Adam Nawałka (nominalny środkowy pomocnik) na prawej obronie, jego imiennik Kensy (rozgrywający) w roli stopera, Jan Jałocha (boczny defensor) w drugiej linii – takie były koncepcje trenera Mariana Szczechowicza, który wczesną wiosną wyjechał z reprezentacją Polski do lat 18 na turniej w Cannes. Rozgrywane od połowy XX wieku zawody cieszyły się dużą renomą. W przeszłości wygrywali je m.in juniorzy Bayernu Monachium, Barcelony, londyńskiej Chelsea i Milanu. Potem na Lazurowe Wybrzeże zaczęły przyjeżdżać drużyny narodowe i triumfy święcili młodzi Francuzi i Brazylijczycy. W 1975 roku blisko zdobycia pucharu byli biało-czerwoni, którzy dotarli do finału. Niestety, w finale dali się pokonać Meksykanom, dla których jednego z goli strzelił słynny potem Hugo Sánchez. Co ciekawe, właśnie on wraz z innym uczestnikiem tego widowiska Víctorem Rangelem trzy lata później znów zagrali przeciwko Polakom – ale już na mistrzostwach świata. Rangel wtedy zdobył bramkę, lecz ze zwycięstwa 3:1 tym razem cieszyli się nasi piłkarze.
14
J. Kisiel
12
W. Nowak
► Uwaga: mecz trwał 2 x 40 minut. Redakcji Biblioteki PZPN nie udało się ustalić pełnych personaliów meksykańskiego zawodnika, grającego z numerem 2.
XXIV Międzynarodowy Festiwal Piłkarski Juniorów zgromadził w Cannes osiem drużyn zaproszonych na koszt organizatorów. Co wieczór stadion Pierre de Coubertina wypełniał się tłumem, co nie mogło nie dziwić przybyszów z Polski, przyzwyczajonych do pustej widowni na meczach najmłodszych piłkarzy. Pogoda na Lazurowym Wybrzeżu, tak jak w całej Europie nie najlepsza w tym roku, pozwalała jednak grać w dobrych warunkach. A finał rozegrano wprost w idealnych, z tym tylko, że słońce świeciło ostro wprost w oczy bramkarzom. Polska, Francja, Algieria, Czechosłowacja, Meksyk, Portugalia, Holandia, Szwecja – oto uczestnicy imprezy. Pierwsze reprezentacje juniorów. Niektóre, jak Meksyk, specjalnie przygotowane do festiwalu, inne – jak Polska i Francja – trenujące do próby sił w Turnieju UEFA, a jeszcze inne, jak Czechosłowacja i Holandia, pragnące się odegrać za niepowodzenia w eliminacjach do nieoficjalnych mistrzostw Europy.
To była najlepsza okazja dla Polaków do zdobycia gola. W 30. minucie sędzia podyktował karnego dla biało-czerwonych – niestety, strzał Adama Kuryły obronił Julio Aguilar.
Nieobecność bramkarza Bolesty (złamana ręka), dobrego zawodnika drugiej linii Targosza (złamana noga) i najlepszego napastnika tej drużyny Barana (kontuzja) w jakimś stopniu usprawiedliwiają reprezentację juniorów. Ale tylko częściowo, bowiem to, co zaprezentowali w meczu z młodszymi od siebie o rok Szwedami (a to w tej kategorii wiekowej jest bardzo ważne), wystawiło im marną opinię. Bezbramkowy remis i zwycięstwo zgodnie z regulaminem rzutami karnymi, bezładna, chaotyczna gra, brak koncepcji działania na boisku, nie podobały się ani fachowcom, ani publiczności. Szwedzi, tworzący nowy zespół, mogli być zadowoleni, my – nie.
Kapitan reprezentacji Meksyku Eduardo Rergis wznosi puchar za wygranie Tournoi Juniors U-18 de Cannes w 1975 roku. W czterech poprzednich edycjach turnieju najlepsi okazali się młodzi Brazylijczycy.
