
Ależ to była kanonada! Finał Pucharu Polski kobiet w sezonie 2018/2019 przyniósł kibicom mnóstwo emocji, a dzięki wyjątkowo ofensywnemu nastawieniu obu drużyn kibice zobaczyli aż siedem goli. Dwa z nich strzeliła zaledwie 19-letnia napastniczka z Konina, Dominika Kopińska, która mimo niewielkiego doświadczenia miała już za sobą debiut w seniorskiej reprezentacji kraju. Jeden padł łupem najstarszej na boisku, 40-letniej kapitanki Medyka, Anny Gawrońskiej. Ta dość niezwykła mieszanka rutyny z młodością dała dość zaskakujący efekt. Drużyna z Wielkopolski już po 36 minutach od pierwszego gwizdka prowadziła 3:0, potem jednak wdała się w ciężką wymianę ciosów i dość szczęśliwie dowiozła do mety jednobramkowe zwycięstwo. Medyk sięgnął po puchar po raz dziewiąty w historii. Ekipa z Sosnowca doznała w finale drugiej porażki z rzędu.
► Uwaga: w 1/8 finału rywalem Medyka były rezerwy Olimpii Szczecin; półfinałowy mecz Czarnych z UKS SMS Łódź zakończył się zwycięstwem sosnowiczanek w serii rzutów karnych 5:4.
20
J. Chudy
26
D. Nowak
14
D. Grad
► Uwaga: po ostatnim gwizdku żółtą kartką za niesportowe zachowanie została ukarana zawodniczka Czarnych Sosnowiec, Anna Szymańska.
Zdobywczynie Pucharu Polski w sezonie 2018/2019 – piłkarki Medyka Konin. Drużyna z Wielkopolski odzyskała trofeum po dwuletniej przerwie.
Drużyna Medyka Konin od pierwszych minut prezentowała się lepiej. Już po 16 minutach prowadziła 2:0 po bramkach Natalii Chudzik oraz Dominiki Kopińskiej. Przy pierwszym trafieniu nastąpiło duże nieporozumienie pomiędzy piłkarkami Czarnych, przez co zawodniczka z Konina miała przed sobą pustą bramkę i nie mogła spudłować. Drugi gol był wynikiem podania do 19-letniej napastniczki, która pewnie pokonała bramkarkę. Do przerwy Medyk prowadził już 3:0. Doświadczona Anna Gawrońska zapoczątkowała akcję, którą sama zamieniła na bramkę. Kapitan zespołu popisała się kapitalnym sprintem prawą stroną, po czym sama wbiegła w pole karne i podwyższyła prowadzenie swojej drużyny.
Dla mnie to już dziewiąty Puchar Polski, z czego jestem bardzo dumna. W szatni mówiłam dziewczynom, że na koszulce mam numer 9, więc na pewno zdobędziemy i puchar numer 9. Cieszę się, że po raz kolejny mogę zapisać się na kartach historii. Kocham to, co robię, i jak widać uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Piłka to moje życie. Myślę, że to właśnie jest recepta na sukces: robić to, co się kocha. U mnie tak jest i zamierzam grać tak długo, jak będzie mi to sprawiać przyjemność.
„Sześć goli w rozgrywkach o Puchar Polski, w tym dwa w finale. Mogłam sobie coś takiego tylko wymarzyć. Jednak nie byłoby tych bramek bez Natalii Chudzik, która zagrywała mi kapitalne piłki. Mecz był ciężki. Niby wszystko miałyśmy pod kontrolą, bo prowadziłyśmy 3:0, ale w drugiej połowie zaczęła się nerwówka, gdy Czarne strzeliły kontaktowego gola. Na szczęście udało się dołożyć jeszcze jedno trafienie” – mówiła po meczu. Kopińska to wychowanka Wisły Nowe, a zanim trafiła do Konina, występowała jeszcze w barwach Unifreeze Górzno i Sztormu Gdańsk. W reprezentacji Polski seniorek zadebiutowała już jako 18-latka. Weszła na boisko w końcówce meczu ze Szwajcarią w eliminacjach mundialu 2019, zmieniając Dominikę Grabowską.
