
„To nie był wielki mecz Wisły Kraków. Biała Gwiazda nie zaprezentowała wyjątkowego futbolu, ale za to wyjątkowo sprzyjało jej szczęście. A już nade wszystko była zabójczo skuteczna, bo sytuacje, które udało się wykreować, wykorzystała z precyzją słynnego literackiego kilera – Szakala” – tak relację z tego spotkania rozpoczęła redakcja „Piłki Nożnej”. Mistrzowie Polski zanotowali trzecią z rzędu wygraną w eliminacjach Champions League 2011/2012, ale jednocześnie pierwszą, w której dali sobie strzelić gola. Bramek mogli stracić więcej, jednak drużyna Liteksu była tego wieczoru wyjątkowo nieporadna w ataku. Znakomite okazje raz po raz marnowali Bułgarzy Christo Janew i Georgi Miłanow oraz Brazylijczycy Célio Codó i Tom. Do siatki trafił tylko ten ostatni. Krakowianie strzelali rzadziej, ale celniej i wrócili z Łowecza z tarczą. Awans do czwartej rundy kwalifikacji był na wyciągnięcie ręki...
6
M. Josse
15
R. Flores
12
C. Codó
Trójka sędziowska w towarzystwie kapitanów obu drużyn: Radosława Sobolewskiego (pierwszy od lewej) i Nebojšy Jelenkovicia.
W pierwszej połowie Liteks miał więcej z gry, my wiedzieliśmy, że musimy wykorzystać okazje, które nam się nadarzą. I dokładnie to zrobiliśmy. Powinniśmy prowadzić wyżej, ale sędzia nie przyznał nam rzutu karnego, który ewidentnie się należał. Muszę jednak podkreślić, że podobała mi się postawa naszych rywali, zagrali bardzo ofensywnie. To jednak my postawiliśmy pierwszy krok w kierunku Ligi Mistrzów. W Krakowie musimy postawić drugi, by awansować.
Szkoleniowiec mistrzów Polski Robert Maaskant odważnie stawia na nowo pozyskanych zawodników. W Łoweczu w wyjściowej jedenastce zabrakło miejsca tylko dla Marko Jovanovicia, choć Serb pojawił się na murawie w drugiej połowie, oraz dla Dudu Bitona, natomiast reszta w zasadzie z urzędu dostała plac. I trudno oprzeć się odczuciu, że to nie do końca najlepsza droga, bo dobre wrażenie po pierwszym meczu z Liteksem pozostawił po sobie Michael Lamey i wcale nie tylko dlatego, że zdobył bramkę, a niezłe – Ivica Iliev. Pozostali wypadli raczej blado.
Koniec wieńczy dzieło. W taki oto sposób Maor Melikson strzelił gola na 2:1 dla Wisły, ustalając wynik spotkania.
Gdy „Sobol” podawał mi piłkę, patrzyłem na niego, więc wydaje mi się, że on dokładnie widział, że startuję do tego podania. Zauważyłem, że bramkarz wychodzi, i jedyne, co mi pozostało, to dobrze go przelobować. Wiedziałem, że nie jestem na spalonym, bo wracałem z obroną Liteksu i dopiero potem wystartowałem do piłki. Po meczu ze Skonto mówiłem, że chciałbym mieć jak najwięcej asyst. Tym razem udało mi się strzelić gola, więc to naprawdę fajne rozpoczęcie mojej gry w Wiśle.
A właściwie Wellington Brito da Silva, bo tak brzmi jego prawdziwe nazwisko. Imię Tom przybrał, gdy przybył do Europy – miał wówczas 21 lat, a za sobą występy w mało znanym brazylijskim klubie Portuguesa Londrinense. Agenci nie zdołali mu znaleźć pracy w żadnej z najmocniejszych lig, podpisał więc kontrakt z Liteksem, licząc, że na Bałkanach się wypromuje, a potem podbije Hiszpanię, Francję, a może nawet Wyspy. Nic z tego nie wyszło, choć początki miał obiecujące. Już w 2007 roku kibice z Łowecza wybrali go Piłkarzem Roku w swoim klubie, a niedługo potem dostał bułgarski paszport i propozycję występów w barwach tego kraju, którą zresztą odrzucił. Nie stracił jednak sympatii fanów, bo w kolejnych sezonach sięgnął z Pomarańczowymi dwa razy po mistrzostwo i dwukrotnie po krajowy puchar. W grudniu 2011 roku wyjechał do Turcji i tam zgubił formę. Gol w meczu z Wisłą był jednym z ostatnich, które strzelił dla Liteksu.
Ani w podstawowym składzie Wisły przeczytanym przez stadionowego spikera, ani w tym, który przed meczem otrzymali dziennikarze, jego nazwiska nie było. Zgodnie z planem miał całe spotkanie przesiedzieć na ławce. Wszystko zmieniło się kwadrans przed pierwszym gwizdkiem. Okazało się, że numer 1 w bramce Białej Gwiazdy, Estończyk Pareiko nie jest zdolny do gry. „Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się coś takiego. Sergei robił wszystko, aby wystąpić w tym meczu, niestety ból pleców okazał się zbyt duży” – tłumaczył potem. Jovanić wyszedł więc na murawę niemal bez rozgrzewki. Bronił jednak przyzwoicie, choć trzeba wspomnieć, że dwa razy uratowała go poprzeczka. Mniej sympatycznie wyglądało jego rozstanie z krakowskim klubem. Zniechęcony rolą rezerwowego, w grudniu 2012 roku spakował się i wrócił do Serbii – trzy lata przed upływem kontraktu. Potem jeszcze sądził się z Wisłą o zaległe wynagrodzenia.
Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza, czyli od ataków Liteksu. Wiślacy skoncentrowali się na defensywie i od czasu do czasu starali się wyprowadzać kontry. Długo jednak tylko próbowali, bo dopiero w 66. minucie zrobiło się groźnie pod bramką gospodarzy. Akcję wyprowadził Ivica Iliev, zagrał do Cwetana Genkowa, ten podciągnął i oddał futbolówkę Serbowi. Niestety, Iliev w czystej sytuacji nie trafił w piłkę i było po okazji. Kolejną szansę wiślacy już jednak wykorzystali, w czym taka sama zasługa podającego Cezarego Wilka i kończącego akcję Maora Meliksona. Zwycięstwo w Łoweczu stawia Wisłę w znakomitej sytuacji przed krakowskim rewanżem. Fakty są takie, że 4. runda kwalifikacji Ligi Mistrzów jest już na wyciągnięcie ręki.
Wiedzieliśmy, że Liteks zaatakuje. Grali u siebie, więc to normalne. Stąd naszą reakcją była gra z kontry. Były też momenty, kiedy dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce. Nie mogę powiedzieć, że to był dobry mecz w naszym wykonaniu. Ważne jednak, że zagraliśmy skutecznie. Liteks nas nie zaskoczył. Znaliśmy przecież ten zespół ze zgrupowania w Holandii i tam grali w taki sam sposób jak teraz. To w pewnym sensie ich słaby punkt, bo jak tak atakują, to się odsłaniają. My wykorzystaliśmy to dwa razy.
► 819. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 81. mecz klubu z Polski w Lidze Mistrzów
► 60. mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów bez porażki
► 40. wygrana polskiego klubu w europejskich pucharach w rozmiarze 2:1
► 11. wyjazdowy mecz Wisły Kraków w europejskich pucharach ze straconą dokładnie 1 bramką
► 10. wyjazdowy mecz (na 11 wszystkich) polskiego klubu w 1/64 finału LM bez remisu (jedyny to 2:2 Wisły Kraków z cypryjską Omonią Nikozja w sezonie 2003/04)
► 11. mecz Wisły Kraków w 1/64 finału europejskich pucharów ze straconą dokładnie 1 bramką
► Drugi gol dla Wisły Kraków był bramką nr 70 strzeloną przez polskie kluby w wyjazdowych meczach 1/64 finału europejskich pucharów
► 93. mecz Wisły Kraków w europejskich pucharach
► 33. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów ze zdobytą bramką
► 23. mecz Wisły Kraków w Lidze Mistrzów
► 11. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/64 finału LM
► 11. wygrana Wisły Kraków w Lidze Mistrzów
► Drugi gol dla Wisły Kraków był bramką nr 1160 strzeloną przez polskie kluby w europejskich pucharach
► Piąty wyjazdowy mecz Wisły Kraków w 1/64 finału LM; we wszystkich obaj rywale strzelali minimum 1 bramkę
► Ósmy mecz (na 9 wszystkich) Wisły Kraków w 1/64 finału LM bez remisu (jedyny to wyjazdowe 2:2 z cypryjską Omonią Nikozja w sezonie 2003/04) i ósmy bez porażki (jedyna to wyjazdowe 1:2 z izraelskim Beitarem Jerozolima w sezonie 2008/09)
► 1180. gol stracony przez polskie kluby w europejskich pucharach
► 60. mecz Wisły Kraków w europejskich pucharach bez porażki
► 40. mecz polskiego klubu w LM bez porażki
► 25. wyjazdowy mecz polskiego klubu w LM ze zdobytą bramką
► 20. mecz Wisły Kraków w 1/64 finału europejskich pucharów bez porażki
► 10. wyjazdowa wygrana polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów różnicą 1 bramki
► 13. kolejny wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/64 finału europejskich pucharów bez remisu (wyśrubowany rekord)
► 10. wyjazdowy mecz (na 11 wszystkich) polskiego klubu w 1/64 finału LM ze zdobytą bramką (jedyny bez strzelonej to 0:1 Lecha Poznań ze Spartą Praga w sezonie 2010/11)
► Dziewiąty mecz Wisły Kraków w 1/64 finału LM; we wszystkich strzelona minimum 1 bramka
► 33. mecz Wisły Kraków w europejskich pucharach ze straconą dokładnie 1 bramką
► 11. wyjazdowy mecz (na 12 wszystkich) Wisły Kraków w LM bez remisu (jedyny to 2:2 z cypryjską Omonią Nikozja w 1/64 finału sezonu 2003/04)
► 10. wyjazdowy mecz (na 11 wszystkich) polskiego klubu w 1/64 finału LM ze straconą bramką (jedyny na zero z tyłu to 1:0 Legii Warszawa z islandzkim FH Hafnarfjarðar w sezonie 2006/07)
► 11. wyjazdowy mecz (na 12 wszystkich) Wisły Kraków w LM ze straconą bramką (jedyny na zero z tyłu to 1:0 z łotewskim Skonto Ryga w poprzedniej rundzie tego sezonu)
► 10. gol stracony przez Wisłę Kraków w meczach 1/64 finału LM
► Drugi gol dla Wisły Kraków był bramką nr 25 strzeloną przez polskie kluby w wyjazdowych meczach 1/64 finału LM