W drugim meczu, z Portugalią, było już lepiej. Ale dopiero wtedy, gdy właściwie graliśmy w dziesiątkę, na dwadzieścia kilka minut przed końcem meczu. Kontuzjowany stoper Budka statystował, jego miejsce zajął Kensy, drużyna zdwoiła wysiłki i padła wreszcie upragniona bramka. Jedna na dwa mecze – i to z rzutu wolnego, mimo że sytuacji tzw. stuprocentowych było przynajmniej kilka. (...) Fachowcy i publiczność byli trochę zawiedzeni – spodziewali się gry w stylu srebrnej drużyny, a zobaczyli system tysiąca podań, dryblowanie do utraty tchu, nie kończone akcje, krótko mówiąc: futbol przestarzały. Siła i wytrzymałość to za mało, aby budować nadzieje na sukcesy w przyszłości.
Prasa przed finałem pytała w tytułach – technika Meksyku czy siła Polaków? Na stadionie pełnym w ostatnią niedzielę otrzymaliśmy inną odpowiedź. Siła i technika Polaków! Chociaż to wszystko dalekie od ideału, to jednak wystarczające na prowadzenie gry tak jak się chce. Gdyby do tej siły i techniki, jak już wspomniałem, dodać skuteczność strzelecką – wówczas z turnieju w Cannes przyjechalibyśmy zwycięzcami. Tak zajęliśmy tylko drugie miejsce, przegrywając finałowy mecz z Meksykiem 0:2. Schodzące drużyny publiczność żegnała oklaskami, nie tylko zwycięzców, Meksyk, lecz także bardzo gorąco i Polaków. Polacy pokazali kilka tak dobrych zagrań, jak na juniorów oczywiście, że publiczność skwitowała je gorącymi brawami.
Szykowany był do roli rezerwowego, ale kontuzja pewniaka do miejsca między słupkami, bramkarza chorzowskiego Ruchu Henryka Bolesty, który złamał rękę, sprawiła, że dostał swoją szansę. I świetnie ją wykorzystał. Zarówno w meczu pierwszej rundy ze Szwecją (0:0), jak i w półfinale z Portugalią (1:0) zachował czyste konto, popisując się wieloma znakomitymi interwencjami. Sposób na niego znaleźli dopiero Meksykanie, wbijając mu dwa gole. Starszy z braci Szczechów (był jeszcze Jan, też bramkarz) karierę zaczął w rodzinnym Piszu, potem przeniósł się do Olsztyna. W styczniu 1975 roku – niedługo przed turniejem w Cannes – został zawodnikiem Pogoni Szczecin, której barwom był wierny do końca. W dorosłej reprezentacji Polski rozegrał dwa mecze, ale zadebiutował w niej późno, mając 31 lat. Zmarł w listopadzie 2003 roku.
Cudowne dziecko meksykańskiej piłki, piłkarz, którego potencjał porównywano do Diego Maradony. W reprezentacji U18 występował już jako 16-latek, a kiedy był o rok starszy – kilka miesięcy po turnieju w Cannes – zdobył złoty medal Igrzysk Panamerykańskich (wówczas brały w nich udział drużyny juniorskie). Jeszcze przed uzyskaniem pełnoletności świętował pierwsze sukcesy w dorosłym futbolu: został z drużyną UNAM Pumas mistrzem kraju, a z kadrą narodową sięgnął po mistrzostwo strefy CONCACAF. Wziął także udział w igrzyskach w Montrealu, które jego ekipa zakończyła na fazie grupowej. W początkach kariery dwukrotnie zagrał przeciwko biało-czerwonym. Pierwszy raz właśnie w marcu 1975 roku, strzelając jednego z goli, a drugi raz trzy lata później, gdy Polska zmierzyła się z Meksykiem na mundialu w Argentynie.