
„Jestem szczęśliwy, że mam honor być trenerem Pogoni właśnie w takim momencie” – to były pierwsze słowa, które Jens Gustafsson wypowiedział na pomeczowej konferencji prasowej. Nowy szkoleniowiec Portowców miał powody do dumy, bo już w debiucie zapisał się w historii klubu. Dla szczecinian było to bowiem dziewiąte spotkanie w europejskich pucharach, a dopiero teraz udało im się odnieść zwycięstwo. W sezonie 1984/1985 z Pucharu UEFA wyeliminował ich FC Köln (0:1 u siebie i 1:2 na wyjeździe), a trzy lata później z tych samych rozgrywek – Hellas Werona (1:1 i 1:3). W 2001 roku w eliminacjach Ligi Europy nie dali rady Fylkirowi Reykjavík (1:1, 1:2). Wreszcie w sezonie 2021/2022 w Lidze Konferencji musieli uznać wyższość piłkarzy NK Osijek (0:0, 0:1). Tę fatalną passę Pogoń przerwała w naprawdę imponującym stylu, strzelając na swoim nowym pięknym stadionie aż cztery gole najstarszemu (założonemu w 1899 roku!) i najbardziej utytułowanemu klubowi z Islandii. Szkoda, że rewanż nie był tak udany. Z Wyspy Gejzerów polski zespół wrócił na tarczy, po porażce 0:1.
17
M. Fornalczyk
22
W. Biczachczjan
99
M. Łęgowski
19
K. Kostorz
„Brawo, chłopaki, o to mi właśnie chodziło!” – zdaje się wołać Jens Gustafsson. Jego zespół z impetem zaatakował rywali i już do przerwy prowadził 3:0. Potem trochę spuścił z tonu.
Piłkarze KR Reykjavík przywieźli ze sobą islandzką pogodę. W Szczecinie pojawili się we wtorek i od tego dnia zamiast upału była szaruga i deszcz. Ostatnia ulewa przeszła nad stadionem pół godziny przed meczem. Później też było lanie, ale piłkarskie. Pogoń niszczyła przeciwnika i KR wyszedł z szoku dopiero po ponad godzinie meczu.
Po raz pierwszy wygrałem mecz w europejskich pucharach. Trzeba jeść to zwycięstwo małymi łyżeczkami, ponieważ nasze wcześniejsze przygody w rozgrywkach międzynarodowych kończyliśmy wcześnie, mimo wielkich planów. Tym razem trafiliśmy na rywala, od którego jesteśmy mocniejsi na papierze i właśnie tak chcieliśmy rozegrać to spotkanie. Dominowaliśmy na boisku od początku. Wynik przed rewanżem jest bardzo zadowalający. Możemy przygotowywać się ze spokojnymi głowami do drugiego meczu i pewni siebie jechać po swoje.
Piłkarze Jensa Gustafssona atakowali raz po raz, aż w 16. minucie kapitalnie podał prostopadłą piłkę Kamil Drygas, a strzał Sebastiana Kowalczyka odbił się od golkipera gości. Piłka spadła jednak tuż pod nogi Luki Zahovicia, który zrobił swoje i po chwili syrena okrętowa oznajmiła całemu Szczecinowi, że Portowcy wygrywają z Islandczykami już 2:0. I wciąż było im mało, atakowali i chcieli ten dwumecz rozstrzygnąć jeszcze przed przerwą. Udało się to dokładnie w 40. minucie. Sebastian Kowalczyk wrzucił piłkę przed bramkę gości, a tam wyskoczył zza pleców rywali Jakub Bartkowski i głową wpakował ją do siatki.
„Znakomita pierwsza połowa 24-latka. Nie tylko zaliczył trzy asysty, ale także robił na boisku, co tylko chciał. Kilka razy okiwał rywali w okolicach pola karnego, tworząc zagrożenie pod bramką. Wydaje się, że to właśnie jego nazwisko Islandczycy zapamiętają najlepiej” – tak oceniła postawę Kowalczyka redakcja sportowego portalu TVP, wystawiając mu zresztą najwyższą notę wśród Portowców, dziewiątkę. Meczem z KR Reykjavík utalentowany pomocnik potwierdził wysoką formę, którą prezentował przez poprzednie dwa sezony. Wiosną 2021 roku był nawet bliski debiutu w reprezentacji, bo Paulo Sousa wysłał mu powołanie na wiosenne mecze eliminacji mistrzostw świata z Węgrami, Andorą i Anglią. Ostatecznie swojej szansy nie dostał, ale w kolejnych miesiącach robił wiele, aby przekonać selekcjonera i jego następcę Czesława Michniewicza do swoich umiejętności. W starciu z Islandczykami spisał się wybornie.
