, to system i pomysł na grę był dla nas niewiadomą, zwłaszcza przed pierwszym meczem. Dobra praca mojego całego sztabu pomogła wprowadzić kilka korekt, a zespół wykonał ogromną pracę na boisku. Przed nami jeszcze dużo zadań do wykonania i detali do poprawienia, które uskutecznią naszą grę w obu polach karnych, bo tu jest jeszcze dużo do zrobienia.
Urodziła się w Hesji, w miejscowości Obertshausen, ale jej rodzice pochodzą z Dobrzenia Wielkiego na Opolszczyźnie. Od 14. roku życia grała w niemieckiej kadrze, przechodząc przez wszystkie szczeble reprezentacji młodzieżowych, od U15 do U20. Gdy jednak skończyła 20 lat, postanowiła zagrać dla Polski. Jej debiut w naszej narodowej kadrze miał nastąpić już wiosną 2021 roku, ale tydzień przed rozpoczęciem zgrupowania zerwała więzadła w lewym kolanie i potem przez wiele miesięcy wracała do zdrowia. Pech był tym większy, że kontuzji doznała w finale Pucharu Niemiec, w której jej Eintracht Frankfurt przegrał z VfL Wolfsburg po dogrywce 0:1 (gola strzeliła Ewa Pajor). Uraz sprawił, że zabrakło jej w meczach eliminacji mundialu 2023. Po ich zakończeniu wywalczyła sobie jednak pewne miejsce w drużynie Niny Patalon. W reprezentacji występuje zwykle na pozycji defensywnej pomocniczki.
„Jak miałam dwanaście lat, musiałam wybrać, czy chcę postawić na piłkę, biegi przełajowe czy narciarstwo. Postawiłam na futbol i nie żałuję, choć w narciarstwie miałam spore sukcesy. Wygrałam ligę zakopiańską, co jest dużym osiągnięciem. W pewnym momencie nie dało się pogodzić futbolu i nart. Dziś narty uprawiam już tylko rekreacyjnie” – tak o swojej drugiej pasji opowiadała w 2019 roku Krystianowi Juźwiakowi z portalu Łączy Nas Piłka. Wróbel mogła być drugą polską Maryną Gąsienica-Daniel, ale poszła w ślady Arkadiusza Milika, Piotra Zielińskiego i Pauliny Dudek, którzy podobnie jak ona zaczęli przygodę z futbolem od turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Droga na piłkarskie salony była dla niej zresztą wyjątkowo krótka. W Ekstralidze zadebiutowała, mając zaledwie… 15 lat i dwa dni. Latem 2022 roku popisała kontrakt z duńskim Brøndby IF.