Nowy rok, nowe nadzieje. Ten poprzedni, nie był specjalnie udany dla reprezentacji Polski do lat 21, która jeszcze pod wodzą Macieja Stolarczyka, nie zakwalifikowała się do mistrzostw Europy 2023 w Rumunii i Gruzji. W konsekwencji w lipcu stery w kadrze przejął Michał Probierz, który przed wyjazdem na marcowe zgrupowanie, miał już za sobą cztery spotkania w nowej roli. Bilans biało-czerwonych nie powalał jednak na kolana. Po dwóch porażkach i remisie, w końcu w listopadzie nasi piłkarze pokonali reprezentację Turcji 3:2. Teraz przyszedł jednak czas na patrzenie w przyszłość i jesienny start eliminacji kolejnych mistrzostw Europy. Początek przygotowań miał miejsce w okolicach Antalyi, gdzie w pierwszym meczu Polacy bezbramkowo zremisowali z Austrią. I jeśli weźmiemy pod uwagę fakt niewykorzystanego rzutu karnego, ten wynik należało uznać za rozczarowujący.
Chcemy doskonalić to, co zaczęliśmy robić na poprzednich zgrupowaniach. Mamy wypracować automatyzmy. Chcemy grać wysoko w obronie, agresywnie atakować rywala już na jego połowie. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, nie w każdym momencie meczu, ale takie są nasze założenia. Chcemy dać tym chłopakom niezbędną wiedzę teoretyczną i odpowiednie przygotowanie, ale liczę też na ich zaangażowanie i kreatywność. Zależy mi, by piłkarze czerpali radość z gry. Często słyszymy, że polskie zespoły grają topornie, nie grają w piłkę. Wini się za to trenerów. Od 20 lat jestem trenerem, wcześniej 20 lat byłem piłkarzem. Nigdy nie słyszałem, by jakikolwiek szkoleniowiec zabronił swoim piłkarzom grać w piłkę.
To nie był pierwszy raz, kiedy w tym miejscu pojawili się polscy piłkarze. Na tym stadionie towarzyskie spotkania rozgrywała również pierwsza reprezentacja. Poprzednio doszło do tego w grudniu 2012 roku, kiedy drużyna prowadzona przez Waldemara Fornalika, pokonała Macedonię 4:1.
3
T. Wójtowicz
18
J. Kałuziński
7
M. Musiałowski
21
A. Buksa
Reprezentacja Polski do lat 21 przed meczem z Austrią. W górnym rzędzie od lewej: Patryk Peda, Kacper Bieszczad, Bartłomiej Kłudka, Maksymilian Pingot, Mateusz Łęgowski, Filip Marchwiński. W dolnym rzędzie od lewej: Ariel Mosór, Kajetan Szmyt, Jan Biegański, Michał Rakoczy, Filip Szymczak (kapitan).
Piłkarze obu zespołów, niezależnie od swoich nominalnych pozycji, jak na mecz kontrolny przystało, tego dnia próbowali szans w ofensywie. Dość powiedzieć, że pierwszy groźny strzał oddał defensywnie usposobiony Nikolas Veratschnig (na posterunku był na szczęście Kacper Bieszczad). Najlepszą okazję zmarnował jednak kapitan biało-czerwonych. Filip Szymczak, podobnie jak w listopadowym meczu z Turcją, nie był w stanie posłać piłki do bramki z rzutu karnego. Pech napastnika Lecha Poznań był tym większy, że w wyniku ostrego faulu rywala musiał później przedwcześnie opuścić boisko.
Od ostrego faulu na Szymczaku rozpoczęło się ogromne zamieszanie w tym spotkaniu. Niestety, Szymczak nie był w stanie kontynuować gry i musiał zostać zmieniony. Faulujący Austriak został ukarany żółtą kartką.
I to właśnie wtedy protestować zaczął selekcjoner Austriaków. Werner Gregoritsch (na zdjęciu – przyp. red.) wszedł na boisko i chciał pokazać, że nie zgadza się z jego decyzją. Wyglądało, jakby zachęcał swoich piłkarzy do zejścia z boiska w proteście.
Ostatecznie skończyło się na tym, że powstrzymywał go sam Michał Probierz. Selekcjoner Polaków w przeszłości już kilkukrotnie zasłynął żywiołowymi reakcjami