„Gdy piłkarki wróciły na murawę, z trybun słychać było tylko »Hej, Czarni, my chcemy gola!«. Wkrótce miało się okazać, czy ich ulubienice spełnią to życzenie i włączą się jeszcze do walki o Puchar Polski. Rękawica została podjęta, bo w 51. minucie po ładnym wejściu w pole karne i centrze Martyny Wiankowskiej piłkę między słupki wpakowała Dżesika Jaszek. Ten gol dodał sosnowiczankom animuszu do kolejnych ataków” – relacjonowała Aneta Galek z ŁNP. Wysoka (178 cm wzrostu) napastniczka wpisała się w tym meczu na listę strzelczyń, jednak mogła to zrobić dwukrotnie. W doliczonym czasie pierwszej połowy zmarnowała bowiem znakomitą okazję – po podaniu Patrícii Hmírovej miała przed sobą pustą bramkę, ale zagapiła się i jej strzał zablokowała Gabija Gedgaudaitė.
Drugą połowę lepiej rozpoczęły sosnowiczanki, które już sześć minut po zmianie stron zdobyły gola. Doskonałą akcją popisała się Martyna Wiankowska wykładając piłkę do Dżesiki Jaszek, która nie miała kłopotów z trafieniem do siatki. Kilkadziesiąt sekund później Wiankowska sama mogła wpisać się na listę strzelców, ale skutecznie interweniowała Busch. Przez kolejne minuty przewaga Czarnych była niepodważalna, ale wynik cały czas nie ulegał zmianie. W 71. minucie z kontrą wyszły natomiast koninianki i podwyższyły prowadzenie. Po raz kolejny na listę strzelców wpisała się Kopińska, której ponownie asystowała Chudzik. Taki obrót spraw nie podłamał sosnowiczanek, które siedem minut później, po uderzeniu z dystansu Patrícii Hmírovej, doprowadziły do stanu 2:4. Krótko po tym Medyk wygrywał już tylko jednym golem – doskonałym podaniem popisała się Andrea Horváthová, piłka trafiła do Wiankowskiej, a była piłkarka m.in. UKS SMS Łódź podcinką zdobyła kontaktową bramkę.
Dziś zespół z Konina był ewidentnie skuteczniejszy, popełnił mniej błędów od nas i mogę tylko pogratulować mu wygranej. My starałyśmy się odrabiać straty, a tu bach, bramka na 4:3 dla Medyka. Możemy mieć pretensje tylko do siebie, bo nie wykorzystałyśmy klarownych sytuacji, a te się zemściły. Musimy przeanalizować naszą grę i powiedzieć sobie prosto z mostu, w cztery oczy, jakie błędy popełniłyśmy. Rok temu też przegrałyśmy i nie wiem, czego to konsekwencja. Teraz przyjdzie czas na odpoczynek i spokojną analizę. Głęboko wierzę w to, że wrócimy tu za rok i za trzecim razem uda się wygrać.
Piłkarki z Konina wygrywają 4:3. Dostają medale, leje się szampan, trawę pokrywa konfetti. Działacze PZPN wywołują Natalię Chudzik, która w finale strzeliła gola, a przy dwóch innych asystowała. Wybrano ją najlepszą zawodniczką spotkania. W nagrodę otrzymuje kwiaty i czek z tektury niemal większy od niej samej. Na 500 zł. „Puchar dla ubogich” – pisze na łamach „Gazety Wyborczej” znawczyni kobiecego futbolu Hanna Urbaniak. Zwyciężczynie za triumf w Pucharze Polski, choć turniej trwa przez cały sezon, dostają tylko 40 tysięcy złotych nagrody do podziału na całą drużynę. To mniej więcej tyle, ile wynosi miesięczna pensja przeciętnego piłkarza ekstraklasy. Bo wymiary boiska, rozmiar piłki i liczba zawodników może są te same, ale w praktyce piłka kobieca i męska to dwa różne światy. Także jeśli chodzi o wizerunek.