Jeśli jest się gospodarzem turnieju decydującego o promocji do mistrzostw Europy, to trudno nie oczekiwać walki o awans. Biało-czerwoni w pierwszej rundzie eliminacji, która w październiku odbyła się na Łotwie, zajęli drugie miejsce (za Hiszpanią, a przed gospodarzami i Andorą). Tym razem mogli liczyć na atut własnego boiska. W pierwszym spotkaniu z niego skorzystali, choć trzeba przyznać, że Czarnogóra była najsłabszym z grupowych rywali. Różnicę klas widać było na boisku, bo zespół z Bałkanów nie oddał celnego strzału. Wygrana podopiecznych Bartłomieja Zalewskiego mogła być bardziej okazała, ale rzutu karnego, tuż po zmianie stron, nie wykorzystał Riccardo Grym.

* mecz rozgrywany w wymiarze 2 x 40 minut.

ONI ROZSTRZYGNĘLI

Urodzeni w Niemczech Kopacz i Drawz byli bez wątpienia bohaterami spotkania. I nie chodzi tylko o strzelone gole (pierwszy ustalił wynik efektownym lobem, drugi szybką bramką „ustawił” mecz dla biało-czerwonych). Obu cechowała tego dnia olbrzymia chęć do gry w ofensywie. Kopacz egzekwował również większość stałych fragmentów, po których gotowało się pod bramką przeciwników.