„Pierwsza połowa to w naszym wykonaniu totalna dominacja. W drugiej części rywale nie mieli nic do stracenia i wyszli ustawieni dużo wyżej. Myślę, że może tym nas zaskoczyli. Skończyło się na 4:1, ale to bardzo dobra zaliczka przed rewanżem. Pojedziemy tam przypieczętować awans” – mówił po meczu. W tak efektownym zwycięstwie to on miał największy udział, bo dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Już w 7. minucie dostał świetne podanie od Sebastiana Kowalczyka i płaskim strzałem z pięciu metrów nie dał szans bramkarzowi rywali na skuteczną interwencję. W drugiej połowie przy golu asystował mu Damian Dąbrowski. Kapitan Portowców wrzucił piłkę w pole karne, a Drygas głową wpakował ją do siatki, podwyższając prowadzenie na 4:0. Mógł w tym meczu zdobyć jeszcze jedną bramkę, krótko po pierwszym gwizdku, ale jego uderzenie przewrotką obronił Beitir Ólafsson. Pytany potem, czy zamieniłby dwa trafienia na to jedno w brazylijskim stylu, odparł zdecydowanie: „Nie!”.
Naszym celem jest grać całe spotkania tak jak pierwszą część meczu. Po przerwie było już gorzej. Drużyna pokazała, że jest przestrzeń do dalszego rozwoju. To oznacza, że jesteśmy wciąż na początku drogi. Zajmie nam trochę czasu, żeby grać równie intensywnie przez 90 minut. Stworzyliśmy jednak dużo sytuacji podbramkowych i to dobry znak na przyszłość. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach będziemy bardziej skuteczni.
Jest zbyt wcześnie, by rozprawiać o pomyśle Jensa Gustafssona na drużynę. W debiucie szwedzkiego szkoleniowca Portowcy zaprezentowali się podobnie jak pod wodzą Kosty Runjaica: atakowali niemal wyłącznie skrzydłami, adresatem większości podań był Kamil Grosicki, a zdobywanie terenu opierało się na rozgrywaniu piłki w trójkątach. Przed nowym trenerem najlepiej wypadli Kamil Drygas oraz Sebastian Kowalczyk. Zaimponował szczególnie ten drugi – luzem, finezją i swobodą.
► 1076. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 15. mecz klubu z Polski w Lidze Konferencji Europy
► 740. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze straconą bramką
► 22. wygrana polskiego klubu w europejskich pucharach w rozmiarze 4:1
► Trzeci mecz Pogoni Szczecin w LKE i pierwsza wygrana
► Ósmy mecz polskiego klubu w LKE ze zdobytą bramką i ósmy z bramką straconą
► 22. wygrana polskiego klubu w 1/512 finału europejskich pucharów
► 16. mecz (na 17 wszystkich) polskiego klubu w 1/512 finału europejskich pucharów na własnym boisku bez remisu – jedyny remis to 2:2 Cracovii ze słowackim klubem DAC Dunajská Streda w sezonie 2019/20
► 17. mecz Pogoni Szczecin w europejskich pucharach
► Trzeci mecz Pogoni Szczecin w Lidze Konferencji Europy
► 16. kolejny mecz (na 17 wszystkich) polskiego klubu w 1/512 finału europejskich pucharów na własnym boisku ze strzeloną minimum 1 bramką – tylko w pierwszym meczu porażka 0:1 Polonii Warszawa z czarnogórskim klubem Budućnost Podgorica w Lidze Europy w sezonie 2009/10
► Drugi gol dla Pogoni Szczecin był bramką nr 10 strzeloną przez polskie kluby w LKE na własnym boisku
► Ósmy mecz polskiego klubu w LKE na własnym boisku i ósmy bez porażki
► Pierwsza wygrana Pogoni Szczecin w europejskich pucharach na własnym boisku różnicą 3 bramek
► Drugi mecz Pogoni Szczecin w LKE bez remisu i drugi bez porażki
► Trzeci mecz polskiego klubu w 1/512 finału LKE i trzecia wygrana
► Pierwsza wygrana polskiego klubu w LKE różnicą 3 bramek
► 10. mecz polskiego klubu w LKE bez remisu
► Pierwsza wygrana polskiego klubu w LKE w rozmiarze 4:1
► Pierwsza wygrana polskiego klubu w 1/512 finału europejskich pucharów w rozmiarze 4:1
► Pierwsza wygrana polskiego klubu w 1/512 finału europejskich pucharów na własnym boisku w rozmiarze 4:1
► Pierwszy mecz polskiego klubu w LKE na własnym boisku ze strzelonymi dokładnie 4 bramkami (rekord liczby strzelonych goli)
► Pierwszy mecz polskiego klubu w 1/512 finału LKE ze strzelonymi dokładnie 4 bramkami (rekord liczby strzelonych goli)
► Pierwszy mecz Pogoni Szczecin w 1/512 finału europejskich pucharów
► Po tym starciu bilans bramkowy polskich klubów w meczach LKE stał się dodatni: 19-16
► Pierwszy mecz Pogoni Szczecin w europejskich pucharach ze strzelonymi dokładnie 4 bramkami, a zarazem pierwsza wygrana w rozmiarze 4:1
► Drugi gol dla Pogoni Szczecin był bramką nr 60 strzeloną przez polskie kluby w meczach 1/512 finału europejskich pucharów
► 570. gol stracony przez polskie kluby w europejskich pucharach na własnym boisku
► Piąta wygrana polskiego klubu w 1/512 finału europejskich pucharów różnicą 3 bramek; cztery poprzednie to wyniki 3:0
► Po tym starciu bilans bramkowy Pogoni Szczecin w meczach europejskich pucharów stał się równy: 24-24