
Sensacja była o włos. Jeszcze kwadrans przed ostatnim gwizdkiem finału Pucharu Polski w sezonie 2013/2014 piłkarki AZS-u Wrocław prowadziły z Medykiem 2:0 i zdawało się, że nic nie odbierze im zwycięstwa. Wynik był olbrzymim zaskoczeniem, bo ostatnie starcia obu klubów w lidze zakończyły się prawdziwym nokautem: na wyjeździe koninianki wygrały 6:0, a u siebie aż… 9:1. Wydawało się, że mecz w Ostródzie będzie dla nich czystą formalnością, jednak dwa ciosy zadane przez niedoceniane akademiczki w pierwszej połowie położyły obrończynie trofeum na łopatki. Czempionkom udało się podnieść z desek dopiero w końcówce spotkania, a sygnał do ataku dały złote medalistki rozegranych rok wcześniej mistrzostw Europy do lat 17. Najpierw do siatki trafiła Ewa Pajor, a potem Sylwia Matysik. Decydujące trafienie było już dziełem najbardziej doświadczonej zawodniczki na boisku – Anny Gawrońskiej. Skończyło się więc zgodnie z przewidywaniami. Medyk sięgnął po puchar po raz piąty w historii.
► Uwaga: piłkarki z Konina wygrały mecz 1/8 finału z Olimpią Szczecin walkowerem; AZS Wrocław w 1/8 finału zmierzył się z rezerwami 1. FC Katowice, ćwierćfinałowy mecz z Unią Racibórz wygrał walkowerem (rywalki wycofały się z rozgrywek), a w półfinale pokonał po serii rzutów karnych 4:3 Górnika Łęczna.
6
L. Chapeh
Końcówka pierwszej połowy była dla mistrzyń Polski zabójcza. Najpierw do siatki trafiła Magdalena Szaj (druga od lewej), a krótko po niej prowadzenie dla akademiczek podwyższyła Sofia Gonzalez (to ona ściska szczęśliwą zdobywczynię gola).
O tym, że w środowy wieczór na pięknym ostródzkim obiekcie zagrają najlepsze zawodniczki w Polsce, tuż po wjeździe do Ostródy można było dowiedzieć się z reklam, jakie były porozwieszane niemal na wszystkich słupach ogłoszeniowych w mieście. Finał Pucharu Polski Kobiet to najważniejsza piłkarska impreza tego roku na Warmii i Mazurach. Ostródzki stadion był już jednak świadkiem wielu widowiskowych spotkań. W 2011 roku na Stadionie Miejskim odbył się mecz Jagiellonii Białystok z Legią Warszawa. W 2012 roku do Ostródy przyjechały rezerwy Borussii Dortmund, które zmierzyły się ze Stomilem Olsztyn. Przed rokiem zmierzyły się zaś tu reprezentacje U-15: Polska – Walia.
Sofia Gonzalez opuszcza boisko na noszach – po tym, jak zderzyła się głowami z Sylwią Matysik. Strata doświadczonej napastniczki okazała się dla wrocławianek brzemienna w skutki. Bez niej w składzie akademiczki straciły trzy gole i przegrały mecz.
W przerwie w szatni panował spokój. Wierzyłyśmy, że możemy ten mecz wygrać. Parę lat temu na olimpiadzie młodzieży też przegrywałyśmy 0:2 i w drugiej połowie strzeliłyśmy trzy gole. To nas nauczyło, że jeśli damy z siebie wszystko, będziemy walczyć o każdy centymetr boiska, to zdobędziemy o jedną bramkę więcej niż przeciwniczki. I tak się stało.
18-letnia Ewa Pajor zdobywa kontaktową bramkę dla koninianek. Piłce wpadającej do siatki bezradnie przyglądają się Anna Bocian i Joanna Płonowska.
Potyczki ligowe przyniosły dosyć zaskakujący wynik, bo przegrałyśmy wysoko z Koninem (0:6 i 1:9 – przyp. red.). Chciałyśmy się od tego odciąć i myślę, że pokazałyśmy grę na miarę finału. Szkoda, że nie udało się dowieźć zwycięstwa do końca. Włożyłyśmy w to spotkanie mnóstwo zdrowia i w końcówce po prostu zabrakło nam siły.
Fanki z Konina szaleją z radości. Po pięciu kwadransach horroru przyszedł nieoczekiwany zwrot akcji i w ostatnich 15 minutach ich ukochana drużyna odrobiła dwubramkową stratę z nawiązką.
„Na pewno nie zlekceważyłyśmy przeciwnika. W pierwszej połowie miałyśmy swoje sytuacje, ale nic nie chciało wpaść, a one wyprowadziły dwie kontry i zdobyły dwie bramki. Tak czasem bywa. Na szczęście cierpliwie dążyłyśmy do odrobienia strat. Strzeliłyśmy kontaktowego gola, potem wyrównującego, a w doliczonym czasie zwycięskiego. Wspaniały mecz. Choć jeśli mam być szczera, to miał tak dziwny przebieg, że pamiętać będę z niego tylko końcówkę” – mówiła po ostatnim gwizdku. Pajor to jedna z czterech piłkarek Medyka (obok Sylwii Matysik, Eweliny Kamczyk i Gabrieli Grzywińskiej), które rok wcześniej sięgnęły po tytuł mistrzyń Europy do lat 17. Teraz do tego osiągnięcia mogły dodać zdobycie Pucharu Polski, choć dla 18-letniej napastniczki nie było to pierwsze trofeum: w finale zagrała już rok wcześniej, strzelając nawet dwa gole. Tym razem mogła pochwalić się bramką i dwiema asystami.
Bohaterka, ale i największy pechowiec meczu w Ostródzie. Najpierw wykorzystała błąd Gabrieli Grzywińskiej i po samotnym rajdzie podwyższyła prowadzenie na 2:0 dla AZS-u, ale po godzinie gry musiała opuścić boisko po tym, jak zderzyła się głowami z Sylwią Matysik. Aż dziw, że tak skończyło się to starcie, bo w młodości Gonzalez uprawiała karate, aikido i kickboxing, a jeszcze dwa lata przed finałowym spotkaniem z Medykiem brała udział jako zawodniczka w… galach MMA. „Raz zajęłam nawet trzecie miejsce, dość mocno zostałam poobijana i trochę mi przeszło, choć na początku zależało mi na walkach w pełnym kontakcie, z uderzeniami zadawanymi pełną siłą. Później ten zapał powoli mijał” – wspominała w rozmowie z Maciejem Stańczykiem z Onetu. Gonzalez to córka Polki i Brazylijczyka. Urodziła się w Bułgarii, gdzie poznali się jej rodzice, ale dzieciństwo spędziła w Tarnobrzegu, skąd pochodzi jej mama.
Drużyna z Konina nie przegrała żadnego meczu w rozgrywkach ligowych, a tylko jeden zremisowała. W środowy wieczór podopieczne trenera Romana Jaszczaka też cieszyły się z wygranej, chociaż w drugiej połowie długo nic na to nie wskazywało. Niespełna kwadrans przed końcem szybką kontrę Medyka wykończyła z bliska Ewa Pajor, 10 minut później wyrównała Sylwia Matysik. Po rzucie wolnym zachowała zimną krew w polu karnym rywalek. W doliczonym czasie losy spotkania rozstrzygnęła kapitan Medyka, Anna Gawrońska. Wrocławiankom na odpowiedź zabrakło czasu.